Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Miasto było pełne ludzi. D.O miał na nosie okulary (zerówki). Powiedział, że chce ze mną rozmawiać, więc nie założył maski.

-Więc gdzie idziemy?- zapytałam ciekawa.

-Myślałem nad restauracją Ale ostatecznie wybrałem małą lodziarnie na rogu.- uśmiechnął się.

-Dobry wybór!- zaśmiałam się tak jak on. D.O cały czas ze mną rozmawiał. Podobało mi się to, bo widziałam, że go to interesuje.

-Słuchałam chyba wszystkich waszych piosenek.- zaśmiałam się A na twarzy pojawił mi się czerwony rumieniec. Po co ja to powiedziałam? Głupia!

-To dobrze, spodobały się?- zapytał.

-Taak. Bardzo.- przyłożyłam sobie rękę do policzka, aby ochłonąć. Nagle D.O pociągnął mnie w stronę salonu gier. Wykupił żetony i podszedł do gry "Basketball".

-Spróbujemy?- uśmiechnął się do mnie.

-Jasne.- odwzajemniłam i ruszyłam w jego stronę.
Jest naprawdę dobry w te klocki. -Podziwiam.- mruknęłam do siebie ale D.O to usłyszał.

-Przestań. Każdy tak potrafi.- prychnął. Ja przecząco potrząsnęłam głową. On tylko zachęcająco ruszył ręką. Podeszłam niepewnie. Rzuciłam jedną Ale ona nawet nie doleciała. Chwyciłam kolejną, odbiła się od obręczy.

-No widzisz. Nigdy nawet nie próbowałam grać.- zaśmiałam się zakłopotana. D.O podszedł do mnie od tyłu, chwycił moje ręce i piłkę. Pokierował moimi rękami i rzucił. Trafiło. -Łooo! Udało się.- Przybiłam mu piątkę i graliśmy dalej. Z salonu gier wyszliśmy po 2h.

-Ale zabawa!- pomógł mi wyjść. Byłam naprawdę zmęczona. Ręce i nogi mnie strasznie bolały, że ledwo chodziłam.

-No.- uśmiechnęłam się. Mimo wszystko byłam szczęśliwa że tu weszliśmy.

-Już wiem gdzie zabiorę cię na następną randkę.- uśmiechnął się. Ja tylko spojrzałam na niego. Randka? Te słowo brzmiało w mojej głowie przez dłuższą chwilę.

-Jesteśmy.- spojrzałam przez okno. Staliśmy pod moim hotelem. -W takim razie do jutra.- uśmiechnął się kiedy spojrzałam na niego.

-Jutra?- zapytałam spanikowana.

-Jutro chyba mamy sesję zdjęciową.- wyją telefon i sprawdził.

-A no tak.- uśmiechnęłam się. -No to do jutra.- otworzyłam drzwi i zamknęłam je.

-Rei!- za nim się odwróciłam byłam w ramionach D.O.

-Um..- zakłopotana nie wiedziałam co powiedzieć.

-Dziękuję.. że przyszłaś.-szepnął. Odwrócił się i wszedł do auta. Po chwili auto ruszyło.
Stałam przez chwilę w miejscu.
Myślałam że.. jest moim przyjacielem..
Sehun i D.O.. ktoś jeszcze?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro