11
Miasto było pełne ludzi. D.O miał na nosie okulary (zerówki). Powiedział, że chce ze mną rozmawiać, więc nie założył maski.
-Więc gdzie idziemy?- zapytałam ciekawa.
-Myślałem nad restauracją Ale ostatecznie wybrałem małą lodziarnie na rogu.- uśmiechnął się.
-Dobry wybór!- zaśmiałam się tak jak on. D.O cały czas ze mną rozmawiał. Podobało mi się to, bo widziałam, że go to interesuje.
-Słuchałam chyba wszystkich waszych piosenek.- zaśmiałam się A na twarzy pojawił mi się czerwony rumieniec. Po co ja to powiedziałam? Głupia!
-To dobrze, spodobały się?- zapytał.
-Taak. Bardzo.- przyłożyłam sobie rękę do policzka, aby ochłonąć. Nagle D.O pociągnął mnie w stronę salonu gier. Wykupił żetony i podszedł do gry "Basketball".
-Spróbujemy?- uśmiechnął się do mnie.
-Jasne.- odwzajemniłam i ruszyłam w jego stronę.
Jest naprawdę dobry w te klocki. -Podziwiam.- mruknęłam do siebie ale D.O to usłyszał.
-Przestań. Każdy tak potrafi.- prychnął. Ja przecząco potrząsnęłam głową. On tylko zachęcająco ruszył ręką. Podeszłam niepewnie. Rzuciłam jedną Ale ona nawet nie doleciała. Chwyciłam kolejną, odbiła się od obręczy.
-No widzisz. Nigdy nawet nie próbowałam grać.- zaśmiałam się zakłopotana. D.O podszedł do mnie od tyłu, chwycił moje ręce i piłkę. Pokierował moimi rękami i rzucił. Trafiło. -Łooo! Udało się.- Przybiłam mu piątkę i graliśmy dalej. Z salonu gier wyszliśmy po 2h.
-Ale zabawa!- pomógł mi wyjść. Byłam naprawdę zmęczona. Ręce i nogi mnie strasznie bolały, że ledwo chodziłam.
-No.- uśmiechnęłam się. Mimo wszystko byłam szczęśliwa że tu weszliśmy.
-Już wiem gdzie zabiorę cię na następną randkę.- uśmiechnął się. Ja tylko spojrzałam na niego. Randka? Te słowo brzmiało w mojej głowie przez dłuższą chwilę.
-Jesteśmy.- spojrzałam przez okno. Staliśmy pod moim hotelem. -W takim razie do jutra.- uśmiechnął się kiedy spojrzałam na niego.
-Jutra?- zapytałam spanikowana.
-Jutro chyba mamy sesję zdjęciową.- wyją telefon i sprawdził.
-A no tak.- uśmiechnęłam się. -No to do jutra.- otworzyłam drzwi i zamknęłam je.
-Rei!- za nim się odwróciłam byłam w ramionach D.O.
-Um..- zakłopotana nie wiedziałam co powiedzieć.
-Dziękuję.. że przyszłaś.-szepnął. Odwrócił się i wszedł do auta. Po chwili auto ruszyło.
Stałam przez chwilę w miejscu.
Myślałam że.. jest moim przyjacielem..
Sehun i D.O.. ktoś jeszcze?!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro