Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XIV



Oboje poszliśmy do działu przymiarek. Byłem lekko poddenerwowany, ponieważ rozmowa z Mistrzem po opublikowaniu informacji na mój temat w gazecie mogła się dla mnie źle skończyć. A z tą osobą akurat lepiej by było, gdybym żył w dobrych stosunkach. On jest sercem firmy, a ja źródłem jej istnienia. Jedynie razem mogliśmy zmieniać świat mody idąc wciąż na szczyt, a raczej z niego nie spadać.

W tym przypadku czytelnicy mogli bardzo źle zareagować na fakt, że jestem homoseksualistą... Nie wiem jak to odbije się na mojej najnowszej kolekcji fotografowanej w zoo, ale... Bardziej obawiałem się o główny projekt, który miał się ukazać za trzy miesiące na największej gali modowej w Seulu.

To był mój cel. Pójść tam, przedstawić swoją wizję i wrócić do firmy z nagrodą dla najlepszej marki roku 2019!

Hobi powiedział, że Mistrz znalazł sposób na to, aby wybrnąć z tej sytuacji, a więc musiałem mu zaufać. Jeśli nie oczyszczę swojego imienia to H&Y nie ma najmniejszych szans na wygraną ze Sportif.

Weszliśmy do pomieszczenia. Hoseok wrócił do wizażystek natomiast Mistrz podbiegł do mnie w mgnieniu oka. W rozmowie także uczestniczyła Jihyo, która nawet nie raczyła na mnie spojrzeć. Zasłużyłem...

— Pan Jung mówił, że znalazłeś rozwiązanie na wyjście z tej sytuacji — powiedziałem pewnym tonem jak na prezesa przystało.

Przyjąłem postawę twardego mężczyzny, który był gotowy na każdy, słowny cios Mistrza.

— Jaki 'pan Jung' przecież jesteście razem, więc po co te formalności? — rzucił starszy i spojrzał na mnie jak na idiotę, a moje ręce wtedy opadły z wrażenia.

— Nie jesteś zły za to, że prasa wie o mnie i Hobim?

— Pff — machnął ręką mężczyzna. — To, że jesteście razem wzbudziło sensację i większe zainteresowanie! To wszystko poszło na plus! — ucieszył się Mistrz, a ja coraz bardziej zacząłem się zastanawiać czy ja śniłem, czy to wszystko działo się naprawdę?

— To w takim razie w czym jest problem? — zapytałam, bo nie mogłem tego pojąć.

Skoro orientacja nie robiła różnicy naszym kupującym to o co tak naprawdę chodziło?

— Bycie gejem w świecie mody to nic nowego. Wiele homosiów w życiu widziałem - uwierz. Problem tkwi w tym, że ciebie pokazano w złym świetle. Jako taką osobę, która bawi się uczuciami tych chłopców.

Mistrz popatrzył na mnie, a ja wreszcie zrozumiałem o co mu chodziło.

Starszy zaprosił mnie w tym momencie na kawę do bufetu, który był na pierwszym piętrze. Za nami ruszyła także Jihyo, która skrupulatnie wszystko notowała. Mistrz odwrócił się na pięcie, a kobieta kompletnie się tego nie spodziewając wpadła w białowłosego.

— Co Pan wyprawia? — warknęła poprawiając swoje okulary.

— Chcę porozmawiać z prezesem na osobności — odparł.

Jihyo popatrzyła na mnie swoim wrednym, wbijającym niewidzialne, lecz bolesne kolce w ciało.

— Nadal uważasz, że po takim bezmyślnym zachowaniu ten chłopak powinien omawiać z tobą, sam na sam ważne kwestie? — powiedziała z przekonaniem w głosie, sugerując, że nie byłem w stanie bez niej nic zrobić.

— Nie 'chłopak' tylko 'prezes' panno Lee Jihyo. Jest osobą dorosłą, której z pewnością zależy na firmie. Podważy to pani? — zapytał.

— Oczywiście, że tak. Ja...

— Panno Jihyo — twardo wypowiedział jej imię. — Hyesunga już tutaj nie ma. Podlega pani teraz panu Min Yoongi'emu.

Mistrz spojrzał na nią, a kobieta wyprostowała się jeszcze bardziej, przyciskając do piersi swój notes.

— Właśnie widzę. Tak potrafi walczyć, że nawet sam nie umie się bronić — kobieta minęła naszą dwójkę i odchodząc dodała. — Ten chłopak zrujnuje całą firmę.

Po tych słowach po prostu odeszła, zająć się kolejnymi sprawami.

Mistrz kazał mi się nią nie przejmować. Znał ją o wiele dłużej niż ja i stwierdził, że wciąż nie mogła się pogodzić z odejściem Hyesunga. Byłem w stanie to zrozumieć, ale też nie mogłem sobie pozwolić na takie traktowanie. Teraz to ja jestem prezesem i jeśli chciała tutaj dalej pracować to musiała znać swoje miejsce.



***

Poszliśmy do bufetu. Mistrz zamówił dla nas dwie kawy cappuccino oraz małe rogaliki i ciasteczka.

Usiedliśmy naprzeciwko siebie, ale starszy mężczyzna nachylił się do mnie, po czym zrobiłem to samo.

— Wiem, że zastanawia cię to samo, co mnie — powiedział.

Domyślił się. Jako jedyny zauważył, że informacje, które miała prasa były zbyt dokładne i pewnie opisane.

— Jak myślisz, kto mógłby zdradzić firmę? — zapytałem, chcąc znać jego opinię na ten temat.

— Nie chciałem, żeby Lee przyszła z nami, ponieważ...

Mój umysł szybko zareagował na to, co Mistrz chciał powiedzieć.

— Co takiego? Oskarżasz Jihyo?!

— Ciszej, prezesie! — mężczyzna zacisnął zęby i zacisnął palce na drewnianym blacie stolika.

— Wybacz...

— Nie oskarżam jej bezpodstawnie. Sam dobrze wiesz, że zna mnóstwo sekretów firmy. Po drugie niezbyt za tobą przepada z tego, co zauważyłem i wciąż nie może się pogodzić z tym, że Hyesung zrezygnował ze stanowiska prezesa H&Y.

Oparłem się o krzesło i upiłem nieco pianki z kakaową posypką.

— Mylisz się. Jihyo by tego nie zrobiła — zacząłem bronić kobietę.

— Niby czemu tak uważasz?

Wiedziałem, że Mistrz o to zapyta. Jemu ufałem tak samo mocno jak Jihyo czy Hoseok'owi.

— Jihyo wiedziała o mnie i Jiminie od dawna, gdy mój związek się rozpoczął, trwał i zakończył. Nie wydała mnie nigdy.

— Panie Min... Ale wtedy jej w ogóle nie przeszkadzałeś w firmie. Byłeś tylko synem prezesa, nikim więcej, nie miałeś wpływu na nic. Teraz jesteś u władzy, to ją bardzo irytuje, więc mogła chcieć twojego upokorzenia przed ojcem, a fakt, że o tobie wiedziała umacnia ją na liście podejrzanych.

Zamyśliłem się na chwilę nad jego słowami. Prawda, dzisiejsza sytuacja na korytarzu, jej łzy, słowa żalu, które skierowała mi prosto w twarz, ale... Ona zawsze mnie chroniła, wspierała. O tym Mistrz nie miał pojęcia, jak bardzo było jej ciężko skrywać prawdę o mojej orientacji przed byłym prezesem. Zawsze była wobec niego lojalna, a przeze mnie nie potrafiła być w stu procentach...

— Ale skoro tak bardzo bronisz Lee Jihyo to świadczy o tym, że kogoś sam podejrzewasz — Mistrz popatrzył na mnie, przechylając filiżankę, upijając kawowy napój.

Miał rację. Nie miałem aż tak silnych argumentów jak on, ale to i tak nie sprawiło, że nie przestałem myśleć o tym chłopaku.

To właśnie jego podejrzewałem. To on pierwszy przyszedł mi na myśl.

— Sądzę, że to Park Jimin.

Mistrz jakby niewzruszony odstawił filiżankę na biały spodek, na który kapnęła kropelka brązowego napoju.

— Nie wydaje ci się to zbyt oczywiste?

— Niby dlaczego? Wiem, że to syn Jae, ale Jimin mógł sobie pomyśleć, że nie znajdziemy na to żadnych dowodów i postanowił powiadomić prasę.

— Tuż przed wstępną wersją kolekcji... — dodał Mistrz.

— Dokładnie. Poza tym bardzo dobrze zaczął dogadywać się z moim chłopakiem. Jung nie jest typem, którego cechuje odwaga i łatwo ulega oraz zbyt szybko się przywiązuje.

— Sądzisz, że mógłby wspomnieć Parkowi o czymś istotnym?

Pytanie wywołało we mnie dziwne uczucie. Nie potrafiłem osądzić Junga o coś takiego. W głębi serca wiedziałem, że nigdy by czegoś takiego nie zrobił, ale musiałem myśleć o dobru firmy. Jako prezes nie mogłem mieszać uczuć do pracy zawodowej.

— A może to właśnie Jung to zrobił — zasugerował Mistrz.

Moje oczy znacznie się rozszerzyły i wlepiłem swoje spojrzenie w mężczyznę.

— O czym ty... Nie. Na pewno nie. Ręczę za niego osobiście. Jung Hoseok by tego nie zrobił!

— Wolałbym, abyś nie mieszał swoich uczuć będąc w pracy — powiedział.

Właśnie zrobiłem coś czego nie chciałem robić. Zbyt szybko złamałem swoje postanowienie.

— Niby dlaczego miałby powiadomić prasę? — spytałem Mistrza, bo z drugiej strony byłem bardzo tym zainteresowany.

— Z miłości — powiedział.

— Nie rozumiem — zmarszczyłem swoje brwi, próbując zrozumieć, o co mu chodziło.

— To proste. Jung może się obawiać o to, że w każdej chwili zostawisz go dla innego modela. A kilku fajnych się tutaj kręci. Znany ex Gucci Boy, czy też sam Park Jimin z świetnie zbudowanym ciałem. Hoseok jest świeżyną. Może się czuć tak jakbyś był nim zainteresowany tylko na chwilę.

— I myślisz, że przez to chciałby mnie pogrążyć?

— Tak. Jeśli stracisz stanowisko i rada firmy wybierze w następnej kadencji innego członka załogi na prezesa to wtedy będziesz z niczym. Opuścisz firmę, a wtedy nie będziesz się obracał w towarzystwie modeli.

— To niemożliwe — Mistrz nie był w stanie zmienić mojego zdania. Byłem przekonany, że Hoseok tego nie zrobił.

— Ja bym na twoim miejscu uważał. Sportif czyha na ciebie, wykorzysta każdy twój najmniejszy błąd przeciwko tobie.

— Więc co mi radzisz? — rozłożyłem ręce.

— Abyś jak najszybciej dowiedział się kto jest zdrajcą, inaczej pozostałe dwie kolekcje będą zagrożone.

— Dobrze, a jeśli znajdę winnego to, co wtedy? Mam go od razu zwolnić? Wytknąć wszystkie błędy?

— Nie tak szybko. Jeśli już znajdziesz kreta to wtedy trzeba będzie go delikatnie zaszantażować.

Uniósłem brew w górę.

— Delikatnie zaszantażować? — powtórzyłem aroganckim tonem.

— Tak. Dzięki temu osoba, która szpieguje będzie mogła dostać od nas szansę. Zostanie w firmie pod warunkiem, że zdobędzie dla nas informacje o konkurencji. Chyba oboje jesteśmy zgodni, co do firmy, która wysłała kogoś na zwiady.

Mistrz uśmiechnął się do mnie i dopił cappuccino do końca, a ja przygryzłem dolną wargę, i odpałem :

— Sportif.





***


Po pracy zabrałem Hoseoka do swojego mieszkania, w którym chwilowo mieszkałem wraz z Junkim. Mój brat non stop przyglądał się mojemu chłopakowi, co sprawiło, że Jung czuł się nieswojo.

Na szczęście starszy musiał jechać pozałatwiać sprawy w związku ze swoim zawartym małżeństwem. Opowiadał mi poprzedniego wieczoru, że jakiś dokumentów potrzebowała jego żona. Sprawy papierkowe sprawiały mnóstwo problemów i rozumiałem go bez słów. Sam przecież tonąłem w różnych papierach będąc w firmie.

Junki zniechęcony opuścił mieszkanie i żałował, że umówił się w świątyni właśnie tego dnia. Nie spodziewał się, że będzie ze mną Hobi, którego bardzo chciał poznać.

Cieszyłem się, że brat zaczął interesować się moim nowym związkiem. Bardzo mnie wspierał w tym, że rodzice się dowiedzieli. W końcu, po tylu latach zaczęliśmy się zachowywać jak normalne rodzeństwo.

Ale... Tak szczerze fajnie, że sobie poszedł.

Zamknąłem drzwi na klucz i podszedłem do mojego chłopaka, który siedział na kanapie. Był ubrany w biały golf, ciemne jeansy z czerwonym akcentem na bokach nogawek i to wszystko chciałem z niego ściągnąć.

Hobi zachowywał się w moim towarzystwie coraz bardziej pewnie. Już prawie w ogóle nie czułem z jego strony dystansu. Młodszy złapał mnie za krawat i stojąc nad nim pochylony zaczęliśmy składać pocałunki na swoich ustach. Jednocześnie Hoseok rozwiązał krawat i wypuścił go z rąk, a ten swobodnie upadł na puszysty dywan.

Przestałem całować chłopaka, wziąłem go delikatnie za rękę i postanowiłem zabrać go do swojego pokoju.

Była godzina osiemnsta, a ja już miałem ochotę na igraszki z przystojnym modelem.

Położyłem się na plecach, a Hobi usiadł na mnie rozkrokiem, całując moją szyję i jednocześnie rozpinając moją koszulę.

Starałem się zrelaksować i przestać myśleć o problemach jakie miałem w firmie, ale jakoś te sprawy nie potrafiły zniknąć z mojego umysłu.

Hoseok muskał mój nagi tors, a ja złapałem za materiał jego golfa, który po chwili zdjął i ukazał mi swoje chude, piękne ciało. Dotykałem ręką jego brzucha i klatki piersiowej, a chłopak przygryzał swoje wargi, czekając na więcej.

Jung chwycił za moją rękę i zaczął muskać subtelnie moje palce, po czym włożył je do ust. Mając zamknięte oczy ssał je pewnie i postanowił się pochylić do mnie.

Wyjął moje palce prawej dłoni z ust i skierował ją w okolice swoje rozporka. Chciał, abym to ja czynił honory i zaczął go rozbierać. Miałem taki plan na samym początku, ale Hobi widząc moje zniechęcenie na twarzy zawstydził się i zszedł z mojego ciała, siadając na krawędzi łóżka.

Podwinął on swoje nogi i objął je ramionami, a ja patrzyłem w sufit będąc kompletnie odcięty od naszej wspólnej chwili.

— Ciągłe się przejmujesz tym artykułem? — zapytał chłopak, kładąc bok głowy na kolanie, zerkając na mnie.

— Niestety, to nie daje mi spokoju — wyznałem i postanowiłem rozwinąć temat, aby upewnić się, że Mistrz mylił się co do Hoseoka. — Ale jest coś jeszcze?

Młodszy popatrzył na mnie, nie mając pojęcia o co mi chodziło. Spojrzałem w jego cudowne oczy i przyciągnąłem go do siebie. Hoseok posłusznie zbliżył się do mnie, położył głowę na mojej piersi, a lewą dłonią gładził mój tors.

— W mojej firmie ktoś mnie zdradził — wyznałem, a wtedy Hobi przestał poruszać dłonią.

— Jesteś tego pewny? Czemu tak myślisz? — zapytał, unosząc swoją głowę, która znajdowała się już tylko kilka centymetrów ode mnie.

— Prasa zbyt wiele wiedziała, ktoś chciał mi zaszkodzić. Domyślasz się kto to może być? — postanowiłem zapytać o to chłopaka.

— Niczego nie zauważyłem, jestem zatrudniony od niedawna, jeszcze wszystkich nie znam, więc nie chcę nikogo osądzać.

— Ja podejrzewam tylko jedną osobę, natomiast Mistrz dwie.

Chłopak przyjrzał mi się uważnie.

— Ja uważam, że to Jimin.

— Co? Dlaczego on? — zapytał okazując ogromne zdziwienie moim wyborem.

— Mistrz natomiast osądza Jihyo - moją asystentkę i... — popatrzyłem wporst w jego oczy. — ciebie.

Hoseok spuścił swój wzrok, a ja w tym czasie zdążyłem zadać mu kolejne pytanie :

— To nie ty, prawda?

— Nie — kamień spadł mi z serca, ale Hobi był nadal przygnębiony. Czyżby z tego powodu, że Mistrz go oskarżył? Czy z tego, że w niego zwątpiłem...?

Zrobiło mi się strasznie głupio.

— Przepraszam Hobi.

Przytuliłem chłopaka do siebie, ale on zaczął prędko wyjaśniać dlaczego stał się taki przygnębiony.

— Nie jestem zły na ciebie za to, że mnie pytasz. Jesteś prezesem, wolałeś się upewnić. Ja tylko... Nie chcę wierzyć w to, że mógłby to zrobić Jimin... On jest dla mnie taki dobry, podpowiedział mi co lubisz jeść, że masz chopla na punkcie cynamonu... Nie chcę w to wierzyć.

Jego postawa dała mi pewność, że ten złoty, uroczy, śliczny chłopak nie mógłby mnie zdradzić. Winny tłumaczyłby się, zrzucał winę na kogoś innego, a Hobi... Bronił osobę, która według mnie była numerem pierwszym na liście podejrzanych.

Jednak też w mojej głowie zaświeciła się lampka. Słowa Hoseoka odnośnie Jimina jeszcze bardziej pogrążyły Parka w moich oczach.

— A co dokładnie ci o mnie mówił, skarbie? Nie powiedziałeś zbyt dużo na mój temat?

— Nie Yoongi. On i tak wie o tobie więcej niż ja.

Chłopak opuścił głowę ponownie na moją klatkę piersiową i znów zaczął delikatnie dotykać mojego ciała. Poczułem chłód, gdy wypowiedział ostatnie zdanie.

— Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni — dodał, nadal przygnębiony gładząc opuszkami palców mój tors.

Nie potrafiłem mu nic więcej powiedzieć, bo zbyt bardzo było mi głupio. Przekręciłem swoją głowę lekko w bok i złożyłem pocałunek na czubku jego głowy, przyciągając jego ciało jeszcze bliżej swojego.








***

A Wy macie swojego podejrzanego? Kto mógłby chcieć zaszkodzić Yoongiemu? Ktoś z wymienionych osób, a może ktoś zupełnie inny?
Czekam na Wasze propozycje 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro