Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Co nas ominęło?

Gdyby się komuś nudziło w czasie zdalnych, to proszę!
Jaki będziecie mięli przedmiot jako pierwszy?
Bo w moim przypadku, jest to język niemiecki...
Umrę, jestem tego pewna...
A nauczycielka zejdzie na zawał xD

Po drugiej stronie telefonu, doszedł mnie głos mojego niedoszłego artysty. 

— Udało się uratować twoją kartę od telefonu... —Powiedział odrazu. 

— Wpadnę po nią po drodzę, bo muszę jechać kupić nowy... — Usłyszałam jak się zaśmiał. 

— Jasne, Rowen przy okazji przekaże ci informację, jakie udało się zdobyć podczas przesłuchania... Zaskoczy cię... — Zmarszczyłam brwi. 

— Coś się stało? — Zapytałam, a Alucard na mnie spojrzał. 

— To nie jest informacja, którą powinno się podawać przez telefon... — Kiedyś go strzelę w piszczel za to rozłączanie się w takich momentach. 

Alucard cicho się zaśmiał, a ja na niego spojrzałam i się uśmiechnęłam. 

— Muszę jechać na zakupy... — Kiwnął głową i podał mi kubek, w której nadal była kawa. 

— Potowarzyszę ci, jeśli nie będzie ci to przeszkadzać... — Pokręciłam głową. 

— Tak się składa, że twoje towarzystwo mi wogóle nie przeszkadza... — Czułam jak moje policzki zaczynają lekko piec. 

Dopiliśmy kawy, a następnie poszłam się przebrać w ciuchy bardziej na miasto. Jednak zanim to, to zmieniłam opatrunek na ręce i wzięłam leki przeciwbólowe. Stanęłam przed szafą, skąd wzięłam jasno niebieskie rurki, bluzę kangurka i ciemno zieloną bomberke. Jak się tak nad tym zastanowić, to pierwszy raz pójdę do swojego miejsca pracy ubrana inaczej, niż w białą koszulę, czarne spodnie i szpilki. 

Już po chwili się w to ubrałam, a następnie razem z brunetem poszliśmy w kierunku wyjścia. Po drodzę złapałam jeszcze klucze do auta i mieszkania, założyłam na nogi adidasy, po czym razem ruszyliśmy do samochodu. Otworzyłam go za pomocą pilota, ale nagle Alucard zabrał mi klucze i otworzył przede mną drzwi na miejsce pasażera. Spojrzałam na niego zaskoczona. 

— Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz... — Wzruszył ramionami, a ja lekko kiwnęłam głową i wsiadłam do auta. 

Po chwili brunet znalazł się na miejscu obok i zaczął wszystko przystosowywać pod siebie. Ustawił sobie fotel, wysokość kierowcy, lusterka, po czym zapiął pas. 

— Mam rozumieć, że prowadziłeś już samochód? — Zaśmiał się. 

— Mam na karku ponad trzysta lat... Miałem czas na naukę wielu rzeczy... — Przełknęłam ślinę, a on odpalił samochód, włączył światła, wrzucił bieg i opuścił ręczny. 

Już po chwili włączyliśmy się do ruchu. Czy będzie chociaż jedna rzecz, która mnie w nim nie zaskoczy? Spojrzałam na niego. Był skupiony na drodzę. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy to na mnie spojrzał kątem oka. Złapał mnie za rękę i położył na automatycznej skrzyni biegów, po czym splótł nasze palce razem. Chyba nigdy nie sądziłam, że będę w takiej sytuacji. Czuję się, jakbym spowrotem była w liceum i jechała z chłopakiem na randkę. 

Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się pod komisariatem. Odpięłam pas i złapałam za klamkę. 

— Za chwilę jestem spowrotem... — Kiwnął głową, a ja wysiadłam z auta i ruszyłam w kierunku budynku. 

Pchnęłam szklane drzwi, a za nimi już na wejściu słyszałam szalest papieru, szmer krótkofalówek, dzwonienie telefonów, wciskanie skuwek od długopisów i jeszcze kilka innych rzeczy. 

— Sam, wiesz może gdzie znajdę Inspektora? — Zapytałam dziewczyny, która stała przy recepcji.

— Powinien być na piętrze, w sali narad... — Powiedziała szybko i odebrała dzwoniący telefon. 

— ... — Kiwnęłam głową. — ... Dzięki... — Ruszyłam w kierunku schodów, którymi następnie wbiegłam na piętro. 

— Chyba masz dobry humor, Abigail... — Odezwał się Glen, a ja tylko się uśmiechnęłam i wzruszyłam ramionami. 

— Można tak powiedzieć.... — Włożyłam ręce do kieszeni i odwróciłam się w stronę przeszklonego pomieszczenia, gdzie dostrzegłam Rowena, mojego ojca i Lucasa, który bazgrał coś na kartce. 

— Ej, Wood. Inaczej wyglądasz, zrobiłaś coś z włosami? — Zapytała Kate, która właśnie mnie minęła. 

— Eee... Nie, nic z nimi nie zrobiłam... — Zmarszczyłam lekko brwi. 

Co jest dzisiaj ze wszystkimi? Mam wrażenie, że przyglądają mi się, jakbym miała co najmniej wąsy narysowane na twarzy. 

— No bo wiesz, ostatnimi czasy wyglądasz inaczej... Chwila moment... — Podeszła bliżej, złapała skrawek mojej kurtki i go powąchała. — Męskie perfumy? — Szerzej otworzyłam oczy. 

— No bez jaj, Wood znalazła sobie faceta? — Podeszła do nas kolejna dziewczyna, a tym razem była to Clarissa. 

— Słuchajcie, naprawdę chętnie bym z wami porozmawiała, ale się śpieszę... — Zaczęłam się wycofywać. 

— Co? Wood, ale...! — Odezwały się jednocześnie. 

— Śpieszę się! — Ruszyłam w kierunku sali narad szybkim krokiem. 

Odetchnęłam cicho, po czym weszłam do pomieszczenia. Nikt chyba mnie nawet nie zauważył, bo byli zajęci oglądaniem nagrania z przesłuchania. Podeszłam cicho do Lucasa, a następnie spojrzałam mu przez ramię. Co on ma z tym rysowaniem czyichś profili? 

— Czy ty umiesz narysować coś innego niż ludzki profil? — Zapytałam, czym go oczywiście przestraszyłam. 

Podskoczył zaskoczony na krześle i tak jakby z niego zleciał. Tata i Rowen spojrzeli na mnie, a ja podałam szatynowi rękę, aby wstał z podłogi. 

— Czy ty z łaski swojej możesz mnie nie... Abi, wszystko ok? — Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem na twarzy. 

— Czemu pytasz? —  Uniosłam jedną brew do góry. 

— Bo się cały czas uśmiechasz... — Zauważył. 

— A to źle? — Zadałam kolejne pytanie. 

— Po prostu nie na codzień widzimy cię aż tak rozpromienioną... — Odezwał się mój ojciec. 

Lucas podniósł krzesło i stanął obok mnie. Zauważyłam, że nieco bardziej otworzył oczy. 

— W każdym razie, przyszłam zabrać moją kartę do telefonu... — Rowen mi ją podał, a gdy ją odebrałam, zaczęłam się wycofywać. 

— Czekaj, nie chcesz usłyszeć czego się dowiedzieliśmy? — Zapytał tata. 

— Nie teraz, śpieszę się... — Pomachałam im, po czym wyszłam z pomieszczenia. 

— Abi!? — Usłyszałam jak zawołał za mną Lucas, ale już zaczęłam schodzić po schodach. 

‡Lucas‡

Co tu się właśnie stało? Abi nie chcę się dowiedzieć, jakie są postępy w sprawie? To nie w jej stylu. Dodatkowo to co zauważyłem, było nie codzienne. Męskie perfumy? 

— O co chodzi, Lucas? — Zapytał się mnie pan Wood. 

— Coś mnie chyba ominęło... — W tym momencie do pomieszczenia wleciały Kate i Clarissa. 

— Port! Mamy do ciebie sprawę... — Spojrzałem na nie zaskoczony. — Czy Wood ma chłopaka? — Jeszcze bardziej mnie zszokowały. 

— Co? Nie... Chyba... Raczej nie... Zauważył bym... Chociaż... — Opuściłem wzrok, kiedy przypomniałem sobie zapach perfum. 

— Lucas? — Odezwał się ojciec Abi. 

— Dało się od niej wyczuć męskie perfumy... — Powiedziałem, a Kate do mnie podskoczyła. 

— Też to zauważyłeś? — Zapytała czarnowłosa, a ja kiwnąłem głową. 

— Właśnie wyszła z budynku... — Odezwała się teraz Clarissa, która jednocześnie odsunęła za ucho swoje rude loki. 

Wszyscy podeszliśmy do okna, przez które każdy z nas wyjrzał. Abi wsiadła do swojego samochodu, ale na miejsce pasażera. Kogoś zauważyłem na miejscu kierowcy, ale już po chwili odjechali. 

— Co nas ominęło? — Odezwali się wszyscy w pomieszczeniu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro