Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

53

Było mi niedobrze, gdy się obudziłam i to bardzo. Spojrzałam na podłogę, gdzie na kołdrach spał... piłkarzyk. Nagle dopadły mnie silne mdłości i nie zważając na nic pobiegłam do łazienki. Zwróciłam wszystko co było możliwe. Ktoś mi trzymał włosy, ale nie obchodziło mnie kto. Dopiero, kiedy już skończyłam cały proces odwróciłam głowę i dostrzegłam Pavlovica. Ze zmartwioną miną się we mnie wpatrywał.

- Już nie musisz udawać, że się martwisz.
- Przestanę jeśli tak Cię to bawi.- Zacytował moje słowa. Mimowolnie się uśmiechnęłam.- Już lepiej?
- Byłoby lepiej jeśliby Cię tu nie było.
- Widzę, że jesteś w formie.
- Co z resztą?
- Mila śpi na kanapie, a reszta jakoś doczołgała się do domów.
- Super.- Ze wszystkich osób akurat ona musiała tu zostać.
- Twój entuzjazm, aż razi w oczy.

Przewróciłam oczami zanim nadeszła fala kolejnych wymiocin.

- Mógłbyś stąd wyjść?
- Dlaczego?
- Bo nie chcę, żebyś patrzył jak rzygam.
- Jakby to było coś niezwykłego. Dobra, czekam na zewnątrz.

Zmusiłam się do dalszego wymiotowania. Kiedy już nie miałam czym, przemyłam twarz i wyszłam. Nie miałam ochoty go teraz oglądać, ale w sumie, kiedy miałam?

- Musisz za mną łazić?
- Tak.

Przewróciłam oczami. Położyłam się na łóżku. Nie zamierzałam zamykać oczu. Byłoby tylko gorzej. Niepotrzebnie zgodziłam się na picie w sobotę. Teraz kolejną niedzielę nie będę w Kościele.
Obecność piłkarzyka w moim pokoju była lekko mówiąc dość niezręczna.

- To teraz co robimy?- Spytał.
- Co robimy z czym?
-  Z tym wszystkim.
- Nic.
- Przecież nie mówię, że mamy być przyjaciółmi.
- Nigdy w życiu bym tego nie chciała.
- Ale możemy się jakoś dogadać. Zwłaszcza, że ty za jakiś czas wracasz do Polski, ja do Monachium.

Faktycznie nie pomyślałam o tym, że po euro zacznie się przecież okres przygotowawczy.

- Fakt, możemy, ale teraz wyjdź. Pogadamy o tym jak przestanie boleć mnie głowa.

Chłopak się zaśmiał, ale wyszedł z mojego pokoju.

Kiedy ponownie wstałam było już koło 15. Zeszłam, więc na dół, by włączyć sobie mecz. Cała trójka siedziała na kanapie.

- Blondpizda poszła?
- Blond kto?- Spytał Karol.
- Blondpizda w jej słowniku równa się Mila.- Wyjaśnił mu piłkarzyk.- I tak poszła. Mamy chipsy i colę.
- Nie lubię coli, ale może mi się przydać. Natomiast nie ma opcji, że zjem choć jednego chipsa.
- We wtorek jedziemy na mecz Polski.- Poinformował Karol jakby mówił o pogodzie.
- Co?!
- Nie chcesz.
- Oczywiście, że chcę, bardzo.
- To świetnie. Jedziemy wszyscy oprócz niego, bo on to tak nie bardzo, by się pokazywał jeśli jest chory.
- Blondpizda jedzie?
- Tak.
- To trochę gorszy humor, ale i tak. Dziękuję.

Przez resztę dnia leczyłam kaca i oglądałam mecze. Więcej nie piję.

- Musimy wam coś powiedzieć.- Oznajmiła ciocia wchodząc do salonu.- Jutro wyjeżdżamy na dwa tygodnie. Mam nadzieję, że nie rozwalicie nam domu.

Coś czułam, że to się źle skończy.

- Jak my w ogóle dostaniemy się do Dortmundu?- Spytałam.
- Pociągiem, możesz zostać sam Pavlo, czy.
- Mogę.
- Okej, nie było pytania, więc dziewczyny o 8 rano we wtorek mamy pociąg do Dortmundu. Musimy wyjechać przynajmniej o 7:15, żeby być wcześniej w Norymberdze. O której wstajecie to już według uznania.
- Przecież ja się nie podniosę tak rano z łóżka.- Jęknęła moja przyjaciółka.
- Jak coś to Cię ściągnę.- Sprzedałam jej kuksańca.

Miłego dnia 😘 ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro