two
-Hajoonnie, chodź do mamy! - pisnął Jimin, gdy zauważył swojego małego chłopca z jakimś facetem. - A pan kim jest? Nie kojarzę pana z mojej rodziny, a z Yoongisia tym bardziej. - fuknął wściekle młody chłopak.
-Mamusiu, ten pan mówi, ze jeśt moim dziadziem!
-Dziadziem? Nie, przecież tatuś nie ma tatusia, kochanie.
-Jak miał go mieć, jak ta szmata zabrała mi go jak był mały. - warknął mężczyzna.
-Niech pan się wyraża, tu jest dziecko! Ale jeśli pan faktycznie jest tatą Yoongisia, to Jinnie powinien pana rozpoznać... Brat mamy Yoongisia jest teraz u nas.
-Świetnie.
-To odwieziemy moich synków do sąsiadów i pójdziemy, okej?
•••
-Yoonnie, jestem! - krzyknął Jimin, a jego mąż zaraz był obok i całował jego wargi.
-Kto to? - spytał Yoongi.
-To... To jest pytanie do Jinniego, Yoonnie... - Park spuścił głowę.
-Jin! - mężczyzna zaraz był obok. - Kto to?
-No, Seokjin, powiedz Yoongiemu, kim jestem. Ciekawię się, co wymyślisz, szmato.
-Nie mów tak do faceta, który mnie wychował. - warknął Yoon.
-Cisza! - krzyknął Jin. - Yoongi... To jest... To twój ojciec.
-Co?! Mówiłeś, że on nie żyje!
-Ja... On zdradzał twoją matkę!
-Ciekawe kiedy, szmato niemyta! Aż się dziwę, że to JA jestem ojcem Yoongiego, a nie jakiś random z klubu! - wydarł się mężczyzna.
-Seokjin, wyjdź stąd. - powiedział Yoongi. - A ty... Tato... Przyjdź za dwa dni, muszę wszystko przemyśleć.
a/n dzisiaj tylko yoonminy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro