Rozdział XXXII
Hoseok
Stałem na środku gabinetu, bo nie zdawałem sobie do końca sprawy z tego, czym tak naprawdę była ta choroba. Yoona zaczęła się śmiać, bo twierdziła, że doktor się pomylił.
— Panie doktorze, z całym szacunkiem, ale nasz syn ma dwadzieścia dziewięć lat a nie sześćdziesiąt. Nie może być chory na Alzheimera — odparła z ironią.
— Niestety... Wszystkie badania wykazały, że państwa syn cierpi na tę chorobę.
— Jakim cudem? To niemożliwe — dodał Hyesung.
Niestety osobiście nie kojarzyłem czym charakteryzowała się ta choroba. Alzheimer, tak samo jak rodzicom Yoongi'ego kojarzył mi się z osobami w podeszłym wieku. To oni byli narażeni na tę przypadłość, a nie mój narzeczony. Jednak skoro... My byliśmy innego zdania, to może doktor powinien nam to wyjaśnić. Usiadłem na krześle i spojrzałem na mężczyznę, który był około czterdziestki i postanowiłem spokojnie zapytać :
— Czym jest Alzheimer?
Doktor splótł swoje palce ze sobą i ułożył dłonie na blacie biurka. Każdy z nas patrzył na mężczyznę, który przyglądał się natomiast każdemu z nas. Zanim przejść jednak do wyjaśnień, zadał nam jedno podstawowe pytanie :
— Czy zwrócili państwo uwagę na to, że pan Min o czymś zapominał? Czy zdarzyło mu się kiedyś wejść do pokoju i nie wiedzieć po co przyszedł?
— Panie doktorze, przecież każdemu z nas się to zdarza — powiedział Hyesung, który zaczął tracić swoją cierpliwość żądając konkretów.
Miałem wiele takich sytuacji. Narzeczony często o czymś zapomniał, ale nie miałem zamiaru się do tego przyznawać.
— W każdym razie Alzheimer to choroba, w której osoba cierpiąca na tę przypadłość zapomina o wielu rzeczach. Dobrze się państwu kojarzy, że cierpią na nią osoby w wieku powyżej sześćdziesiątki, ale zdarza się też tak, że osoby dużo młodsze chorują. Najmłodsza osoba, u której odnotowano Alzheimera miała zaledwie siedemnaście lat — cała nasza trójka była w głębokim szoku. Nikt z nas nie sądził, że takie przypadki także się zdarzały. — To na początku nie jest nic poważnego, bo to zwykłe czynności, ale gdy stan się pogarsza może być niebezpiecznie. Myślę, że pan Min spowodował wypadek, ponieważ zapomniał, co oznaczają kolory na sygnalizacji świetlnej.
— O czym pan mówi? — wtrąciła się Yoona.
— O tym czego nie wiecie o Alzheimerze. Chory na tę chorobę nie będzie w pewnym czasie sam mógł funkcjonować.
— Nie rozumiem... — powiedziałem załamany i skory do płaczu. Byłem już na granicy...
— Wyjaśnię to nieco inaczej. Wyobraźcie sobie wszyscy zdjęcie pana Min podzielone na kilka części, a teraz każda z tych części kolejno zaczyna zanikać, tak jak informacje w jego głowie.
— I co będzie jeśli... — spojrzałem na doktora ze łzami w oczach.
— Gdy każda z części zaniknie to... Pan Min zapomni o wszystkim. Wypadek, który miał wczoraj przyspieszył ten proces i niestety będzie się on rozwijał.
— Nie da się tego wyleczyć? — zapytałem.
Doktor pokiwał głową przecząco, a ja poczułem olbrzymi ucisk w klatce piersiowej. Otworzyłem swoje usta i łzy spłynęły po moich policzkach. Moje ciało zaczęło się trząść, ale mimo tego wstałem z krzesła i wyszedłem z gabinetu doktora.
Podparłem się o ścianę czując jak smutek rozrywał mnie od środka. Yoongi... Mój kochany Yoongi... Co teraz mam robić?
Spojrzałem w kierunku korytarza, który prowadził do jego sali. Przełknąłem głośno ślinę, łapiąc z trudem powietrze, które wstrzymałem bez żadnej kontroli. Nie mogłem tam iść, nie dam rady spojrzeć mu w oczy i uśmiechnąć się szczerze. Nie będę już potrafił tego zrobić wiedząc, że... Mój narzeczony zapomni niebawem o chwilach, które razem przeżyliśmy. Miało być tak pięknie, mieliśmy trwać razem, pobrać, a teraz...?
Ruszyłem w stronę wyjścia. Zacząłem biec na dół po schodach, aby jak najszybciej uciec z budynku, w którym dusiłem swoje smutki. Bałem się, że jak zacznę szlochać i rozpaczać na korytarzu to Yoongi mnie usłyszy, i go zmartwię. Nie chciałem tego...
Biegłem dalej przed siebie aż w końcu mój osłabiony organizm kazał mi się zatrzymać. Usiadłem na ławce, która stała pośród drzew i usiadłem na chłodnym podłożu, kuląc się i płacząc. Nie próbowałem tego powstrzymać, łzy ciekły mi po policzkach i bez pozwolenia wdzierały się do moich otwartych ust. Moje marzenia o wspólnym życiu zostały zburzone jak domek z kart. Niespodziewanie. W jednej chwili. Nie miałem pojęcia ile pozostało nam wspólnego czasu do momentu, gdy...
— Yoongi... — wypowiedziałem imię chłopaka i wtedy usłyszałem sygnał swojego dzwoniącego telefonu. Wziąłem do płuc kilka wdechów, aby się jak najszybciej opanować. — Halo? — udało mi się powstrzymać na chwilę swoje łzy.
— Mówi Hyesung. Yoongi pyta o ciebie. To dla nas wszystkich jest szokiem, ale pamiętaj jesteś dla niego ważny. Nie zostawiaj go.
Nie dał mi nawet odpowiedzieć. Wybronić się. Usprawiedliwić. Oczywiście, że go nie zostawię, ale nie jestem teraz gotów, aby z nim porozmawiać. Nie wiem jak mam to zrobić? Co mam przyjść do niego w torbie na głowie i namalować na jej wierzchu uśmiechniętą buźkę? Inaczej nie potrafię!
Ale...
Muszę tam wrócić...
To w końcu mój narzeczony. Mężczyzna mojego życia. Ja go kocham, a kocha się w tych dobrych, jak i złych chwilach. Musiałem mu udowodnić, że zasługuję na niego.
Podparłem dłonie na zimnej ławce i wstałem z niej, choć moje ciało nie chciało ze mną współpracować. Szedłem do wejścia szpitalnego jak kaleka. Wolno i ociężale. Serce mi krwawiło, gdy znalazłem się na czwartym piętrze, a na jego korytarzu zobaczyłem państwo Min.
Yoona płakała zagryzając swoją pięść zębami, aby nie wydać z siebie żadnego szlochu. Widząc kobietę omało co, a znów bym się rozkleił. Hyesung podszedł do mnie również; był zmęczony i przytłoczony diagnozą syna. Położył mi swoją dłoń na barku i powiedział, że Yoongi chce się zobaczyć ze mną na osobności.
— Czy on już wie? — spytałem szeptem, bo drzwi do jego sali były otwarte.
Hyesung spuścił głowę i pokiwał nią przecząco. Czemu Yoongi jeszcze o tym nie wiedział, dlaczego nie potrafili mu tego powiedzieć?! Ja tego nie mogę zrobić!
— Zaraz przyjdzie do niego lekarz wraz z psychologiem i wszystko mu wyjaśnią.
Doktor? Psycholog? Po co ta szopka? Przecież oni nie sprawią, że łatwiej przyjmie to do wiadomości. Załamie się. Tak jak wszyscy, którzy się o tym dowiedzą!
Uniosłem głowę w górę, aby dać sobie jeszcze parę chwil na uspokojenie samego siebie. Niewiele to dało, ale w końcu musiałem do niego wejść. Przekroczyłem próg i uśmiechnąłem się do chłopaka, a gdy go zobaczyłem stanąłem na środku pomieszczenia jakbym stracił władzę w nogach. Yoongi przyjrzał mi się uważnie i zmarszczył brwi.
— Czemu nie podejdziesz bliżej? — zapytał.
Poczułem silny przypływ gorąca, który musiałem jakoś zwalczyć. Postawiłem kolejny krok do przodu i usiadłem na małym krzesełku tuż przy łóżku pacjenta. Yoongi od razu przyciągnął delikatnie moją głowę do siebie, aby mnie mieć bliżej siebie. Czułem jego ciepło oraz miłość. Spoglądając na niego nie dostrzegłem żadnych zmian. To był mój Yoongi, nic mu nie jest. Doktor musiał się pomylić.
— Jutro chcą mnie wypisać, wiesz? — spytał Yoongi. — Pojedziemy razem do domu i coś zamówimy, bo to szpitalne jedzenie jest o k r o p n e — przeliterował ostatnie słowo i to sprawiło, że się zaśmiałem.
— Dobrze. Wiesz co zamówimy? — podniosłem się w jednej chwili i popatrzyłem na chłopaka. — Krewetki!
Yoongi spojrzał na mnie podejrzanie, ale po chwili znów zobaczyłem jego radosne spojrzenie.
— Zgoda. Nigdy nie jadłem krewetek. Ciekawe czy będą mi smakowały?
Mężczyzna uśmiechnął się do mnie, niezmiennie, tym samym cudownym uśmiechem, co sprawiło, że poczułem jakby ktoś uderzył mnie z całej siły w klatkę piersiową. Uchyliłem swoje usta ze zdziwienia, gdy usłyszałem jego słowa, przyglądając się jego niewinnej twarzy, która nie była niczego świadoma. On nie miał pojęcia, że kochał krewetki... Przecież to on zabrał mnie pewnego wieczoru do restauracji i opowiadał o tych skorupiakach, które wcinał z cynamonem.
— Hobi? Dobrze się czujesz? Jesteś cały blady — powiedział dotykając mojego policzka.
Dopiero w tym momencie się ocknąłem i uniosłem na siłę swoje kąciki ust.
— Tak, jest dobrze tylko... Jestem trochę zmęczony.
— Słyszałem od rodziców, że czekałeś na mnie całą noc — chłopak ponownie się uśmiechnął, a każdy jego uśmiech sprawiał, że czułem coraz to większy ból.
— Tak... Starałem się nie spać, ale mi nie wyszło...
— Dobrze, że się zdrzemnąłeś chociaż trochę — Yoongi delikatnie zgarnął moje kosmyki włosów.
— Na tych krzesłach wcale mi się nie udało wyspać.
— Mogłeś przyjść do mnie, zmieścilibyśmy się — powiedział i znów to zrobił. Znów nieświadomie mnie zranił. Nie sądziłem, że uśmiech może być tak bolesny.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Odwróciłem głowę w ich stronę i wtedy do sali wszedł pan doktor wraz z zapowiedzianym psychologiem.
— Przepraszam panie Jung, musi pan wyjść.
— Dobrze — powiedziałem i miałem nadzieję, że Yoongi nie spostrzegł w tym słowie mojego entuzjazmu.
Lekarz uratował mi życie, bo miałem ochotę wtulić się w ramię chłopaka i zacząć płakać.
Wyszedłem z sali i znów chciałem stąd uciec jednak, gdy zobaczyłem załamanych rodziców chłopaka, którzy mimo tak wielkiego bólu byli tuż obok niego, nie mogłem tego zrobić... Sumienie by mi na to nie pozwoliło. Małżeństwo podeszło do mnie i wszyscy patrzyliśmy przez szybę na młodego prezesa.
Lekrze zaczęli z nim rozmawiać. Doktor wyjął wyniki badań i prawdopodobnie zaczął objaśniać czym był Alzheimer. Spoglądałem jedynie na twarz Yoongi'ego, która z każdą chwilą traciła swój blask chowając się w cieniu, w którym panował smutek i rozpacz. Młody mężczyzna nagle zaczął płakać, strącił zdjęcie z prześwietlenia czaszki na ziemię i zaczął krzyczeć.
— Nie mogę być chory! Słyszycie?! Nie mogę!
Narzeczony odepchnął psychologa i wybiegł z sali wpadając prosto w naszą trójkę, która widziała całe zajście. Yoongi patrzył na nas pytającym wzrokiem i wtedy nie zdołałem się powstrzymać. Zacisnąłem mocno swoje wargi i zacząłem płakać. Drżałem, znów wpadłem w panikę i nie mogłem nic z tym zrobić.
— Wiedzieliście... — szepnął do nas jakby miał nam za złe zatajanie tej informacji.
— Przepraszam... — powiedziałem zakrywając swoją twarz.
Nagle na swojej dłoni poczułem jego dotyk. Chłopak jednym ruchem dał mi do zrozumienia, że chce spojrzeć mi w oczy i zrobił to. Widział moją słabość, a kto tak słaby jak ja mógłby udźwignąć ciężar tej całej sytuacji? Próbowałem uciec od niego wzrokiem, zacząłem patrzeć w ścianę, aby tylko zdołać uciec...
— Hobi... Proszę cię... Spójrz na mnie... — powiedział przez zaciśnięte zęby, bo sam zaczął płakać.
Otarłem swoją mokrą twarz i popatrzyłem na narzeczonego, którego twarz była wciąż tak samo blada jak zawsze. W jednej chwili chłopak wtulił się mocno, z całej siły w moje ciało i zaczął mówić pospiesznie.
— Nie zapomnę cię, Hoseok. Na pewno nie! Nie pozwolę na to. Będę walczył z samym sobą najdłużej jak tylko będę potrafił! Obiecuję ci!
Po tych kilku słowach, które trafiły prosto do mojego serca, jego uścisk zaczął być coraz bardziej swobodny. Jego palce ześlizgiwały się z materiału mojej bluzki aż wreszcie opadły one wzdłuż ciała. Swoją głowę ułożył na moim torsie i zaczął płakać, tak bardzo płakać... Ja stałem jak sparaliżowany, widząc jego słabość, która tak bardzo mnie dobijała. Lecz widząc jego rozpacz dostrzegłem w tej chwili także swoją rolę. Musiałem być za niego odpowiedzialny, walczyć za nas obojga, aż do samego końca. Do ostatniego wspomnienia... Znów zacisnąłem swoje wargi i szybki, pewnym ruchem objąłem chłopaka, który nauczył mnie jak być dzielnym. Nie mogłem pozwolić, aby jego lekcje przepadły na marne. Będę walczył. Nie zawiodę go.
***
Yoongi miał zostać wypisany ze szpitala dopiero około godziny czternastej, a więc ja w tym czasie musiałam pojechać z Hyesungiem do firmy. Telefon non stop wibrował mi w kieszeni, ponieważ już każdy wiedział o wypadku prezesa. Nikt jednak nie miał pojęcia o tym, co tak naprawdę się okazało podczas badań.
Weszliśmy do budynku, idąc prosto do sali zebrań gdzie panna Jihyo miała zorganizować spotkanie dla całego zarządu. Szedłem korytarzem u boku starszego Mina i nie byłem w stanie podnieść swojego wzroku. Myśląc o firmie bez Yoongi'ego wydawała mi się ona taka... Pusta. Kiedy on tutaj był zawsze działo się coś ciekawego, słychać było jego kłótnie z asystentką, entuzjastyczne wiwaty z Mistrzem, perfekcyjne, niecodzienne pomysły... A teraz? Co przyniesie nam przyszłość?
Weszliśmy do sali, w której każdy zjawił się przed czasem. Wczoraj każdy świętował zwycięstwo firmy, a dziś będziemy wybierać nowego prezesa firmy H&Y. Pracownicy firmy patrzeli na mnie, czułem na sobie każde ze spojrzeń, na które nie miałem odwagi odpowiedzieć. Usiadłem jedynie na krześle i w duchu się modliłem, aby to wszystko jak najszybciej się skończyło.
— Skoro są już wszyscy to rozpoczynam zebranie.
— Przepraszam panie Min, ale czy z prezesem wszystko w porządku? — nie mógł się powstrzymać i zadał to pytanie Jin.
Patrzył na Hyesunga, a ten otworzył swoją teczkę ignorując modela. Nie mogłem na to pozwolić.
— Z Yoongim jest dobrze, nie ma żadnych poważnych obrażeń prócz wstrząśnienia mózgu.
Starszy Min zmierzył mnie wzrokiem.
— To w takim razie nie możemy poczekać aż wyjdzie ze szpitala i razem omówimy dzisiejszy temat spotkania?
— Nie! — powiedział dosadnie Min.
— Dlaczego? — drążył dalej temat.
— Bo on już nie jest prezesem i zebranie jest po to, aby wybrać nowego kandydata! — uderzył ręką o blat stołu, a wtedy woda w szklankach zaczęła się poruszać.
Zapadła cisza. Hyesung jednak nie dał rady grać opanowanego i niewzruszonego całą tą sytuacją. Mężczyzna przyłożył ręce do swojej twarzy i trwał tak przez dłuższą chwilę. Mistrz widząc w jakim stanie jest jego stary przyjaciel, podszedł do niego i dodał mu otuchy. Min był mu wdzięczny i dał radę się pozbierać, po tym wybryku. Każdy patrzył na niego z niecierpliwością aż wreszcie wyjaśni, co tak naprawdę się stało.
— Przepraszam was... Nie powinienem tak reagować, ale ja i moja rodzina przeżywam teraz ciężkie chwile. Staliście się dla mnie jak rodzina, dla Yoongi'ego także, więc sądzę, że... Gdybym nie powiedział wam prawdy to byłbym wobec was nie fair — znów zapadła na chwilę cisza. — Ale o tym powiem po omówieniu tematu spotkania.
— A więc... Kto ma jakieś propozycje, co do nowego prezesa? — zapytał Mistrz bez żadnego zaangażowania.
Każdy ze zgromadzonych spuścił swoją głowę, bo nie mieli pojęcia o tym, co działo się z Yoongim. Pewnie się domyślili po reakcji Hyesunga, że nie było dobrze. Panowała między nami żałobna atmosfera, ale musieliśmy mimo wszystko działać. Firma musiała przetrwać wszystko. Nawet te najgorsze chwilę.
— To może... — odezwał się jako pierwszy Taehyung. — Skoro Yoongi nie może być na pewno już naszym prezesem to może niech przejmie firmę jego narzeczony.
Gdy usłyszałem jego słowa nie mogłem na niego nie spojrzeć. Moja twarz wyrażała ogromne zdziwienie i patrzyłem na chłopaka, który skromnie się do mnie uśmiechnął przez sekundę, bo po chwili znów pogrążył się w smutku.
— Zgłaszam sprzeciw — oznajmiła Jihyo. — Pan Jung jest zdecydowanie za młody i nie ma doświadczenia jeśli chodzi o zarządzanie. Dlaczego pan, panie Kim zgłasza go na kandydata? — zapytała kobieta.
Mężczyzna o kolorowych włosach popatrzył na nią i zaczął bronić swego zdania.
— Ponieważ to jest firma H&Y. Pierwotnie skrót oznaczał Hyesung&Yoona, ale nie dla mnie — pokiwał swoją głową na boki, a jego długi kolczyk obijał się o jego szyję. — Dla mnie to zawsze oznaczało i będzie oznaczać Hoseok&Yoongi.
Wszyscy zgromadzenie zaczęli patrzyć na siebie wzajemnie. Asystentka zamilkła, a każdy dopiero teraz spostrzegł, że pierwsze litery naszych imion tworzyły nazwę firmy. Sam się zdziwiłem, ponieważ ja nigdy tak o tym nie myślałem. Popatrzyłem na Taehyunga, który trwał przy swoim zdaniu, ale zgłosiła się kolejna osoba, która również wyraziła swój sprzeciw.
— Też się nie zgadzam. Mojej firmy nie oddam w ręce początkującego — powiedział Hyesung.
— To na pewno jest argumentem? — dopytał Jin. — Czy jest nim niechęć do narzeczonego pana syna?
— Nie mieszam spraw rodzinnych z zawodowymi, panie Kim.
— Mam nadzieję.
Przyjaciele zaczęli mnie bronić, ale jednocześnie narażali się oni swojemu przyszłemu szefowi, który był wśród nas.
— Dziękuję chłopaki, ale ja się nie nadaję do tak poważnego stanowiska. Niech H&Y przejmie ktoś kto zdoła nią zarządzać — powiedziałem i nie miałem już nic do dodania.
Większość straciła swojego kandydata. Nikt nie miał odwagi się zgłosić albo wyznaczyć kogoś z zebranych tutaj osób. Także nie miałem na to pomysłu.
— A może pan, panie Min? Wróci pan na dawne stanowisko, choć na jakiś czas? — powiedziała Jihyo, która pragnęła powrotu starego prezesa na swoje miejsce.
Starsi pracownicy zaakceptowali tę decyzję, ale ja wraz z innymi modelami milczałem jak grób. Trzy głosy były za. Gość od marketingu, Mistrz oraz Jihyo chcieli powrotu Hyesunga.
— Panowie? — spytała Jihyo zaciskając swój czerwony notesik, który tak bardzo przypominał mi o Yoongim.
Patrzyłem na niego i przypomniałem sobie o każdej sytuacji kiedy mój chłopak kłócił się z asystentką. Tak wiele wspomnień teraz do mnie wracało, lecz musiałem je powstrzymać, bo wciąż byłem w trakcie podjęcia poważnej decyzji. Rozejrzałem się po sali i nie widziałem wśród innych osób dobrego kandydata. Pozostał mi tylko ojciec Yoongi'ego. Nie lubiłem go jakoś szczególnie, ale firma musiała mieć prezesa. Inaczej nie będzie ona istniała.
— Jestem za — powiedziałem i tym samym Hyesung ponownie został głową firmy H&Y.
Podniosłem się z krzesła, aby móc wyjść z sali, ale zatrzymał mnie wtedy donośny głos Jihyo.
— A pan dokąd? — zapytała.
Ja złapałem za klamkę od drzwi i nie patrząc na nikogo rzekłem :
— Od dziś zaczynam urlop.
Nic mnie już tutaj nie trzymało. Wyszedłem z sali, a potem z firmy, która przywoływała zbyt wiele wspomnień. Wziąłem taksówkę, która wiozła mnie prosto do szpitala, z którego miałem odebrać narzeczonego.
Siedziałem na tylnim siedzeniu i patrząc w okno, za którym rozpadał się deszcz, zacząłem płakać, dołączając do płaczącego nieba. Zacząłem sobie przypominać tak wiele rzeczy. Dostrzegałem teraz każdą chwilę, w której Yoongi miał problemy z pamięcią.
Pomylił drogę do swojego gabinetu...
Zapomniał, że do mojego domu przywiozła go Jihyo...
Nie pamiętał gdzie leżały klucze...
Zapomniał gdzie znajdował się dom, który kupił...
Pomylił samochody...
Mylił kierunki...
Czemu nie zwróciłem na to uwagi? Czemu...?
Dojechaliśmy na miejsce kilka minut przed czternastą. Szybko pobiegłem do recepcji, przy której widziałem już Yoongi'ego oraz Yoonę. Zmarszczyłem swoje brwi, gdy zobaczyłem jak kobieta bacznie pilnowała swojego syna. Potem padło z ust lekarki mnóstwo słów, które mi się nie spodobały :
— W razie problemów podczas jego opieki proszę zadzwonić pod ten numer. W tym ośrodku zajmują się chorymi osobami, więc proszę się nie obawiać.
Podszedłem zdenerwowany do lady, a wtedy oboje mnie zauważyli. Zdenerwowany chwyciłem narzeczonego za rękę i zacząłem go ciągnąć w kierunku wyjścia.
— Co pan wyprawia, panie Jung?! — krzyknęła Yoona, zwracając na nas uwagę całego personelu oraz pacjentów.
— On jest mój! — krzyknąłem, nie zatrzymując się nawet na chwilę.
— Hobi...
Żadnego ośrodka, żadnej opieki nad nim prócz mnie. Ja się będę nim zajmował. To mój obowiązek. Nie dam mu zapomnieć o sobie. Będziemy walczyć...
... Oboje.
***
Tutaj mam dla Was listę ważnych objawów choroby Alzheimera :
- zaburzenia pamięci, zapominanie ważnych dat, nazwisk, powtarzanie tych samych pytań, poleganie na bliskich w sprawach, w których wcześniej chorzy radzili sobie sami itp.
- zaburzenia planowania i rozwiązywania problemów związanych np. z prowadzeniem domowego budżetu, trudności z wykonywaniem zadań według instrukcji itp.
- trudności w wykonywaniu codziennych czynności w domu, pracy, w trakcie wypoczynku – kłopoty z wykonywaniem czynności, które wcześniej nie sprawiały problemów: np. jazda samochodem, przygotowywanie posiłków, prowadzenie domu, uprawianie hobby itp.
- zaburzenia orientacji w miejscu i w czasie – chorzy mogą̨ mieć kłopot z rozróżnieniem pory dnia, roku i świadomością̨ upływu czasu, mogą̨ zapominać gdzie są i jak się tam znaleźli.
- zaburzenia wzrokowo-przestrzenne – pojawiają̨ się̨ kłopoty z czytaniem, oceną dystansu, rozróżnianiem kolorów itp. Przechodząc obok lustra, chorzy mogą mieć wrażenie, że widzą w nim obcą osobę̨.
- problemy z mówieniem i pisaniem – kłopoty z uczestnictwem w konwersacji, zatrzymywanie się̨ w środku dialogu, powtarzanie tych samych kwestii, trudności ze znalezieniem słów itp.
- gubienie i chowanie rzeczy w dziwnych miejscach, niemożność ich odnalezienia.
brak zdolności prawidłowej oceny sytuacji objawiająca się̨ m.in. łatwowiernością̨ (która może być wykorzystana przez osoby trzecie, np. telemarketerów), czy nieprzywiązywaniem znaczenia do własnego wyglądu i czystości.
wycofanie się z pracy, kontaktów towarzyskich, hobby
- zaburzenia nastroju i zmiana osobowości – chorzy mogą̨ odczuwać niepokój, zagubienie, strach czy smutek, także w miejscach, w których wcześniej czuli się komfortowo. Mogą również stać się bardziej podejrzliwi.
FAZY CHOROBY
Wstępna faza choroby
Początek choroby Alzheimera to przede wszystkim zaburzenia pamięci. We wczesnym etapie jej utrata może nie być dostrzegana lub uznana za zwykłe zapominanie. Powoli problemem staje się kontrola nad domowym budżetem, postępowanie zgodnie z instrukcjami np. w pracy czy prowadzenie samochodu. Niektórzy pacjenci są nieświadomi powyższych problemów. Zmiana otoczenia może powodować dezorientację, a pacjent gubi się podczas spaceru czy prowadząc samochód.
Rozwój choroby
Z czasem chory staje się niezdolny do pracy, łatwiej o zagubienie i zmieszanie. Zaczyna potrzebować codziennej opieki. Zaskakująco dobrze zachowane mogą być maniery, czynności często wykonywane oraz powierzchowna rozmowa. Pojawiają się natomiast problemy z mową. Najczęściej dotyczą właściwego doboru słów i rozwlekłego sposobu wypowiadania się. Osłabienie zdolności wzrokowo-przestrzennych zaczyna przeszkadzać przy ubieraniu, jedzeniu czy rozwiązywaniu prostych łamigłówek. Pacjenci mogą tracić zdolność do wykonywania podstawowych obliczeń czy sprawdzania godziny.
W późnych stadiach choroby osoby mogą nadal chodzić, ale zwykle jest to błąkanie się bez celu. Nieuchronnie pojawia się utrata trafnego osądu, rozwagi i przyjmowania nowych wiadomości. Powszechnym problemem są urojenia. Chory zaczyna twierdzić, że jest okradany, że małżonek zaczyna go zdradzać albo że osoby najbliższe nie są tymi, za których się podają. Zmiany dotykają również nastroju. Brak zahamowań i agresja mogą występować na przemian z biernością i wycofaniem. Łatwo ulega zaburzeniu dobowy rytm aktywności. Nocne wałęsanie się jest często przyczyną urazów pacjentów i niepokoju domowników. Niektórzy chorzy zaczynają poruszać się wolno, powłócząc nogami, z widoczną niezgrabnością w ruchach.
Końcowy etap choroby
W końcowym stadium choroby pacjenci są przykuci do łóżka, nie nawiązują kontaktu, nie zgłaszają potrzeb fizjologicznych. Potrzebują pomocy przy wszystkich czynnościach związanych z jedzeniem, ubieraniem się czy toaletą. Typowy czas trwania choroby od wystąpienia pierwszych objawów to około 10 lat.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro