49
~Emma~
- Harry, nie ciągnij mnie tak. - mruknęłam, kiedy z zawrotną prędkością kierował mną do przebieralni. Wybrał jakieś przypadkowe ubrania i jak najszybciej chciał pojawić się w szatni. Oczywiście, że go wrobiłam. Nie zamierzałam uprawiać z nim seksu w miejscu publicznym, ale przynajmniej miałam trochę rozrywki.
- Kochanie, nie mogę czekać dłużej. - brzmiał jak napalony nastolatek, co wydawało się cholernie zabawne. Uwielbiałam go takiego - uroczy, niepowtarzalny chłopiec, któremu świeciły się oczy jak małe gwiazdeczki.
Weszliśmy, a na jego szczęście nie było kolejek. Rzucił rzeczy na bok i zaczął mnie rozbierać, chaotycznie błądząc dłońmi po moim ciele i łącząc nasze usta w niechlujne, niedokładne pocałunki.
- Uch, Harry, głowa mnie boli.
- Żart. Wielorybku! - zaczęłam się śmiać z jego miny i objęłam jego twarz rękoma, muskając jego dolną wargę.
- Przepraszam, ale nigdy z tobą nie będę uprawiała seksu w miejscu publicznym.
- Skarbie... Przecież wiemy, że uwielbiasz w miejscu publicznym. - pokręciłam głową, wracając wspomnieniami do czasów we Francji, gdy właśnie to do mnie powiedział po raz pierwszy. Cudowne chwile.
- Nie ma mowy, kochanie. - odsunęłam jego buzię i zaczęłam się zbierać, aby niezauważalnie wyjść z całego sklepu. Obraził się. Widziałam to po jego zachowaniu oraz naburmuszonej minie, która dodawała mu wyłącznie słodszego wyglądu. - Aniołku...
- Nie odzywaj się do mnie, wielorybku.
- Nie gniewaj się. - mruknęłam, ściskając jego ramię, żeby się nie zgubić. Jednak Londyn posiadał sporą liczbę mieszkańców i nietrudno było się zapodziać w tłumie. - Halo, Harry.
- Jesteś najbardziej złośliwym wielorybkiem, jakiego znam.
- Też cię kocham. - posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów i nachylając się, złączył nasze usta.
Leosia zostawiliśmy mojemu ojcu, który na początku zapierał się nogami i rękami, ale gdy Leo powiedział "Brian", to zmiękło mu serce i nie mógł przestać go tulić. Naprawdę niezapomniany widok. Jeszcze lepsza była reakcja Harry'ego, który pokazał środkowego palca własnemu synowi. W dodatku nazwał go zdrajcą. Nic dodać, nic ująć.
- Teraz zabiorę cię w pewne miejsca. - zaciekawiłam się, aczkolwiek nie pytałam o nic więcej, gdyż zdawałam sobie sprawę z tego, iż nic mi nie powie dopóki nie dojedziemy. Jechaliśmy dość krótko i niedługo potem przedstawiona została mi kancelaria Harry'ego, która prezentowała się w niesamowity, nowoczesny sposób. Sama nie wyobraziłabym sobie tego lepiej. Naprawdę się postarał i trochę mu tego zazdrościłam.
Później zabrał mnie w kolejne miejsce, jednak tym razem wyszłam z samochodu z zamkniętymi oczami. Nie miałam pojęcia, o co chodziło, jednak byłam zaintrygowana całą tą niespodzianką.
- Mogę już otworzyć oczy?
- Poczekaj, już. - gdy dostałam od niego znak, podniosłam powieki i przyzwyczaiłam oczy do światła. Straciłam oddech z zachwytu, zauważając wielki napis "Italy with Emi". Był piękny, a wchodząc do wnętrza, przeżyłam większy szok. Wszystko było utrzymane w dopasowanych kolorach, wszystko błyszczało i mówiło: "nowe". Idealnie.
Odwróciłam się do bruneta ze łzami wzruszenia i uwiesiłam mu się na karku.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
- Dla mojej ukochanej wszystko. Dla niej i naszej rodziny.
- Mimo paru potyczek, jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Dziękuję.
✫✫✫✫✫
Łapcie jeszcze jeden!
Kocham xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro