Rozdział XIV
Oboje poszliśmy do działu przymiarek. Byłem lekko poddenerwowany, ponieważ rozmowa z Mistrzem po opublikowaniu informacji na mój temat w gazecie mogła się dla mnie źle skończyć. A z tą osobą akurat lepiej by było, gdybym żył w dobrych stosunkach. On jest sercem firmy, a ja źródłem jej istnienia. Jedynie razem mogliśmy zmieniać świat mody idąc wciąż na szczyt, a raczej z niego nie spadać.
W tym przypadku czytelnicy mogli bardzo źle zareagować na fakt, że jestem homoseksualistą... Nie wiem jak to odbije się na mojej najnowszej kolekcji fotografowanej w zoo, ale... Bardziej obawiałem się o główny projekt, który miał się ukazać za trzy miesiące na największej gali modowej w Seulu.
To był mój cel. Pójść tam, przedstawić swoją wizję i wrócić do firmy z nagrodą dla najlepszej marki roku 2019!
Hobi powiedział, że Mistrz znalazł sposób na to, aby wybrnąć z tej sytuacji, a więc musiałem mu zaufać. Jeśli nie oczyszczę swojego imienia to H&Y nie ma najmniejszych szans na wygraną ze Sportif.
Weszliśmy do pomieszczenia. Hoseok wrócił do wizażystek natomiast Mistrz podbiegł do mnie w mgnieniu oka. W rozmowie także uczestniczyła Jihyo, która nawet nie raczyła na mnie spojrzeć. Zasłużyłem...
— Pan Jung mówił, że znalazłeś rozwiązanie na wyjście z tej sytuacji — powiedziałem pewnym tonem jak na prezesa przystało.
Przyjąłem postawę twardego mężczyzny, który był gotowy na każdy, słowny cios Mistrza.
— Jaki 'pan Jung' przecież jesteście razem, więc po co te formalności? — rzucił starszy i spojrzał na mnie jak na idiotę, a moje ręce wtedy opadły z wrażenia.
— Nie jesteś zły za to, że prasa wie o mnie i Hobim?
— Pff — machnął ręką mężczyzna. — To, że jesteście razem wzbudziło sensację i większe zainteresowanie! To wszystko poszło na plus! — ucieszył się Mistrz, a ja coraz bardziej zacząłem się zastanawiać czy ja śniłem, czy to wszystko działo się naprawdę?
— To w takim razie w czym jest problem? — zapytałam, bo nie mogłem tego pojąć.
Skoro orientacja nie robiła różnicy naszym kupującym to o co tak naprawdę chodziło?
— Bycie gejem w świecie mody to nic nowego. Wiele homosiów w życiu widziałem - uwierz. Problem tkwi w tym, że ciebie pokazano w złym świetle. Jako taką osobę, która bawi się uczuciami tych chłopców.
Mistrz popatrzył na mnie, a ja wreszcie zrozumiałem o co mu chodziło.
Starszy zaprosił mnie w tym momencie na kawę do bufetu, który był na pierwszym piętrze. Za nami ruszyła także Jihyo, która skrupulatnie wszystko notowała. Mistrz odwrócił się na pięcie, a kobieta kompletnie się tego nie spodziewając wpadła w białowłosego.
— Co Pan wyprawia? — warknęła poprawiając swoje okulary.
— Chcę porozmawiać z prezesem na osobności — odparł.
Jihyo popatrzyła na mnie swoim wrednym, wbijającym niewidzialne, lecz bolesne kolce w ciało.
— Nadal uważasz, że po takim bezmyślnym zachowaniu ten chłopak powinien omawiać z tobą, sam na sam ważne kwestie? — powiedziała z przekonaniem w głosie, sugerując, że nie byłem w stanie bez niej nic zrobić.
— Nie 'chłopak' tylko 'prezes' panno Lee Jihyo. Jest osobą dorosłą, której z pewnością zależy na firmie. Podważy to pani? — zapytał.
— Oczywiście, że tak. Ja...
— Panno Jihyo — twardo wypowiedział jej imię. — Hyesunga już tutaj nie ma. Podlega pani teraz panu Min Yoongi'emu.
Mistrz spojrzał na nią, a kobieta wyprostowała się jeszcze bardziej, przyciskając do piersi swój notes.
— Właśnie widzę. Tak potrafi walczyć, że nawet sam nie umie się bronić — kobieta minęła naszą dwójkę i odchodząc dodała. — Ten chłopak zrujnuje całą firmę.
Po tych słowach po prostu odeszła, zająć się kolejnymi sprawami.
Mistrz kazał mi się nią nie przejmować. Znał ją o wiele dłużej niż ja i stwierdził, że wciąż nie mogła się pogodzić z odejściem Hyesunga. Byłem w stanie to zrozumieć, ale też nie mogłem sobie pozwolić na takie traktowanie. Teraz to ja jestem prezesem i jeśli chciała tutaj dalej pracować to musiała znać swoje miejsce.
***
Poszliśmy do bufetu. Mistrz zamówił dla nas dwie kawy cappuccino oraz małe rogaliki i ciasteczka.
Usiedliśmy naprzeciwko siebie, ale starszy mężczyzna nachylił się do mnie, po czym zrobiłem to samo.
— Wiem, że zastanawia cię to samo, co mnie — powiedział.
Domyślił się. Jako jedyny zauważył, że informacje, które miała prasa były zbyt dokładne i pewnie opisane.
— Jak myślisz, kto mógłby zdradzić firmę? — zapytałem, chcąc znać jego opinię na ten temat.
— Nie chciałem, żeby Lee przyszła z nami, ponieważ...
Mój umysł szybko zareagował na to, co Mistrz chciał powiedzieć.
— Co takiego? Oskarżasz Jihyo?!
— Ciszej, prezesie! — mężczyzna zacisnął zęby i zacisnął palce na drewnianym blacie stolika.
— Wybacz...
— Nie oskarżam jej bezpodstawnie. Sam dobrze wiesz, że zna mnóstwo sekretów firmy. Po drugie niezbyt za tobą przepada z tego, co zauważyłem i wciąż nie może się pogodzić z tym, że Hyesung zrezygnował ze stanowiska prezesa H&Y.
Oparłem się o krzesło i upiłem nieco pianki z kakaową posypką.
— Mylisz się. Jihyo by tego nie zrobiła — zacząłem bronić kobietę.
— Niby czemu tak uważasz?
Wiedziałem, że Mistrz o to zapyta. Jemu ufałem tak samo mocno jak Jihyo czy Hoseok'owi.
— Jihyo wiedziała o mnie i Jiminie od dawna, gdy mój związek się rozpoczął, trwał i zakończył. Nie wydała mnie nigdy.
— Panie Min... Ale wtedy jej w ogóle nie przeszkadzałeś w firmie. Byłeś tylko synem prezesa, nikim więcej, nie miałeś wpływu na nic. Teraz jesteś u władzy, to ją bardzo irytuje, więc mogła chcieć twojego upokorzenia przed ojcem, a fakt, że o tobie wiedziała umacnia ją na liście podejrzanych.
Zamyśliłem się na chwilę nad jego słowami. Prawda, dzisiejsza sytuacja na korytarzu, jej łzy, słowa żalu, które skierowała mi prosto w twarz, ale... Ona zawsze mnie chroniła, wspierała. O tym Mistrz nie miał pojęcia, jak bardzo było jej ciężko skrywać prawdę o mojej orientacji przed byłym prezesem. Zawsze była wobec niego lojalna, a przeze mnie nie potrafiła być w stu procentach...
— Ale skoro tak bardzo bronisz Lee Jihyo to świadczy o tym, że kogoś sam podejrzewasz — Mistrz popatrzył na mnie, przechylając filiżankę, upijając kawowy napój.
Miał rację. Nie miałem aż tak silnych argumentów jak on, ale to i tak nie sprawiło, że nie przestałem myśleć o tym chłopaku.
To właśnie jego podejrzewałem. To on pierwszy przyszedł mi na myśl.
— Sądzę, że to Park Jimin.
Mistrz jakby niewzruszony odstawił filiżankę na biały spodek, na który kapnęła kropelka brązowego napoju.
— Nie wydaje ci się to zbyt oczywiste?
— Niby dlaczego? Wiem, że to syn Jae, ale Jimin mógł sobie pomyśleć, że nie znajdziemy na to żadnych dowodów i postanowił powiadomić prasę.
— Tuż przed wstępną wersją kolekcji... — dodał Mistrz.
— Dokładnie. Poza tym bardzo dobrze zaczął dogadywać się z moim chłopakiem. Jung nie jest typem, którego cechuje odwaga i łatwo ulega oraz zbyt szybko się przywiązuje.
— Sądzisz, że mógłby wspomnieć Parkowi o czymś istotnym?
Pytanie wywołało we mnie dziwne uczucie. Nie potrafiłem osądzić Junga o coś takiego. W głębi serca wiedziałem, że nigdy by czegoś takiego nie zrobił, ale musiałem myśleć o dobru firmy. Jako prezes nie mogłem mieszać uczuć do pracy zawodowej.
— A może to właśnie Jung to zrobił — zasugerował Mistrz.
Moje oczy znacznie się rozszerzyły i wlepiłem swoje spojrzenie w mężczyznę.
— O czym ty... Nie. Na pewno nie. Ręczę za niego osobiście. Jung Hoseok by tego nie zrobił!
— Wolałbym, abyś nie mieszał swoich uczuć będąc w pracy — powiedział.
Właśnie zrobiłem coś czego nie chciałem robić. Zbyt szybko złamałem swoje postanowienie.
— Niby dlaczego miałby powiadomić prasę? — spytałem Mistrza, bo z drugiej strony byłem bardzo tym zainteresowany.
— Z miłości — powiedział.
— Nie rozumiem — zmarszczyłem swoje brwi, próbując zrozumieć, o co mu chodziło.
— To proste. Jung może się obawiać o to, że w każdej chwili zostawisz go dla innego modela. A kilku fajnych się tutaj kręci. Znany ex Gucci Boy, czy też sam Park Jimin z świetnie zbudowanym ciałem. Hoseok jest świeżyną. Może się czuć tak jakbyś był nim zainteresowany tylko na chwilę.
— I myślisz, że przez to chciałby mnie pogrążyć?
— Tak. Jeśli stracisz stanowisko i rada firmy wybierze w następnej kadencji innego członka załogi na prezesa to wtedy będziesz z niczym. Opuścisz firmę, a wtedy nie będziesz się obracał w towarzystwie modeli.
— To niemożliwe — Mistrz nie był w stanie zmienić mojego zdania. Byłem przekonany, że Hoseok tego nie zrobił.
— Ja bym na twoim miejscu uważał. Sportif czyha na ciebie, wykorzysta każdy twój najmniejszy błąd przeciwko tobie.
— Więc co mi radzisz? — rozłożyłem ręce.
— Abyś jak najszybciej dowiedział się kto jest zdrajcą, inaczej pozostałe dwie kolekcje będą zagrożone.
— Dobrze, a jeśli znajdę winnego to, co wtedy? Mam go od razu zwolnić? Wytknąć wszystkie błędy?
— Nie tak szybko. Jeśli już znajdziesz kreta to wtedy trzeba będzie go delikatnie zaszantażować.
Uniósłem brew w górę.
— Delikatnie zaszantażować? — powtórzyłem aroganckim tonem.
— Tak. Dzięki temu osoba, która szpieguje będzie mogła dostać od nas szansę. Zostanie w firmie pod warunkiem, że zdobędzie dla nas informacje o konkurencji. Chyba oboje jesteśmy zgodni, co do firmy, która wysłała kogoś na zwiady.
Mistrz uśmiechnął się do mnie i dopił cappuccino do końca, a ja przygryzłem dolną wargę, i odpałem :
— Sportif.
***
Po pracy zabrałem Hoseoka do swojego mieszkania, w którym chwilowo mieszkałem wraz z Junkim. Mój brat non stop przyglądał się mojemu chłopakowi, co sprawiło, że Jung czuł się nieswojo.
Na szczęście starszy musiał jechać pozałatwiać sprawy w związku ze swoim zawartym małżeństwem. Opowiadał mi poprzedniego wieczoru, że jakiś dokumentów potrzebowała jego żona. Sprawy papierkowe sprawiały mnóstwo problemów i rozumiałem go bez słów. Sam przecież tonąłem w różnych papierach będąc w firmie.
Junki zniechęcony opuścił mieszkanie i żałował, że umówił się w świątyni właśnie tego dnia. Nie spodziewał się, że będzie ze mną Hobi, którego bardzo chciał poznać.
Cieszyłem się, że brat zaczął interesować się moim nowym związkiem. Bardzo mnie wspierał w tym, że rodzice się dowiedzieli. W końcu, po tylu latach zaczęliśmy się zachowywać jak normalne rodzeństwo.
Ale... Tak szczerze fajnie, że sobie poszedł.
Zamknąłem drzwi na klucz i podszedłem do mojego chłopaka, który siedział na kanapie. Był ubrany w biały golf, ciemne jeansy z czerwonym akcentem na bokach nogawek i to wszystko chciałem z niego ściągnąć.
Hobi zachowywał się w moim towarzystwie coraz bardziej pewnie. Już prawie w ogóle nie czułem z jego strony dystansu. Młodszy złapał mnie za krawat i stojąc nad nim pochylony zaczęliśmy składać pocałunki na swoich ustach. Jednocześnie Hoseok rozwiązał krawat i wypuścił go z rąk, a ten swobodnie upadł na puszysty dywan.
Przestałem całować chłopaka, wziąłem go delikatnie za rękę i postanowiłem zabrać go do swojego pokoju.
Była godzina osiemnsta, a ja już miałem ochotę na igraszki z przystojnym modelem.
Położyłem się na plecach, a Hobi usiadł na mnie rozkrokiem, całując moją szyję i jednocześnie rozpinając moją koszulę.
Starałem się zrelaksować i przestać myśleć o problemach jakie miałem w firmie, ale jakoś te sprawy nie potrafiły zniknąć z mojego umysłu.
Hoseok muskał mój nagi tors, a ja złapałem za materiał jego golfa, który po chwili zdjął i ukazał mi swoje chude, piękne ciało. Dotykałem ręką jego brzucha i klatki piersiowej, a chłopak przygryzał swoje wargi, czekając na więcej.
Jung chwycił za moją rękę i zaczął muskać subtelnie moje palce, po czym włożył je do ust. Mając zamknięte oczy ssał je pewnie i postanowił się pochylić do mnie.
Wyjął moje palce prawej dłoni z ust i skierował ją w okolice swoje rozporka. Chciał, abym to ja czynił honory i zaczął go rozbierać. Miałem taki plan na samym początku, ale Hobi widząc moje zniechęcenie na twarzy zawstydził się i zszedł z mojego ciała, siadając na krawędzi łóżka.
Podwinął on swoje nogi i objął je ramionami, a ja patrzyłem w sufit będąc kompletnie odcięty od naszej wspólnej chwili.
— Ciągłe się przejmujesz tym artykułem? — zapytał chłopak, kładąc bok głowy na kolanie, zerkając na mnie.
— Niestety, to nie daje mi spokoju — wyznałem i postanowiłem rozwinąć temat, aby upewnić się, że Mistrz mylił się co do Hoseoka. — Ale jest coś jeszcze?
Młodszy popatrzył na mnie, nie mając pojęcia o co mi chodziło. Spojrzałem w jego cudowne oczy i przyciągnąłem go do siebie. Hoseok posłusznie zbliżył się do mnie, położył głowę na mojej piersi, a lewą dłonią gładził mój tors.
— W mojej firmie ktoś mnie zdradził — wyznałem, a wtedy Hobi przestał poruszać dłonią.
— Jesteś tego pewny? Czemu tak myślisz? — zapytał, unosząc swoją głowę, która znajdowała się już tylko kilka centymetrów ode mnie.
— Prasa zbyt wiele wiedziała, ktoś chciał mi zaszkodzić. Domyślasz się kto to może być? — postanowiłem zapytać o to chłopaka.
— Niczego nie zauważyłem, jestem zatrudniony od niedawna, jeszcze wszystkich nie znam, więc nie chcę nikogo osądzać.
— Ja podejrzewam tylko jedną osobę, natomiast Mistrz dwie.
Chłopak przyjrzał mi się uważnie.
— Ja uważam, że to Jimin.
— Co? Dlaczego on? — zapytał okazując ogromne zdziwienie moim wyborem.
— Mistrz natomiast osądza Jihyo - moją asystentkę i... — popatrzyłem wporst w jego oczy. — ciebie.
Hoseok spuścił swój wzrok, a ja w tym czasie zdążyłem zadać mu kolejne pytanie :
— To nie ty, prawda?
— Nie — kamień spadł mi z serca, ale Hobi był nadal przygnębiony. Czyżby z tego powodu, że Mistrz go oskarżył? Czy z tego, że w niego zwątpiłem...?
Zrobiło mi się strasznie głupio.
— Przepraszam Hobi.
Przytuliłem chłopaka do siebie, ale on zaczął prędko wyjaśniać dlaczego stał się taki przygnębiony.
— Nie jestem zły na ciebie za to, że mnie pytasz. Jesteś prezesem, wolałeś się upewnić. Ja tylko... Nie chcę wierzyć w to, że mógłby to zrobić Jimin... On jest dla mnie taki dobry, podpowiedział mi co lubisz jeść, że masz chopla na punkcie cynamonu... Nie chcę w to wierzyć.
Jego postawa dała mi pewność, że ten złoty, uroczy, śliczny chłopak nie mógłby mnie zdradzić. Winny tłumaczyłby się, zrzucał winę na kogoś innego, a Hobi... Bronił osobę, która według mnie była numerem pierwszym na liście podejrzanych.
Jednak też w mojej głowie zaświeciła się lampka. Słowa Hoseoka odnośnie Jimina jeszcze bardziej pogrążyły Parka w moich oczach.
— A co dokładnie ci o mnie mówił, skarbie? Nie powiedziałeś zbyt dużo na mój temat?
— Nie Yoongi. On i tak wie o tobie więcej niż ja.
Chłopak opuścił głowę ponownie na moją klatkę piersiową i znów zaczął delikatnie dotykać mojego ciała. Poczułem chłód, gdy wypowiedział ostatnie zdanie.
— Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni — dodał, nadal przygnębiony gładząc opuszkami palców mój tors.
Nie potrafiłem mu nic więcej powiedzieć, bo zbyt bardzo było mi głupio. Przekręciłem swoją głowę lekko w bok i złożyłem pocałunek na czubku jego głowy, przyciągając jego ciało jeszcze bliżej swojego.
***
A Wy macie swojego podejrzanego? Kto mógłby chcieć zaszkodzić Yoongiemu? Ktoś z wymienionych osób, a może ktoś zupełnie inny?
Czekam na Wasze propozycje 😉
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro