Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24

Już na następny dzień

Wszyscy siedzieli po cichu na lekcji. Mark był zły na Josha, że zabiera mu Nelly, Maya opowiadała Nathanowi o swoich przygodach w Korei, Avril z Axelem wyjątkowo siedzieli w ciszy, chociaż złotooka wciąż wpatrywała się w chłopaka. Blaze ciągle myślał o tym co Jennett wczoraj do niego krzyczała, dziś miał podobno umrzeć. To było dziwne i raczej nie możliwe, ale strasznie go to niepokoiło. W sumie czarnego anioła nie było jeszcze w klasie. Zawsze się spóźnia, ale żeby 20 minut? Coś serio jest nie tak.

Avril była pewna, że już więcej nie zobaczy niebieskookiej i Axel będzie tylko jej. Jude martwił się, że to przez niego McCurdy nie przyszła. Nie musiał o tym mówić Axelowi, ale go coś podkusiło. Wszyscy byli czymś zaniepokojeni.

- Axel coś się stało? - zapytała opiekuńczo panna Moore. Chłopak wolał nie pytać czy to naprawdę ona wrzuciła czarnowłosą do rzeki.

- Słyszałaś, że Jennett wpadła wczoraj do rzeki?

- To dlatego dzisiaj nie przyszła? - w jej głosie teraz nie było słychać ani trochę skruchy.

- Nie sądzę, uratowałem ją od śmierci - gdyby nastolatka teraz coś piła od razu by wszystko wypluła.

- A..a...wiesz kto to zrobił? - McCurdy nie żyjesz!

- Nie wiem, ale raczej sama by do rzeki nie wpadła.

W torbie Avril było można usłyszeć wibracje telefonu. Ktoś do niej dzwonił, a na dodatek wysłał 3 smsy o treści "Wyjdź na korytarz, już!"

- Przepraszam, to ważne, czy mogę odebrać? - nauczyciel się zgodził, a ona wyszła na korytarz, trzasnęła za sobą drzwiami. Popatrzyła przed siebie, w środku korytarza stała McCurdy z rękami założonymi na piersiach i z telefonem w ręku.

- Skąd znasz mój numer?!

- Mam swoje źródła - zaczęła powoli podchodzić w stronę córki Darka.

- Chciałabym ci złożyć pewną propozycję...

- Tchórzysz!

- Co tchórzę?

- Słyszałam co dzisiaj masz zrobić, ale spoko. Mnie sprawy mego ojca i dziadka nie obchodzą - obruciła się z powrotem w stronę klasy, ale Jennett złapała ją za ramię

- Odczepię się od Axela i to na zawsze jeśli będziesz chciała, tylko przekaż swojemu tatusiowi, że nie mogę... nie wzięłam paliwa...

- Czyli tchórzysz? Mi chodziło tylko o to abyś zostawiła Blaza dla mnie, teraz to możemy zostać przyjaciółkami - czerwonowłosa wyciągnęła rękę w stronę dziewczyny.

- Przyjaciółkami?! Chyba chora jesteś! Wepchnęłaś mnie do rzeki, jesteś podła, znasz mój sekret i niszczysz Axela - Avril się tylko uśmiechnęła.

- Dobra..nie powiem o twojej tajemnicy i przekażę tę ważną informację - teraz zadzwonił telefon Jennett, szybko odebrała. Co usłyszała to podły śmiech i dwa zdania "Wiedziałem, że stchórzysz. Załatwię to sam, ale ostatni raz ci odpuszczam"

- Steven!! - wrzasnęła, ale człowiek tylko się rozłączył - Avril, porozmawiaj ze swoim tatą!

- Już za późno - wyszeptała śmiejąc się jak kot z cheshire , po czym gdzieś uciekła. Jakiś dziwny zapach unosił się w powietrzu, dym! Wiedziała o tym!

Otworzyła energicznie drzwi od swojej klasy.

- Wszyscy uciekać! - uczniowie zdziwili się na widok dziewczyny, zrozumieli to jakby mieli uciekać, ale przed nią. Dlaczego dopiero teraz przyszła, na dodatek karząc wszystkim uciekać?

- No co się tak gapicie? Uciekać! - kilka osób zaczęło się śmiać, jednak cząstka osób poczuła zapach siarki i obecność dymu. Steve aż zaczął przeraźliwie kaszleć.

- Steve czemu tak kaszlesz? - zapytał Max myśląc, że jego kolega dostaje astmy.

- To..dym - Axel przez swoje okno #KOCHANEOKIENKO zobaczył, że uczniowie pozostałych klas wybiegają ze szkoły.

- McCurdy ma rację, musimy uciekać!

Axelowi oczywiście wszyscy uwierzyli i wybiegli na korytarz, który był już cały czarny, w oddali było można zobaczyć pomarańczowe światła, pewnie ogień. Ale w stronę tego ognia było jedyne schody na parter i wyjście.

Wszyscy pognali od razu do drzwi, jedynie Blaze stał w miejscu i się dziwnie rozglądał.

- Axel co ty wyprawiasz!

- A gdzie Avril?

- Ona... pewnie wybiegła.

- Muszę to sprawdzić - odbiegł zostawiając dziewczynę samą. Postrzelony czy co?

- Axel czekaj! Ona..- Miała pobiec za nim kiedy część sufitu się zawaliła przed nią, zagradzając jej jedyną szansę na ucieczkę.

- Co teraz?! - sytuacja bez wyjścia, znowu, chociaż... Wpadła na jeszcze bardziej postrzelony pomysł niż Axel. Parkur na oknie, który jest jej specjalnością. Weszła z powrotem do klasy, którą już pożerał ogień. Otworzyła jedno z okien i stanęła na parapecie, widząc wszystkich z wysokości 7-8 metrów zdała sobie sprawę jaka jest głupia. Teraz wszyscy zwrócili uwagę nie na ogień, a na nią.

- Jennett co ty chcesz zrobić!? - krzyczało kilka osób.Co ona zamierza? Myśli samobójcze!

Nie widziała innego wyjścia, tylko kto ją złapie? Za bardzo uwierzyła w swoje szczęście. Czarnowłosa popatrzyła w niebo, przeżegnała się. Amen, puściła się ściany i...skoczyła.

Po raz kolejny życie przebiegło jej przed oczami. W głowie jednak tkwiły tylko dwa słowa "Wiedza demona" . Ku jej zaskoczeniu, waszym pewnie też, z jej pleców wyrosły jej skrzydła. Zaufani pomocnicy. Ona miała zamknięte oczy, ściśnięte z całej siły. Czarne skrzydła zatrzepotały i dzięki temu wylądowała spokojnie na nogach. Bała się otworzyć, gdyż myślała, że zobaczy swój strach - śmierć. Pióra nagle zniknęły, a ona stała na trawie z rękami na twarzy. Josh jako pierwszy rzucił się jej w ramiona.

- Czy ty naprawdę musisz żyć na krawędzi!! Myślałem, że uderzysz z hukiem o tą ziemię - brunet tulił jak najmocniej swoją przyjaciółkę. Ona otworzyła oczy.

- Jak???!!! Jakim cudem żyję??!! - teraz cała drużyna rzuciła się na Jennett.

- Cudo twórczyni - krzyknęła Maya.

- Jak?!

Szybko uporano się z ogniem i w końcu jeden ze strażaków wyciągnął Blaza z budynku na rękach. O dziwo oddychał, ale ledwo. Był cały przykopcony, a jego włosy już nie były nieskazitelnie białe. Od razu na miejscu była karetka, która zawiozła ciemnookiego do szpitala. Tłum się rozszedł. Wszyscy byli zdumieni jak to się tak szybko wydarzyło, gdzie znikła Avril i przede wszystkim, JAKIM CUDEM JENNETT ŻYJE!!!!. Ogłoszono, że szkoła zostaje zamknięta na czas usunięcia szkód, chociaż spłonęła niewielka część szkoły. Drużyna piłkarzy stała przed budynkiem. Mark oczywiście optymista, ni z gruszki ni z pietruszki wykrzyknął:

- Jutro gramy mecz! - rozglądnął się po drużynie, nie wszyscy się tak cieszyli.

- Mark zrozum, nie przygotowywaliśmy się prawie w ogóle, będziemy grać bez głównego napastnika i nasza szkoła została spalona! - krzyknęła zdruzgotana Nelly, nie mogąc uwierzyć w słowa Evansa. Josh objął ją ręką.

- Pójdziemy zobaczyć co z Axelem? - zapytał. Drużyna pokiwała głowami i ruszyli w stronę szpitala. Nic by się nie wydarzyło gdyby nie pognał za tą głupią Avril! I gdzie ona tak po za tym jest?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro