65
⚽
Powoli zaczęłam się przyzwyczajać, że gdy się budzę nie leżę w łóżku sama. Nie inaczej było tym razem. Przeniosłam wzrok na chłopaka, który nadal spał. Gdybym chciała się podnieść i pójść biegać, to bym go obudziła. Pozostało mi, więc leżenie, ewentualnie patrzenie się na niego. Postawiłam na tą drugą opcję. Zastanawiałam się, jakim cudem jeszcze do niedawna nie potrafiliśmy wytrzymać w swoim towarzystwie, a teraz budzę się leżąc obok niego. Ciężko mi było określić naszą relację, ale na daną chwilę chyba nie chciałam niczego zmieniać. Sama nie wiedziałam, co czuję. Chłopak w końcu się przebudził, a ja automatycznie odwróciłam wzrok.
- Która godzina?- Ziewnął.
- Prawie ósma, skoro już wstałeś, to idę biegać.
- Zaczekaj, idę z Tobą. Skoro mamy iść na imprezę, to muszę najpierw stwierdzić, czy się na to nadaję.
- Nie sądzisz, że to nienajlepszy pomysł?
- Skończyłem już większość leków i czuję się dobrze. Jeśli będę wiedział, że nie dam rady, to odpuszczę.
Jakoś mu do końca nie wierzyłam, ale nie chciałam się z nim kłócić.
- To możesz iść do siebie i się przebrać? Też chciałabym to zrobić.
- Nie możemy jeszcze chwilę poczekać?
- Nie
- Cudownie.
Podniósł się i wyszedł z mojego pokoju, a ja wtedy włożyłam strój do biegania. Standardowo wzięłam słuchawki, by słuchać muzyki. Raczej nie będziemy ze sobą gadać podczas biegania, bo to bardziej męczy, a ja muszę czegoś słuchać. Gdy wyszłam z pokoju, piłkarzyk już czekał. W milczeniu zeszliśmy po schodach i wyszliśmy na zewnątrz.
- Ile biegasz codziennie?
- To zależy, zazwyczaj dwa kilometry, ale czasami cztery albo więcej.
- Okej, to prowadź.
Wybrałam najkrótszą trasę. Co tu dużo mówić, martwiłam się o niego. Niepotrzebnie. Mimo choroby jaką przeszedł trzymał się naprawdę dobrze. Nawet odnosiłam wrażenie, że byłam bardziej zmęczona niż on, kiedy już wróciliśmy. Standardowo wypiłam dużą ilość wody. On zrobił to samo.
- To co robimy teraz?- Spytał.
- Ja chcę tylko odpocząć. Możemy zrobić sobie herbatę i obejrzeć film.
- I zjeść śniadanie.
- I zjeść śniadanie.
- Płatki?
- Dobra.
Poszliśmy do kuchni, gdzie nastawiłam wodę na herbatę, a on wlał mleko do baniaczka. Później nasypałam do miski odpowiednią ilość płatków.
- A ty nie wsypujesz płatków?- Spytałam, po tym jak zauważyłam, że się do tego nie kwapi.
- Ja najpierw daje mleko.
- Dziwny jesteś.
- Nie.
- Jak tak można?
- Normalnie.
- Przecież to jest obrzydliwe.
- Już przestań narzekać i zalewaj tą herbatę.
Z naszym zestawem stanowiącym herbatę i płatki udaliśmy się do salonu. Ponownie nie miał nic przeciwko obejrzeniu bajki, więc włączyłam Barbie w świecie mody. To moja ulubiona część. Przed skończeniem się filmu słyszeliśmy jak ktoś się tłucze na górze. Okazało się, to Karol. Szybko nas pożegnał i wyszedł. Niech sobie jedzie żegnać blondpizdę. Później zagraliśmy kilka partii szachów i warcabów. W to drugie udało mu się mnie kilka razy pokonać. Wreszcie zeszła Kasia.
- Karol już pojechał?
- Jakieś dwie godziny temu?- Zaśmiał się piłkarzyk.
- A, co jest na śniadanie.
- Nie wiem, my jedliśmy płatki.- Odpowiedział jej.
- Okej.
Zniknęła. Pewnie, by przyrządzić sobie śniadanie.
- Co chcesz dzisiaj jeszcze robić?- Zapytał mnie piłkarzyk. Dobre pytanie, sama nie wiedziałam. Nagle mnie olśniło.
- Możemy ułożyć puzzle.
- Puzzle?
- Tak, ciocia ma takie na 10 000 elementów. Nigdy nie udało mi się ich ułożyć.
- Ja nie jestem dobry w układaniu puzzli, ale okej.
Podekscytowana, wbiegłam po schodach prawie się przy tym wywalając. Weszłam do pokoju gościnnego okupowanego przez moją przyjaciółkę i zabrałam wspomniane pudełko. Zadowolona zbiegłam na dół. Kasia już była w salonie i jadła płatki. Położyłam pudełko na podłodze i zaczęłam wyciągać elementy.
- Puzzle, dość duże.- Stwierdziła Kasia.- Nie każesz mi ich znowu ze sobą układać?
- Oczywiście, że tak. Przecież się nudzisz. Znalazłam Ci zajęcie.
- Jasne, wiem, że i tak nie odpuścisz.
Przez następne godziny zajęliśmy się układaniem puzzli. Najpierw we trójkę, później dołączył Karol. W międzyczasie zamówiliśmy pizzę i z dumą stwierdziłam, że udało mi się zjeść jeden kawałek bez myślenia o tym, że muszę go zwrócić. Tej nocy znowu zasypiałam w ramionach piłkarzyka.
⚽
Miłego dnia ❤️ 😘
Znowu brak weny mnie dopadł
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro