Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

218: Niewidzialna Wystawa, Pop Song Professor gada głupoty, Drag Race All Stars

     Ogólnie tak z tydzień temu przyjechała do mnie moja koleżanka Karolina. Pokazałam jej trochę Warszawy, poszłyśmy do Warszawskiego Lukru...

     ...ale najważniejszym elementem w ciągu tego dnia była Niewidzialna Wystawa. I to o niej zamierzam Wam dziś opowiedzieć.

     Jeśli macie plany w najbliższym czasie odwiedzić Niewidzialną Wystawę, lepiej nie czytajcie mojej relacji. Będą tu znajdować się spojlery tego, czego możecie tam doświadczyć. Żeby łatwo Wam było pominąć zaspojlerowany tekst, przewińcie rozdział do momentu, aż natraficie na mema ze Spidermanem.

     Przed samym wejściem musiałyśmy oddać do szafki dosłownie wszystko. Telefony, okulary, biżuterię. Najlepiej to byłoby, gdyby wszystko z kieszeni zniknęło. Jak już odłożyłyśmy nasze rzeczy, wraz z grupą jakichś pięciu osób weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. W którym, oczywiście, było ciemno. Kazano nam czekać na przewodnika.

     Po chwili zjawił się pan Sebastian, który zaprowadził nas do pierwszego pokoju. Było to coś w stylu malutkiej kawalerki. Po prawej znajdowała się kuchnia, na środku salon, a po lewej łazienka ponoć i któraś z dziewczyn włożyła rękę do ubikacji [oczywiście, wszystko było z plastiku, no ale i tak].

     Następnie wyszliśmy na ulicę, która była dużo trudniejsza do przejścia. Trzeba było uważać na jakieś podesty czy schody, czuć było warzywa [i serio dali tam warzywa], aż na samym końcu można było się porządnie jebnąć o rower czy samochód.

     Za głosem pana Sebastiana weszliśmy do lasu. Były tam belki z drewna, coś dziwnego na podłodze, a nawet most. Pamiętam, że jakieś dwie dziewczyny nie mogły znaleźć mostu, więc je wymacałam, by znaleźć ich dłonie, no i wprowadziłam je na most. Swoją drogą, omal się na nim nie wywaliłam, bo cały czas trzymałam się barierki, która w połowie znikła. Ale przeżyłam, to się liczy.

     W ogóle to po drodze do lasu musieliśmy zgadnąć, czyja futro wisi na ścianie. I tak trzy razy. Pamiętam, że świnie zgadliśmy dopiero po tym, jak pan Sebastian powiedział: Odpowiednik mężczyzny.

     A skoro przy panu Sebastianu jesteśmy, był świetnym przewodnikiem. Jego poczucie humoru to taki czarny humor. Co chwilę mówił coś w stylu: No i co? Miałem rację, hah, widzicie? Ach, no tak, nie widzicie.

     Po lesie weszliśmy do ostatniego tunelu. Chyba ten tunel mi się najbardziej podobał. Ogólnie to wchodziłam jako jedna z pierwszych i ostrzegałam innymi przed jakimiś podestami i innymi. Pamiętam, że w pewnym momencie wymacałam głowę po lewej. Zaczęłam więc macać całość i ogarnęłam, że to jakiś goły mężczyzna. Pan Sebastian spytał się: A jaki to goły mężczyzna?, na co Opty, oczywiście, bez zająknięcia odpowiedziała, że Dawid Michała Anioła. I się okazało, że Opty miała rację. A dalsza rozmowa wyglądała następująco:

     S — Seba. O — Opty.

     S: Widać, kto tutaj ma doświadczenie.
     O:  Przypominam, że mam siedemnaście lat.
     S: A nie piętnaście?
     O: Nie, to Karolina.
     S:  O Boże, to ty w liceum jesteś, tak? Human?
     O: Na mat-chem-fizie jestem.
     Ktoś inny, nie wiem kto: Ciebie chyba pogięło.

     I po tym pan Sebastian postanowił, że zada nam matematyczną zagadkę, o ile tak to można nazwać. Brzmiała ona tak: Jaka jest suma trzech największych cyfr?

     Inni: *cisza*
     O: Tu jest jakiś haczyk czy co?
     S: Nie, no, po prostu 27.
     Wszyscy inni: *szepczą między sobą, próbując zrozumieć, dlaczego tak jest*
     O: *skonfundowana* No tak.
     Inni: Ale... czemu?
     O: Bo cyfry, a nie liczby.
     S: Nie dość, że na chłopach się zna, to jeszcze na matmie.

     Najgorsze w Dawidzie było to, że, o dziwo, poznałam go po jego przyrządzie. Tak więc no, brawo ja. Nie mam nic na swoją obronę.

     Ostatnia część w ciemności polegała na tym, abyśmy znaleźli kanapę i na nie usiedli. To był czas na pytania. I wtedy właśnie ja z Karoliną wystrzeliłyśmy z pytaniem, które krążyło nam w głowach od samego początku: Czy pan jest niewidomy?

      No i strzeliłyśmy w dziesiątkę. Otóż pan Sebastian jakieś dziesięć lat temu miał wypadek, w skutek którego stracił wzrok. Opowiedział nam o tym, jak żył w Holandii, gdzie nikt nie zwracał na niego uwagi. W Polsce natomiast wzbudzał sensację, będąc człowiekiem z białą laską. Dlatego między innymi postanowił pracować w Niewidzialnej Wystawie — żeby edukować ludzi, jak powinno się postępować z osobami niewidomymi.

      Po godzinnej niewidzialnej części przyszła pora na piętnastominutową część widzialną. Pan Sebastian pokazał nam swojego psa przewodnika, potem nauczył nas czytać literki za pomocą alfabetu Braille’a. Na koniec pokazał nam, jak sobie radzi np. z telefonem. Otóż gdy klika na jakąś ikonkę, telefon mu to automatycznie czyta. Bardzo szybko, swoją drogą, przez co dla osoby widzącej trudno to zrozumieć [no ale osoby niewidome mają wysotrzone inne zmysły, w tym słuch]. A gdy przewija zdjęcia na takim Facebooku czy Instragramie, telefon mówi mu, co się dzieje na zdjęciu. Na przykład zdjęcie jakiejś pani odczytał tak: kobieta, uśmiecha się, selfie, na zewnątrz, dzień, czerwona bluzka.

     Wiecie, to było jedynie 1,25 godziny, a tyle się nauczyłam, że woah. Myślę, że jednak ta godzinna część niewidzialna najbardziej na mnie wpływała. Sam fakt, że nie jest się w stanie widzieć niczego, po kilkunastu minutach zaczynał przeobrażać się w niepewność, a nawet strach. Tak naprawdę osobę niewidomą najłatwiej jest pobić, okraść, oszukać. Nie dość, że musi na co dzień walczyć z ciemnością, to jeszcze da ludzie, którzy wykorzystują fakt, że dana osoba jest niewidoma. Albo są ludzie, którzy chcą pomóc, ale tą swoją pomocą jedynie pogarszają sprawę. Świadomość o takich sprawach w Polsce jest naprawdę niska, więc nie dziwię się, że wiele osób niewidomych postanawia się poddać i przestać tak często wychodzić na zewnątrz.

     Tak więc no, polecam bardzo tę wystawę.

     Teraz czas na Opty narzekającą na All Stars.

     Jeśli nie oglądałeś Drag Race [jakiegokolwiek sezonu, w tym właśnie All Stars], a masz zamiar to zrobić, to nie czytaj pogrubionej części.

      Ogólnie RuPaul's Drag Race ma jedenaście sezonów. Ale w programie przewijało się tak wiele cudownych queens, które, niestety, nie wygrały programu, że RuPaul postanowił stworzyć coś takiego jak RuPaul's Drag Race All Stars. Do All Stars zaprasza się queens, które w swoim sezonie zaszły w miarę daleko [tak do połowy przynajmniej] albo Miss Publiczności. Tak naprawdę All Stars ma podniesiony poziom, gdyż zostają tam zapraszane najlepsze z najlepszych.

     I teraz tak. All Stars 4 obejrzałam dość dawno, bo jako jedyna jest na Netflixie. Natomiast w ciągu ostatnich dwóch tygodni obejrzałam sezony 1, 2 i 3, o których chcę dzisiaj podyskutować.

      Najpierw All Stars 1. Sam pomysł, aby połączyć uczestników w pary, nie jest zły. Problemem było natomiast to, że niektóre z queens były lepsze, a niektóre gorsze. Tak więc taka Pandora Boxx, losując Mimi Imfurst [kto w ogóle stwierdził, że zaproszenie Mimi to dobry pomysł?], była z góry skazana na przegraną. Tak samo Manila z Latrice. Manila spisywała się na medal, ale Latrice wszystko zwalała, przez co w końcu zostały wyeliminowane. No jednak trochę słabo.

     Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłoby, aby obie najgorsze pary traciły którąś z queens w lip syncu, a te dwie, co wygrały, tworzą nową parę.

     No ale cóż, zdarzyło się. To było dawno temu. Sami twórcy programu zauważyli, że nie był to najlepszy pomysł, bo już w All Stars 2 queens walczyły normalnie, tak jak w regularnych sezonach Drag Race. I rąk właściwie co do All Stars 2 nie mam zarzutów. Moim zdaniem był to najlepszy sezon z All Stars. Chcę jednak obgadać dwie kwestie — przejście Roxxxy Andrews do finału oraz sprawę z Phi Phi.

     W sezonie piątym nie lubiłam Roxxxy. Strasznie mnie wkurzała. Ale jak zobaczyłam, jaki na nią hejt spłynął po All Stars 2, zrobiło mi się jej żal. W sensie, Roxxxy zrzuciła sporo kilogramów i wygląda świetnie, poza tym nawet dobrze sobie radziła w programie. To, że ostatecznie mimo bycia w bottom 2/3 dostała się do finału, to nie jej wina. Po prostu Alaska i Detox nie były w stanie odesłać jej do domu. Jak zobaczycie miny Roxxxy, to dostrzeżecie, że czuje się z tym trochę źle. Że jest gotowa już odpaść, bo zasłużyła na to.

      Ja też byłam zła, gdy Roxxxy zgarnęła miejsce w finale Alyssie. Ale sama Alyssa zdołała zrozumieć skomplikowaną sytuację. Przecież Detox, płacząc jak dziecko, przepraszała Alyssę, bo nie była w stanie odesłać Roxxxy do domu. Mimo że wiedziała, tak powinna zrobić.

      W ogóle mam teorię, że Roxxxy w finale specjalnie nagrała tę dziwną część, aby mieć pewność, że nie dostanie się do najlepszej trójki.

      Ale dobra, czas na Phi Phi. Phi Phi nie znosiłam od początku czwartego sezonu Drag Race. Była przemądrzała, żaden jej look mnie nie zachwycił, była hipokrytką i zachowywała się jak dziecko. Do All Stars przyszła między innymi po to, aby pokazać, że się zmieniła. Gówno prawda, stała się jeszcze gorsza.

      Przecież to Phi Phi starała się manipulować wszystkimi, by wypaść od nich lepiej. W odcinku ze Snatch Game powiedziała Alyssie i Roxxxy, że wypadną słabo, więc powinny zmienić postacie. Alyssa jednak jest pewną siebie queen, więc postanowiła zostać przy swojej postaci. Roxxxy jednak uległa i na ostatnią chwilę stała się Alaską 5000. No i teraz tak — Alyssa wypadła genialnie, Roxxxy okropnie. Pamiętam, że samo Snatch Game z tego sezonu widziałam wcześniej, ale nie widziałam nic innego z sezonu. Wtedy byłam wkurwiona na Roxxxy za ten wybór. Ale teraz ją trochę rozumiem. Phi Phi nią tak zmanipulowała, bo wiedziała, że poprzednio Roxxxy w Snatch Game wypadła dobrze, a ona okropnie, że ostatecznie to Roxxxy była w najgorszej dwójce, a Phi Phi była bezpieczna.

     Ale dobra, przejdźmy teraz do momentu, kiedy to Alyssa wyeliminowała Ginger Minj, a nie Katyę. Phi Phi się mocno wkurwiła i powtarzała, że Alyssa zmieniła zasady, które sobie ustaliły, bo nie wyeliminowała najsłabszej uczestniczki. A prawda była taka, że Katya dostała w HERstory taką rolę, że nie dało jej się zagrać na takim samym poziomie, co reszta. Poza tym Katya moim zdaniem jest o wiele lepsza od Ginger, więc wyelimowanie jej dla mnie to byłaby głupota. I w sumie jestem pewna, że Phi Phi o tym wiedziała. Po prostu była zawiedziona tym, że Katya, która była silną konkurencją, została w programie.

      w końcu przejdźmy do eliminacji Alyssy. Zrobiła to Alaska, ale Alyssa nie miała do niej wątów. Na tym w końcu polega ten program. Problem zaczął się wtedy, kiedy queens wróciły do work roomu i zaczęły dyskutować o tym, co się wydarzyło. I, oczywiście, Phi PHI całkowicie obrobiła dupę Alyssie. Nie spodziewała się jednak, że Alyssa wraz z innymi wyeliminowanymi queens stoją za lustrem i wszystko słyszą [to był odcinek, gdzie wyeliminowane wróciły się zemścić]. I gdy przyszła pora na konfrontację, Phi Phi wręcz udawała, że nic takiego się nie stało, że to tylko jej opinia, a Alyssa robi z siebie ofiarę.

      Wszystko macie od 01:45 w poniższym filmiku. Wcześniej sceny, o których pisałam powyżej.

     No i ogólnie ten odcinek wygrała Alyssa z Tatianną. Obie zdecydowały się wyeliminować Phi Phi [i się nie dziwię, zwaliła maxi challenge, a jej look był jednym z najgorszych, jakie widziałam w tym programie]. Problem polegał na tym, że, gdy Alyssa chciała się przytulić na pożegnanie, Phi Phi ją odtrąciła.

      Od 02:05 możecie to obejrzeć.

      Tak więc Phi Phi O'hara to oficjalnie hipokrytka, manipulatorka i zazdrosna queen.

      Boże, ale się rozpisałam. A jeszcze pora na All Stars 3. Ogólnie chodzi o to, że Shangela was robbed. Po tym, jak BenDeLaCreme postanowiła się sama wyeliminować [w sumie jej się bardzo nie dziwiłam, decydować, kogo odesłać do domu, jest okropne. A DeLa musiała robić to co tydzień, bo wygrywała w każdym odcinku], oczywistym było, że w takim razie to Shangela powinna wygrać. Ani razu nie była w bottom 2/3 oraz wygrała trzy odcinki. I tak by pewnie było, gdyby twórcy programu nie postanowili, że to wyeliminowane queens wyłonią finałową dwójkę.

      W 04:45 Shangela mówi, że tak naprawdę żadna z wyeliminowanych queens ją nie wybierze. Połowa z nich została przez nią wyeliminowana, to jest najmocniejszy argument.

     I Shangela miała rację. Ostatecznie tylko Thorgy ją wybrała, bo Thorgy stara się być obiektywna. Byłam na nią mega zła wcześniej, ale pod koniec jako jedyna podjęła dobrą decyzję.

      No i w finale ostatecznie walczyły Kennedy i Trixie, gdzie żadna z nich nie zasługiwala, by wygrać. Lubię Trixie, ale jednak w programie wypadła dość słabo na tle reszty. I w sumie to żal mi Trixie, bo myśl, że wygrała tak naprawdę tylko dlatego, że DeLa sama się wyeliminowała, a Shangeli nie wybrały zazdrosne queens, no to ten. To musi być okropne.

      W ogóle ten sezon to była masakra jakaś. Tyle niesprawiedliwości, że uch.

      W ogóle mogę dodać, że już wiemy, kto będzie w All Stars 5 [łatwo to odkryć, nie nasza wina]. I będzie tam pięć queens z mojej listy zasłużyły, by być w All Stars!

      Ale dobra, czas przejść do ostatniego na dziś tematu. Czyli pan The Pop Song Professor, który nie wie, o czym mówi, ale się wypowiada.

     Postanowił nakręcić odcinek o Parents Yungbluda. I wszystko byłoby okej, gdyby się trochę dowiedział o samym Yungbludzie, no ale po co.

      1. My favorite flavored sweets are raspberry amphetamines.

      Po tym Profesorek wnioskuje, że podmiot liryczny bierze dragi i w ogóle jest takim jakimś bad boyem.

      Walić, że raspberry amphetamines to metafora metylofenidatu, czyli leku na ADHD, z którym Yungblud się zmaga. Otóż Yungblud nienawidził w dzieciństwie dostawania tych leków, bo czuł, że przez nie nie jest sobą.

     Super, drugi wers, a pan Profesorek już nie wie, o czym mówi.

      2. My daddy put a gun to my head. Said if you kiss a boy, I'm gonna shoot you dead.

      Fragment od 01:44 do 01:58 mnie bawi. Czy pan Profesorek myśli, że taka sytuacja na serio miała miejsce? W sensie, trzeba być idiotą, aby nie zrozumieć, że to hiperbola.

      3. 'Cause my high hopes are getting low, because these people are so old.

      Ja rozumiem, że w tekście jest "people are so old", ale piosenka wyśmiewa te stare poglądy, a nie samych ludzi. Słychać to nawet później.

       4. Drop a toaster in my bath, watch my mum and dad laugh, see a thousand volts go through the son they wish they never had.

     A pan Profesorek znowu bierze to na poważnie... I widać, kto tu nie odrobił lekcji. Otóż Yungblud, aby wypromować swój nowy singiel, stworzył coś takiego, że można dzwonić na podany przez niego numer, a tam zostanie ci mniej więcej opowiedziana historia. Każdego dnia inna. I tych historii były trzy. Jedna chłopcu, którego ojciec nie chciał, by był gejem, więc przystawił mu pistolet do głowy, ale ostatecznie chłopak zamknął go w szopie i poszedł pieprzyć się ze swoim przyjacielem. Druga była o nauczycielu i uczniu, o czym mówi druga zwrotka. A trzecia właśnie o chłopcu, którego rodzice nigdy nie chcieli mieć, czyli ta, której fragment podałam.

     Naprawdę, to bywa wkurzające, gdy ktoś ocenia piosenkę, nie znając okoliczności jej powstania.

      Ale jeszcze bardziej się wkurzyłam, gdy odkryłam to:

     Gościu, to jest rydenowska piosenka. Jeśli nie wiesz, o czym mówisz, to w ogóle nic nie mów.

     Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam, shhh.

     Ale okej, mam dobrą wiadomość. Będę na koncercie cudownego zespołu Starset 24 lutego 2020 roku w Warszawie. Aye, aye, aye¡ Z kimś się widzę?

     Miejsce na pytania.

     Tak, pytania wracają. Będę starała się nadrobić stare przy okazji. Prosiłabym jednak, byście raczej nie pytali mnie o artystów, których nie znam, bo z tym mam więcej pracy, a jednak serio chcę wpierw co nieco nadrobić.

      Tak więc... pa¡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro