Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

57

Moje życie było do dupy. Przywykłam do tego. Potrafiłam przejmować się najbardziej błahymi sprawami i robić z tego wielki problem. Ludzie przez to uważali mnie za wariatkę. Dlatego też nic dziwnego, że po tym co wydarzyło się, gdy weszłam do basenu nie przespałam ani minuty. Nie powinnam się tym przejmować. W końcu to nie moja sprawa. Próbowałam sobie wmówić, że przyczyną mojego stanu było to, że w miarę go polubiłam i nie chciałam, by znowu się zawiódł jeśli ona wyjedzie. Podświadomie jednak wiedziałam, że chodziło o coś zupełnie innego. Nie chciałam jednak dopuszczać myśli, że byłam najzwyczajniej w świecie... zazdrosna. Przebiegłam 4 kilometry mimo zmęczenia. Wstąpiłam po drodze do sklepu, gdzie kupiłam 2 energetyki, które zamierzałam od razu wypić i dwie farby do włosów. Jeśli chciałam sobie choć na chwilę poprawić samoocenę to zawsze farbowałam włosy. Czas najwyższy było znowu to zrobić. Nie byłam pewna, czy po przefarbowaniu się z brązu na blond nie powypadają mi włosy, ale co tam. W drodze do domu wypiłam te dwa energetyki. Kiedy weszłam zdawałam sobie sprawę, że piłkarzyk siedzi w salonie, ale nie zamierzalam mieć z nim jakiejkolwiek styczności. Weszłam do łazienki na górze i zaczęłam przygotowywać wszystko na farbowanie. Robiłam to już wielokrotnie, więc nie miałam z tym problemu. Kiedy już nałożyłam farbę, poszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Po upływie odpowiedniego czasu poszłam to spłukać. Muszę przyznać, że wyglądało  naprawdę dobrze. Wyszłam z łazienki i zamierzałam udać się do pokoju. Po wyjściu jednak się z kimś zderzyłam i mój życiowy pech nie mógł odezwać się w lepszym momencie. Oczywiście, że tą osobą był piłkarzyk.

- Przefarbowałaś włosy.
- Jak widać.- Mruknęłam.
- Po co?
- Co Cię to obchodzi. Zajmij się swoją dziewczyną.- Nie, nie powiedziałam tego.
- Dziewczyną?
- Tak, blondpizdą.
- To nie jest moją dziewczyna.
- Nie interesuje mnie to.
- Czy ty jesteś zazdrosna?
- Chciałbyś.

Posłałam mu ostatnie puste spojrzenie. Zazwyczaj w jego obecności towarzyszyła mi masa emocji. Na początku tych złych. Teraz jednak nie było nic, pustka.

Zaszyłam się w swoim pokoju dopóki nie usłyszałam, że Kasia wstaje. Wysciubiłam wtedy nosa na zewnątrz i poszłam za nią na dół.

- Maja.- Odwróciła się.- Cóż za radykalna zmiana. Chcesz pogadać?
- Yhy.

Poszłyśmy do mojego pokoju.

- Więc, co się stało?
- Chyba miałaś rację.
- To znaczy?
- Chyba mi się podobał.
- Podobał?
- Podobał.
- Już nie?
- Nie, nie po tym co zrobił. Niech się zajmie blondpizdą.
- Jesteś zazdrosna.
- Może odrobinkę, ale już nie.

Przytuliła mnie. Nie potrzebowałam tego. Powiedziałam jej, ale to nie znaczy, że ma się martwić. Nie chcę tego. Resztę dnia przyjaciółka spędziła ze mną w pokoju. Siedziałyśmy w ciszy oglądając tik toki, ewentualnie czytałam książkę. Kiedy Karol wrócił ona poszła się z nim przywitać. Mówiłam, że może spędzić czas z nimi, ale do mnie wróciła.

Nie poszłam dziś biegać. Nie miałam na to ochoty. Zamiast tego wyprostowałam włosy. Jak nie będę łysa, to będzie dobrze. Unikałam zejścia na dół. Zachowywałam się jak dziecko, ale nie umiałam inaczej. Nie chciałam mu dzisiaj patrzeć w twarz. W dodatku dzisiaj zaczyna się faza pucharowa euro. Mogłam ją co prawda obejrzeć w pokoju, ale nie zamierzałam już się ukrywać. Poza tym będę miała Kasię.
Zeszłam na dół razem z moją przyjaciółką i usiadłam na brzegu kanapy. Piłkarzyk już siedział na drugim końcu. Nie patrzyłam na niego, chociaż czułam, że on patrzy na mnie.

- Ale grobowa atmosfera.- Podsumował Karol.- Idę po piwo i lody.
- Dlaczego akurat blond?- Mogłam zignorować jego pytanie.
- Nie wiem, takiego koloru jeszcze nie miałam na głowie.- To oczywiście była pół- prawda.

Karol wrócił z lodami i musiałam je zjeść. Wiedziałam, że później spędzę długie minuty nad kiblem, by się ich pozbyć. Piwo wypiłam z przyjemnością. Piłkarzyk na szczęście już się nie odezwał ani słowem.

Schudłam kolejne 4 kilogramy. Nie byłam nadal zadowolona. Zwłaszcza, że poza wagą nie widziałam żadnych efektów. Spojrzałam kątem oka do salonu. Piłkarzyk siedział tam z Karolem. Kompletnie zignorowałam jednego i drugiego.

Miłego dnia ❤️ 😘
Następny w sobotę/ niedzielę










Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro