Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I14I

— Lili, czy on... — zaczął Anton i odwrócił się tyłem do Miłosza. Wiedziałam, o co będzie pytać, a jego złość w oczach tylko mnie w tym utwierdziła.

— Tak, jest przydupasem Szulca — jęknęłam i dojrzałam, jak chłopak podchodzi do lekarza, aby zapytać co dzieje się z Maciejem.

— Jak mogłaś mi to zrobić?! — krzyknął, a pozostała dwójka spojrzała na nas.

Anton odwrócił się ode mnie i ruszył w kierunku drzwi. Chwyciłam go za ramię, przez co obrócił się w moją stronę.

Mogłam się spodziewać, że tak właśnie zareaguje. Nienawidził kiedy go okłamywałam, a teraz przyłapał mnie na gorącym uczynku.

— Posłuchaj, Miłosz krył dziś moją dupę, jak poszłam na spotkanie z Durisem. Nie wyda cię, obiecuję. Okłamał dziś policję, abym nie trafiła do więzienia. Ja mu ufam... — mruknęłam. Rosjanin wziął głęboki wdech i spojrzał w stronę Buckiego, ten jednak był bardziej zainteresowany stanem zdrowia przyjaciela, niż drobnym komputerowcem.

— Jeśli coś nas zdradzi, to obiecuję, że naślę na niego płatnego zabójcę. — Wiedziałam, że żartuję, więc pocałowałam go lekko w czoło.

— I co z nim będzie? — Podeszłam do lekarza, czekając na relację, z tego, czego zdążył dokonać.

— Podałem mu leki na uspokojenie, zwolnienie serca i rozpocząłem „odtruwanie". Jeśli wszystko pójdzie dobrze, jutro powinien wrócić do żywych. Miał szczęście, że pojawiliście się, od razu, po tym, jak wciągnął amfę. — Spojrzałam na Buckiego, musiał zdążyć już opowiedzieć lekarzowi, o tym, co się stało. — Alkoholu z krwi musi pozbyć się wątroba, nie pomogę jej w żaden sposób. Ktoś musi przy nim czuwać, w razie jakby gorączka wróciła.

Mężczyzna podniósł się z podłogi i stanął przede mną, jakby chciał zakomunikować, że to ja jestem osobą odpowiedzialną za niego.

— Musi mieć podpiętą cały czas kroplówkę, zostawię kilka butelek płynu Ringera. Jak zacznie się wybudzać, pojawią się omamy i najprawdopodobniej wymioty. — Kiwnęłam głową, że rozumiem.

Anton podszedł bliżej i podał lekarzowi grupą kopertę wypełnioną banknotami. Miłosz zmrużył oczy, starając się oszacować, ile kosztowała taka domowa wizyta.

— Na waszym miejscu przeniósłbym go do sypialni, będzie mu wygodniej, a dodatkowo lepiej jak podłożycie mu pod kark poduszkę. — Lekarz zerknął do koperty i uśmiechnął się lekko.

— Będziemy potrzebować jeszcze jakiegoś zaświadczenia, że nie będzie mógł się pojawić w pracy, przez kolejne dni — mruknęłam.

Anton podał mi jakiś dokument, rzuciłam na niego tylko okiem. To było, to o co przed chwilą zdążyłam zapytać. Zadbał o wszystko...

— Gdybyście potrzebowali jeszcze mojej pomocy, to wiecie gdzie mnie znaleźć. — Rosjanin podszedł do mężczyzny i wręczył mu jeszcze tysiąc złotych. Ten kiwnął tylko głową, złożył na pół i wsunął do kieszeni.

Anton lubił dawać ekstra napiwki, przynajmniej miał pewność, że doktor dobrze go zapamięta. Następnym razem, gdy będzie potrzebować pomocy, bez mrugnięcia okiem mu pomoże.

Zdjęłam ze stojaka butelkę z płynem, który trafiał do żyły Szulca i położyłam na jego torsie. Musiałam przygotować wszystko, aby przenieść go do sypialni. Miłosz stał z założonymi rękoma i przyglądał się, co mam zamiar zrobić. Nie odezwał się do nas chociażby słowem od momentu, kiedy wrócił. Nabierałam coraz więcej wątpliwości, czy na pewno będzie po naszej stronie.

— Musisz mi pomóc, sama go nie podniosę — rzuciłam do Antona.

Zamknął drzwi za lekarzem i podszedł od razu co mnie. Wsunął swoje ręce pod pachy agenta, a ja złapałam za jego łydki. Nie byłam tak silna, jak on. Mimo iż był drobnej postury, miał sporo krzepy. Udało nam się unieść jego ciało i przejść kilka kroków.

— Połóżcie go. — Głos Miłosza brzmiał poważnie. Stanął obok mnie i chwycił łydki agenta tak jak ja chwilę wcześniej.

Z młodym, Antonowi było zdecydowanie łatwiej przetransportować go na łóżko w sypialni. W tym czasie sprzątnęłam resztki białego proszku ze stołu i razem z papierem wrzuciłam do toalety. Czarnooki wrócił po metalowy statyw i zabrał go, aby Rosjanin mógł powiesić na nim butelkę.

— Przeglądałeś jej zawartość? — zapytałam, gdy obaj wrócili.

Uniosłam sporą brązową kopertę, która spowodowała niesamowite zamieszanie, dzisiejszego dnia.

— Nie zdążyłem, wiem tylko, że w środku są zdjęcia... — Usiadł na krześle przy stole, zrobiłam to samo obok niego.

— To chyba tyle na dziś z mojej strony — mruknął Anton i przejechał dłonią po swoich kręconych włosach.

Odwrócił się na pięcie i jak najszybciej usiłował przedostać się do drzwi wyjściowych.

— Nie — powiedział Miłosz stanowczo, a w tej samej chwili Anton zamarł. — Musicie mi do cholery powiedzieć, co się dzieje, bez kłamstw i ukrywania czegokolwiek.

Wyrwał mi kopertę i położył przed sobą. Dał nam do zrozumienia, że nie odpuści. Odsunął krzesło dla mojego przyjaciela i wymownie uniósł brwi.

— Jeśli nic mi nie powiedzie, zakuję was, a potem osobiście zadbam, abyście trafili do więzienia, nawet jeśli tylko za wynajęcie lekarza z czarnej strefy — powiedział Miłosz, krzyżując ręce na torsie. Uśmiechnęłam się lekko, Maciej naprawdę dobrze go wyszkolił.

— Widzę, że szybko uczysz się od Szulca, on pewnie powiedziałby to samo, szantaż to klucz do zwycięstwa. — Razem z młodym zaśmialiśmy się cicho, a Anton usiadł we wskazanym miejscu.

— Skąd miałeś pieniądze dla lekarza i ile tam było? — Szczerze zdziwiło mnie jego pytanie, nie wiedziałam, co to ma do rzeczy.

Widziałam, jak spojrzenia mężczyzn spotkały się, jednak Anton od razu odwrócił wzrok. Wydawało mi się nawet, że lekko się zarumienił, ale to chyba tylko kwestia padającego światła.

— Dziesięć tysięcy — mruknął. — Zarobiłem te pieniądze, a nie ukradłem.

— Zarobiłeś, sprzedając, to co ona ukradła. — Wskazał dłonią w moim kierunku.

Od razu, gdy wyłapałam spojrzenie przyjaciela, pokręciłam głową, dając mu do zrozumienia, aby nie odpowiadał.

— Tak, ale nie tylko z tego. — Odwrócił głowę w stronę Miłosza z poważną miną. — Okradłem jeszcze kilka kont bankowych, kiedy ona siedziała w pierdlu. Dodatkowo uprowadziłem sklepowy wózek i oddałem na złomowisko. Zadowolony? Mogę już iść? — poderwał się z krzesła, jednak Adams położył dłoń na jego ramieniu i zmusił do powrotu na miejsce. — Mówiłem ci, że to jest zwykły pies, wydusi z nas, tyle ile będzie mógł, a potem trafimy do więzienia na dwadzieścia pięć lat. — Zaczynałam się obawiać, że może mieć rację.

— Gdzie dziś byłaś? Słyszałem, jak przyznałaś, że z Durisem... — Oparł się o oparcie krzesła ciągle ze skrzyżowanymi rękoma na torsie w dokładnie taki sam sposób jak Szulc.

Rozejrzałam się dookoła, zbierając myśli, co powinnam mu powiedzieć. Wiedziałam, że nie ma poprawnej odpowiedzi na to pytanie. Będzie wiedzieć, że go okłamałam, jeśli zacznę mu wpierać, że tylko się przesłyszał.

— Tak... — mruknęłam niepewnie.

— Ty obiecałaś mi, że nie zostawisz Maćka i nie uciekniesz, uwierzyłem ci wtedy — przerwał mi. — Teraz twoja kolej, pokaż, że sama potrafisz mnie darzyć zaufaniem.

Spojrzałam w stronę Antona przepraszającym wzrokiem. Robiłam to, zawsze na chwilę przed tym, jak zamierzałam zrobić coś, czego później będę żałować. Ten widząc to przyłożył dłonie do swoich powiek, jakby nie chciał widzieć tego co zaraz się stanie.

— Lili, nie rób tego... — szepnął i oparł się łokciami o blat, a na dłoniach utrzymywała się jego głowa.

— Duris wrobił Fenoglio i przetrzymuje jego syna. Francuz mści się na nim za to, że przez niego trafiłam do więzienia, to on zamknął mnie w sejfie... — mówiąc to, odwróciłam od nich głowę i spojrzałam na widok za oknami. — Dobrze zrozumiałeś, ja i Żabojad byliśmy partnerami w zbrodni.

— Czyli przez cały czas, przez wszystkie przesłuchania byłaś przekonana, że zrobił to Duris, a i tak mimo to, nie pisnęłaś na jego temat ani słowa? — Miłosz uniósł brwi ze zdumienia.

— Nawet złodzieje mają jakieś zasady. — Przygryzłam dolną wargę ze zdenerwowania. — Maxime i ja byliśmy nie tylko partnerami w zbrodni, ale i w życiu. Zaplanował wszystko, abym wyszła na wolność, zabił poprzedniego konsultanta, ostrzelał moje mieszkanie i zastrzelił tego mężczyznę, który chciał odwieźć mnie do więzienia — powiedziałam na jednym oddechu, chciałam mieć jak najszybciej to za sobą.

— Jak już musisz mu powiedzieć o wszystkim, to wspomnij o Monice Czech, pomoże mi zrobić, to o co mnie prosiłaś. — Rosjanin uniósł na chwilę wzrok, po czym znów oparł twarz o dłonie.

Widziałam, że był już straszliwie zmęczony. Złamał dziś swoją najważniejszą zasadę, żadnych psów.

— Od razu jak przyszedł Anton, powiedział mi o Monice. Nie wiem jak, to się stało, że została informatorem, to raczej pytanie do Szulca. W każdym razie, pod wpływem emocji dowiedziałam się, że to przez nią trafiłam do więzienia na dłużej, a dodatkowo miał z nią romans. — Anton otworzył oczy, po czym spojrzał najpierw na mnie, a później na Miłosza.

— Potrzebuję kawy — mruknął Rosjanin i podniósł się powoli. Młody odprowadził go wzrokiem do kuchni.

— Ja też poproszę — powiedział Bucki i posłał chudzielcowi sztuczny uśmiech.

— Z wielką chęcią, posłodzić jedną czy dwoma łyżeczkami arszeniku? — Odwzajemnił mu się dokładnie takim samym uśmiechem.

Czyli napięta atmosfera będzie nie tylko pomiędzy mną, a Szulcem, ale także między Miłoszem i Antonem, aż nie zanosiłam się z radości z tego powodu.

— Ja też poproszę — mruknęłam, nie odwracając się w stronę kuchni.

Oparłam łokcie o blat i tak samo jak Rosjanin chwilę wcześniej wtopiłam twarz w dłonie. Ten dzień był zdecydowanie zbyt emocjonalny i było w nim za dużo wrażeń.

— Pewnie jak wiesz, Maxime ma zamiłowanie do specyficznych pocisków, a z tego, co mówił Anton, tutaj także użył swoich ulubionych z wygrawerowanymi inicjałami. Ale to jeszcze nie wszystko, zostawił przy niej lapis lazuli. Poprosiłam go, aby pozbył się śladów po tym, że ten kamień tam był. Liczyłam, że nie dowiecie się o nim i nie dacie rady mnie z tym powiązać — burknęłam nie unosząc twarzy.

Nie chciałam na niego patrzeć, wiedziałam, że rozczarowałam go tym co zrobiłam i o czym właśnie mu opowiedziałam. Powinnam zrobić to od samego początku.

— Zobaczę, co da się z tym zrobić... — powiedział, a ja jak porażona uniosłam głowę.

Kiwnęłam lekko głową, dziękując mu za to, że chociaż spróbuje. Nie takiej odpowiedzi oczekiwałam, on jednak chciał mi pomóc.

Anton przyniósł na tacy trzy filiżanki z kawą i postawił między nami na blacie. Uniósł w dłoń jedną z nich i położył przede mną, drugą wziął dla siebie. Uniosłam filiżankę do ust i upiłam z niej mały łyk. Miłosz spojrzał nieufnie w stronę Rosjanina i chwycił trzecią filiżankę. Postawił ją przede mną, a tą, którą wzięłam dla siebie, zabrał.

— Aż tak boisz się o swoje policyjne, zawszone życie? — Mój przyjaciel nie miał litości dla ludzi pracujących w policji, ale nie byłby w stanie nikogo zabić. Nie miałam siły prostować tego, że Miłosz właściwie nie jest policjantem, tylko asystentem i aktualnie studiuje.

Uniosłam filiżankę podstawioną przez Buckiego i upiłam spory łyk. Chłopak jednak zmrużył oczy, obserwując czy zaraz z moich ust nie zacznie wypływać krew lub piana.

— Pamiętaj, krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje. On tylko tak gada, nie byłby w stanie zabić nawet muchy — powiedziałam z szerokim uśmiechem na ustach, na co Miłosz również niepewnie się uśmiechnął.

— Policji nie lubię bardziej niż much... — burknął.

— On właściwie nie pracuje... — zaczęłam, jednak ktoś mi przerwał i nie zamierzałam kontynuować.

— Zdajesz sobie sprawę z tego, że odnalezienie obrazów oczyści Fenoglio? — burknął Miłosz i jakby celowo mi przerwał.

— Ma rację. — Spojrzałam na Antona, dziwiąc się bardziej temu, co powiedział on, niż co przed chwilą padło z ust Miłosza. Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że zgodzi się z kimś z policji. — Nie mają dowodów, że to on, żadnych odcisków palców, włosów, niczego. Obrazy właściwie się znalazły, o ile nie będzie na nich odcisków palców Antoine, to nic na niego nie macie. Niczego nie powiedział, nie przyznał się.

— A co, z tym że jego syn był na nagraniu? — zapytałam.

— Każdy adwokat go wybroni. — Za Antona kontynuował przyszły policjant. — Chłopak jest dzieckiem, linia obrony, że ktoś go zmusił, jest idealna, a palec tylko potwierdza szantaż...

Pokręciłam nerwowo głową, to wyglądało coraz gorzej, a jedyna osoba, która mogła coś wymyślić, leżała nie przytomna kilkanaście metrów dalej.

— Obiecałam Durisowi, że Antoine nie wyjdzie z aresztu i pójdzie siedzieć. — Dopiłam kawę i odstawiłam filiżankę na blacie. — Tak na marginesie, znajdź jakąś panią, która przyjdzie i posprząta ten burdel, najlepiej, aby nie mówiła po naszemu.

Gdy spojrzałam na leżące resztki potłuczonej porcelany na podłodze, czułam, że należy zrobić tu porządek. Nienawidziłam sprzątać, a przyjaciel rozumiejąc to, tylko kiwnął głową.

— Nie mamy jak go oskarżyć.— Miłosz rozłożył ręce.

— Otwórz kopertę, chyba już wszystko wiesz. — Przesunęłam rękę w kierunku chłopaka, który jak pies chronił rzeczy, którą przyniósł.

— Ostatnie pytanie. — Przewróciłam teatralnie oczami. — Dlaczego twoja bransoleta się załączyła, przecież mogłaś po prostu wyjść.

— Musieli mi zaufać, a dodatkowo tak łatwiej wytłumaczyłam to, że spędziłam tam pięć godzin. Jakby nie patrzeć zostałam ogłuszona, dodatkowo przetrzymywał mnie i skrępował.— Uniosłam ramiona. — Nikt nie będzie niczego podejrzewać...

— „Musieli"? — Zmrużyłam oczy, zastanawiając się, czy na pewno tak powiedziałam. Musiałam teraz to naprostować, a miałam już dość oszukiwania i kłamania.

— Gdy byłam z Durisem, przyszedł jakiś blondyn. Wymierzył do mnie z broni, ale jak widać, jestem bez dodatkowych dziur, także upiekło mi się. Nie wiem skąd, ale kojarzyłam tamtego człowieka... — Zamyśliłam się na chwilę, znów starając się, przypomnieć sobie skąd go znam.

— Czy taka odpowiedź wystarczy? Otworzysz tą kopertę w końcu? — Anton nie wytrzymał i pociągnął ją w swoją stronę. Bucki nawet nie stawiał oporu, przez co koperta w końcu trafiła w moje ręce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro