Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Chan prowadził mnie do swojego pokoju a ja jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w ziemię. Nie wiem dlaczego byłam strasznie przygnębiona.

-O czym oni rozmawiali?- zapytałam nagle.

-Od dawna Tei próbuje namówić Sehuna na kawę.. cóż nie udało jej się ani razu, nawet teraz.- uśmiechnął się do mnie a jego oczy mówiły "Spokojnie. To nic poważnego." Podniosłam głowę i spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz. Chan to naprawdę słodki chłopak.

-Dziękuję.- zmusiłam się do uśmiechu. Otworzył przede mną drzwi i puścił mnie pierwszą.
Jego pokój nie był duży ale miał w sobie naprawdę dużo mebli i instrumentów. Zafascynowana ilością gitar uśmiechnęłam się do siebie.

-Cudowne!- lekko krzyknęłam. Chan tylko się uśmiechnął.

-Masz.- podał mi jedną. Był to śliczny drewniany klasyk. Szybko ją chwyciłam i usiadłam na krześle przed biurkiem a Chan usiadł za biurkiem. Chwilę siedziałam i zastanawiałam się co zagrać. Po chwili Chan podał mi nuty. Zaświeciły mi się oczy i zaczęłam grać. Melodia była spokojna i smutna. Przerwałam.

-Sam ją napisałeś?- zapytałam i spojrzałam na jego twarz.

-Razem z Baekhyunem.- uśmiechnął się.

-Masz do niej słowa?- zapytałam szybko. Sięgnął do szuflady i wyjął kartkę po czym mi ją podał. Szybko przeleciałam wzrokiem tekst i spojrzałam na Chana. -Nic nie rozumiem.- zaczęliśmy się śmiać, razem. Chan wstał i usiadł obok mnie.

-Graj.- rozkazał. Szybko zaczęłam szarpać za struny. Chan zaczął śpiewać. Zafascynowana spojrzałam na jego skupioną twarz. Chyba znam te melodię. Niemożliwe.

-Ty kłamco.- uderzyłam go lekko ręką. -To przecież "Sing for you"!- Chan zaczął się śmiać.

-Jednak poznałaś.- cały czas się śmiał. Szybko wstałam, odłożyłam gitarę i chwyciłam poduszkę z jego łóżka. Szybkim ruchem przywaliłam mu w twarz. Chan wystraszony zrobił to samo. Po chwili w całym pokoju roiło się od pierza z poduszek. Naszą bitwę przerwało pukanie do drzwi. Drzwi otworzył Chen.

-Twoja Ice te..- przeraził się na widok bałaganu. Chan szybko rzucił w niego poduszką. Zrobiłam to samo. Zdezorientowany Chen odłożył Ice tea i rzucił w nas poduszkami. Nasza bitwa przeniosła się na górny korytarz po chwili była już na dole i wszyscy brali w niej udział.
Tei patrzała na nas jak na małe dzieci ale nie włączyła się do zabawy mimo tego, że Sehun już dawno rzucał poduszkami w stronę D.O.

-Co wy robicie?- wszyscy spojrzeli na schody. Stał na nich Suho. Chłopaki i ja zatrzymaliśmy się jak za pomocą przycisku "stop". Wszyscy stali w odstępach A mnie obejmował w pasie Chen, chciał mną rzucić na kanapę. Nagle chłopcy stanęli w rządku i głośno powiedzieli "Przepraszamy". Wzięli się za sprzątanie, tak jak ja. Ukradkiem spojrzałam na Tei. Cały czas siedziała i pomagała Sehunowi.
Czemu ona mnie tak denerwuje! Ta dziewucha. Jej tu wcale nie powinno być!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro