Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 17

Następnego ranka Fausti obudziły SMS-y od Bartka, które wysyłał przez całą noc. Podejrzewał, że Faustyna coś sobie zrobiła, Fausti nie rozumiała dlaczego, a jako, że Bartek nie odpowiadał na jej wiadomości, szybko się ogarnęła i pojechała do domu Bartka. Drzwi do jego mieszkania były otwarte, to wystarczająco zmartwiło Fausti. Weszła do środka o zastała Bartka leżącego pod ścianą. Obok był telefon i wylana wódka. Bartek spał. Faustyna od razu pobiegła do niego i zaczęła krzyczeć aby się obudził. Zaspany Bartek spojrzał na zmartwioną partnerkę i zapytał:

-Faustyna? Nic sobie nie zrobiłaś?
-Nie! Dlaczego tak pomyślałeś?

Bartek pokazał na telefon. Faustyna wzięła go i zobaczyła pełno SMS-ów, w których było napisane, że może Faustyna zrobiła sobie coś przez wiadomości, które wypisują do niej widzowie.

-Naprawdę pomyślałeś, że zrobiłam sobie coś przez to co wypisują mi ludzie?
-Nie odpisywałaś, więc pomyślałem, że może faktycznie coś sobie zrobiłaś.
-I zamiast jechać sprawdzić co ze mną to się nachlałeś?
-No...nie pomyślałem o tym. Chciałem być blisko ciebie. Ale zemdlałem po kilku łykach wódki.
-Ale jakbyś nie żył to bylibyśmy od siebie jeszcze dalej!
-Faustynka, nie krzycz proszę.

Bartek oderwał rękę od wódki aby przybliżyć głowę Fausti do swojej.

-Przepraszam...
-Bartek, obiecaj mi, że już nigdy mi czegoś takiego nie zrobisz!-Faustyna wybuchła płaczem.
-Obiecuję...

Zostali w takiej pozycji przez kilka dobrych minut. Fausti nadal płakała, właśnie zdała sobie sprawę, że mogła stracić Bartka. Po chwili Bartek odezwał się zapytał:

-Jadłaś coś dzisiaj?
-Nie! Przyjechałam najszybciej jak mogłam!
-W takim razie idziemy zrobić śniadanko.
-O nie, nie, kochany. Ty idziesz odpocząć, na kanapie...
-Mówisz, że nie potrafię ustać? W sumie racja, bo jedynie jedna część mojego ciała stoi, gdy na ciebie patrzę.
-Bartuś, proszę się na mnie w takim razie nie patrzeć i iść na kanapę.
-Nie da się na ciebie nie patrzeć.
-Bez wymówek, proszę.
-Chcę zrobić z Tobą śniadanko.
-No dobra, chodź.
-Jej!

Faustyna pomogła Bartkowi wstać i poszli razem do kuchni.

-Jednak umiesz stać?
-Tak, ale to nie znaczy, że moja inna część ciała też nie stoi.

Fausti uśmiechnęła się. Razem z Bartkiem zaczęli robić jajecznicę. Faustyna jednak nie umiała mieszać tego jak było trzeba. Bartek postanowił jej pomóc. Stanął za nią i chwycił jej ręce, zaczął mieszać ją tak jak trzeba.

-Widzisz, Faustynka? Tak trzeba to robić.
-Okej, teraz już wiem, a co masz takiego twardego w kieszeni, Bartuś?
-Faustynka, te spodnie nie mają kieszeni...

Faustyna wytrzeszczyła oczy i spojrzała na Bartka.

-Spokojnie, każdemu się zdarza, wiesz?
-A skąd to niby wiesz?- Faustyna odwróciła się, a Bartek miał ręce na blacie.
-Wiesz, miałem jeszcze inne dziewczyny.
-Aaa, no tak.-Fausti spojrzała na Bartka zazdrosnym spojrzeniem.
-Ale to nie znaczy, że nie uważam, że to Ty jesteś tą najcudowniejszą.
-Tak?
-Tak...

Bartek przesunął się z Fausti od gazówki i podniósł ją aby usiadła na blacie. Zaczął ją namiętnie całować i podnosić jej crop-top.

-Bartek, nie może-

Bartek nie pozwolił Faustynie dokończyć i zaczął ponownie ją całować. Zdjął jej koszulkę, co zrobił również ze swoją.

-Bartek, jajecznica nam się przypala.
-A chuj mnie obchodzi jajecznica, wolę zjeść na śniadanie ciebie.

Bartek zdjął swoje spodnie i bokserki i zaczął robić to samo ze spodniami i bielizną Fausti. Po chwili zaczął wkładać swojego penisa w macicę Faustyny. Robili to tak długo, że jajecznica zaczęła się palić.

-Bartek, jajecznica!

Bartek wyłączył gaz. Jajecznica nie nadawała się do zjedzenia, była cała spalona.

-No to chyba będziemy musieli coś zamówić.
-Poczekaj, musimy zakończyć to co zaczęliśmy.

Robili to jeszcze przez około 5 minut. Potem ubrali się. Faustyna wyrzuciła jajecznicę, a Bartek zamówił jedzenie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro