Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28

~Harry~

- Jeżeli nie chcesz jej wyjaśnić, to chociaż bądź na tyle odważny i powiedz to mi. - spojrzałem na Briana, który usiadł na krześle w kuchni. Dziewczyny wyszły na spacer w Leosiem, dlatego mogliśmy rozmawiać praktycznie w każdym miejscu tego domu. 

- To nie jest nic dobrego...

- No tego to się można domyślić, inteligencie. Konkrety. - westchnąłem i zająłem miejsce naprzeciwko niego. Nie miałem pojęcia jak zacząć i bałem się, że tym skreślę wszystko.

Nie zachowywałem się dlatego, bo po prostu miałem taki wymysł i Emma zaczęła mi przeszkadzać. Nie, kochałem ją i Leosia, aczkolwiek nie mogłem tak po prostu z nimi spędzać czasu po tym co zrobiłem. Czułem się jak gówno. Liczyłem na to, że Em sama ode mnie odejdzie, że będzie miała mnie dosyć i nigdy nie uważałem się za takiego dupka jak wtedy gdy widziałem jej łzy lub słuchałem jak nigdy już nie wyjdzie za mąż. Zdawałem sobie sprawę z powagi sytuacji i nie chciałem tego, jednakże wiedziałem, że sumienie zeżre mnie od środka i w końcu wykończę siebie oraz rodzinę. 

- Byliśmy na wakacjach w Cannes...

- O tak, to jest idealny powód do rozstania. - wywrócił oczami, będąc pewnie zirytowanym moim przeciąganiem. Wziąłem wielki oddech i zamknąłem oczy.

- Zdradziłem Emmę.

- No to to już jest większy powód. - mruknął, patrząc najpierw na mnie, a następnie na podłogę. Byłem tak cholernie na siebie wściekły i byłem świadomy tego, że nie zasługiwałem na nich. Dlatego postanowiłem się rozstać. - Wiesz? Rose myła dzisiaj podłogę nowym płynem. - zanim się zorientowałem leżałem na ziemi przygnieciony przez ciało Briana. - Powinna pachnieć jagodą! Pachnie?!

- Brian...

- Gnojku mały, teraz mnie posłuchasz! Moja córka jest dla mnie najważniejsza i nie pozwolę, aby krzywdziły ją takie fiutki jak ty! Założyłeś z nią rodzinę i powinieneś poczuć się za nich odpowiedzialny! Powinieneś o nich dbać, a oni o ciebie. Pokazałeś tym samym brak szacunku do mojej córki i syna, który był podobno całym twoim światem. Nie wiem czemu to zrobiłeś, powód nie jest ważny. Nie zasługujesz na nich, ale wiesz co? Kochasz ich i to widać, więc przestań się nad sobą użalać i zamiast wszystko kończyć jakbyś miał to w dupie, to może postaraj się, żeby jednak tę rodzinę postawić do pionu i być szczęśliwym! A nie, rzucić ich w cholerę, zostawić w Anglii i wyjechać do Francji, a alimenty, to mi kurna będziesz płacić, bo Emma lubi się długo kąpać, a woda kosztuje. 

- Naprawdę uważasz, że powinienem to zrobić? Przecież mnie znienawidzi.

- Jeśli się poddasz, to również nie będzie pałać do ciebie sympatią. Powiedz jej prawdę, a potem rób wszystko co w twojej mocy. Jednak najgorszym rozwiązaniem jest ucieczka, Harry. Zachowasz się jak tchórz, a chyba nie chcesz, żeby Leoś wyrósł na kogoś podobnego. Nie wierzę ci w nic, jesteś dla mnie zdradzieckim kutasem,  jednak jesteś ojcem mojego wnuka. Udowodnij, że ich kochasz.

- Czy możesz ze mnie zejść?

- Nie. - warknął, przygniatając mnie jeszcze bardziej. Miał rację, że zachowywałem się jak gówniarz i tchórz, aczkolwiek byłem przekonany, że mi nie wybaczy i to będzie kompletny koniec. Ta zdrada była jedną wielką głupotą i szybkim obciąganiem w łazience. Nawet nie znałem imienia tej kobiety, jednak to wciąż była zdrada. Byłem pewien, że nikt nie uwierzy w moją miłość.

- Jesteśmy!

- Nie będę ci pomagał, kutasie. - wstał ze mnie i wyszedł, a ja zdążyłem się unieść oraz otrzepać swoje ubranie.

- Emmo, możemy pogadać? - zapytałem z wielką niepewnością i chyba każdy to wyczuł. Zerknęła na ojca, który pokazał mi środkowy palec i zgodziła się kiwnięciem głowy. Ruszyliśmy do jej sypialni i kiedy już w niej byliśmy, ona oczekiwała wstępu, a ja odwagi. - Kochanie, zanim cokolwiek ci powiem, to przysięgam, że to był największy błąd i chcę stworzyć z tobą rodzinę. Kocham cię i Leosia...

- Harry, nie baw się ze mną. Powiedz o co chodzi.

- Wtedy gdy zauważyłaś szminkę na ramieniu, ja... zaczęła mnie w tej kolejce macać i zaprowadziła do łazienki. Nie pieprzyłem jej! Ona mi obciągnęła, nie doszło do jakiegokolwiek większego zbliżenia. Wiem, że... - podniosłem na nią wzrok dopiero gdy usłyszałem jej ciągnięcie nosem, łkanie. Zacisnąłem ręce w pięści i zwyczajnie siedziałem. - Tak mi przykro, skarbie.

- Tobie jest przykro?

- Jeśli uważasz, że jest mi z tym dobrze, to się mylisz. Dlatego chciałem sprawić, abyś odeszła. Nie zasługuję na ciebie i Leosia. Nie chciałem, abyś cierpiała. Zżerały mnie wyrzuty sumienia, nie spałem, piłem, dobrze o tym wiesz.

- Mógłbyś wyjść? - kiwnąłem głową i opuściłem pomieszczenie, uderzając drzwiami Rose i Briana.

- Harry, ona cię kocha.

- Sądzę, że już raczej nie.

- Dupku, jak mówimy, że cię kocha, to kocha. 

✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫

Ostatni!

Jak się podobał Quiz? Chcecie więcej takich zabaw? Ten był tylko dla takiej frajdy, ale wow pamiętacie sporo!

Kocham xx

  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro