Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

50

Obudziłam się zdezorientowana, bo to na czym leżałam głową zdecydowanie nie było moją poduszką. Bałam się patrzeć, bo przypomniałam sobie co zrobiłam w nocy. Spojrzałam na chłopaka, który wydawał się być pogrążony we śnie, ale przez moje ruchy otworzył oczy i je przetarł. Chciałam zniknąć. Wyjść z tego pokoju i nigdy więcej tu nie wrócić. Nie patrzyłam na niego, nie umiałam. Wyszłam z łóżka z zamiarem udania się pod prysznic i powrotu do pokoju dopiero jak będę miała pewność, że jego już tu nie będzie. Wtedy bym się zasunęła i nikogo nie wpuszczała. Złapał mnie za nadgarstek uniemożliwiając opuszczenie pomieszczenia, bo jego uścisk był dość mocny, ale nie na tyle by mnie to bolało.

- Popatrz na mnie.

Westchnęłam i się poddałam. Spojrzałam na jego twarz, gdzie nie dostrzegłam ani grama kpiny. Nie widziałam też, by żałował, że mi pomógł, bo to zrobił. Przygryzłam wargę.

- Nie musisz się niczego wstydzić. Nikomu o tym nie powiem. Ty mi pomogłaś, przynajmniej w ten sposób mogłem Ci podziękować.

Westchnęłam.

- A teraz chodź tu jeszcze, bo chcę poleżeć.
- To leż, ja idę biegać.
- O 7 rano?
- Ja zazwyczaj o tej godzinie wstaję.- Nie kłamałam.
- Zrobisz wyjątek. Chodź zanim mój dobry humor się skończy.
- A jak się obudzą.
- Nie znam za bardzo tej twojej przyjaciółki, ale wydaje się w porządku, poza tym, czy ty naprawdę myślisz, że oni tak szybko wstaną?

Miał rację.

- Uch, dobra.

Wróciłam na moje wcześniejsze miejsce. Musiałam leżeć od ściany, ale starałam się zachować jak największy odstęp.

- Dziękuję.- Powiedziałam.
- Nie musisz.
- Czyli teraz wracamy do stanu rzeczy sprzed tego, gdy Ci pomogłam.
- A co nie pasuje Ci to?- Nie patrząc na niego byłam pewna, że ma na ustach kpiący uśmiech.
- Wręcz przeciwnie.
- To świetnie.

Miałam nadzieję, że teraz przestanie mnie doprowadzać do szału swoim dotykiem.

- Dlaczego Karolowi nie chciałeś powiedzieć o Mili, a mi powiedziałeś?
- Nie muszę odpowiadać na to pytanie.
- Owszem musisz, zostały mi jeszcze dwa, które mogę Ci zadać.
- Nienawidzę Cię. Nie wiem, czemu. Po prostu nie o wszystkim musi wiedzieć. Poza tym ta sprawa go nie dotyczy.
- A mnie tak?
- To już kolejne pytanie.
- Dobra, dobra, już nie pytam.
- Poniekąd tak, poza tym, ty wiedziałaś o wszystkim, więc nie musiałbym Ci wszystkiego tłumaczyć na co nie miałbym ochoty i siły.
- Kumam.

Ta cisza była dość krępująca, ale nie miałam już pomysłu jak ją przerwać.

- Co tak właściwie z twoim byłym?
- Nie mam pojęcia. Nie interesuje mnie to, dopóki mnie nie nachodzi.
- Okej.
- Czemu pytasz?
- Z ciekawości.
- Dobra, w każdym razie, ja wstaję.
- Poszedłbym z Tobą, ale to chyba nie byłoby najrozsądniejsze.
- Zdecydowanie, jak wrócę ma Cię tu nie być.
- Aj, aj kapitanie.

Nie mogłam się powstrzymać. Parsknęłam śmiechem. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej potrzebne ubrania.

- Fajny tyłek.- Powiedział, gdy już stałam w drzwiach. Wystawiłam mu środkowy palec i wyszłam. W łazience potrzebowałam chwili, by uregulować oddech. Co się ze mną dzieje? Chyba naprawdę mnie czymś zaraził. Wyszłam z domu. Musiałam opanować myśli, więc włączyłam sobie playlistę z piosenkami Aniki. To powinno pomóc. Dzisiaj chyba przeszłam samą siebie. Odkładałam powrót do domu, więc chyba przebiegłam 4 kilometry. W końcu musiałam wrócić. Nie odczuwałam jakiegoś strasznego zmęczenia, ale i tak zamierzałam wypić całą butelkę wody.

- Widzę, że się posłuchałeś.- Powiedziałam, gdy zobaczyłam piłkarzyka w kuchni. Odwrócił się do mnie przodem i to kurde nie było dobre. Był bez koszulki, więc miałam widok na jego idealną klatkę piersiową. Znowu zrobiło mi się gorąco. Tempo wpatrywałam się w jego ciało.
- Napatrzyłaś się?- Wyrwał mnie z zamyślenia. Tylko co ja mam mu na to powiedzieć?
- Nie, może sobie zdjęcie zrobię, jak sądzisz?

Spojrzał na mnie ze zdziwieniem chyba nie spodziewając się takiej odpowiedzi.

- Proszę bardzo.
- Przy okazji ty możesz sobie zrobić zdjęcie mojego tyłka.- Puściłam mu oczko.
- A pewnie, skoro nalegasz.

Czy to można nazwać jakiegoś dziwnego rodzaju flirtowaniem ze sobą?

- Nie nalegam, proponuję.
- Kusząca propozycja.
- Ja wiem, teraz wybacz, idę pod prysznic.

Chyba zimny, żeby opanować swoje hormony. Po prysznicu zeszłam z powrotem na dół, bo miałam ochotę na herbatę. Weszłam do kuchni i zauważyłam, że piłkarzyk nakłada jajecznicę na dwa talerze.

- Nie mógłbyś zjeść z jednego talerza? Mniej się wybrudzi. Chociaż i tak wy zmywacie.
- Drugi jest dla Ciebie.
- Nie zjem nic od Ciebie, już mówiłam.
- Przecież Cię nie otruję.

Przewrócił oczami.

- Po co to? Przecież miałeś skończyć być dla mnie miły. Ja pomogłam Tobie. Ty pomogłeś mi, więc wystarczy.- Dlaczego zabrzmiałam jakbym tego żałowała? Chłopak chyba nie znalazł sensownej odpowiedzi, bo przez następne sekundy wpatrywaliśmy się w siebie próbując wyczytać ze swoich twarzy, co myślimy. Niestety nie udała mi się ta sztuka, więc odwróciłam się i wyszłam. Zamierzałam pójść do pokoju, zasunąć się na klucz i spędzić tam  resztę dnia. Nie zdążyłam nawet wejść na pierwszy schodek, bo poczułam nagłe szarpnięcie.
- Zaczekaj.

Miłego dnia 😘 ❤️
Najbardziej się boję, że w pewnym momencie coś zrobię nie tak i przestanie się wam to podobać





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro