Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26

- Cześć jestem Melisa, menadżerka Shuriken i siostra Saila- mówiła radośnie niczym Maya- co tak się gapicie? Wchodźcie! - złapała za rękę najbliżej stojącego Marka i wciągnęła go do środka co wywołało śmiech u kilku osób i poszli za nimi do środka.

- Sail nie mówił, że ma siostrę - wspomniał Nathan.

- A ja nie chwalę się, że mam brata - zostali trochę oprowadzeni, szli przez piękne ogrody, ale do budynku nie chcieli wchodzić. Zapomniałam wspomnieć, że budynek przypomina szkołę do której chodził Kogure.

- A tutaj jest szatnia i możecie się przebrać

- Ekstra! Chodźmy! - krzyknął Evans, który znudził się chodzeniem, wybiegł przed Melisę jednak ta zagrodziła mu drogę ręką. Nim się skapnął usłyszał świst przed swoim nosem. Spojrzał na ścianę w którą został wbity shuriken. Mark o mało co się nie przewrócił, a Melisa dalej stała. W ogóle ją to nie ruszyło, wyciągnęła gwiazdkę ze ściany i rzuciła ją w kierunku z którego przyleciała.

- Chcesz zabić swoich przyjaciół przed meczem Sail!

- Sprawdzałem twój i ich refleks.

Dziewczyna przewróciła oczami.

- Sail to naprawdę ty!? - wyrwał się Josh

- Josh? Kurczę, a ty nie powinieneś być w Korei? - przytulili się po przyjacielsku.

- Tak sobie zwiedzam świat..

- A jak ci się układa z Jennett? - Dun zawsze obiecywał Sailowi, że zdobędzie Jennett i zostanie jego dziewczyną, teraz modlił się żeby tego nie usłyszała

- *chrząknięcie* Cześć Bluesea - on też ją chciał przytulić, ale odepchnęła go.

- Twarda jak zwykle - nastolatka się uśmiechnęła - jak jest z wami Maya to jesteśmy w komplecie.

- Właśnie, gdzie jest Maya? Ona w ogóle jechała z nami? - zapytała Celia. Wszyscy się rozglądali. Wtedy niespodziewanie za kapitanem Shuriken skradała się właśnie wspomniana osoba. Rzuciła się na na niego i oboje upadli na ziemię. Williams zaczęła go ściskać, co wzbudziło lekkie podejrzenia w Nathanie i w reszcie.

- Mayka złaź! - posłusznie zrobiła tak jak jej Sail kazał śmiejąc się.

- No, od razu przypomniały się stare czasy - odezwała się Melisa

- Herbata! - rzuciła się teraz na rudowłosą.

- May nie nazywaj mnie tak!

- Halo mamy mecz do zagrania! - krzyknął Jack, który stał na końcu. Wspominania życia w Korei zostały przerwane. Raimoni poszli do swojej szatni, a Jennett przebierała się w swojej "prywatnej" , Maya poszła na widownię. Przebrano się w tempie ekspresowym, chociaż po tym spotkaniu, to Jennett i Joshowi odechciało się grać.

- Psst.. Josh.. - szepnęła przez drzwi czarnowłosa, nie chciała wchodzić do szatni i oglądać pięknych widoków. Brunet nie wiedząc o co chodzi wylazł z szatni.

- Co się stało?

- Mam prośbę, Sail to nasz przyjaciel, ale mimo to nie oszczędzaj się.

- A to nie było oczywiste?

- Może i było, ale musisz dać z siebie wszystko gdyż nie mamy naszego asa, a joker czyli ja [Jennett jest bardzo zapatrzona w siebie] zagra tylko w pierwszej połowie.

- Noga? - nasz joker pokiwał głową.

- Josh, mam nadzieję, że już nie grasz tak agresywnie...

- ...

- I że nie powiedziałeś naszemu ninja o tajemnicy.

- Nie, ale nadal uważam, że możesz to powiedzieć.

- Gadaliśmy już o tym! - foch i Josh też foch. Z szatni wybiegli chłopcy i przyszły dziewczyny.

Weszli na boisko i udali się w stronę swojej ławki, gdzie siedział trener.

- Ogłaszam pierwszy skład!

Napastnicy: Kevin i Jennett, którą w drugiej połowie zmieni Jude

Pomocnicy: Steve, Josh, Jude, Sam. W drugiej połowie na miejsce Sharpa wejdzie Erick.

Obrońcy: Nathan, Jack, Bobby, Jim

Nie zgadniecie, kto będzie dziś naszym bramkarzem

- Mark - powiedzieli wszyscy chórem, po czym zaczęli się rozgrzewać. Wtem na boisko wbiegł ktoś z dużym kartonem.

- Spóźniłem się? - wysapał spocony.

- Jeszcze nie Chester - odpowiedziała Silvia, która rozkładała bidony i ręczniki.

- To dobrze bo musiałem biec

Na trybunach w loży dla vipów siedziała Maya i wesoło machała do Natahana. Niebieskowłosy zarumienił się. Obok May siedziała pewna osoba w czarnej bluzie w kapturze. Gdy wszyscy zwrócili uwagę na tą postać, zdjął kaptur i pokazał swoje piękne włosy.

- Co ten pacan tu robi?! - krzyknął Kevin. Byron wstał ze swojego miejsca i podszedł do barierki.

-Pamiętajcie, jeśli Sail i banda was nie wykończą to zrobię to ja! - uśmiechnął się. Głównie w stronę pani swojego życia, a niebieskooka odwzajemniła uśmiech.

- Byron to ty? Coś ty zrobił z włosami! - krzyknął Josh (nie no znowu!)

Trzepnął nimi pokazując, że jest z nich dumny.

- Niemożliwe Josh Dun. A miałem nadzieję, że już nigdy cię nie zobaczę.

- To wy jestescie przyjaciółmi? - zapytała Jennettka.

- Ten kmiot nigdy nie był moim przyjacielem! - Byron do Josha

- Nadal to przeżywasz?! Było, minęło.

- Nie mogę się doczekać naszego meczu aż wgniotę cię w murawę!

- O ile dasz sobie radę bez boskiej wody - to zdanie akurat blondyna wgnitło w ziemie, nie miał co odpowiedzieć więc warknął pod nosem i siadł z powrotem na krześle. Zielonooki uśmiechnął się wrócił do swoich zajęć.

McCurdy spoglądała złowrogim spojrzeniem na bruneta za to on prychnął.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro