Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

Wstałam około 9:45. Otworzyłam lekko oczy. Sehun leżał obok mnie. Jego ręce dalej były na moich biodrach. Wpatrywałam się w niego jak w obrazek.

-Śliczny.- mruknęłam do siebie. Sehun momentalnie się uśmiechnął.

-Oppa.- zaczął się śmiać. Przewróciłam oczami i szybko wstałam.

-Idiota.- chciałam go przekroczyć ale w ostatniej chwili złapał mnie za nogę i straciłam równowagę. Upadłam plecami na ziemię wydając przy tym głośny trzask. Sehun szybko zszedł z łóżka i położył się na mnie.
Plecy naprawdę mnie bolały. Zakaszlałam kilka razy.

-Dlaczego to zrobiłeś?- powiedziałam cicho.

-Aby być z tobą w tej pozycji.- spojrzał na mnie słodkimi oczkami.

-Jak dziecko.- chciałam go odepchnąć ale nie pozwolił mi na to.

-Powiesz to?- przybrał poważną minę. -Proszę.- jego blond włosy okalały mu twarz.
Wiedziałam o co mu chodzi Ale nie chciałam aby znów się śmiał. Nigdy tego już nie powiem!

-Oppa..- Głupia! Sehun uśmiechnął się.

-Dziękuję.- utopił mnie w swoich ramionach. Mimo tego i tak usłyszałam śmiech.

~~~

Ubrałam moje ubrania i wyszłam z łazienki. Sehun grzecznie na mnie czekał.

-Możemy zejść.- oznajmiłam. Wyszliśmy. Szybko pokonaliśmy schody i weszliśmy do salonu. Był pusty. Sehun bez zastanowienia ruszył w stronę kuchni. Zrobiłam tak samo.
W kuchni było głośno ale bardzo przyjemnie.. tak rodzinnie.
Suho chrząkną.

-Raz, dwa i trzy..- zaczął.

-EXO! Dzień dobry!- krzyknęli chłopcy i ukłonili się.

-Dzień dobry.- również się ukłoniłam.

-Rei! Dziś idziesz ze mną do parku!- krzyknął Kyungsoo.
Kiwnęłam głową.

Zjadłam z nimi śniadanie i razem z D.O wyszłam z dormu. Szliśmy w ciszy.

-Zauważyłem..- zaczął. -Że Sehun cię polubił.- spojrzałam na niego zakłopotana. -Ty chyba też.. go lubisz?- zapytał wprost.

-Tak.- odpowiedziałam szybko.

-Ah.. no tak.- odwrócił wzrok. Widać że miał nadzieję na inną odpowiedź.

-Kyungsoo.- zatrzymałam się. - Lubię Cię.. ale jako brata, najlepszego przyjaciela.- oczy mu się zaświeciły, szybko się uśmiechnął.

-Przynajmniej tyle.- objął mnie ramieniem. -To chodźmy na lody.. jak rodzeństwo.- uśmiechnęłam się.
Cieszę się że zrozumiał. 
Ale mimo wszystko widziałam że nie był z tego szczęśliwy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro