Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

UwU

Jakbyco- gdyby ktoś głupi jeszcze nie skumał (przepraszam), to jest fanfik, nie jakiś one shot który jest częścią książki :) Piszę go tylko dlatego, bo ten trzeci dali mi komentarz w książce pod shipem OtisxDagie, "Ej napiszę jakiś krótki one shot o tym Mam wizję". Więc uznałem, że też mogą napisać krótki one shot o tym, dla zabawy, bo czemu nie?? To nie tak, że nie mam czasu, dużo nie odrobionych lekcji i kilka testów i wypracowań hehe... mam dużo czasu na pisanie w tym semestrze! 

Hei. To ja po napisaniu tego fanfika... ja serio nie wiem co ja miałem w głowie pisząc te gówno, śmiałem się z każdym dialogiem i opisem, tak jakbym był na chaju. Dlatego fanfik ma być zabawny i nie brany na serio. Tak serio mówię, nie bierzcie ani jednej rzeczy którą napisałem w tym fanfiku na serio bo jestem autorem Serca Eteru. Ja nie wiem co ja brałem i kiedy, że napisałem takie coś... serio musiało mi nudzić, ale przynajmniej dobrze się bawiłem i sąsiadka mogła słyszeć mój głośny śmiech. 

Miałem też dyskusję z samym sobą czy wstawiać czy nie wstawiać. Ale wstawiam.

__________________________________________

- Auć - zaregował Eryk czując nagle mocny ból w pięcie. Bolało jakby wbijano mu nóż, właśnie po to żeby przebić się przez całą jego stopę.

Blondyn spojrzał od razu w dół i zobaczył szczura który wgryzał się w jego piętę. Przestraszony chłopak zrobił gwałtowny ruch nogą i walnął szczurem o ziemię. Gryzoń pisknął i uciekł. Wszystko działo się tak szybko, że czuł jakby kręciło mu się w głowie. Nie... to było inne uczucie, ale nie zmieniało to faktu, że czuł się dzisiaj dziwnie.

Zerknął ponownie na swoją nogę i zobaczył jak czerowana krew pomału spływała po stopie prosto do jego sandałów. Nie czuł dłużej bólu w stopie, jednak czuł nie przyjemne uczucie które nękało go gdy patrzył w dół.

Pomału odwrócił się w kierunku w którym zmierzał zanim napotkał gryzonia. Było stąd widać jak Otis wspina się na drzewo. Domyślał się dlatego, że musiała być tam Dagie, schowana między liściami.

Bez dłużego wachania się ruszył pomału do przodu. Nogi same ciągnęły go w tamtąd stronę i nie wiadomo z jakiego powodu, czuł jakby to był jego dziesiejszy cel. Zostawić dom i się opalić idąc do jego partnerów. 

***

- Czemu tu jesteś? - wymamrotała rudowłosa. Nawet nie spojrzała na chłopaka odwracając od niego wzrok.

- Mogę usiąść? - zapytał jak zawsze spokojnie. Dagie przechodziła jedyna myśl w tej chwili, czemu on zawsze potrafił być taki spokojny w obojętnie jakiej sytacji?

Dziewczyna mu nie odpowiadała, dlatego po chwili jej milczenia wampir usiadł naprzeciwko niej. Siedzieli przez długi czas milcząc, towarzyszeli sobie w milczeniu, gdyż nikt z nich nie miał nic do powiedzenia. A nawet jeżeli mieli, słowa były bezużyteczne jeżeli ta druga osoba nie zacznie mówić. Kto pierwszy się odezwie? Czy osoba która powinna przeprosić czy osoba która została skrzywdzona?

- To było nie miłe, to co powiedziałeś - odezwała się po chwili podnosząc na niego wzrok. Patrzyła się na niego jak najpoważniejszą miną jaką potrafiła zrobić.

- Wiem. - Równierz na nią spojrzał. Ich patrzenie sobie w oczy mogłoby wydawać się dla niektórych niekomfortowe, ale oczy mogą ci czasami powiedzieć więc niż słowa. - Przepraszam, nie pomyślałem, że zrobię ci przykrość.

Schowała głowę w kolanach by nie musieć patrzeć na jego twarz. Jak miała być na jego zła, kiedy on był taki uroczy? Też tak naprawdę nie rozumiała co ona robi. Znała Otisa, więc czemu liczyła na inną odpowiedź niż tą którą jej dał? Przestała tyle myśleć gdy nagle poczuła delikatny dotyk na swoich włosach. Ręka chłopaka zebrała kręcące się kosmyki włosów i zaczęsał je do tyłu, by nie spadały na jej twarz.

- Nie da się cofnąć wypowiedzianych słów, ale źle się wtedy wypowiedziałem. Ja... wolę się skupić na tym czym jesteśmy, niż czym moglibyśmy być na ziemi. Kula nigdy nie pokazała mi żadnych dobrych wspomnieć z życia, dlatego wolę śmierć. Z tobą, bo to jest lepsze.

Dagie podniosła pomału głowę. Nagle ich twarze były tak blisko siebie.

- Nigdy mi nie mówiłeś... 

- Czyli, nie jesteś już na mnie zła? - zapytał.

- Nie, nie jestem - westchnęła. Teraz gdy tak pomyślała, nigdy wcześniej nie była w sytacji wspólnie z Otisem gdzie on albo ona musieli przepraszać siebie nawzajem. Najczęściej kłóciła się z Erykiem, jakoże oboje są uparci. Nawet ta rozmowa poszła też o wiele łatwiej i szybciej niż zwykle idzie ze elfem. 

Nic już nie mówiąc musnął lekko jest usta i zaraz cofnął się spowrotem na swoje miejsce patrząc w horyzont, na małe miasteczko zarąśniete kwiatami.

- Droga prowadzi Eryka do nas - odparł od razu gdy jego wzrok natrafił na blondyna.

- Eryk tu idzie? - Dziewczyna szybko spojrzała przez liście w tym samym kierunku. Usłyszała po krótkiej chwili szelest i zobaczyła jak Otis zaczyna schodzić z drzewa, też nagle do jej uszów dotarło pęknięcie gałęzi i w panice spojrzała na spadającego Otisa. Wyglądał na przerażonego, tak samo jak ona i Eryk który kawałek dalej obserwowała sytację.

Blondyn szybko zaczął biec w ich kierunku, a Dagie nie wiedząc co innego mogłaby zrobić, to w ostatniej chwili zanim jej chłopak uderzył o ziemię, to złapała go swoim żywiołem grawitacji.

- Nic ci nie jest!?

- Nic - potwierdził.

Dagie szybko zleciała do niego i złapała na ręce bojąc się, że coś mu się stanie. Gdyby teraz nagle przestała używać żywiołu, by upadł, a gdyby położyła go na ziemi swoim żywiołem, bałaby się zrobić to zbyt gwałtowanie. Ludzie to nie są przedmioty, które może połamać.

- Napewno nic ci nie jest? - Spojrzała ponownie na chłopaka i nagle oboje patrzyli się w zielone oczy drugiej osoby i w ich dusze.

- Gdy patrzę się w twoje zmarłe oczy, widzę łodź Charona która przeprowadziła mnie do twojego serca - powiedział, a dziewczyna bez wachania puściła ciemnowłosego pozwalając mu spaść na ziemię.

- Dziś nie mam chyba do ciebie siły - westchnęła kładąc się obok niego na trawie i automatycznie przesunęła się bliżej by się przytulić. Otis nawet nie zauważył kiedy, co i jak się to stało, gdyż nadal przeżywał ból po metrowym upadku.

Eryk zatrzymał się patrząc na nich kawałek dalej i nagle otworzył oczy. Szybko się rozejrzał i zobaczył, że był w domu, że była noc, że Dagie leżała obok i że Otisa nigdzie nie było. Szybko doszedł do konklucji, że to był jedynie dziwny sen. Wydawał się zbyt rzeczywisty jak na sen, a ostatni taki miał gdy spotkał Clapis... Spojrzał na poduszkę na której Otis sypiał i po chwili postanowił wstać. Wyszedł na dach domu i usiadł obok Otisa patrzącego się w ciemne niebo. Nocny marek. 

- Obudziłem się i już nie mogę zasnąć - wytłumaczył się, choć chłopak nie miał zamiaru dopytywać co tu robił. 

- Okey - odpowiedział mu krótko i spokojnie oparł głowę o blondyna ramię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro