ROZDZIAŁ 7
Fausti i Bartek czekali z niecierpliwością na badanie krwi. W tym dniu zaczęli się wyjątkowo stresować, pojechali do przechodni, a gdy weszli do gabinetu ujrzęli wesołą panią Fidor.
-Cieszę się, że Państwa widzę.
-My też.-odpowiedziała Fausti lekko zakłopotana.
-Proszę usiąść sobie tutaj na fotelu, zaraz poczuje Pani lekkie ukłucie. Jest Pani leworęczna czy praworęczna?
-Prawo.
-To proponuję w takim razie wbić igłę w lewą rękę, co Pani uważa?
-No możemy w lewą.
-Dobrze.
Pani Doktor spryskała rękę Faustyny znieczuleniem i wbiła skrzytawkę w rękę. Nakleiła na ślad watę i plaster.
-Okay, wyniki o 18:00, do odbioru w recepcji.
-Dobrze, dziękujemy bardzo. Do widzenia.
-Do widzenia.
Dzień strasznie się dłużył. Faustyna i Bartek postanowili pojechać na nagrywki do domu Genzie, ponieważ nagrywali tylko teleturniej "Jaka to melodia?". O 18:00 para pojechała po wyniki. Gdy weszli do lokalu, od razu pani sekretarka podała im kartkę z wynikami.
-Pani Faustyna Fugińska, zgadza się?
-Tak, to ja.
-Oto Pani wyniki.
-Dziękuję bardzo. Do widzenia.
-Państwo nie sprawdzają wyników?
-Spradzimy w aucie, nie chcemy aby inni widzieli jak zareagowaliśmy.
-Dobrze, w takim razie do widzenia.
-Do widzenia.
Fausti i Bartuśka poszli do samochodu gdzie przeczytali kartkę. Faustyna po części płakała ze szczęścia i jednocześnie ze smutku, a Bartek ją przytulił. Na kartce było napisane, że Faustyna nie jest w ciąży. Było to dla nich jednocześnie szczęście, bo mogą wykorzystać swoje młode lata, ale też troszkę smutek, ponieważ mieli delikatną nadzieję, że będą mieli dziecko i będą mogli je wychować. Od razu po przeczytaniu tej informacji postanowili, że pojadą do Wiktorii. Otwarła im z uśmiechem.
-O, hejka, co tam? Wejdźcie.
-Byliśmy po wyniki, czy jestem w ciąży.
-No i co?
-Nie jestem.
-O nie, szkoda. Chciałam być kolejny raz ciocią.
-Nie martw się, na pewno kiedyś będziemy mieli dzieciucha!-powiedział Bartek.
-To dobrze, haha. Chcecie wypić herbatę albo kawę?
-Kawusię zawsze.-rzekł Bartek.
-Haha, ja herbatę.
-Okay, usiądźcie na kanapie.
Jak Wika kazała tak zrobili. Spędzili z nią 2 godziny i w końcu był czas by wracać do domu.
-Będziemy już wracać, Wiczka.-powiedziała Fausti.
-Już?
-Siedzimy już u ciebie 2 godziny, haha.
-Na pewno?
-Tak, do następnego razu!
-Do następnego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro