43
- Gemma zostanie mamą! - Anne była widocznie szczęśliwa z uwagi na to, że po raz kolejny zostanie babcią. Harry nie był tak zachwycony tą wiadomością jak reszta rodziny. Nie miałam pojęcia, dlaczego, ale poznałam odpowiedź na to już niedługo.
- Emma i ja również staramy się o dziecko.
- Boże, będzie śliczne. Ty i Fred będziecie mieć piękne dzieci.
- Leoś ostatnio...
- A jakie chcecie nadać imię?
- Jeśli będzie dziewczynka to Amelie, a jeśli chłopczyk to Christopher.
- Cudownie! Och, Harry mógłby się tyle nauczyć. Nigdy nie lubiłam imienia "Leo". - wtedy podniosłam się z krzesła i podążyłam za brunetem, który nie mógł słuchać podekscytowanego głosu swojej matki. Uwielbiałam Anne, aczkolwiek przesadzała z faworyzowaniem swojej córki. Gemma nie była wcale lepsza od zielonookiego. - I w dodatku jesteście po ślubie. Ślubne dziecko, a nie...
- Posłuchaj mnie teraz, bo próbowałam zacisnąć zęby, ale nie pozwolę na obrażanie swojego dziecka. Jesteś jego babcią, do cholery i nie będziesz nam robiła łaski, że jakoś z nim będziesz wytrzymywać z uwagi na imię. Jeżeli tak bardzo ci to przeszkadza, to naprawdę nie musisz się z nami kontaktować. Przykro mi, że muszę mówić to właśnie tobie. Sądziłam, że jesteś rozsądną, wyrozumiałą kobietą. Współczują również Harry'emu, ponieważ stara się, a ty tego nie zauważasz. Nie każdy musi brać ślub, to nie te czasy. Leo jest moim i Harry'ego synem, więc uwierz, że ma wszystko co najlepsze. Żadna Gemma, Anne, Fred czy choćby mój ojciec tego nie zmieni. Wybór imienia był naszym wspólnym i to nie twoje dziecko, nie masz wpływu na to czy następne nazwiemy Arnold, Abraham lub Alyssa. - uśmiechnęłam się, kiedy zakończyłam swoją dość długą wypowiedź i podeszłam do mojego malucha, który bawił się na kocu przy drzewie. Podniosłam go i opuściłam ogród, aby zacząć zbierać się do wyjścia.
- Mówiłem ci, jak bardzo cię kocham? - stanęłam na palcach i pocałowałam go w sam środek ust, a potem wzięłam od niego kluczyki. Zapięłam synka w foteliku i czekałam, aż Styles spakuje wszystkie nasze rzeczy do bagażnika.
- Przykro mi, kochanie.
- Przyzwyczaiłem się. - wzruszył ramionami, a mi zrobiło się jeszcze bardziej smutno z tego powodu. Dziwiło mnie zachowanie Anne, gdyż sama miałam siostrę i rodzice nigdy nas nie poróżniali. Zawsze byłyśmy równe i traktowali nas tak samo. Kochali nas bez względu na to czy jako pierwsza urodziłam lub ona wyszła za mąż.
Wróciliśmy do domu, jednak w międzyczasie dzwonił do mnie tata oraz Eric, którzy przepraszali za kobietę. Nie interesowało mnie to, bo to ona powinna przeprosić, a nie wysyłać swojego męża. Eric nie zawinił, świetnie dogadywał się z Leo i nie zajmował się nikim innym, jak swoim wnukiem.
- Czy to źle, że nie jesteśmy po ślubie?
- Nie, wiesz jaki mam do tego stosunek i nie powinniśmy się przejmować tym, co myślą inni. Patrz na moją mamę i tatę. Nie obchodzi ich to. Kochają Leosia.
- Dlatego uwielbiam Rose i Briana.
- Sądzę, że musisz porozmawiać z Ericiem. To, że Anne jest jaka jest, to nie oznacza, że twój tata uważa podobnie.
- Co ja zrobiłbym bez ciebie?
- Nic, ale możesz zrobić pranie.
- Niech będzie. - złapałam go za policzki i cmoknęłam w nos, a później zajęłam się Leosiem.
- On ma wszędzie łaskotki. - zaśmiałam się, gdy Harry znów zaczął smyrać znajdującego się na moich kolanach synka. Leo wierzgał nogami i śmiał się tym piskliwym głosem. Odpychał Harry'ego na wszystkie możliwe dla niego sposoby, ale niewiele to dawało. - Wiesz, że on ma prawie rok?
- Niesamowite, szybko to zleciało.
- Tak, chciałabyś pojechać ze mną do kancelarii? Powinna być już gotowa.
- Jasne.
- Bra-ian! - spojrzeliśmy na Leosia, który pierwszy raz się odezwał. Seplenił, było to bardzo niewyraźne, jednakże zrozumieliśmy. Zaczęłam chichotać z miny bruneta i z tego, co okazało się pierwszym słowem malucha.
- Jak to "Brian"?! To miało być "tata"! Nie cierpię twojego ojca.
- Och, pewnie go uczył. To było urocze.
- Wcale nie! Powiedział "Brian"!
- Harry, będziemy mieć pewnie przynajmniej jeszcze jedno dziecko i na pewno powie "tata". Poza tym, będziesz szczęśliwy, jak pierwszy raz powie do ciebie "kocham cię".
- Powiedział "Brian"! - położyłam maluszka na kocu obok, a sama weszłam na nogi Harry'ego i obejmując jego kark, złączyłam nasze usta. - Nie znoszę Briana.
✫✫✫✫✫✫
Hej x
Mam napisany jeszcze jeden, więc może jeśli dacie radę do stówki, to dodam kolejny? ^^
No i mamy pierwsze słowo Leosia! Oczywiście to nie było takie "Brian" jak każdy dorosły powie, ale aw.
Liczę na Wasze opinie, misie x
I ZAPRASZAM KONIECZNIE NA BTRS ( coś jak WWS )!
Kocham xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro