Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

-Coś ty mi zrobiła?- skarżyłam się Sandrze.

-No jak to co? Poprosiłaś mnie abym coś wybrała.. i wypadła Korea Południowa.- mówiła spokojnie i zdecydowanie. -Nigdy tam nie byłaś a może wydarzyć się coś niesamowitego!- kontynuowała.

-Na przykład? Wojna?!- krzyknęłam lekko.

-Korea jest w zawieszeniu broni więc nie panikuj.- zaśmiała się szyderczo. -Ja muszę lecieć, kocham cię i baw się dobrze.- rozłączyła się. Westchnęłam głośno.

-I co ja teraz zrobię?!- zaczęłam panikować. Ruszyłam w stronę łazienek. Zamknęłam lekko oczy i zaczęłam oddychać.. bardzo głęboko. Nagle potknęłam się i upadłam na brzuch.

-Nic ci nie jest?- przewróciłam się na plecy i spojrzałam na dziewczynę stojącą nade mną.

-Nie.- odpowiedziałam z sarkazmem w głosie.

-To dobrze.- dziewczyna odpowiedziała z tą samą dawką sarkazmu. Miała długie czarne włosy i brązowe oczy. -Nie dość że ruda to jeszcze nie miła.- prychnęła.

-Masz coś do rudych?- już byłam gotowa się na nią rzucić ale odeszła bez "przepraszam" albo czegoś innego. Zrezygnowałam z toalety i wróciłam na swoje miejsce, na kanapie. Wzięłam głęboki wdech. Nagle zabolało mnie kolano.

-Au.- spojrzałam na nie. W miejscu gdzie była dziura w dżinsach leciała krew. -Teraz to ja jeszcze bardziej nie chcę jechać do tej Korei.- już poczułam łzy w oczach ale szybko je wytarłam do rękawa. Obmyłam ranę wodą i ruszyłam do wyznaczonego miejsca.
Samolot miał wylatywać za kilka minut. Nikogo prócz mnie nie widziałam przy wejściu. Czy to dobrze? NIE!

~*~
Kilka godzin późnej.
~*~

Doleciałam do Korei. Jest tu ładniej niż myślałam ale i tak nie chciałam tu przylatywać. Opuściłam szybko lotnisko i stanęłam przy parkingu. Teraz musiałam zadzwonić do jakiegoś faceta.

-Ba ma ha na se.- jakaś Pani coś do mnie powiedziała ale nie zrozumiałam.

-Em..- byłam zmieszana, pokazywała palcem na przystanek autobusowy. Powtórzyła. Dalej nie wiem o czym mówiła. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową.

-Gam psa mi dać.- uśmiechnęła się i ukłoniła. Po chwili stanęła na przystanku i wsiadła do pierwszego lepszego autobusu. Co tu się właśnie stało? Szybko kliknęłam numer z obawą że ktoś jeszcze mnie zaczepi.

-Halo?- odezwałam się niepewnie.

-Dzień dobry! Ty jesteś Rei? Przyleciałaś już? Zaraz tam Podjadę nie martw się.- rozłączył się. Nawet nie upewnił się że to ja. Zaśmiałam się.

Gdy oczekiwałam na niego podeszłam. Do parku obok lotniska. Park był pełny kwitnących drzew wiśni. Nie zastanawiałam się dłużej i wyjęłam mój aparat. To naprawdę piękne miejsce. Ustawiłam aparat na statywie i kliknęłam czasówkę. Szybko wybiegłam przed aparat i zrobiłam pozę ala "Korean Girl".
*flesh*
Wyszło tak jak oczekiwałam.. pięknie ale po chwili zauważyłam kogoś w tle. Za mną stał młody chłopak o blond włosach. Zrobił taką samą pozę jak ja. Szybko się odwróciłam i zaczęłam wzrokiem szukać chłopaka. Nikogo prócz mnie w parku nie było.

-Rei!- ktoś krzyknął z auta. Szybko się pozbierałam i wsiadłam do pojazdu.

-Chciałabym go poznać.. kiedyś.- mruknęłam do siebie wpatrując się w zdjęcie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro