ROZDZIAŁ 2
Pov Bartuśka:
Zaprosiłem Fausti na randkę, nie wierzę, że to zrobiłem! Ale jednak się zgodziła, czy ona jest może choć trochę mną zainteresowana?
Pov Fausti:
Jestem już na 100% pewna, że Bartek coś do mnie czuje! Inaczej, dlaczego zaprosiłby mnie na randkę? To musi być to! Dzisiaj jadę nagrać moją piosenkę do studia, pozwoliłam Bubisiowi jechać ze mną, przecież zna się na muzyce lepiej ode mnie.
⚠️Spicy scenka⚠️
*W studio Fausti nie umiała zaśpiewać ładnie jednego wersu i ten co produkował tą piosenkę kazał zrobić Bartkowi coś bardzo niezręcznego*
-Fausti, musisz to zaśpiewać inaczej!
-Ale ja nie umiem...
-Bartek weź wejdź do Fausti i podotykaj ją końcówką, może jej się uda!
- Ty mówisz na poważnie?-zapytała Fausti.
-Tak, mówię bardzo poważnie, wchodź tam stary.-producent zaciągnął Bartka do Fausti.-Dawaj, nie będę podglądał!
Fausti i Bartek spojrzeli na siebie, a Fausti powiedziała:
-Dobra, zaczynaj jak musimy.
Bartek rozpiął rozporek i zaczął delikatnie dotykać Fausti końcówką po spodniach.
-No, ale jak to tak?! Fausti ściągaj spodnie!
Fausti ściągnęła spodnie, ale zaraz po tym zapytała się:
-A co z prezerwatywą?
-Macie.-rzucił im ją producent.
Bartek założył ją i zaczął dotykać pośladki Faustyny końcówką swojego penisa. Faustynie udało się to zaśpiewać z pomocą Bartka natychmiast.
-Widzicie? Mówiłem, że to działa, a Bartek chociaż sobie popatrzył i podotykał!
Między Faustyną, a Bartkiem była niezręczna cisza, piosenka nagrana, a niedługo czas randki. Co się na niej wydarzy?
Pov Fausti:
"Co się na niej wydarzy?" to pytanie zadawałam sobie w każdy dzień przed randką. Strasznie się stresuję mimo, że kocham Bartusia. Mam ochotę znowu poczuć jego...sami wiecie.
*Dzień randki*
Pov Bartuśka:
Zaprosiłem Fausti do restauracji, w której ogrodzie znajduje się mały stawek, a obok niego rosną przeróżne kwiaty. Dziś zapytam ją czy zostanie moją dziewczyną.
Pov Fausti:
Nie spodziewałam się tego, ale Bartek po mnie przyszedł i razem udaliśmy się do restauracji, do której mnie zaprosił. Ja zamówiłam sobie lemoniadę i spaghetti, które bardzo mi smakowało, a Bartek sok pomarańczowy i carbonarę. Po zjedzeniu naszych posiłków Bartek powiedział abyśmy poszli do ogrodu tej restauracji. Szczerze mówiąc, nie zwracałam wcześniej uwagi na to, że mają ogródek, ale gdy tylko go zobaczyłam zakochałam się w nim.
-Ale tu pięknie, Bartuś.
-Wiem, Faustynka. Mogę się ciebie o coś zapytać?
-Jasne, o co tylko chcesz.
Bartek uklęknął przed Fausti wyciągając zza swoich pleców różę.
-Faustynko, czy chcesz zostać moją dziewczyną?
Faustyna patrzyła na Bartka z wielkim szokiem, a potem powiedziała:
-Tak, będę. Kocham cię, Bartek.
-Ja ciebie też, Faustynko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro