prologue
-Hajoonnie, chodź tu! - pisnął Jimin, zabierając czterolatka z balkonu. - Nie rób tak więcej, a jakbyś wypadł? - spytał Min i mocno objął chłopca.
-Mama, pseplasam, nie płać, plose. - dziecko dało mamie całusa w pełne wargi. - Pseplasam.
-Nic się nie stało, Joonnie. Gdzie jest twój braciszek?
-Kihyunnie posedł do biula tatusia. Mówiłem mi zeby nie sedł, bo tatuś ciesko placuje, ale on i tak posedł.
-To poczekaj chwilkę, ja pójdę po twojego braciszka, dobrze? - spytał młody Min i odstawił synka na ziemię, a tamten przytaknął główka.
-Kosiam cię, mamusiu.
-Mamusia też cię kocha, skarbie. - chłopak pocałował go w główkę i poszedł do gabinetu męża, wcześniej pukając. - Tutaj jesteś, mały. Chodź do mamusi, tatuś ciężko pracuje.
-Kihyunnie mi nie przeszkadza, kochanie. Grzecznie siedzi i patrzy co robię. - starszy Min uśmiechnął się do swojego chłopca.
-Napewno?
-Tak, skarbie. - wstał i cmoknął pełne wargi.
-Ja też chcę! - pisnął mały chłopiec i pociągnął najstarszego Mina za nogawkę, a tamten go podniósł, cmokając usta czterolatka, a później Jimin zrobił to samo.
-Spędzę z wami trochę czasu, a jutro tamto dokończę. - złapał łapkę młodszego i odłożył Kihyuna na podłogę.
-Idę powiedzieć Joonniemu! Napewno się uciesy!
•••
-Kochanie, wstajemy. - Taehyung poczuł usta męża na swoich.
-Dzień dobry. - mruknął słodko.
-Dzień dobry, królewno.
-Gdzie Junghyunnie? - spytał zaspany chłopiec.
-Je na dole śniadanie.
-Czemu mnie nie obudziłeś?
-Kochanie, jesteś w piątym miesiącu ciąży, nie możesz się przemęczać, tak?
-Mhmmm. - pocałował swojego mężczyznę. - Kochamy cię, wiesz?
-Wiem i ja was też. A, zapomniałbym. Twoi rodzice zostawią u nas Taeri, bo jadą do twoich dziadków, wpadną jeszcze na obiad.
-Dobrze, Kookie. - zachichotał Tae. - Hej, maluchu. - uśmiechnął się do synka, kiedy zszedł na dół.
-Cześć, mamusiu. Tatusiu, dałbyś dokładkę? Plose.
-Oczywiście, skarbie, poczekaj chwilkę.
-Daj mamie całusa. - Taehyung zrobił dziubek, a dziecko chętnie cmoknęło usta rodziciela. - Kookie, Jiminie i Yoonnie przyjdą tak pod wieczór z maluchami.
-Dobrze, kochanie. Smacznego. - postawił dwa talerze na stole; jeden dla synka i drugi dla swojej „żonki".
-Dziękujemy. - zachichotał Tae.
Chłopak jadł sam i karmił ich synka.
A to był widok, który Jeongguk uwielbia najbardziej.
a/n ha, jest prolog <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro