Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

211: Koncert Good Charlotte, psychofanki TOP i Ryden

11 lutego

     Kocham piosenkę u góry.

     Update w sprawie zdjęć Aleca Benjamina. Wstawił jeszcze jedno na Tweetera.

     Jestem tak szczęśliwa, że mu się spodobał, jejku.

13 lutego

     Jest w pół do pierwszej, ja się myję, ale mam to gdzieś, bo muszę Wam opisać koncert.

     Na miejscu byłam o czternastej. Akurat Stodoła ma to do siebie, że często wpuszcza ludzi do przedsionka, aby nie marzli, no a wyprasza tam godzinę czy dwie przed wejściem. Byłam sama, bo Jola i Julka bawiły się w warszawskie korki, więc podbiłam do jakiejś dziewczyny w rogu. I to był najlepszy z możliwych wyborów, serio. Spędziłam z nią resztę koncertu i było cudownie. Kinga, uwielbiam cię.

     Ogólnie Kinga miała polską flagę z narysowanym na niej logiem Sleeping With Sirens...

     Ach, właśnie, to się wtrącę. To jest tak, że był to koncert Good Charlotte, ale mnie najbardziej zależało na Sleeping With Sirens, które było supportem. Ale w sumie SWS grało godzinę, zaś GC półtorej... Nazwałabym to koncertem obu tych zespołów.

     Ale dobra, bo Kinga miała tę flagę. Potem dałyśmy ją do podpisania kilku osobom etc. Jednak w kolejce nam coś odwaliło i zaczęłam spisywać na fladze wszystkie nasze pomysły. Czyli takie rzeczy, jak:

     Vic Fuentes
     Kellin Quinn (aka Queen)
     Donald Trump
     Twój stary pijany na plecach
     Moja mama
     Brendon! At The Disco
     Katy Perry
     Głosujcie na Biedronia
     Bracia Pierdolec (jak ja ich, kurwa, nienawidzę)
     Britney (toxic)
     Pierogi
     Perła
     Iron Man
     Harry Potter
     James Dean & Audrey Hepburn
     Kraków is cool too btw
     You are CUDGY
     #makeemogreatagain

     Żeby nie było, Katy Perry podpisała się osobiście.

     Oczywiście ja jako wampir.

     Udało mi się dostać do pierwszego rzędu wraz z Kingą, więc się mega cieszyłyśmy. Jeszcze nowi znajomi nam popilnowali miejsca, byśmy mogły kupić merch. Obie kupiłyśmy tę koszulkę:

      Z tyłu wygląda ona tak:

     Boże, no, piękna jest.

     Piersi grali The Dose. W sumie wokalista wyglądał jak Kurt Cobain tylko z brązowymi włosami. A perkusista to miłość.

     W sumie byli spoko, ale chyba nic więcej, nie wiem.

     Me serce skradł natomiast drugi support, czyli Boston Manor. Chyba z trzy razy było pogo, w ogóle ich energia to złoto.

     Aż w końcu przyszedł czas na moje wymarzone Syrenki. Stałam dosłownie przed Nickiem, więc uwixsbwbdxk.

     Zaczęło się od Do It Now, Remember It Later. Ja i Kinga od razu zaczęłyśmy drzeć japę, co zauważył Nick. Cały koncert się na nas gapił, zwłaszcza na mnie. Doszłyśmy do wniosku, że jestem jego ulubienicą z tego koncertu. Weźcie, rzucił mi trzy kostki (jedną oddałam, bo dziewczyna obok bardzo chciała), butelkę oraz setlistę (którą Kinga złapała przede mną, bo ma dłuższe ręce... A niech cię!). Boże, jeszcze Kellin zszedł na jednej piosence i zatrzymał się obok nas na dłużej. Sam złapał mnie za rękę i tak trzymał mocno.

     S a m.

     I przez dziesięć sekund trzymaliśmy się za ręce, patrząc sobie w oczy i śpiewając razem.

     Chce mi się płakać.

     Kurwa, to była scena niczym z filmu. Kellin tak się uśmiechał w moją stronę, tak był szczęśliwy, że znałam teksty i że jestem ich fanką, że, no, ja pierdolę.

     Idę ryczeć w poduszkę.

     Alexa, play Northern Downpour.

     Ale dobra, czas się ogarnąć...

     W połowie ich występu rzuciłyśmy flagę Kingi do Nicka. Wylądowała w chujowym miejscu, ale Nick zaryzykował upadek, by ją złapać (to było słodkie as fuck). Potem jeszcze ją nosił, a na koniec wziął ze sobą. Mam nadzieję, że wstawią zdjęcie z nią gdzieś na mediach społecznościowych. Plus jestem ciekawa, czy się śmiali z naszych Vic Fuentes oraz Donald Trump.

     A potem sobie poszli. Ale nie było źle, bo pół godziny później zaczęło grać Good Charlotte.

     Boże Święty, jacy to są kochani ludzie. Ja tam chciałam ryczeć ze wzruszenia. Zgadzam się w stu procentach z tym, co powiedział Joel, a powiedział tak:

     Dajecie nam tyle miłości i radości... Ja wiem, że jak się na co dzień patrzy na to całe gówno, na tych wszystkich ludzi, nie idzie wytrzymać... Ale potem jest się na koncercie takim, jak ten, gdzie jest tyle miłości i zrozumienia... To jest coś niesamowitego. Dzielcie się dalej tą miłością.

     Mniej więcej coś takiego, bo nie pamiętam tego cytatu słowo w słowo. Ale przesłanie takie samo, więc luz.

     I ja się z tym cholernie zgadzam. Nawet Gerard Way kiedyś powiedział: Czasami jedynym miejscem, gdzie możesz się poczuć dobrze i wpasować się, jest rockowy koncert taki, jak ten, prawda?

     Boże, chcę mi się płakać. Rockowe koncerty to coś pięknego, naprawdę. Ten z Was, kto był na takim, pewnie wie, o czym mówię.

     Chyba tyle z mojego opisu... Jestem nadal w emocjach.

     Łapcie moje zdobycze:

     Rano szkoła, a ja nie mam pojęcia, jak się po tym wszystkim mam pozbierać. To było coś niesamowitego po prostu. Już mam łzy w oczach na same wspomnienia.

     Edit: Zapomniałam wspomnieć o uroczym panu ochroniarzu, którego przed koncertem prosiłyśmy o podawanie nam kostek etc. Dwie kostki, które Nick rzucał mi i Kindze, spadły na dół. I ten pan ochroniarz specjalnie podszedł po nie i nam je wręczył, mimo że jeszcze inne osoby je chciały. Powiedział: Sorry, one już dużo wcześniej mnie prosiły, haha. A po koncercie znalazł nas przy merchu, więc podszedł do nas zapytać się, jak nam się koncert podobał. Jejku, najlepszy ochroniarz ever, serio.

14 lutego

     Moje łydki bolą jak cholera po tym koncercie. Za półtorej godziny północ, jutro mam koncert Pilotów, a mnie nadal one bolą. Jeez...

     Dzisiejszy dzień zaczął się u mnie testami pedagogicznymi w poradni. Wiecie, sprawy związane z tą moją ścieżką nauczania. Potem jeszcze dostałam od wychowawczyni wypełnioną kartę na mój temat. Ale mnie tam chwaliła w mocnych stronach, wowo.

     Poza tym dzisiaj były też walentynki. Dostałam jedną od Janka.

     W: Janek, napisz mi walentynkę.
     NIE!

     (A tak serio to VeLo)

     Śmiałam się jak debil. Aż zapomniałam spojrzeć na Przemka, który czekał, aż złapię z nim kontakt wzrokowy. Bo ogólnie napisałam walentynki czterem osobom: Jankowi, Kasi, drugiej Kasi i Przemkowi. Kasia, Janek i Przemek się mega z nich śmiali, nie widziałam reakcji drugiej Kasi.

     Ale po lekcji, gdy już podeszliśmy pod salę chemiczną, Przemek do mnie podszedł. Obok znajdowała się Julka, akurat robiła matmę. I to było coś takiego:

     W: Co się tak szczerzysz?
     P: A bo dostałem walentynkę.
     W: Och, naprawdę? A od kogo?
     P: No, kurczę, nie wiem... Kto to może być?
     J: Jakaś wielbicielka może?
     W: O, tak! Na pewno! Ta wielbicielka bardzo cię kocha.
     J: A może to od Marysi [dziewczyny Przemka]?
     P: Marysia nie chodzi do naszej szkoły.
     J: Och...
     W: Więc kim jest ta osoba? Wiemy jedynie, że jest bardzo fajna i miła...
     P: A jaka skromna!
     J: Czekaj, wiesz, kto to wysłał?
     W&P: *wybuchają śmiechem*
     J: Aaaa... Że to ty!
     W: Brawo, Julka.

     Ach, no i jak wychodziłam rano z metra, dostałam lizaka¡

     Dobry był, polecam.

     W ogóle to wróciłam na Instagrama. Zawsze miałam konto, ale go nie używałam, bo... bo po co? Ale ze względu na to, że wiele moich zespołów coś tam wstawia, to zaczęłam trochę kosztystać.

     Czemu nie Optypesyreal? Żeby znajomi mnie nie wygooglowali. A no i emofedora jest równie fajne.

     A na koniec dwie muzyczne rzeczy + jedna prawie muzyczna.

     1. Kupiłam sobie płytę Brand New Eyes Paramore, gdzie znajduje się ich moja ulubiona piosenka, czyli Turn It Off.

     2. Kumacie, że ludzie już kolejkują na koncert Pilotów, który jest jutro? Jedni to nawet od wczoraj namiot tam mają.

     To się zaczyna robić... ekhem... chore? W sensie, nie wiem, nazwałabym to swego rodzaju obsesją.

     Przez takie coś kolejkowanie przestaje być przyjemne. Kolejkowanie jest super, bo można poznać nowych ludzi, czuć tę eskcytację i w ogóle jest jakaś taka miła atmosfera. W przypadku z Pilotami tak nie jest. Odczuwa się atmosferę... niezbyt przyjazną. Czuć tę rywalizację o miejsca, a nie po prostu radość z kolejkowania.

     Poza tym widziałam zdjęcia tych osób. Młode dziewczyny, które cały czas siedzą w telefonach. Kurwa, nie na tym polega kolejkowanie, no.

     A jak mam się postawić na miejscu Tylera bądź Josha, to, woohoo, nie byłabym zadowolona. Źle bym się czuła z myślą, że takie coś się odpierdala.

     crazy-equals-genius ujęła to ładnie:

     Czuję, jak Ty i Josh przyjeżdżają, powiedzmy, rano pod AA i wszyscy piszczą, chłopaki z przerażenia, a one z zachwytu.

     To mnie chyba boli w tym wszystkim najbardziej. Bo potem będą mieli chujowe zdanie o Polsce.

     3. Jon Walker, czyli były członek Panic! At The Disco, ostatnio wydał sporo piosenek. Jedną z nich jest Sun and Moon.

     Jak jechałam tramwajem do szkoły [akurat wtedy pierwszy raz słuchałam tej piosenki], to po prostu poczułam w brzuchu jakieś motyle czy inne stworzenia. Stało się tak za sprawą tych wersów:

     I don't need the sun and the moon
     To tell me what to do
     As long as I have you

     Musicie wiedzieć o Rydenie. Ogólnie Panic! At The Disco liczyło kiedyś czterech członków: Brendona, Ryana, Spencera oraz Jona. Po wydaniu Pretty.Odd. chłopaki rozeszły się w dwie różne strony. Po prostu chcieli tworzyć inną muzykę. Wobec tego Brendon i Spencer zostali w Panic!, zaś Ryan i Jon założyli nowy zespół, czyli The Young Veins.

     Ogólnie era Pretty.Odd. to era Rydena. Ryden to Ryan i Brendon. Wszyscy doskonale wiedzą, że byli w pewnego rodzaju związku. I na płycie Pretty.Odd. jest mnóstwo piosenek, gdzie pojawia się nawiązanie do słońca i księżyca (np. I Have Friends In Holy Spaces, Northern Downpour, She Had The World, When The Day Met The Night). Tematyka słońca i księżyca była dalej ciągnieta w obu zespołach po rozpadzie. Nawet teraz Panic! At The Disco ma logo, gdzie jest słońce i księżyc.

     Ogólnie nietrudno było fanom dojść do wniosku, że Ryan to słońce, a Brendon to księżyc. W piosenkach rozmawiali, mówili o swoich uczuciach. Po rozpadzie również zresztą [np. The Ballad Of Mona Lisa, Trade Mistakes, C'mon].

     Więc skoro już wiecie, że Brendon to księżyc, a Ryan to słońce, to przejdźmy do piosenki Jona.

     I don't need the sun and the moon
     To tell me what to do
     As long as I have you

     Jon mówi, że nie potrzebuje już dłużej Brendona ani Ryana, że sam wie, co chce robić. I póki ma fanów, może wszystko. Bo ogólnie w Panic! gwiazdą był Brendon, a w The Young Veins Ryan. Jon był zawsze z tyłu. Zawsze się dostosowywał, można by rzec. Więc teraz, gdy ma własnych fanów, nie musi polegać na Ryanie czy Brendonie.

     Niby w tych wersach nie ma nawiązania do Rydena jako do samej ich relacji, jednak ciekawi mnie, czemu Jon znowu używa tych metafor. Tak po prostu czy to ma jakąś przyczynę?

     Cholera, Panic! zawsze musi mi mącić w głowie.

     Meh, kochani, znowu nic nie napiszę o amo, bo brak czasu. Zrobię to w kolejnym bądź jeszcze kolejnym rozdziale, to na 99,9% pewne.

     Miejsce na pytania.

     No i Dziady drezdeńskie¡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro