04. Zaproszenie
Jungmi obudziła się rano, promienie słońca wpadały przez zasłony, tworząc na ścianach pokoju jasne, ciepłe wzory. Przeciągnęła się leniwie, rozkoszując się chwilową ciszą, zanim przypomniała sobie wszystko, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Była na Jeju, mieszkała obok Jeongguka, który okłamał ją na każdym kroku, a on natomiast teraz udawała małżeństwo z taksówkarzem.
Westchnęła, wyciągając rękę, by odgarnąć kosmyk włosów z twarzy. Zbierała się, by wstać, kiedy poczuła zapach smażonych jajek i świeżo zaparzonej kawy dochodzący z kuchni. Zdziwiona, podniosła się i wciągnęła na siebie wygodny szlafrok, ruszając w stronę źródła tego zapachu.
W kuchni zastała Jimina, który stał przy kuchence, zaaferowany przygotowywaniem śniadania. Wyglądał zaskakująco naturalnie w tej roli, co sprawiło, że Jungmi przez chwilę poczuła coś w rodzaju ciepła, którego dawno nie doświadczyła. Chłopak odwrócił się, gdy tylko ją zauważył, uśmiechając się delikatnie.
— Dzień dobry — powiedział. — Mam nadzieję, że lubisz jajka na miękko. Przygotowałem też kawę, chociaż nie jestem pewien, jaką wolisz.
Jungmi uśmiechnęła się pod nosem i usiadła przy stole.
— Jest idealnie. Dzięki, Jimin. Naprawdę nie musiałeś się tak wysilać.
— Cóż — wzruszył ramionami, kładąc przed nią talerz — wydaje się, że mamy przed sobą trochę dłuższą „współpracę", więc pomyślałem, że warto zacząć dzień porządnie.
Usiadł naprzeciw niej, opierając łokcie na stole i patrząc na nią z lekkim uśmiechem, który jednak skrywał wyraźne pytanie. Milczeli przez chwilę, zanim Jimin w końcu podjął temat, który wyraźnie go nurtował.
— Więc... co dalej? — zapytał cicho, przerywając ciszę, która ich otaczała. — Co teraz planujesz? Nie wyglądasz na kogoś, kto po prostu chce tutaj zaczekać na przypadek.
Jungmi spojrzała na niego uważnie, przez chwilę rozważając jego pytanie. Zastanawiała się, jak to wszystko wyrazić. Wiedziała, że cała sytuacja była daleka od typowej zemsty. Nie chciała zemsty.
— To nie jest zemsta — powiedziała w końcu, biorąc głęboki oddech. — Nie chodzi mi o to, żeby go zniszczyć ani odegrać się za to, co mi zrobił.
Zamilkła na chwilę, a jej myśli wróciły do wspomnień o tym, jak Jeon okłamał ją i manipulował, udając kogoś, kim nigdy nie był. Czuła gniew, ale także coś więcej – potrzebę ochrony innych przed jego toksycznymi kłamstwami.
— Chodzi o to... — zaczęła znowu, upijając łyk kawy z kubka. — Nie chcę, żeby kolejna naiwna dziewczyna wpadła w jego sidła. Nie mogę po prostu odejść, wiedząc, że może zrobić to samo komuś innemu. — Jej głos brzmiał mocno, z przekonaniem. — Jeongguk musi zostać rozliczony za to, co robi. Kłamie i manipuluje ludźmi, a to nie może się dłużej ciągnąć.
Jimin patrzył na nią przez chwilę w milczeniu, a potem skinął głową, zrozumienie malowało się na jego twarzy. Wydawał się teraz bardziej spokojny, jakby zrozumiał, że Jungmi kierują wyższe motywy, a nie tylko chęć zemsty.
— Rozumiem – odpowiedział po chwili. — Ale wiesz, że to może być niebezpieczne, prawda? Jeśli będziesz się w to bardziej angażować, może cię to zranić jeszcze bardziej.
Jungmi uśmiechnęła się gorzko, biorąc kolejny łyk kawy.
— Może. Ale nie mogę tego zostawić. Muszę zrobić to dla siebie, dla innych. Jeśli ja tego nie zrobię, to kto?
Jimin westchnął, ale nie powiedział nic więcej. Widać było, że mimo obaw, zdecydował się jej pomóc w tym, co zamierzała.
— W porządku — powiedział w końcu, podnosząc filiżankę kawy do ust. — Cokolwiek planujesz, będę obok. Ale miejmy nadzieję, że nie wpakujesz nas w jeszcze większe kłopoty.
Jungmi spojrzała na niego z wdzięcznością, wiedząc, że to, co robiła, było ryzykowne, ale teraz miała kogoś, na kogo mogła liczyć.
✯
Siedziała przy stole, wpatrując się w kubek zimnej już kawy, gdy telefon zaczął wibrować na blacie. Spojrzała na ekran, a jej serce nagle przyspieszyło. To był numer, którego nie widziała od miesięcy. Taehyung.
Chwila zawahania, dłoń zawisła nad telefonem, ale w końcu odebrała, wiedząc, że ta rozmowa była nieunikniona. W głowie przewijały się wspomnienia – jego twarz, jego głos, słowa, które kiedyś tak bardzo pragnęła usłyszeć. Teraz jednak wszystko było inne.
— Jungmi — usłyszała ochrypły głos. Przez moment jej ciało zesztywniało. Było coś w jego tonie, co przywiodło wspomnienia, które chciała na zawsze zostawić za sobą.
— Czego chcesz, Tae? — zapytała chłodno, starając się, by jej głos nie zdradzał żadnych emocji.
— Znalazłem cię. — Jego słowa były pewne, jakby to było oczywiste. Jakby nie miało znaczenia, że od miesięcy starała się trzymać od niego z daleka. — Myślisz, że możesz tak po prostu zniknąć? Uciec? — Jego głos był coraz bardziej intensywny, z nutą desperacji. — Nasza miłość wciąż żyje. Wiem to. Czuję to.
Zacisnęła powieki, próbując uspokoić oddech. W głębi duszy wiedziała, że Tae nigdy nie odpuści. Ale to nie była miłość, o której on mówił. To była obsesja, toksyczne przywiązanie, które próbował jej narzucić.
— To już koniec — powiedziała cicho, choć z trudem. — Między nami wszystko skończyło się dawno temu.
Na linii zapanowała chwila ciszy, po której jego głos stał się bardziej groźny, nieco mroczny
— Nigdy nie skończę. Znajdę cię, nawet jeśli miałbym duszę sprzedać diabłu. Ty i ja... jesteśmy dla siebie stworzeni.
Poczuła, jak przez jej ciało przechodzi dreszcz. Jego słowa miały w sobie coś złowrogiego, jakby naprawdę był gotów na wszystko. Zbyt dobrze wiedziała, do czego był zdolny, i to nie były puste groźby. Był nieprzewidywalny.
— Musisz przestać, Tae. Nie znajdziesz mnie — odpowiedziała zdeterminowana, choć czuła, jak serce bije coraz szybciej. – To, co było między nami, było błędem.
Jego śmiech po drugiej stronie był zimny, pozbawiony radości.
— Ty tak myślisz. Ale ja nie. Znajdę cię, choćby nie wiem co. Miłość, którą dzieliliśmy, nie umiera tak łatwo. Wciąż mnie kochasz. Wiem to.
Jungmi wzięła głęboki oddech, czując, jak jej dłoń zaczyna drżeć. Wiedziała, że ta rozmowa nie doprowadzi do niczego dobrego. Bez słowa, nagle przerwała połączenie, odrzucając telefon na stół, jakby samo urządzenie mogło ją sparzyć.
Jimin, który do tej pory dyskretnie stał przy kuchennym blacie, zauważył jej ruchy. Spojrzał na nią uważnie, jego oczy pełne troski.
— Wszystko w porządku? — zapytał z troską, choć wiedział, że coś jest nie tak. Widząc, jak napięta jest Jungmi, próbował podejść delikatnie.
Jungmi uniosła wzrok, próbując wymusić uśmiech, ale jej oczy zdradzały napięcie.
— Nie chcę o tym rozmawiać, przepraszam — powiedziała szorstko, wyraźnie stłumionym głosem, jakby nie chciała dopuścić, by emocje wzięły górę.
Jimin skinął głową, szanując jej decyzję. Nie naciskał. Mimo to czuł, że w tej sytuacji było coś znacznie głębszego, coś, co ją dręczyło. Jungmi wpatrywała się w telefon, próbując zebrać myśli, wiedząc, że przeszłość, od której tak bardzo uciekała, znów zaczynała ją doganiać.
✯
Wieczór zapowiadał się spokojnie, dopóki Jungmi nie usłyszała pukania do drzwi. Zaskoczona, odłożyła książkę, którą właśnie przeglądała, i podeszła do drzwi. Po drugiej stronie stał RM, uśmiechnięty, z lekkim błyskiem w oku. Wyglądał elegancko, ubrany w casualowy, ale gustowny garnitur. Mężczyzna emanował pewnością siebie, której trudno było nie zauważyć.
— Dobry wieczór — powiedział z uśmiechem. — Przyszedłem osobiście zaprosić cię na małą imprezę integracyjną, która odbędzie się dzisiaj wieczorem. Jako włodarz i przewodniczący rady osiedlowej czuję się zobowiązany, byś się tam pojawiła. Chcielibyśmy, żebyś poznała resztę sąsiadów.
Jungmi była zaskoczona zaproszeniem, ale po krótkiej chwili zastanowienia uśmiechnęła się i skinęła głową. Czuła, że to dobra okazja, by zobaczyć, jak wygląda życie na tym osiedlu i lepiej zrozumieć, kim są ludzie, z którymi teraz dzieli przestrzeń.
— Oczywiście, z przyjemnością przyjdę — odpowiedziała, ukrywając pod warstwą uprzejmości nieco rosnącego napięcia. — Dziękuję za zaproszenie.
Namjoon pożegnał się z uśmiechem, zostawiając Jungmi samą z myślami. Spojrzała na zegar – miała kilka godzin, żeby się przygotować.
Kiedy nadszedł wieczór, Jungmi stała przed lustrem, analizując swoje odbicie. Wybrała elegancki strój – satynową sukienkę w odcieniu głębokiego granatu, która podkreślała jej sylwetkę. Delikatny makijaż i wyprostowane włosy dodały jej jeszcze więcej pewności siebie. Wiedziała, że na takiej imprezie każdy szczegół ma znaczenie. Jimin czekał na nią w salonie, ubrany w elegancką koszulę, z nonszalancką elegancją pasującą do jego stylu.
— Wyglądasz świetnie — skomentował Jimin, uśmiechając się do niej, gdy pojawiła się w drzwiach.
— Dzięki. Mam nadzieję, że to wszystko pójdzie gładko — odpowiedziała z lekkim uśmiechem, choć w jej głosie słychać było nutę niepokoju.
Razem udali się na imprezę. Kiedy dotarli do miejsca, w którym odbywało się przyjęcie, zostali przywitani przez RM, który zajął się zapoznawaniem Jungmi z resztą sąsiadów. Miejsce było luksusowe, pełne światła i elegancji, a powietrze wypełniały rozmowy i śmiechy.
Jako pierwszych poznali Yoongiego i jego żonę Mei. Yoongi, z delikatnym uśmiechem na ustach, sprawiał wrażenie spokojnego i opanowanego, choć jego oczy zdradzały bystrość. Jego żona, Mei, była olśniewająca. Miała ciemne, błyszczące włosy i piękne brązowe oczy, które przyciągały uwagę. Kobieta była modelką, która regularnie współpracowała z ekskluzywnymi markami bielizny, co nadawało jej aurę pewności siebie i klasy. Jungmi od razu poczuła się onieśmielona jej urodą, ale Mei okazała się ciepła i uprzejma.
— Miło mi cię poznać — powiedziała Mei z łagodnym uśmiechem. — Słyszałam, że dopiero co się wprowadziłaś. Jak ci się podoba na Jeju?
— To piękne miejsce — odpowiedziała Jungmi, starając się ukryć swoje napięcie. — Powoli się tutaj odnajduję.
Kolejnym, którego poznali, był Hoseok, współpracownik Namjoona i Jeongguka. Miał energiczną osobowość i natychmiast zrobił wrażenie na Jungmi swoim żywiołowym usposobieniem. Był duszą towarzystwa, cały czas żartował i wprowadzał pozytywną atmosferę. Gdy Jungmi rozmawiała z nim i Mei, w kącie dostrzegła Jeona Jeongguka z żoną.
Seoyeon była kobietą o chłodnym spojrzeniu i nieskrywanej arogancji. Od pierwszej chwili Jungmi wyczuła, że nie będzie z nią łatwo. Seoyeon patrzyła na nią z góry, jakby oceniała każdy jej ruch, a jej usta wykrzywiały się w coś, co miało przypominać uśmiech, ale było raczej wyrazem wyższości.
— Cóż, w końcu przyjechałaś — rzuciła lodowato, jej ton nieprzyjemnie kontrastował z głośną muzyką i atmosferą przyjęcia. — Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że zobaczymy się tak szybko.
Starała się zachować spokój. Zauważyła, że Seoyeon była osobą bezwzględną, a jej snobistyczne podejście tylko potęgowało napięcie. Nie zamierzała jednak pozwolić, by ta kobieta wyprowadziła ją z równowagi.
— Mieszkanie na Jeju okazało się o wiele bardziej atrakcyjne, niż się spodziewałam — odpowiedziała z delikatnym uśmiechem, choć w jej głosie dało się wyczuć nutę sarkazmu.
Seoyeon rzuciła jej ostre spojrzenie, a Jeongguk, który stał obok swojej żony, wyglądał, jakby chciał zniknąć. Udawał, że nie widzi Jungmi, ale ona wiedziała, że doskonale zdawał sobie sprawę z jej obecności.
Impreza rozkręcała się, a atmosfera wśród sąsiadów zaczynała stawać się coraz bardziej swobodna. Jungmi, choć z zewnątrz sprawiała wrażenie spokojnej, w środku czuła rosnące napięcie. Każda rozmowa, każdy uśmiech był dla niej tylko kolejnym krokiem w układance, którą powoli układała. Z jednej strony cieszyła się, że poznaje nowych ludzi, z drugiej, wciąż wyczuwała nieprzyjemną obecność Seoyeon i Jeongguka. Przeczuwała, że dzisiejszy wieczór może być trudniejszy, niż się spodziewała.
Jimin, stojący tuż obok, był dla niej bezpiecznym punktem. Chociaż sytuacja była daleka od komfortowej, jego obecność dodawała jej pewności siebie. Trzymał się nieco z boku, obserwując wydarzenia, ale gdy ich spojrzenia się spotkały, uśmiechał się pokrzepiająco.
— Chyba już wszyscy cię poznali — odezwał się RM, podchodząc do niej z kieliszkiem w dłoni. Jego ton był serdeczny, a uśmiech szczery. — Muszę przyznać, że zrobiłaś niezłe wrażenie na wszystkich.
Odwzajemniła uśmiech, choć jej myśli były gdzie indziej.
— To miłe. Wydaje się, że macie tu bardzo zgraną społeczność.
— Staramy się – odparł RM z tajemniczym błyskiem w oku. — To małe osiedle, wszyscy się tu znamy. Kiedy ktoś nowy się wprowadza, zawsze budzi to ciekawość. A ty jesteś... cóż, wyjątkowym dodatkiem do naszej małej wspólnoty.
Jungmi zastanawiała się, co dokładnie miał na myśli, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, do ich rozmowy włączyła się Mei, żona Yoongiego, która podeszła do nich z lampką wina.
— Musisz mi opowiedzieć, co cię sprowadziło na Jeju — powiedziała Mei z uśmiechem, opierając się o stół. Jej oczy błyszczały w świetle żyrandoli, a jej obecność była magnetyczna. — Niewiele osób decyduje się tu przeprowadzić tak nagle.
Jungmi uśmiechnęła się, próbując znaleźć odpowiednie słowa. W głowie przelatywały jej myśli – o Jeongguku, o jego żonie, o kłamstwach, które powoli zaczynały wychodzić na jaw. Ale nie mogła teraz zdradzić prawdziwych powodów swojej przeprowadzki. Musiała pozostać ostrożna.
— Zawsze marzyłam o spokojniejszym życiu — skłamała, starając się, by jej głos zabrzmiał naturalnie. — Poza tym... wyspa ma swój urok, prawda?
Mei skinęła głową z zadowoleniem.
— Absolutnie. Też kocham Jeju. Poza tym to idealne miejsce na rozwinięcie kariery, szczególnie w branży modowej. Firmy bielizny uwielbiają sesje zdjęciowe na tle pięknych plaż.
Rozmowa toczyła się dalej, ale Jungmi kątem oka zauważyła, jak Jeongguk i jego żona Seoyeon wymieniają spojrzenia. To nie były miłe spojrzenia. Widać było, że między nimi jest napięcie, które próbowali ukryć przed resztą gości. Jungmi starała się nie zwracać na to uwagi, ale nie mogła zapomnieć, jak przed chwilą widziała Seoyeon, rzucającą jej pełne pogardy spojrzenie. Czuła, że za tą maską elegancji i snobistycznego uśmiechu kryje się coś więcej.
Nagle Seoyeon podeszła do stołu, gdzie stała Jungmi, RM i Mei. Zanim Jungmi zdążyła się przygotować na kolejne złośliwości, Seoyeon przemówiła lodowatym tonem.
— Widzę, że szybko wpasowujesz się w naszą społeczność — powiedziała, patrząc na nią z wyraźnym wyrazem niechęci. — Ale nie sądzę, żeby wszyscy tutaj byli gotowi przyjąć... kogoś z zewnątrz z otwartymi ramionami. To specyficzne miejsce, nie każdy się tutaj odnajduje.
Jungmi zmierzyła ją wzrokiem, starając się nie dać sprowokować. Wiedziała, że Seoyeon próbuje ją poniżyć przed resztą sąsiadów, ale nie zamierzała dać się złamać. Odpowiedziała spokojnie:
— To prawda, Jeju to specyficzne miejsce. Ale jestem pewna, że się tutaj odnajdę. Zwłaszcza że spotkałam tak życzliwych ludzi.
Seoyeon uniosła brew, jakby nie do końca spodziewała się takiej odpowiedzi. Ale zanim mogła coś odpowiedzieć, do rozmowy wtrącił się Hoseok, który podszedł do nich z energią.
— Hej, nie kłóćcie się o bzdury — powiedział z uśmiechem, rozładowując napięcie. — Jungmi, Seoyeon to może wygląda na surową, ale naprawdę jest w porządku, jak się ją lepiej pozna. A teraz, chodźcie, jest czas na drinki!
Uśmiechnęła się wymuszenie i kiwnęła głową, ale w głębi duszy czuła, że ta gra dopiero się zaczynała. Seoyeon była bezwzględna i snobistyczna, ale Jungmi wiedziała, że musi pozostać czujna. Nie mogła teraz popełnić błędu.
Impreza toczyła się dalej, a Jungmi poznawała kolejnych sąsiadów. Yoongi okazał się cichy, ale niezwykle inteligentny, Mei była pełna energii i uroku, a Hoseok tryskał pozytywną energią, której brakowało na imprezie. Jednak przez cały czas Jungmi czuła, jak oczy Jeongguka i Seoyeon śledzą każdy jej ruch.
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
P.S. Rozdział nie został sprawdzony, kiedy to zrobię i poprawię błędy, ten dopisek zniknie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro