Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Randka! W co ja się ubiorę? Nie mogę tam iść w dżinsach, może jakaś sukienka? Nie to raczej zły pomysł.
Z głębokiego namysłu wyrwał mnie mój telefon. Szybko podeszłam do niego i przyłożyłam go do ucha.

-Halo?- lekko krzyknęłam z przerażeniem. Proszę żeby to nie był Sehun, proszę!

-Rei? To ja.. mama.- usłyszałam zatroskany głos mojej ukochanej mamy.

-Mamo! Uh.. jak się cieszę że to ty.- zaśmiałam się i opadłam na łóżko.

-Coś się stało?- zapytała.

-Niee.- zakłopotana zeszłam z tego tematu. -Co tam u ciebie?- zapytałam udając zaciekawienie.

-U nas w porządku tylko tęsknimy..- odpowiedziała.

-Nikt za nią nie tęskni.- usłyszałam głos swojego niedojrzałego brata. Ja tylko parsknęłam śmiechem. Miałam wrażenie że tęsknię za nimi.. wszystkimi.

-Ja za wami bardzo tęsknię.- powiedziałam po chwili ciszy. Po chwilowej rozmowie o duperelach mama rozłączyła się. Brakuje mi ich wszystkich.. może wrócę wcześniej? Spojrzałam na telefon.. godzina 16:30! Przerażona wstałam i poleciałam do garderoby chwyciłam moją pudrowo różową spódnicę i białą koszulę. Pobiegłam do łazienki żeby zrobić lekki makijaż i co najważniejsze umyć zęby. Zrobiłam sobie wysokiego kucyka i byłam gotowa. Czekałam tak do 17:00. Nikt nie przyszedł. Czekałam i czekałam. Nagle usłyszałam piosenkę "Love me Right" i podeszłam do mojego telefonu. Wyświetlił się nieznany numer.

-Halo?- odebrałam.

-Rei? Tu Sehun. Wybacz że nie przyjechałem. Menadżer zatrzymał mnie jeszcze w studiu.- słyszałam jak dyszał chyba gdzieś biegł.- Zaraz wyślę pod twój hotel jakieś auto. Przejdziesz do nas?- zapytał. Znów mam jechać do ich dormu. Rodzinna atmosfera, śmiechy i.. oni.

-Mhm.- odpowiedziałam po chwili. Rozłączył się.
Chwyciłam moją białą małą torebkę i ruszyłam ku wyjściu. Zjechałam windą i usiadłam na ogromnej sofie w recepcji. Po chwili przez drzwi wszedł wysoki mężczyzna w garniturze.

-Panienka Rei?- jego akcent był tak mocny że ledwo rozumiałam co mówi.

-Tak.- wstałam i spojrzałam na niego. On tylko wskazał gestem na auto czekające przed budynkiem. Ruszyłam w jego stronę. Powoli wsiadłam i auto ruszyło.

-Ładnie wyglądasz.- uśmiechnął się do mnie Chen.

-Dziękuję.- cieszyłam się że jedzie ze mną bo trochę bałam się tego faceta w garniaku.

-To nie kłopot abym przyjechała?- zapytałam po chwili zakłopotana.

-Nie! Zawsze możesz nas odwiedzać. Przez trasy koncertowe rzadko bywamy w dormie więc to dla nas zaszczyt.- zaśmiał się i pokazał kilka śnieżno białych zębów. -Zdziwiło mnie troszkę to że Sehun kazał mi tu przyjechać.- spojrzał na mnie. Powinnam mu powiedzieć że byłam z nim umówiona? A może lepiej nie. Uśmiechnęłam się.

-Sehun obiecał mi że będę mogła jeszcze do was przyjść.- zaśmiałam się. Nie byłam szczęśliwa z faktu że go okłamałam.

-Rozumiem.- również się zaśmiał.
Gdy dojechaliśmy Chen szybko wysiadł okrążył auto i otwarł mi drzwi.

-Dziękuję.- zrobiłam się cała czerwona.
Pudrowo różowa spódnica zawiała na wietrze. Powoli szłam w stronę drzwi. Wiatr był dość mocny A ja na szpilkach nie mam mocnej równowagi. Zaczęłam się kołysać A po chwili już leciałam na ziemię. Poczułam czyjeś ręce na swojej tali. Spojrzałam przed siebie, Chen złapał mnie w idealnym momencie.

-Wszytko ok?- zapytał z troską w oczach. Prócz tego że byłam cała czerwona to wszytko ok.

-Tak. Dziękuję.- powiedziałam cicho. Chen tylko się uśmiechnął i chwycił mnie za rękę, trzymając mnie poprowadził mnie do drzwi.
Serce waliło mi jak młotem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro