64
⚽
- Pavlo, Maja, cóż za miła niespodzianka.- Powiedział mój kuzyn i wszedł do salonu. Zaraz za nim pojawiła się moja przyjaciółka, która spojrzała na ekran telewizora i się uśmiechnęła.
- Mała syrenka, jak fajnie.
- Taaa, już końcówka.- Odparłam.
- Wasza dwója, bez kłótni.- Sugestia w jego głosie była namacalna. Nie zamierzałam się jednak dać sprowokować.
- Jak widzisz czasami się zdarza. Nie Przyzwyczajaj się.
- Tak, jasne. Co zamierzaliście robić potem?
- Jeszcze nie wiem.- Odparłam.- A co?
- Nasi przyjaciele przychodzą. Wejdziemy razem do basenu i później obejrzymy mecz.
- Blondpizda też?
- Nie.
- Okej.
Prawdopodobnie nie przeżyła bym obecności tej dziewczyny. Mogłaby się dla mnie źle skończyć.
- Jak się czujesz Pavlo?- Spytał mój kuzyn.
- Zdecydowanie lepiej.
- Może poszlibyśmy na jakąś imprezę, tylko we czwórkę?
- Kiedy?
- Nie wiem, jakoś w weekend.
- Pewnie tak.
Nie byłam pewna, czy to taki dobry pomysł, ale nie byłam od tego, żeby prawić mu kazania. Dokończyliśmy oglądanie bajki i zagraliśmy kilka partii w uno zanim nasi przyjaciele przyszli. Wszyscy zaczęliśmy się szykować do wejścia do basenu. Stanęłam przed lustrem i się skrzywiłam. Choćbym nie wiem jak chciała, nie potrafiłam polubić swojej sylwetki. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam, że piłkarzyk opiera się o ścianę naprzeciwko.
- Ty nie powinieneś się szykować?
- Nie wchodzę z wami.
- Yhy, okej.
- Maja przestań się tak przejmować swoim wyglądem. Połowa jak nie więcej dziewczyn na świecie mogłyby Ci pozazdrościć figury.
Szkoda tylko, że mi się ona nie podoba. Przygryzłam wargę.
- Spróbuję.
Nie siedzieliśmy w tym basenie jakoś długo, bo o 18 Holandia grała z Rumunią.
- Zamawiamy pizzę?- Zapytał w którymś momencie Matheu, mi zrobiło się słabo.
- Tak.- Odparł mój kuzyn.- Jakie wziąć?
- A może coś innego niż Fast foody?- Spytał się piłkarzyk.
- Dlaczego?
- Bo tak.
- To co chcesz?
- Jakiś makaron na przykład.
- Nie wiem, czy nam dowiozą z Norymbergi włoskie żarcie.
- Możemy zawsze coś ugotować.
- Wspólne gotowanie brzmi świetnie.- Odparła Susan.- Zróbmy to.
Wszyscy podnieśli się z sofy i skierowali do kuchni.
- A wasza dwójka potrzebuje specjalnego zaproszenia?- Spytał Karol, gdy zobaczył, że ani ja, ani piłkarzyk się nie podnosimy.
- Daj dokończyć oglądanie meczu.- Odparł chłopak. Mój kuzyn machnął ręką i wyszedł.
- Dziękuję.- Powiedziałam, gdy zostaliśmy sami.
- Nie masz za co.
Miałam. Specjalnie powiedział to wszystko, bo wiedział, że zjedzenie pizzy to może być dla mnie za dużo. Zapamiętał, że lubię włoskie jedzenie i zaproponował zrobienie makaronu, żebym zjadła go z przyjemnością. Dokończyliśmy oglądanie meczu i poszliśmy do kuchni, gdzie nasi znajomi już szykowali składniki. Robienie wszystkiego poszło nam sprawnie i po jakimś czasie zajadaliśmy makaronem. Wyszedł nam nieźle.
Oglądaliśmy drugi mecz, gdy Leon wypowiedział słowa, których nie powinien.
- Jutro Mila wraca do Stanów. Jedziesz Pavlo ją z nami pożegnać?
Byłam w sumie ciekawa jego odpowiedzi.
- Nie.
- Dlaczego? Przecież jak na chwilę pojedziesz to nic się nie sta.
- Mam swoje powody.
Żadno się nie odezwało na ten temat. Pożegnaliśmy przyjaciół i faceci zajęli łazienki. Dżentelmeni nie ma co.
- Jedziesz z nimi pożegnać blondpizdę?- Spytałam przyjaciółki.
- Raczej nie. Nie polubiłam jej. Chyba, że Karol będzie bardzo nalegał to z nim już pojadę, a co?
- Tak pytam. Jak w ogóle wasza relacja?
- Stoi w miejscu, a wasza?
- Hm, możnaby powiedzieć, że zrobiliśmy podstępy, ale się boję.
- To zrozumiałe, dobra idę się myć, bo łazienka się zwolniła.
Ja musiałam czekać. Gdy w końcu piłkarzyk pojawił się w moich drzwiach i powiedział, że mogę iść, myślałam że wróci do pokoju. On jednak zszedł za mną i stanął pod drzwiami od łazienki.
- A ty tu bo?
- Pilnować Cię. Nie włączasz muzyki, żebym wszystko słyszał. Jak włączysz to wyważę te drzwi, ale tam wejdę.
To było z jednej strony urocze, ale z drugiej przerażające.
- Nie mogę Cię zmusić, żebyś zaczęła więcej jeść, ale mogę dopilnować byś nie wymiotowała.
- To chore.
- Martwię się.
Nic więcej mu nie odpowiedziałam. Zgodnie z obietnicą nie włączyłam muzyki. Kiedy wyszłam czekał na mnie opierając się o ścianę. Gdy usłyszał jak wychodzę podniósł wzrok, a na jego ustach uformował uśmiech. Nie miałam pojęcia, czym był spowodowany, ale nie chciałam wnikać.
- Zadowolony?
- Bardzo.
Przewróciłam oczami. Fakt, że nie miałam , aż takich wyrzutów sumienia po zjedzeniu tego makaronu, nie oznaczał, że byłam jakaś mega szczęśliwa, że go zjadłam i nie mogłam spróbować zwrócić. Chciałam wspiąć się po schodach i zamknąć w swoim pokoju. Może nawet, gdy już pójdzie spać to spróbować zwrócić jednak to jedzenie. Nim zdążyłam postawić pierwszy krok na schodach poczułam delikatne szarpnięcie. Piłkarzyk wpatrywał się we mnie. Zadarłam brodę.
- Co mogę jeszcze zrobić, żebyś zaczęła się akceptować?- Wyszeptał.
- To nie takie proste.
- Wiem, dlatego się pytam.
Wzruszyłam ramionami. Sama nie wiedziałam. Raczej nie było takiej rzeczy. Westchnął.
- Okej, Chodźmy już.
Zaczęliśmy wspinać się po schodach. Ku mojemu zdziwieniu piłkarzyk nie poszedł do swojego pokoju, tylko wszedł do mnie. Chciałam w jakikolwiek sposób zareagować, ale słowa uwięzły mi w gardle. Ściągnął koszulkę, a mi automatycznie zrobiło się gorąco.
- Co ty?- Tylko tyle zdołałam powiedzieć. Rozłożył się wygodnie w MOIM ŁÓŻKU.
- Chodź, bo serio jestem zmęczony.
- To idź do siebie. Dlaczego w ogóle wlazłeś tu bez pozwolenia?
- Powiedz słowo, tylko szczere- że nie chcesz mojej obecności tutaj, to się wyniosę.
Zacisnęłam zęby, bo skoro miałam być szczera, to nie mogłam kazać mu się wynieść. W końcu westchnęłam i położyłam się obok niego. Uśmiechnął się.
- Dlaczego nie mogłeś być taki miły od początku?- Spytałam i ziewnęłam.
- Byłoby nudno.- Odparł po chwili namysłu.- Poza tym, naprawdę mnie wkurzałaś.
Przewróciłam oczami, ale byłam zbyt zmęczona na rozmowy. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka.
⚽
Miłego dnia 😘 ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro