Rozdział XXXIII
Weszliśmy do naszego wspólnego mieszkania. Yoongi wydawał się być świadomy tego gdzie był. W sumie po stawionej diagnozie wątpię, aby mój świat zawalił się od razu. Zmienił w jednej chwili.
Postanowiłem udawać nieświadomego całą sytuacją. Zapomnieć o tym, że Yoongi miał wypadek i że odkryto jego chorobę, o której nikt nie miał pojęcia.
Wziąłem telefon do ręki i od razu zamówiłem dla nas jedzenie. Krewetki. To ustaliliśmy jeszcze w sali, w której leżał chłopak. Jednak, gdy przypominała mi się tamta sytuacja to... Czułem się naprawdę źle. Chciałem zamaskować jego chorobę, ale tak naprawdę nie miałem z tym żadnych szans, lecz musiałem spróbować...
Siedzieliśmy oboje na białej kanapie, włączyliśmy telewizję i z niecierpliwością czekaliśmy na nasz zamówiony posiłek. Dzwonek do drzwi rozbrzmiał zdecydowanie szybciej niż moglibyśmy się tego spodziewać. Uradowany podszedłem do drzwi i je otworzyłem jednak za nimi stali państwo Min.
— Czy ty się dobrze czujesz, człowieku? — zapytał Hyesung wskazując na mnie palcem.
— Nie rozumiem o co panu chodzi?
— Dobrze wiesz. Zabrałeś naszego syna siłą ze szpitala. Powinien być teraz z nami ze swoją rodziną! — tym razem mężczyzna uniósł swój ton.
Nagle podszedł do nas Yoongi, który objął mnie w pasie, a ja przyciągnąłem go do siebie.
— To nasze mieszkanie — powiedział czarnowłosy. — Nikt mnie tutaj siłą nie trzyma, a jeśli będę chciał was odwiedzić to to zrobię.
— Skarbie... Proszę, chodź z nami. Znajdziemy ci najlepszych lekarzy i może uda nam się to wyleczyć.
— Przecież wiesz, że to niemożliwe, a nawet gdyby to... — Yoongi popatrzył na mnie z uśmiechem. — Chcę zostać z Hobim.
Każdy z nas spojrzał na mojego narzeczonego. Chłopak stał się w jednej chwili bardzo smutny, ponieważ dotarło do niego, co się wydarzy w ciągu kilku tygodni, bądź miesięcy. Mimo tego, starał się być dzielny i nie okazywać słabości.
— Przejąłeś ponownie firmę? — spytał swojego ojca.
— Tak — odparł w taki sposób jakby mu było wstyd. — Wiesz, że nie było innego wyjścia.
— Nie osądzam cię przecież — wyznał.
Yoongi ponownie wszedł do naszego mieszkania i położył się na kanapie. Wciąż odczuwał zmęczenie po wypadku i musiał dużo odpoczywać. Popatrzyłem na jego rodziców, którzy mieli negatywne nastawienie, co do mnie. Hyesung zerknął w głąb mieszkania, aby upewnić się, że jego syn na niego nie patrzył. Wtedy mężczyzna pociągnął mnie za bluzę i powiedział przez zaciśnięte zęby.
— Nie przyzwyczajaj się tak do tego mieszkania, bo gdy Yoongi'emu się pogorszy od razu zabierzemy go do siebie, a potem ty stąd wylecisz. Rozumiemy się?
Hyesung próbował mnie zastraszyć, ale wziął pod uwagę zły argument. Mnie nie obchodziło mieszkanie mojego chłopaka, ale moje uczucia. Nie oddam im go pod żadnym pozorem. Będę przy nim trwał czy im to się podobało, czy też nie.
Mężczyzna zwolnił uścisk i uśmiechnął się do mnie sztucznie, sprawiając wrażenie miłego jedynie przed swoim synem, a odchodząc powiedział głośno :
— Mam nadzieję, że odpoczniesz podczas urlopu. Widzimy się za tydzień w firmie.
***
Mijały pierwszy dni od postawionej diagnozy. Zauważyłem, że Yoongi często chodził po mieszkaniu bez celu. Wchodził do różnych pomieszczeń i zastanawiał się dlaczego w ogóle to zrobił. Wiedziałem, że nie mogłem okazywać żadnych negatywnych emocji, a jedynie uśmiechać się i odpowiadać na jego pytania, czasem nawet po kilka razy.
— Widziałeś moją poszetkę? — zapytał po raz trzeci.
Ja siedząc przed laptopem spojrzałem na narzeczonego i zerknąłem na jego dłoń, w której zaciskał fioletowy, aksamitny materiał.
— Trzymasz ją w ręce, skarbie — odparłem.
Chłopak zaśmiał się głośno i uderzył się lekko w głowę, ukazując tym samym swoje gapowatość. Po chwili wyszedł z pokoju, w którym siedziałem, a Yoongi znów zajął się oglądaniem telewizji. Tym czasem ja pod jego nieuwagę zacząłem czytać w Internecie o chorobie Alzheimera. Informacje, których się tam doczytałem zaczęły mnie przerażać oraz mocno dobijać. Opieka takiej osoby będzie wymagała w końcu całodobowej obserwacji. Nie zapewnię mu tego. Za dwa dni muszę wrócić przecież do pracy. Teraz oczywiście zostawię go w domu, bo nic złego nie robił, ale musiałem patrzeć w przyszłość. Nie dam sobie rady sam...
***
Niedzielny wieczór.
Jutro muszę iść do pracy po tygodniowym urlopie. Stan mojego narzeczego jednak ulegał zmienię i to w błyskawicznym tempie. Ucieszyłem się, że słońce w końcu zniknęło za horyzontem i mogłem się położyć wreszcie spać, aby choć na moment odpocząć od ciągłego pilnowania chłopaka.
Yoongi leżał już na swojej części łóżka i wyglądał tak jakby od dawna pogrążony był we śnie. Kołdrę trzymał pod swoją pachą, a jej krawędź pod głową. Zanim zgasiłem światło przyjrzałem się mojemu narzeczonemu, który miał mnóstwo widocznych siniaków na ręce. Ten widok nie należał do przyjemnych, ale cieszyłem się, że nic poważniejszego sobie nie zrobił.
Patrząc tak na niego nagle zadzwonił mój telefon. Od razu chwyciłem za urządzenie, aby tylko nie zbudzić partnera. Przez przypadek odebrałem połączenie, choć tego bardzo nie chciałem. Jednak... Jeśli już się tak wydarzyło to przyłożyłem telefon do ucha.
— Halo? — szepnąłem, wychodząc bezszelestnie na mały korytarz.
— Hoseok... Czemu od nas nie odbierasz? Wiesz jak się z mamą martwimy o ciebie i Yoongi'ego... Co z nim? Widziałyśmy wiadomości, potem wpisy w gazetach, Hyesung znów jest prezesem H&Y. Co jest, braciszku? — Jiwoo była bardzo bliska płaczu.
— Przepraszam ja... — otarłem swoją twarz dłonią i oparłem się o ścianę, po której moje plecy zsunęły się, aż usiadłem na podłogę. — Nie daje sobie z nim rady... — wyznałem, zagłuszając płacz.
— Ale z czym? Hobi... Powiedz co się dzieje?
Nabrałem do płuc mnóstwo powietrza, którego nie chciałem wypuścić. Zatkałem swój nos, próbując się udusić, lecz nagle, gdy brakowało mi tchu, zaprzestałem...
— Wypadek nie okazał się być groźny, ale... W szpitalu badania wykazały, że Yoongi ma Alzheimera... Jiwoo ja nie mam pojęcia, co robić? Nie daje sobie rady. Nawet nie wiesz jak on się zmienia. Zapomina o wszystkim, zadaje jedno pytanie kilkukrotnie... To mnie przerasta... bo wiem, że będzie jeszcze gorzej...
Siostra milczała aż w pewnej chwili w słuchawce usłyszałem jej cichy płacz. W przeciwieństwie do mnie ona wiedziała czym była ta choroba.
— Na pewno on... Niemożliwe... Ale Hobi pamiętaj, że zawsze z mamą ci pomożemy. Yoongi zrobił dla nas tak wiele... Nie jesteś z tym sam, pamiętaj.
— Dziękuję — powiedziałem szeptem i się rozłączyłem.
Niech ten dzień się w końcu skończy!
Po kilku minutach siedzenia na ciepłej części parkietu gdzie działała podłogówka, wreszcie poszedłem położyć się spać. Uniosłem nieco kołdrę, pod którą się wgramoliłem, a potem próbowałem zasnąć, choć wciąż w tej czynności przeszkadzały mi gromadzące się łzy.
Dochodziła godzina pierwsza. Patrzyłem jednostajnym spojrzeniem na zegarek, którego liczby zmieniały się całą wieczność. Za kilka godzin będę musiał wstać do pracy. Tym razem wcześniej niż zwykle, ponieważ będę musiał tam dojechać autobusem. Yoongi nie miał już samochodu, a poza tym nie pozwoliłbym mu wsiąść do auta. Nie nadawał się już do tego.
Przekręciłem się na drugi bok i próbowałem się zmusić do snu. Tak bardzo go chciałem, ale przez ten cały stres nie byłem w stanie tego zrobić. Mimo wszystko zamknąłem oczy i chciałem objąć go w talii, jednak nagle poczułem coś mokrego pod naszą kołdrą. Zmarszczyłem swoje brwi i dotknąłem ręką prześcieradła. Westchnąłem głośno, ponieważ przypomniałem sobie o jednym ze wpisów w Internecie.
Wstałem z łóżka i zdjąłem kołdrę z chłopaka, którego niechcący obudziłem. Yoongi przetarł swoje oczy i chciał ponownie zasnąć, ale niestety nie mogłem pozwolić na to, aby poszedł spać w przemoczonej bieliźnie.
— Yoongi, skarbie... Idź się przemyć do łazienki, dobrze?
— Dobrze — powiedział zaspany i nieświadomy tego po co w ogóle kazałem mu pójść.
Zacząłem zmieniać naszą pościel oraz wynosić brudną bieliznę do łazienki. Musiałem od razu włożyć ją do pralki, ponieważ rano bym się udusił w nieprzyjemnym zapachu. Otworzyłem drzwi do pomieszczenia, w którym chłopak miał się przebrać. Spojrzałem na Yoongi'ego, który zdjął dolną część garderoby, a stał pod prysznicem w koszulce do spania. Odkręcił wodę i stał w miejscu. Popatrzyłem na niego. Woda tryskała na podłogę, bo Yoongi zapomniał także o zasunięciu ruchomych drzwi od kabiny. Narzeczony patrzył na mnie i widziałem jego zapłakaną twarz. Czarnowłosy zaczął naprawdę głośno płakać, a ja nie mogłem uwierzyć, że aż tak się tym przejął. Bez chwili zastanowienia wszedłem do niego pod prysznic i objąłem jego policzki.
— Yoongi, nie płacz. Nic się nie stało... — zacząłem go uspokajać, ale jak się po chwili okazało... Zmoczenie się w łóżku nie było jego powodem złego samopoczucia.
— Tak bardzo go skrzywdziłem, Hobi... — powiedział chłopak ocierając swoje łzy, które mieszkały się ze strumieniem wody.
— Kogo? — spytałem podejrzliwie, bo naprawdę nie miałem pojęcia, o co mu chodziło.
— Jimina... Byłem dla niego tak bardzo zły... On mi nie wybaczy...
— O czym ty mówisz? Przecież Jimin ci wybaczył, skarbie. Jesteście przyjaciółmi. Nie płacz już.
Kazałem przestać mu płakać, choć sam zacząłem to robić. Gdy tylko Yoongi wspomniał o swoim byłym chłopaku, z którym nie pamiętał dokładnie wszystkich wydarzeń miałem duże obawy.
Narzeczony mocno mnie przytulił do siebie i zaczął prosić mnie jak małe dziecko, które błagało o najdroższą zabawkę na półce.
— Pozwól mi się z nim zobaczyć, Hobi... Proszę cię! Muszę go zobaczyć! — krzyczał w głos.
Nie wiedziałem tylko dlaczego... Przecież ja go nie trzymałem tutaj siłą. Nie był moim więźniem, ale narzeczonym. Głaskałem go po głowie płacząc swobodnie, ponieważ wiedziałem, że Yoongi nie dostrzeże moich łez. Zacząłem go uspokajać. Gwarantować, że odwiedzimy Parka.
Dopiero wtedy zdołał się uspokoić, gdy zranił mnie doszczętnie...
***
Poszedłem do pracy. Zanim wyszedłem upewniłem się czy mogłem zostawić chłopaka samego w domu. Yoongi obiecał mi, że nigdzie nie wyjdzie i to mnie trochę uspokoiło. Pocałowałem go na pożegnanie w usta i ten właśnie moment miałem przed oczami jadąc autobusem pośród ścisku ludzi. Trzymając się za metalową poręcz sam zacząłem się dobijać, przypominając sobie to jak Yoongi nie odwzajemnił tego gestu. Odsunął się ode mnie, a swoim wzrokiem uciekł najdalej jak tylko mógł. Zachowywał się tak jakby pocałował go obcy mężczyzna. Człowiek, którego w ogóle nie znał, ale przecież ja... On mi się oświadczył...
Musiał to pamiętać!
Do firmy przyjechałem z małym opóźnieniem, pomimo tego, że wyjechałem z mieszkania dość wcześnie.
Wszedłem do sali przymiarek i w sumie spodziewałem się takiej, a nie innej reakcji na moją osobę. Każdy z pracowników patrzył na mnie z wyrazem współczucia.
Tylko, co mi po tym ich współczuciu?
Właśnie... Nic...
Jin podbiegł do mnie na swoich zgrabnych nogach i jako pierwszy mnie przytulił.
— Hyesung nam o wszystkim powiedział... Hoseok ja nie wiem, co mam ci powiedzieć... — zaczął się tłumaczyć blondyn.
— Trzymasz się jakoś? — zza swoich pleców usłyszałem głos Taehyunga.
Odwróciłem się, patrząc na chłopaka, który miał zupełnie inny kolor włosów. Młody mężczyzna miał długość włosów tą samą, nieco może fryzura zmieniła się z tyłu głowy. Postawił na kolor szary, który niezwykle mu pasował.
— Jakoś... — odparłem i przeszedłem obok chłopaków, kierując się do osobnej sali.
Z tego, co wiedziałem znów moje włosy zostaną przefarbowane na rzecz najnowszych prezentacji kolekcji. To zarządził były prezes firmy, a więc byłem w to zaangażowany w stu procentach.
Będąc gotowy na zmiany, usiadłem na fotelu, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Wiedziałem, że z czerni ponownie zmienię się w szatyna. Nie mogłem się tego doczekać, ponieważ miałem dość tego fioletowego pasemka na swojej głowie.
Czekając na to aż fryzjerka dobierze odpowiedni kolor zobaczyłem kątem oka znajomą postać, która przemknęła po pomieszczeniu obok.
— Niemożliwe — powiedziałem sam do siebie i zerwałem się w kierunku wyjścia.
Wybiegłem z mini salonu fryzjerskiego i popatrzyłem w kierunku niskiego, blondwłosego chłopaka.
— Stój! — krzyknąłem.
Młody mężczyzna posłuchał się mojego polecenia, ale wciąż nie byłem pewien czy to on. Musiałem zobaczyć jego twarz. Chłopak powolnie odwrócił się w moim kierunku i uśmiechnął szeroko.
— Dobrze cię widzieć, Hobi — powiedział.
— Jimin? Co ty tutaj robisz?
Blondyn wzruszył ramionami i spojrzał na projekty, które trzymał w ręce.
— Pracuję. Postanowiłem wrócić do H&Y.
— Niby dlaczego? Bo Yoongi nie jest już tutaj prezesem? — podszedłem do niego bliżej i spojrzałem mu w oczy, oczekując krótkiej i szczerej odpowiedzi.
— Tak, właśnie dlatego — odparł. — Ameryka nie jest dla mnie, a gdy usłyszałem, że Yoongi już nie jest prezesem postanowiłem starać się o posadę, którą dostałem z dnia na dzień.
— Nie lepiej byłoby ci u ojca? — zapytałem, na co Jimin prychnął.
— Nie chcę i nie będę z nim pracował. Wróciłem tutaj, ponieważ Sportif i H&Y są najlepszymi firmami modowymi w Seulu. Jak myślisz, którą bym wybrał, hym?
— Jesteś... Okrutny.
— Tak? Na pewno ja jestem tym złym? — stanął naprzeciw mnie tak blisko, ale mimo strachu wciąż patrzyłem mu w oczy. — Co się z nami stało, Hobi? Przecież byliśmy przyjaciółmi.
— Masz rację... Byliśmy — powiedziałem i już chciałem od niego odejść, ale wtedy blondyn złapał mnie mocno za nadgarstek.
— Jak on się czuję? — zapytał ze łzami w oczach. Dłoń chłopaka zaczęła drżeć i nagle rozkleił się na środku sali przymiarek. — Musisz mi to powiedzieć.
— Niby czemu? Myślałem, że chcesz się od niego uwolnić?
— Tak było, ale...
— Zapomnij o nim. Widzisz to?! — wskazałem palcem na swoją obrączkę.
Jimin spojrzał na srebrną ozdobę na moim palcu i prychnął śmiechem.
— I co ci po tym? Przecież on i tak zapomni.
Chłopak posłał mi spojrzenie przepełnione żalem. Wiedziałem, że powiedział to pod wpływem emocji, bo on kochał mojego narzeczonego. Cierpiał równie mocno jak ja.
Jimin nagle odwrócił się do mnie plecami i szedł w stronę stolika Mistrza, zostawiając mnie w takim stanie, że miałem ochotę paść na kolana. Krzyczałem wewnątrz siebie wyklinając Jimina oraz siebie samego. Byłem tak słaby i głupi. Nie wiedziałem jak zdołam udźwignąć swoją codzienność, która zmieniła się w jednym momencie w piekło.
Spojrzałem w kierunku drzwi wejściowych, które otworzyły się delikatnie. Moje brwi uniosły się w chwili, w której zobaczyłem swojego narzeczonego w progu. Czarnowłosy przywitał wszystkich z uśmiechem, ale zniknął on z jego twarzy, gdy zobaczył Jimina. Patrzył na niego takim spojrzeniem, że...
Zacząłem zazdrościć, że nie byłem na miejscu blondyna.
***
Jednak pojawi się kilka scen z perspektywy Yoongi'ego i... Kogoś jeszcze 😏
Do następnego 💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro