Rozdział 4
- Okej, poczekajcie przed samochodami ja zaraz dołączę - powiedziałam i poszłam lekko się ogarnąć z twarzy. Po 10 minutach dołączyłam do nich i ruszyliśmy na naszą misję.
Gdy byliśmy już na ustalonych miejscach, zobaczyłam Hana, który chyba się nas spodziewał ale nie reagował na to że tu jesteśmy. Czekałam na odpowiedni moment żeby dać znać. Jak już Han odjechał to dałam im znać i zaczęliśmy jechać za Domem. Jak zrealizowaliśmy plan to zauważyłam że Zuza biegnie z jakąś teczką i wiedziałam że o to chodzi, więc wysiadłam z samochodu i zaczęłam za nią biec gdy jej to teczkę zabrałam to wiedziałam że nie odpuści i będzie biec za mną. W końcu mnie dogoniła to przycisnęła mnie do ściany i próbowała zabrać ją zabrać.
- Jak zwykle, nie dasz za wygraną - powiedziała i znowu zaczęła we mnie celować.
- Zuza, nawet nie próbuj strzelić - powiedział Han a ja w środku umierałam, wiedziałam że Han nadal mnie pamięta ale to bolało gdy go widziałam nie z nami a z tą suką. I wtedy puściłam a oni poszli, ze złości uderzyłam w ścianę i wróciłam do swoich, i wróciliśmy z powrotem. Byłam zbyt wściekła a jednocześnie zrozpaczona i nie miałam ochoty z nikim gadać więc jak wróciliśmy poszłam do swojego pokoju, zamknęłam drzwi i zaczęłam wracać znowu do wspomnień. Po jakiejś chwili łzy zaczęły mi napływać do oczu a potem już płakałam. Tak bardzo chciałam wrócić do normalnego życia, chciałam poczuć się w końcu bezpieczna, bez misji oraz spędzić te dni z rodziną... Ale tak nigdy nie będzie, za dużo problemów ściągnęłam i dalej ściąg. Lepiej by było jakbym w ogóle nie wracała tutaj i została w Tokio. Po chwili jednak stwierdziłam że to dzięki mnie możemy się znowu zjednoczyć i zjednoczymy. Usłyszałam że wszyscy się zbierają w jednym miejscu więc poszłam tam do nich.
- Coś tu nie gra - powiedziała Emilie. Podeszłam do niej i sprawdziłam o co chodzi.
- Cipher tutaj jest! - krzyknęłam i nagle szyby zostały wybite - Uwaga! - krzyknęłam i wybuchła jakaś bomba która była ogłuszająca. Widziałam jak Cipher i Dom zabierają to małe urządzenie które z hakowałam.
- Dom - powiedziała Letty a tu suka na jej i naszych oczach pocałowała Dom'a. Miałam tak wielka ochotę by ją walnąć ale za bardzo mi szumiło w uszach. Jak już doszliśmy do siebie, widziałam że Letty była wściekła za to co ona zrobiła i się jej nie dziwię. Gdybym była na jej miejscu też bym była wściekła. Siedzieliśmy tak chwilę i nagle Emilie się odezwała.
- A co jeśli to już nie jest ten sam Dominic? - zapytała
- Od rodziny się nie odwraca od tak - powiedziała i wyszła stamtąd. Poszłam za nią bo wiedziałam że się gotowała od środka i chciałam spróbować ją uspokoić.
- Letty gdzie idziesz? - zapytałam
- Zostaw mnie - powiedziała
- Gdzie idziesz? - zapytałam a ona wyszła a ja za nią. Wsiadła do samochodu i zaczęła odjeżdżać więc zrobiłam to samo i szybko za nią wyruszyłam. W końcu się zatrzymała i wszyła z samochodu więc poszłam za nią.
- Nie możesz dać mi spokoju?! - zapytała wściekła
- Gdy ja byłam, zła, w rozpaczy to też nie dawałyście mi spokoju - powiedziałam - Więc ja ci teraz też nie dam spokoju - powiedziałam a ona się zatrzymała więc podeszłam do niej. - Wiem że jesteś zła, uwierz mi ja też. Ty tęsknisz za Domem a ona to wykorzystuje. Z Hanem mam to samo - powiedziałam i zaczęłyśmy rozmawiać se sobą dość długo. Była jakaś 16:30 więc zaczęłyśmy wracać do domu.
- Sam, musisz to zobaczyć - powiedział Hobbs i szybko poszłam w jego kierunku
- O co... - powiedziałam - nie wierzę - powiedziałam - Zabiję te szmatę jak będę miała okazję - powiedziałam. Tak się wkurzyłam jak to zobaczyłam.
Przepraszam jak rozdziały będą krótkie ale nie chce się aż bardzo rozpisywać nad jakimś głupim trch nie znaczącym tematem. To tyle, miłego czytania. A i jutro może wstawię kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro