Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

Axel był w niebo wzięty albo raczej w piekło wzięty. Szedł chodnikiem z Jennett i cały czas rozmawiał. Nikt by nie pomyślał, że tak przeciwne charaktery mogły by się dogadać. Szli spokojnie, rozmawiali o piłce nożnej i dowiadywali się coraz więcej rzeczy o sobie. Świat przestał istnieć, mogli sobie tak iść nawet na koniec świata. Jednak doszli już do kawiarni. Jennett odczytała napis "Nature art cafe" .

- Dlaczego tutaj?

- Mark mnie tu kiedyś przyprowadził i zdziwisz się że to mówię, ale mają naprawdę świetne ciasta. Usiądźmy- Podeszli do jednego ze stolików na zewnątrzw takim miejscu, że drużyna Zeusa nie mogła ich zobaczyć Axel odsunął Jennettce krzesło, tak jak to dżentelmenowi wypada i sam usiadł na swoim miejscu.

- Dzięki, ale nie musisz z siebie robić przede mną wariata.

- Jak to wariata? Chyba wypada odsunąć damie krzesło.

- Jakiej zaraz tam damie, ja tylko jestem przeciętną osobą- McCurdy nie lubi jak traktuje się ją jak "dziewczynę" lub damę.

- O nie, jesteś kimś więcej niż przeciętną osobą. Przeciętna osoba nie zamieszałaby w moim umyśle- przeciętna osoba nie usłyszałaby czegoś takiego od niego. Czarnowłosa w odpowiedziała:

- Mówisz naprawdę? Miło, że tak uważasz- uśmiechnęła się- powiedz mi koniecznie które ciasto ci tak bardzo smakowało.

W tym samym czasie

- Hej, Iris możesz przyjąć zamówienie ze stolika piątego!- krzyknęła szefowa blondynki.

- Jasne- odpowiedziała i skierowała się w stronę zespołu- muszę was na chwilę zostawić.

Przy stoliku piątym siedzieli Jennett i Axel. Iris wychodząc z budynku od razu ich zobaczyła. Przeraziła się tym, że jest tu zawodnik Raimona i to z jakąś dziewczyną.

- Czy ta dziewczyna to nie ta którą poznałam na początku roku? Czy to nie ta o której Byron i Odrei wciąż nawijają?! Nie możliwe to ona! Tylko czemu z Axelem - myślała. Schowała twarz w notesie aby jej przypadkiem nie rozpoznali i ostrożnym krokiem podeszła w ich stronę.

- Dzień dobry - powiedziała bardzo drżącym głosem. Para trochę się zdziwiła zachowaniem kelnerki, pierwsza odezwała się Jennett:

- Chcielibyśmy zamówić strumyk czekolady i dwie kawy- uśmiechnęła się.

- Dobrze...- i szybko odeszła. Wyrwała kartkę z notesu i dała ją kucharce po czym usiadła znowu koło drużyny z wmurowaną miną.

- Coś się stało? - zapytał Atena.

- Nie nic- dziewczyna nie wiedziała czy powinna powiedzieć Byronowi to co widziała czy lepiej zachować to dla siebie. Siedziała cichutko z nadzieją, że nikt do niej już nic nie powie.

Powróćmy do rozmowy Axela i Jennett.

- Od kiedy to zapraszasz dziewczyny na randki?

- To moja pierwsza, tak w ogóle to miałaś kiedyś chłopaka?- zrobiło się bardzo niezręcznie. Blaze żałował swojego pytania, od kiedy to on zadaje takie pytania?! McCurdy nie chciała o tym za bardzo rozmawiać.

- Po ci ci to wiedzieć! Chociaż w sumie tak. Był to taki jeden koleś z Korei- Axel pokiwał głową. Ciszę przerwała już inna kelnerka niosąca kawałki ciasta i kawę. Deser wyglądał niesamowicie. Był to sernik z którego spływała czekolada niczym strumyk. Oboje zaczęli jeść, oczywiście rzucali jakieś słowa typu: jakie to pyszne lub palce lizać. Zjedli swoje porcje i od razu powrócił im humor. Wtedy zauważyli to samo co spostrzegli na zajęciach teatralnych. Oczy Axela wyglądały dokładnie tak jak czekolada na serniku, taka pyszna i rozkoszna. Oczy Jennett przypomniały mu jak fruwał po niebie. Niemożliwe znowu to zrobili. Wstali z krzeseł i podeszli do siebie ciągle patrząc sobie w oczy. Dziewczyna położyła mu jedną rękę na ramieniu, a drugą złapał chłopak. Znowu się pocałowali. Dobrze im było razem i znowu nie zamierzali przestać. To uczucie było piękne, szczególnie jak ich języki wyszły sobie na spotkanie.

Iris wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć. Pot po niej spływał, całą twarz miała czerwoną. Musiała mu to powiedzieć.

- Byron- zaczęła. Chłopak spojrzał na nią swym szorstkim spojrzeniem. To był dla niej sygnał, że albo trzeba kłamać albo się wycofać. Wybrała kłamstwo. Rozejrzała się wokół, a jej wzrok stanął na rowerze Aphrodiego.

- Ktoś kradnie, twój rower!- Facepalm. Love się przejął i wybiegł od stołu żeby złapać złodzieja. Jednak coś go zatrzymało w drzwiach. Ten widok, chyba nigdy go już nie zapomni, jak Axel i Jennett się całują. Jego skamieniałe serce pękło już całkowicie. Na zdjęciu wyglądało to strasznie, ale na żywo jeszcze gorzej. Tym razem nie był zły, a wręcz załamany i smutny. To jest chyba jedyna osoba, na której mu tak bardzo zależy. Na dodatek to musiał być ten przeklęty Axel. Czemu właśnie on! Czy Odrei miała rację, powinien sobie ją odpuścić? To nie może być koniec. Jest jedna rzecz którą go nauczył Axel: nie można się poddawać choćby jak było źle. Jednak smutek nie pozwolił mu na to patrzeć ani przerwać pocałunku, tylko wybiegł całkowicie z kawiarni. Tamci go w ogóle nie zobaczyli. Wsiadł na rower i nie patrząc gdzie jedzie, pojechał.

- Ostatnia szansa...-szepnął.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro