6
Randka! W co ja się ubiorę? Nie mogę tam iść w dżinsach, może jakaś sukienka? Nie to raczej zły pomysł.
Z głębokiego namysłu wyrwał mnie mój telefon. Szybko podeszłam do niego i przyłożyłam go do ucha.
-Halo?- lekko krzyknęłam z przerażeniem. Proszę żeby to nie był Sehun, proszę!
-Rei? To ja.. mama.- usłyszałam zatroskany głos mojej ukochanej mamy.
-Mamo! Uh.. jak się cieszę że to ty.- zaśmiałam się i opadłam na łóżko.
-Coś się stało?- zapytała.
-Niee.- zakłopotana zeszłam z tego tematu. -Co tam u ciebie?- zapytałam udając zaciekawienie.
-U nas w porządku tylko tęsknimy..- odpowiedziała.
-Nikt za nią nie tęskni.- usłyszałam głos swojego niedojrzałego brata. Ja tylko parsknęłam śmiechem. Miałam wrażenie że tęsknię za nimi.. wszystkimi.
-Ja za wami bardzo tęsknię.- powiedziałam po chwili ciszy. Po chwilowej rozmowie o duperelach mama rozłączyła się. Brakuje mi ich wszystkich.. może wrócę wcześniej? Spojrzałam na telefon.. godzina 16:30! Przerażona wstałam i poleciałam do garderoby chwyciłam moją pudrowo różową spódnicę i białą koszulę. Pobiegłam do łazienki żeby zrobić lekki makijaż i co najważniejsze umyć zęby. Zrobiłam sobie wysokiego kucyka i byłam gotowa. Czekałam tak do 17:00. Nikt nie przyszedł. Czekałam i czekałam. Nagle usłyszałam piosenkę "Love me Right" i podeszłam do mojego telefonu. Wyświetlił się nieznany numer.
-Halo?- odebrałam.
-Rei? Tu Sehun. Wybacz że nie przyjechałem. Menadżer zatrzymał mnie jeszcze w studiu.- słyszałam jak dyszał chyba gdzieś biegł.- Zaraz wyślę pod twój hotel jakieś auto. Przejdziesz do nas?- zapytał. Znów mam jechać do ich dormu. Rodzinna atmosfera, śmiechy i.. oni.
-Mhm.- odpowiedziałam po chwili. Rozłączył się.
Chwyciłam moją białą małą torebkę i ruszyłam ku wyjściu. Zjechałam windą i usiadłam na ogromnej sofie w recepcji. Po chwili przez drzwi wszedł wysoki mężczyzna w garniturze.
-Panienka Rei?- jego akcent był tak mocny że ledwo rozumiałam co mówi.
-Tak.- wstałam i spojrzałam na niego. On tylko wskazał gestem na auto czekające przed budynkiem. Ruszyłam w jego stronę. Powoli wsiadłam i auto ruszyło.
-Ładnie wyglądasz.- uśmiechnął się do mnie Chen.
-Dziękuję.- cieszyłam się że jedzie ze mną bo trochę bałam się tego faceta w garniaku.
-To nie kłopot abym przyjechała?- zapytałam po chwili zakłopotana.
-Nie! Zawsze możesz nas odwiedzać. Przez trasy koncertowe rzadko bywamy w dormie więc to dla nas zaszczyt.- zaśmiał się i pokazał kilka śnieżno białych zębów. -Zdziwiło mnie troszkę to że Sehun kazał mi tu przyjechać.- spojrzał na mnie. Powinnam mu powiedzieć że byłam z nim umówiona? A może lepiej nie. Uśmiechnęłam się.
-Sehun obiecał mi że będę mogła jeszcze do was przyjść.- zaśmiałam się. Nie byłam szczęśliwa z faktu że go okłamałam.
-Rozumiem.- również się zaśmiał.
Gdy dojechaliśmy Chen szybko wysiadł okrążył auto i otwarł mi drzwi.
-Dziękuję.- zrobiłam się cała czerwona.
Pudrowo różowa spódnica zawiała na wietrze. Powoli szłam w stronę drzwi. Wiatr był dość mocny A ja na szpilkach nie mam mocnej równowagi. Zaczęłam się kołysać A po chwili już leciałam na ziemię. Poczułam czyjeś ręce na swojej tali. Spojrzałam przed siebie, Chen złapał mnie w idealnym momencie.
-Wszytko ok?- zapytał z troską w oczach. Prócz tego że byłam cała czerwona to wszytko ok.
-Tak. Dziękuję.- powiedziałam cicho. Chen tylko się uśmiechnął i chwycił mnie za rękę, trzymając mnie poprowadził mnie do drzwi.
Serce waliło mi jak młotem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro