53
⚽
Było mi niedobrze, gdy się obudziłam i to bardzo. Spojrzałam na podłogę, gdzie na kołdrach spał... piłkarzyk. Nagle dopadły mnie silne mdłości i nie zważając na nic pobiegłam do łazienki. Zwróciłam wszystko co było możliwe. Ktoś mi trzymał włosy, ale nie obchodziło mnie kto. Dopiero, kiedy już skończyłam cały proces odwróciłam głowę i dostrzegłam Pavlovica. Ze zmartwioną miną się we mnie wpatrywał.
- Już nie musisz udawać, że się martwisz.
- Przestanę jeśli tak Cię to bawi.- Zacytował moje słowa. Mimowolnie się uśmiechnęłam.- Już lepiej?
- Byłoby lepiej jeśliby Cię tu nie było.
- Widzę, że jesteś w formie.
- Co z resztą?
- Mila śpi na kanapie, a reszta jakoś doczołgała się do domów.
- Super.- Ze wszystkich osób akurat ona musiała tu zostać.
- Twój entuzjazm, aż razi w oczy.
Przewróciłam oczami zanim nadeszła fala kolejnych wymiocin.
- Mógłbyś stąd wyjść?
- Dlaczego?
- Bo nie chcę, żebyś patrzył jak rzygam.
- Jakby to było coś niezwykłego. Dobra, czekam na zewnątrz.
Zmusiłam się do dalszego wymiotowania. Kiedy już nie miałam czym, przemyłam twarz i wyszłam. Nie miałam ochoty go teraz oglądać, ale w sumie, kiedy miałam?
- Musisz za mną łazić?
- Tak.
Przewróciłam oczami. Położyłam się na łóżku. Nie zamierzałam zamykać oczu. Byłoby tylko gorzej. Niepotrzebnie zgodziłam się na picie w sobotę. Teraz kolejną niedzielę nie będę w Kościele.
Obecność piłkarzyka w moim pokoju była lekko mówiąc dość niezręczna.
- To teraz co robimy?- Spytał.
- Co robimy z czym?
- Z tym wszystkim.
- Nic.
- Przecież nie mówię, że mamy być przyjaciółmi.
- Nigdy w życiu bym tego nie chciała.
- Ale możemy się jakoś dogadać. Zwłaszcza, że ty za jakiś czas wracasz do Polski, ja do Monachium.
Faktycznie nie pomyślałam o tym, że po euro zacznie się przecież okres przygotowawczy.
- Fakt, możemy, ale teraz wyjdź. Pogadamy o tym jak przestanie boleć mnie głowa.
Chłopak się zaśmiał, ale wyszedł z mojego pokoju.
⚽
Kiedy ponownie wstałam było już koło 15. Zeszłam, więc na dół, by włączyć sobie mecz. Cała trójka siedziała na kanapie.
- Blondpizda poszła?
- Blond kto?- Spytał Karol.
- Blondpizda w jej słowniku równa się Mila.- Wyjaśnił mu piłkarzyk.- I tak poszła. Mamy chipsy i colę.
- Nie lubię coli, ale może mi się przydać. Natomiast nie ma opcji, że zjem choć jednego chipsa.
- We wtorek jedziemy na mecz Polski.- Poinformował Karol jakby mówił o pogodzie.
- Co?!
- Nie chcesz.
- Oczywiście, że chcę, bardzo.
- To świetnie. Jedziemy wszyscy oprócz niego, bo on to tak nie bardzo, by się pokazywał jeśli jest chory.
- Blondpizda jedzie?
- Tak.
- To trochę gorszy humor, ale i tak. Dziękuję.
Przez resztę dnia leczyłam kaca i oglądałam mecze. Więcej nie piję.
- Musimy wam coś powiedzieć.- Oznajmiła ciocia wchodząc do salonu.- Jutro wyjeżdżamy na dwa tygodnie. Mam nadzieję, że nie rozwalicie nam domu.
Coś czułam, że to się źle skończy.
- Jak my w ogóle dostaniemy się do Dortmundu?- Spytałam.
- Pociągiem, możesz zostać sam Pavlo, czy.
- Mogę.
- Okej, nie było pytania, więc dziewczyny o 8 rano we wtorek mamy pociąg do Dortmundu. Musimy wyjechać przynajmniej o 7:15, żeby być wcześniej w Norymberdze. O której wstajecie to już według uznania.
- Przecież ja się nie podniosę tak rano z łóżka.- Jęknęła moja przyjaciółka.
- Jak coś to Cię ściągnę.- Sprzedałam jej kuksańca.
⚽
Miłego dnia 😘 ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro