Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 7

Fausti i Bartek czekali z niecierpliwością na badanie krwi. W tym dniu zaczęli się wyjątkowo stresować, pojechali do przechodni, a gdy weszli do gabinetu ujrzęli wesołą panią Fidor.

-Cieszę się, że Państwa widzę.
-My też.-odpowiedziała Fausti lekko zakłopotana.
-Proszę usiąść sobie tutaj na fotelu, zaraz poczuje Pani lekkie ukłucie. Jest Pani leworęczna czy praworęczna?
-Prawo.
-To proponuję w takim razie wbić igłę w lewą rękę, co Pani uważa?
-No możemy w lewą.
-Dobrze.

Pani Doktor spryskała rękę Faustyny znieczuleniem i wbiła skrzytawkę w rękę. Nakleiła na ślad watę i plaster.

-Okay, wyniki o 18:00, do odbioru w recepcji.
-Dobrze, dziękujemy bardzo. Do widzenia.
-Do widzenia.

Dzień strasznie się dłużył. Faustyna i Bartek postanowili pojechać na nagrywki do domu Genzie, ponieważ nagrywali tylko teleturniej "Jaka to melodia?". O 18:00 para pojechała po wyniki. Gdy weszli do lokalu, od razu pani sekretarka podała im kartkę z wynikami.

-Pani Faustyna Fugińska, zgadza się?
-Tak, to ja.
-Oto Pani wyniki.
-Dziękuję bardzo. Do widzenia.
-Państwo nie sprawdzają wyników?
-Spradzimy w aucie, nie chcemy aby inni widzieli jak zareagowaliśmy.
-Dobrze, w takim razie do widzenia.
-Do widzenia.

Fausti i Bartuśka poszli do samochodu gdzie przeczytali kartkę. Faustyna po części płakała ze szczęścia i jednocześnie ze smutku, a Bartek ją przytulił. Na kartce było napisane, że Faustyna nie jest w ciąży. Było to dla nich jednocześnie szczęście, bo mogą wykorzystać swoje młode lata, ale też troszkę smutek, ponieważ mieli delikatną nadzieję, że będą mieli dziecko i będą mogli je wychować. Od razu po przeczytaniu tej informacji postanowili, że pojadą do Wiktorii. Otwarła im z uśmiechem.

-O, hejka, co tam? Wejdźcie.
-Byliśmy po wyniki, czy jestem w ciąży.
-No i co?
-Nie jestem.
-O nie, szkoda. Chciałam być kolejny raz ciocią.
-Nie martw się, na pewno kiedyś będziemy mieli dzieciucha!-powiedział Bartek.
-To dobrze, haha. Chcecie wypić herbatę albo kawę?
-Kawusię zawsze.-rzekł Bartek.
-Haha, ja herbatę.
-Okay, usiądźcie na kanapie.

Jak Wika kazała tak zrobili. Spędzili z nią 2 godziny i w końcu był czas by wracać do domu.

-Będziemy już wracać, Wiczka.-powiedziała Fausti.
-Już?
-Siedzimy już u ciebie 2 godziny, haha.
-Na pewno?
-Tak, do następnego razu!
-Do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro