Nie ufasz mi?
Piosenkarze schowali się za winklem, ścigani przez grupkę fanów. Zayn zachichotał cicho, wtulając się w tors wyższego, dawno nie czując się tak dobrze.
-Jesteś świadomy że napiszą o tym na twitterze?- powiedział cicho Liam, obejmując w pasie czarnowłosego- Jesteś na to gotowy?
-Ja... Jeśli...Ja...- jego uśmiech zszedł z ust, a zastąpiło go zmartwienie.
-Hej, co jest Zee? Myślałem, że to co teraz mamy... Że to cię cieszy. Że tego chcesz- Payne spojrzał mi w oczy.
-Ja... Cieszę się, naprawdę. To wszystko wiele dla mnie znaczy ale ja...Boję się.
-Nie ufasz mi?
-Przepraszam. Próbuje ale się boję, że wykorzystasz mnie jak Gigi- wyznał Malik, uciekając wzrokiem.
-Rozumiem twoje obawy skarbie. Rozumiem też że będę długo musiał walczyć o twoje zaufanie. Ale nie mam zamiaru cię teraz zostawić. Halo, ostatnio znany jestem z tego że dość agresywnie reaguje na tabloidy rozpisujące się o nas. Wiem że nie mam super przeszłości i w ogóle, ale proszę, daj mi chociaż jedną maleńką szansę. Obiecuję że jej nie zmarnuje Zee- powiedział szczerze szatyn, gładząc niższego po policzku.
-Przepraszam- Zayn znów wtulił się w niego mocno.
-Nie przepraszaj. To w porządku- uniósł jego brodę i ucałował go czule w usta- to idziemy do tego kina?
-Obiecałeś mi- uśmiechnął się szeroko i z lekkimi rumieńcami na policzkach, pozwolił Liamowi spleść ich dłonie i poprowadzić ich do miejsca randki.
Po drodze jednak dopadli ich dziennikarze i zaczęli robić zdjęcia, wyrzucając z siebie milion pytań z prędkością światła. Dwójka piosenkarzy zignorowała ich, idąc w swoją stronę, a Malik nawet wtulił się w bok szatyna, uśmiechając się lekko, kiedy ten otulił go w pasie swoim ramieniem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro