Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chciałem się spotkać z tobą ale nie sądziłem że to stanie się tak szybko.

Zayn wyszedł ze studia radiowego pospiesznie mając dużą ochotę na papierosa. Ostatnie kilka dni nie były dla niego łatwe. Kolejne ciężkie kłótnie z Gigi, wymagający magment, hejterzy, wywiady promujący jego debiutancki album. Marzył tylko żeby poleżeć w łóżku, czytać książkę i pić kakao, w między czasie smsować z Liamem. Mimo że Payne go czasami irytował, wydawał się naprawdę w porządku.

-Oh...- wyrwało mu się, kiedy zderzył się z kimś w przejściu.

Po chwili czarnowłosy mógł poczuć oplatające go silne ramiona, które ustrzegły go przed upadkiem. Zayn podniósł wzrok na swojego wybawcę i zamrugał zaskoczony, widząc przed sobą nikogo innego jak Liama Payne.

-Cześć słodki- mruknął uśmiechając się lekko.

-Umm.. Hej- Malik lekko się zarumienił i cicho podziękował kiedy wyższy zabrał ręce.

-Co za spotkanie. Gdzie ci tak spieszno, hmm?- szatyn przekrzywił głowę na bok skanując twarz Zayna i krzywiąc się na zmęczenie na niej wymalowane.

-Muszę zapalić, bo zaraz zwariuje- mruknął niższy.

-Potowarzyszę ci jeśli nie masz nic przeciwko, Zee.

-Zee?- mulat uniósł rozbawiony brew- skąd cię wzieło to zdrobnienie?

Dwójka piosenkarzy wyszła na zewnątrz tylnym wejściem, po chwili odpalając swoje papierosy. Malik zaciągnął się mocno, zrelaksowany opierając się o budynek za sobą.

-Pasuje do ciebie.- odpowiedział Liam, również się zaciągając.- Chciałem się spotkać z tobą ale nie sądziłem że to stanie się tak szybko.

Zanim Malik zrobił co kolwiek, szatyn stanął naprzeciw niego, bardzo blisko, tak że nie było między nimi przestrzeni. Zayn wstrzymał oddech zaskoczony, nie wiedząc co się dzieje. Payne pochylił się do jego ucha, delikatnie muskając jego małżowinę, na co mulat spiął się jeszcze bardziej.

-Liam, proszę, odsuń się- wyszeptał.

-Jesteś jeszcze piękniejszy z bliska skarbie- mruknął Liam, ignorując słowa niższego i zacisnął dłonie na jego biodra, wypuszczając ledwo zapalonego papierosa.- Jesteś pewien że nie chcesz iść ze mną na randkę?

-Ja...- Zayn urwał, zaciągając się mocnym zapachem perfum szatyna.

Mulat nie miał pojęcia co się z nim dzieje. Nigdy nie był w takiej sytuacji, i nie miał pojęcia jak zareagować. Przymknął lekko powieki, kiedy Payne ucałował go delikatnie w policzek i nagle się odsunął.

-Do zobaczenia Zee- puścił mu oczko i wszedł do środka.

Zayn czuł się jak totalny bałagan i miał mętlik w głowie. Co się z nim do cholery działo?

_____

Jak obiecalam😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro