Rozdział 6
- Kurwa, jak będę miała okazję to ją zabije obiecuję - powiedziałam
- Dobra, teraz zabijanie jest nie ważne musimy jakoś zablokować tą łódź pod wodną czy coś - powiedział Roman
- Tak, tak - powiedziałam i zaczęłam mówić Romanowi co ma zrobić.
- Sam, jesteś nam tu potrzebna - powiedział Luke
- Gdzie jesteście? - zapytałam
- Udało się - powiedział Rom
- Dobrze, to wracajcie do nas - powiedział Luke i zaczęliśmy iść w stronę naszych aut
- Mamy towarzystwo - powiedziałam gdy byliśmy już przy wszystkich
- Będzie strzelanie jak nic - powiedział Brian
- Jak zawsze - powiedziałam i wyciągnęłam broń i byłam gotowa do strzelaniny. Postrzelaliśmy trochę do nich a oni do nas.
- Jest problem - powiedział Tej
- Jaki? - zapytała Letty
- Chiper i tak uruchomiła łódź - powiedział Tej
- Cholera - powiedziałam i zauważyłam że właśnie wynurza się. Gdy myśleliśmy że to koniec to ona wypuściła pocisk który miał nas śledzić, był prosto we mnie wycelowany ale po chwili obok siebie zobaczyłam Han'a i się uśmiechnęłam a obok Letty był Dom. Widziałam że obydwoje zmienili kierunek jazdy i wiedziałam co chcą zrobić gdy im się to udało to wyskoczyli z samochodów a my ich okrążyliśmy. Jak ogień po wybuchu minął ja i Letty wyszłyśmy z swoich aut, ona udała się do Dom'a, a ja do Hana.
***
Po całej akcji wszyscy byliśmy w jednym miejscu i robiliśmy tak jakby przyjęcie, w końcu byliśmy wszyscy razem, jedna wielka rodzina. Jak Deck przyniósł dziecko Dom'a i Eleny, gdy zobaczyłam ich dziecko to zrobiło mi ciepło na sercu.
- O to Brian Toretto - powiedział Dom potem zaczęliśmy pod chodzić do nich i im gratulować, może Elena nie żyje to wiem że Letty na pewno poradzi sobie w roli mamy.
- Słuchajcie - powiedział Brian - Ja, Mia i nasze dzieci od jutra będziemy mieszkać w własnym domu - powiedział Brian a wszyscy gratulowali im pójścia na swoje. Siedzieliśmy dość długo i rozmawialiśmy ze sobą. Następnego dnia żegnaliśmy się z Brianem, Mią i ich dziećmi.
- Obiecaj że będziesz do nas co jakiś czas przyjeżdżać - powiedziała Mia
- Obiecuje - powiedziałam i ją przytuliłam na pożegnanie. Jak oni pojechaliśmy to weszliśmy do domu i było trochę cicho i dziwnie bez nich ale no cóż będzie trzeba się przyzwyczaić i tyle. Pewnie was ciekawi czy jest coś pomiędzy mną a Hanem otóż...
1 rok później
Siedzę na swoim miejscu przyczajona i czekam na znak że mogę ruszać.
Już - powiedział mężczyzna a ja wykonałam jego polecenie i przyprowadziłam mu tą osobę. Do domu wróciłam jakoś o 19:30 i byłam zmęczona ale nie poszłam spać tylko poszłam się przebrać i zeszłam na dół na kolację.
- O Sam wróciła dziś wcześnie z pracy - powiedziała Letty
- Jak widać - powiedziałam i przywitałam się z każdym
- Mia dzwoniła i się pytała kiedy przyjedziesz - powiedział Dom
- Chciałabym jak najszybciej ale praca mi nie pozwala - powiedziałam
- Nie odwiedziłaś ich ani razu od roku - powiedziała Letty
- Przez prace nie mam czasu by pojechać - powiedziałam
- O Samcia z pracy wcześniej wróciła - powiedział chłopak
- Jak widać - powiedziałam - Cześć kochanie - powiedziałam i przywitałam się z nim
- Wszyscy już są? - zapytał Dom
- Raczej tak - powiedziałam
- To Sam, zaczniesz odmawiać modlitwę - powiedziała Letty i zaczęłam ją mówić, jak skończyłam zabraliśmy się za zjedzenie. Po kolacji pomogłam Letty pozmywać naczynia a po tej czynności wróciłam do pokoju, wykąpałam się i poszłam spać.
Przepraszam za swoją nie aktywność ale nie miałam czasu więc trochę długo rozdziału nie było a teraz was za smucę, to koniec tego opowiadania. Mam nadzieję że wam się podobało i miło się wam czytało. Czy kiedyś napisze jeszcze kolejną część? Może ale nic nie jest powiedziane na 100%, na jakiś czas robię przerwę od pisania bo nie mam za dużo czasu by pisać ff więc przykro mi i przepraszam że ten rozdział jest taki krótki ale jakoś tak wyszło a no i nie jest opisana cała akcja z 8 części Fast and furious ale to dlatego że nie pamiętam, jeśli ktoś z was pamięta to może sobie wyobrazić te sceny bardziej rozbudowane. Życzę wam miłej kwarantanny 😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro