37
⚽
Wniosłyśmy zakupy do domu. Żaden z książąt nie wyszedł by nam pomóc. Zobaczyłam mojego kuzyna w garniturze.
- Gdzie się wybierasz?
- Na randkę.
- Z kim?
- Nie interesuj się.
- Okej, okej.
Pomogłam cioci rozpakować zakupy. Karol wyszedł, a ja wzięłam siatkę z owocami i smoothie, i poszłam na górę. Stanęłam przed drzwiami od pokoju piłkarzyka. Wdech i wydech.
Weszłam do środka i rzuciłam siatkę z rzeczami na łóżko.
- Pojebało Cię już do reszty!
- Kupiłam mu, a on nadal narzeka.
- Świętnie, teraz możesz wyjść.
- Karol poszedł, więc postanowiłam Ci dotrzymać towarzystwa.
- Wypierdalaj.
- Ale co tak od razu ostro.
- Ty masz jakieś zaburzenia osobowości?
- Nie.
- Wydaje mi się, że jednak tak.
- Nieee, słuchaj, a o co Ci chodziło?
- Z czym?
- Że niby powiesz wszystkim, że ich okłamuję, chociaż nie wydaje mi się, bym tak robiła. To możesz mi powiedzieć o co Ci chodziło?
- Sama dobrze wiesz. Okłamujesz wszystkich w wielu kwestiach i to widać.
- Nie jesteś lepszy.
- Owszem, jestem.
- Nie.
Uśmiechnął się rozbawiony. Nie wiem, co go tak bawi. Ja rozumiem, że jestem zabawna, ale bez przesady.
- Jesteś tak żałosna.
- Odezwał się.
- Ja mam o sobie dobre mniemanie, ty tak niekoniecznie.
Wmurowało mnie, dosłownie. Nie byłam w stanie się poruszyć. Tempo się w niego wpatrywałam.
- Zatkało kakao? Wyjdź już stąd. Nie życzę sobie twojej obecności tutaj.
Wreszcie się ocknęłam.
- Żebyś ty zawsze zwracał uwagę na to, czego ja chcę.- Wyszłam trzaskając drzwiami. Byłam wściekła, ale z drugiej strony, wiedziałam, że ma rację. Nie akceptowałam siebie pod żadnym względem.
Wieczorem wrócił Karol, ale przytargał naszych znajomych, więc nie miałam jak spytać się, jak mu poszła randka.
- Hejka, co tu robicie?
- Przyszliśmy obgadać szczegóły dotyczące jutrzejszego wyjazdu.
A no tak. Jutro otwarcie euro, a my na nie jedziemy. Przynajmniej taki był plan dopóki piłkarzyk się nie rozchorował. Usiedliśmy w salonie.
- Czyli wyjeżdżamy o 6. Mamy jakieś dwie godziny drogi. Około 8 będziemy i do wieczora będziemy zwiedzać Monachium. Jakieś pytania?- Powiedział na jednym wdechu Karol.
- Może nie jedźmy, Pavlo może być przykro.- Odezwała się blondpizda, która odkąd przekroczyła próg domu posyła mi śmiercionośne spojrzenia.
- Dobra, chodźmy się upewnić, czy nie ma nic przeciwko.
Poszłam za nimi, bo za nic w świecie nie mogłam tego przegapić.
- Co wy tu wszyscy robicie?
- Przyszliśmy się zapytać, czy na pewno nie masz nic przeciwko, żebyśmy jutro jechali na mecz.- Powiedział Karol.
- Już mówiłem, że nie.
- Może ktoś z Tobą zostanie albo wszyscy zostaniemy.
- Jedźcie. Nie przejmujcie się mną.
- Nie będzie Ci przykro?
- Nie.
- No, okej.
Wyszliśmy wszyscy z jego pokoju, a ja miałam ochotę się zaśmiać. Karol zszedł z nimi na dół. Ja nie mogłam się powstrzymać i wróciłam do piłkarzyka.
- A ty czego tu znowu?
- Dobrze wiem, że kłamałeś. Będzie Ci przykro, że my pojedziemy, a ty nie. Nie, żeby mnie to jakoś obchodziło, ale kto tu oszukuje znajomych?
Po tych słowach wyszłam i skierowałam się do swojego pokoju. Zdążyłam w samą porę, bo w następnej sekundzie słyszałam już jak Karol wchodzi po schodach. Znowu wyszłam.
- Jak randka?
- Szkoda gadać, typiara okazała się być kimś innym niż na zdjęciach.
- Dlatego nie umawiam się przez internet.
- A jak poznałaś tego swojego?
- Na imprezie, tego sposobu też nie polecam.
⚽
Miłego dnia 😘 ❤️
Jakoś napisałam kolejny rozdział, ale idzie opornie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro