Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39

~Emma~

- Harry!

- Tak?!

- Zmień pieluszkę Leo!

- Nie! - przewróciłam oczami i sama poradziłam sobie ze śmierdzącą sprawą mojego synka. Nie znosiłam tej roboty i Harry doskonale o tym wiedział, aczkolwiek dla niego to też nie była przyjemność. Kiedy skończyłam przewijać Leosia, położyłam go spać i mijając kilka kartonów, zeszłam na dół. - Co powiesz na film? Tak jak kiedyś.

- Wino?

- Czerwone. - pokazał butelkę, która stała na środku czarnego stolika do kawy i złapawszy moją dłoń, pociągnął mnie na kanapę. 

- "Siedem Dusz"? - podniosłam opakowanie od płyty i zaczęłam czytać opis na drugiej stronie. Film wydawał się romantyczny, opowiadał o historii miłosnej, więc zgodziłam się, chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że nie gustował w takich rodzajach filmów. Oglądał je wyłącznie ze względu na mnie.

- Mam jeszcze coś. - uśmiechnęłam się, gdy położył przede mną parę opakowań wafli. Cmoknęłam go szybko w policzek i chwyciłam jeden z moich ulubionych smakołyków. Film się zaczął, więc oparłam wygodnie głowę o jego ramię. 

- Will Smith jest seksowny. - mruknęłam, obserwując czarnoskórego aktora na ekranie. Natychmiast spotkałam się z kamiennym wyrazem twarzy i surowym spojrzeniem Harry'ego.

- Nie jest.

- Dla ciebie nie.

- Dla ciebie również.

- Właśnie, że jest.

- Nieprawda. Jestem seksowniejszy.

- I skromniejszy. Kochanie, on jest aktorem.

- Powiedziałaś, że jest seksowny. - odpowiedział jak małe dziecko i przytulił się do mnie tak, że zasłonił mi cały telewizor. Zaczęłam się śmiać, kiedy delikatnie łaskotał moją szyję. Całował obojczyki, żuchwę i jej okolice, nosem jeżdżąc po szyi. Po jakimś czasie odsunęłam jego twarz i przysunęłam bliżej swoich ust. - Kocham cię. - patrzyłam mu w oczy, chcąc powiedzieć to samo, aczkolwiek nie potrafiłam znaleźć w sobie wystarczająco dużo odwagi lub siły, ponieważ po głowie nadal chodziły myśli o nim i kobiecie, która postanowiła zrobić mu dobrze.

- Wiem.

- Emma...

- Nie umiem, przepraszam. - lekko go odepchnęłam i ruszyłam do kuchni, gdzie znalazłam zajęcie. Musiałam wypakować naczynia oraz akcesoria do pomieszczenia, w którym się znajdowałam.

- Hej, kochanie...

- Po prostu za każdym razem słyszę słowa, że jakaś zdzira ci obciągała. Cholera, nie mogłeś się powstrzymać?!

- Musimy do tego wracać?! Przecież się staram, ale jeśli będziemy do tego ciągle wracać, to nic z tego nie wyjdzie.

- To może powinniśmy się rozstać raz na zawsze?!

- Popieprzyło cię do reszty! Nigdy w życiu! - zanim mogłam jakkolwiek zareagować, złapał za moje policzki i wpił się w moje usta, nie pozwalając na protesty. Przez moment nie wiedziałam co powinnam zrobić z rękoma, więc zwyczajnie zatrzymały się w powietrzu, jednak później zawiesiłam je na jego karku. - Kocham cię, kocham Leosia i każdego kolejnego maluszka, którego będziemy mieli. Mam nadzieję, że będziemy mieli. Jesteś najpiękniejszą i najcudowniejszą kobietą, a tamto wydarzenie... nie powinno mieć już znaczenia. Nie chcę do tego wracać, chcę tworzyć z tobą szczęśliwą rodzinę.

- Przepraszam... - pokręcił głową i jeszcze raz musnął moją wargę. Być może był to wynik mojego przewrażliwienia, ale na szczęście brunet nie robił kłopotów, a nawet wydawało się jakby rozumiał moje zachowanie.

- Dokończymy miły wieczór czy...

- Weźmiesz butelkę wina, kieliszki i spotkamy się w łazience. - posłałam mu niewinny uśmiech i stojąc na palcach, dałam mu buziaka w sam środek ust. Musiałam się przełamać, a przyjemna, relaksująca kąpiel powinna mi w tym pomóc.

Będąc w łazience, nalałam do wanny ciepłej wody i dodałam cudownie pachnącego szamponu różanego.

- Poczekaj, pomogę. - uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy poczułam jego ziemne palce starające się rozpiąć mój stanik. Udało mu się to w kilka sekund, więc od razu wziął się za rozporek od moich spodni. Odwróciłam się do niego przodem i sama zajęłam się jego ubraniami.


- Nie chciałabyś córki?

- Chciałabym.

- Wiem, że może jest za wcześnie i Leoś musi podrosnąć, ale naprawdę pragnę takiej małej księżniczki. Leah albo Sophie.

- Leah.

- Sophie.

- Leah. - pokazałam mu język, aczkolwiek skończyło się na krótkim pocałunku. Woda powoli robiła się zimna, ale niezbyt nam to przeszkadzało. Nie przejmowaliśmy się temperaturą, a sobą.

- Przedyskutujemy tę kwestię.

- Oczywiście. I tak będzie Leah. - przystanęłam przy swoim i mocniej wtuliłam się w jego ramiona z uwagi na towarzyszące zimno.

- Chyba będziemy wychodzić. - szybko wydostaliśmy się z wody i uciekliśmy z pomieszczenia do sypialni, gdzie natychmiast zajęliśmy miejsca na łóżku. - Pójdę po Leo.

- Śpi. Zostaw.

- Nie rozstaniemy się, prawda? Nie chcę, żeby Leoś wychowywał się w takiej rodzinie. Kocham was.

- Kocham cię.

✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Hej x

Za tydzień jadę na wycieczkę, więc rozdziałów nie będzie :(

Liczę na Waszą opinię, a może nawet dacie radę do stówki?

Kocham xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro