16
- Zrób coś.
- Niby co?
- Nie wiem, to twoi rodzice.
- Nie wejdę im do pokoju.
- Dlaczego nie? Inaczej tego nie zatrzymasz.
- Może zaraz skończą.
- Kochanie, robią to od wielu minut.
- Są starsi, więc u nich trwa to dłużej.
- Nie mogę ich słuchać. Błagam, idź tam.
- I co zrobię? Powiem, żeby przestali uprawiać seks, bo nie możemy przez nich spać? Nie mam ochoty widzieć ich w takiej sytuacji. - warknął, obejmując mnie od tyłu. Przykrył nas szczelniej kołdrą i dodatkowo zbędną poduszką przykrył nam uszy, co i tak niewiele dało.
- Ej, Emmo?
- Hm?
- Bo jedyne prezerwatywy w domu są u nas w szafce, a twoi rodzice nigdzie nie wychodzili...
- Nie myślisz, że... - umilkłam, słysząc jęki mojej mamy.
- Nie wiem, ale twoja mama ma niezły głos. Odkryłem po kim to masz. - odwróciłam się do niego z kpiącym wyrazem twarzy. Uniósł się na łokciach, żeby złożyć krótki pocałunek na moich ustach i zaczął owijać kosmyki moich włosów na swój palec. - Może zrobilibyśmy sobie małą Leah?
- Oho, chyba twój mały Leoś płacze.
- Tata już idzie! Przestańcie się bzykać, bo mi dziecko obudziliście! Zwierzęta niewyżyte. - zakryłam buzię dłońmi, hamując swój śmiech.
Nie spodziewałam się, że Harry wyskoczy z tematem kolejnego dziecka. Niedawno urodziłam i nie myślałam nawet o kolejnym. Było to dla mnie zdecydowanie za wcześnie i całe szczęście, że Leoś przerwał niezręczną sytuację.
- Ucichli, więc teraz możemy się zemścić. - wszedł na materac, kładąc kolana pomiędzy moimi nogami. Nachylił się, by móc mnie pocałować, a potem powoli podwijał moją koszulkę.
- Ja, um...
- Mów śmiało.
- Nie chcę drugiego dziecka. Znaczy, może nie teraz, ale...
- W porządku. Powinniśmy poczekać, aż Leoś podrośnie, a ty musisz odpocząć. Wiem, że okres w ciąży i po ciąży nie był dla ciebie najlepszy, spokojnie. - nie przypuszczałam, że wykaże się takim zrozumieniem. Chwyciłam go za policzki i wpiłam się w jego usta. Przewróciłam go w taki sposób, że leżałam na nim i zwyczajnie się do niego przytuliłam. Przymknęłam powieki, ciesząc się jego ciepłem i bliskością.
- Harry?
- Tak?
- Oświadczysz mi się jeszcze kiedyś?
- A chciałabyś? - cmoknęłam miejsce, gdzie znajdował się tatuaż przedstawiający datę powiedzenia mu, że go kochałam. Podniosłam się trochę, żeby mieć na niego lepszy widok.
- Wyszedłbyś za mnie po tych trzech odmowach? Zraniło cię to i nie zdziwiłabym się gdybyś powiedział "nie".
- Kochanie, czy to są oświadczyny?
- Śmieszy cię to? I wiesz co? Mógłbyś popracować nad taktyką, bo robisz się nudny w łóżku. - mruknęłam, kładąc się obok i zabierając mu całą kołdrę.
- O nie, nie, nie. Na moje umiejętności nie możesz narzekać. - objął mnie od tyłu, układając moją osobę na plecach.
- Właśnie, że mogę. Wypalasz się. - jasne, że go prowokowałam, bo nie mogłam mieć do niego pretensji o seks. To na pewno, jednak warto było go nakręcić.
- Wypalam? Ja wypalam? Zaraz cię wezmę tak, że nie tylko twoich starszych obudzisz, a połowę okolicy, ale odpowiadając na twoje pytanie... nigdy nie powiedziałbym "nie". Chcę tego tak bardzo, że nawet sobie tego nie wyobrażam.
- Tak?
- Mhm.
- Masz pierścionek?
- Jasne, lecz czekaj, czekaj. Naprawdę chcesz za mnie wyjść? Chwila, to ja ci się oświadczam czy ty mi?
- Czy to ważne? - Styles sięgnął do szafki nocnej, z której wyjął czarne pudełeczko. Założył mi na serdeczny palec piękny, srebrny pierścionek, całując później zewnętrzną część lewej ręki.
- Nietypowe zaręczyny, jednak mamy bliżej do łóżka. - parsknęłam śmiechem, pozwalając mu przyciągnąć się bliżej.
- Chyba coś się za bardzo podekscytowałeś.
- Nie śmiej się. Moja marchew przeżywa to równie mocno jak ja... żono.
- W to nie wątpię, mężu.
✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫✫
Hej, hej, hej misie! ♥
Hemma się zaręczyła? O.O
Kocham xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro