Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Słodkości

(Ta książka to mój świąteczny prezent, oby się spodobał)

Smukła dłoń zanurzyła się w pachnących gałązkach, dyskretnie wyszukując skrytych pośród igiełek laseczek cukrowych. Dazai już miał chwycić jedną z nich, ale jednocześnie ktoś pociągnął go za ramię. Przez szarpnięcie brunet wykonał gwałtowny zwrot i znalazł się parę centymetrów od twarzy niezadowolonego partnera.

Ch- Mówiłem, że najpierw wspólna kolacja, ty łakoma gnido.

Oboje odsuneli się nieznacznie, lecz rudzielec wciąż nie spuszczał rozbawionego chłopaka ze swoich groźnie przymrużonych oczu.

Ch- Oi, od kiedy lubisz słodycze?

Osamu milczał dłuższą chwilę, ostatecznie, zamiast dać prostą odpowiedź, wzruszył lekceważąco ramionami. Pytające spojrzenie Nakahary przekonało detektywa do dłuższych wyjaśnień, więc ten westchnął, dramatycznie wskazując przystrojone cukierkami drzewko.

D- Podobno po zjedzeniu dużej ilości można skończyć z tym okrutnym światem~

Mafioso wydał się zagubiony, lecz w głębi swojej spaczonej duszy przywyknął do takich tekstów, dlatego postanowił nieśmiało zażartować.

Ch- Słodkie samobójstwo, co?

W takich momentach ciemnooki najbardziej żałował odejścia z mafii. Gdyby mógł znów wybrać między ryżym mikrusem, a ratowaniem świata, to niestety świat by musiał sobie radzić sam. Poklepał rywala po ramieniu, mając na twarzy uśmiech bardziej olśniewający od wszystkich świątecznych lampek świata łącznie.

D- Jednak potrafisz myśleć mimo paskudnego garnka zwanego kapeluszem, fascynu...

Pieszczotliwy cios w żebro pozbawił go tchu, choć spodziewał się tak przyjaznej reakcji. Rozmasował uderzone miejsce, przesadnie sycząc z bólu tuż koło wrażliwego ucha partnera.

D- Mógłbyś choć raz być równie słodki, co te laseczki, ślimolku.

O dziwo nie poczuł znów gniewu egzekutora, ale ze zdziwieniem zauważył, że on naprawdę rozważa absurdalną propozycję detektywa. Nerwowo podrapał tył swojej ryżej głowy, kierując niepewne spojrzenie na Osamu.

Ch- Czy jeśli to zrobię zostawisz cukierki w spokoju?
D- Masz moje słowo zdrajcy~

Uścisnęli ręce z minami poważniejszymi niż sytuacja wymagała, po czym zasiedli razem przy stole, w nieswoim milczeniu walcząc na wzrok.

Ch- Co robią urocze osoby, gnido?
D- Na pewno nie mówią "gnido", Chu~

Wtedy też pod rudą czupryną ukształtował się plan doskonały. Nakahara postanowił wykorzystać masę swoich dawnych spotkań z dziewczynami, parodiując ich wymuszone, według legend słodkie, gesty. Przyłożył palec do policzka, uśmiechem godnym koreańskiej gwiazdy ukazując białe niczym śnieg ząbki oczarowanemu brunetowi. Dazai zdołał tylko zakryć dłońmi usta, próbując wyciszyć śmiech, bezskutecznie.

D- Pffff, ahaHAHA!

Kapelusznik poczuł się urażony, więc gwałtownie wstał, zaciskając uda zupełnie jak wtedy w lochach mafii.

Ch- M-muszę na chwilę pójść do toalety.

Pośpiesznie opuścił świątecznie ozdobiony salon, zostawiając ciemnookiego samego z jego brudnymi myślami o nowym zachowaniu rywala. Przerwał mu piskliwy, a zarazem w pewien sposób flirciarski krzyk.

Ch- DAZAI, POMÓŻ MI!

Osamu wpadł do łazienki, lecz to, co zobaczył, całkowicie minęło się z jego oczekiwaniami. Miał przed sobą ostrożnie wspierającego się na zlewie, niskiego rudzielca... W miękkim stroju puchatego renifera. Detektywowi zabrakło słów, lecz on sam odruchowo zaczął podchodzić bliżej, niczym każda ćma do zapalonej lampy.

D- Chu?

Nakahara przejechał dłonią po swoim boku, kusząco przymykając powieki. Widząc to były partner z trudem trzymał ręce przy sobie, a dokładniej w kieszeniach wielkiego płaszcza, cały czas się zbliżając do ryżego reniferka.

Ch- Chyba utknąłem w tym stroju, możesz mi pomóc go zdjąć~ ?

Otoczone bandażami palce musnęły ramiona niskiego chłopaka, jednocześnie wzrok ich właściciela spoczął na podkreślonej obcisłym materiałem talii.

D- Miałem zamiar się hamować, ale dłużej nie dam rady...

Zniżył ochrypły z emocji głos do szeptu, nie kryjąc już ekscytacji. Planował zrobić to od dawna, więc, skoro niziołek podał mu się bezbronny jak na tacy, nie mógł zmarnować takiej okazji na zabawienie się jego kosztem.

D- To twoja wina, więc zaraz poczujesz konsekwencje swoich działań~

Silne dłonie Dazaia przycisnęły rudzielca do ściany i zaczęły go intensywnie łaskotać, przez co mafiosie niezwykle szybko zabrakło tchu.

D- ŁASKOTKI!
CH- D-DAZAHAHAHA~

Osamu uwielbiał melodyjny śmiech rywala, toteż nawet nie myślał o odpuszczeniu, z uśmiechem przyspieszając. Nie spodobało się to Nakaharze, który opadł na ziemię, wciąż bezlitośnie atakowany przez ciemnookiego.

Ch- AHAHA PRZESTAHAHA~ !
D- Gilu gilu, mały szczylu~
Ch- NIENAHAHAWIDZĘ CIĘ AHAHA~ !

Histeryczne ataki duszności nie były zbyt urocze, a późniejsza zemsta Chuuyi naprawdę bolesna, lecz Dazai nie żałował. Co więcej, obiecał sobie doprowadzić partnera do łez śmiechu jeszcze niejeden raz.

_Happy End_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro