ROZDZIAŁ 17
Następnego ranka Fausti obudziły SMS-y od Bartka, które wysyłał przez całą noc. Podejrzewał, że Faustyna coś sobie zrobiła, Fausti nie rozumiała dlaczego, a jako, że Bartek nie odpowiadał na jej wiadomości, szybko się ogarnęła i pojechała do domu Bartka. Drzwi do jego mieszkania były otwarte, to wystarczająco zmartwiło Fausti. Weszła do środka o zastała Bartka leżącego pod ścianą. Obok był telefon i wylana wódka. Bartek spał. Faustyna od razu pobiegła do niego i zaczęła krzyczeć aby się obudził. Zaspany Bartek spojrzał na zmartwioną partnerkę i zapytał:
-Faustyna? Nic sobie nie zrobiłaś?
-Nie! Dlaczego tak pomyślałeś?
Bartek pokazał na telefon. Faustyna wzięła go i zobaczyła pełno SMS-ów, w których było napisane, że może Faustyna zrobiła sobie coś przez wiadomości, które wypisują do niej widzowie.
-Naprawdę pomyślałeś, że zrobiłam sobie coś przez to co wypisują mi ludzie?
-Nie odpisywałaś, więc pomyślałem, że może faktycznie coś sobie zrobiłaś.
-I zamiast jechać sprawdzić co ze mną to się nachlałeś?
-No...nie pomyślałem o tym. Chciałem być blisko ciebie. Ale zemdlałem po kilku łykach wódki.
-Ale jakbyś nie żył to bylibyśmy od siebie jeszcze dalej!
-Faustynka, nie krzycz proszę.
Bartek oderwał rękę od wódki aby przybliżyć głowę Fausti do swojej.
-Przepraszam...
-Bartek, obiecaj mi, że już nigdy mi czegoś takiego nie zrobisz!-Faustyna wybuchła płaczem.
-Obiecuję...
Zostali w takiej pozycji przez kilka dobrych minut. Fausti nadal płakała, właśnie zdała sobie sprawę, że mogła stracić Bartka. Po chwili Bartek odezwał się zapytał:
-Jadłaś coś dzisiaj?
-Nie! Przyjechałam najszybciej jak mogłam!
-W takim razie idziemy zrobić śniadanko.
-O nie, nie, kochany. Ty idziesz odpocząć, na kanapie...
-Mówisz, że nie potrafię ustać? W sumie racja, bo jedynie jedna część mojego ciała stoi, gdy na ciebie patrzę.
-Bartuś, proszę się na mnie w takim razie nie patrzeć i iść na kanapę.
-Nie da się na ciebie nie patrzeć.
-Bez wymówek, proszę.
-Chcę zrobić z Tobą śniadanko.
-No dobra, chodź.
-Jej!
Faustyna pomogła Bartkowi wstać i poszli razem do kuchni.
-Jednak umiesz stać?
-Tak, ale to nie znaczy, że moja inna część ciała też nie stoi.
Fausti uśmiechnęła się. Razem z Bartkiem zaczęli robić jajecznicę. Faustyna jednak nie umiała mieszać tego jak było trzeba. Bartek postanowił jej pomóc. Stanął za nią i chwycił jej ręce, zaczął mieszać ją tak jak trzeba.
-Widzisz, Faustynka? Tak trzeba to robić.
-Okej, teraz już wiem, a co masz takiego twardego w kieszeni, Bartuś?
-Faustynka, te spodnie nie mają kieszeni...
Faustyna wytrzeszczyła oczy i spojrzała na Bartka.
-Spokojnie, każdemu się zdarza, wiesz?
-A skąd to niby wiesz?- Faustyna odwróciła się, a Bartek miał ręce na blacie.
-Wiesz, miałem jeszcze inne dziewczyny.
-Aaa, no tak.-Fausti spojrzała na Bartka zazdrosnym spojrzeniem.
-Ale to nie znaczy, że nie uważam, że to Ty jesteś tą najcudowniejszą.
-Tak?
-Tak...
Bartek przesunął się z Fausti od gazówki i podniósł ją aby usiadła na blacie. Zaczął ją namiętnie całować i podnosić jej crop-top.
-Bartek, nie może-
Bartek nie pozwolił Faustynie dokończyć i zaczął ponownie ją całować. Zdjął jej koszulkę, co zrobił również ze swoją.
-Bartek, jajecznica nam się przypala.
-A chuj mnie obchodzi jajecznica, wolę zjeść na śniadanie ciebie.
Bartek zdjął swoje spodnie i bokserki i zaczął robić to samo ze spodniami i bielizną Fausti. Po chwili zaczął wkładać swojego penisa w macicę Faustyny. Robili to tak długo, że jajecznica zaczęła się palić.
-Bartek, jajecznica!
Bartek wyłączył gaz. Jajecznica nie nadawała się do zjedzenia, była cała spalona.
-No to chyba będziemy musieli coś zamówić.
-Poczekaj, musimy zakończyć to co zaczęliśmy.
Robili to jeszcze przez około 5 minut. Potem ubrali się. Faustyna wyrzuciła jajecznicę, a Bartek zamówił jedzenie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro