14
Poszliśmy w jakieś inne miejsce. Mam na myśli boisko. Reszta już na nas czekała. Nie widzieliśmy się od tej feralnej imprezy, ale stwierdziłam, że najlepiej będzie udawać, że nic się nie stało.
- Dobra, więc składy takie jak zawsze?- spytał Matheu.
- Tak.- powiedział piłkarzyk.
- O, będziecie grać w piłkę?
- Nie przyszliśmy sobie postać na boisku.
- Z kim mogę być w drużynie?
- Nie będziesz z nami grała.
- Dlaczego nie?
- Bo nie będziesz dotykać mojej piłki.
Prychnęłam.
- Boisz się mnie.
- Błagam Cię.
- I tak zagram.
Piłkarzyk westchnął.
- Dobrze, możesz być ze mną i Karolem.
I super. Może właśnie to było mi potrzebne. Kiedyś, kiedy chciałam wyładować emocje to po prostu szłam na boisko i grałam.
- Gdzie mam grać?
- Możesz na bramce.
- O nie, nie wygonisz mnie na bramkę.
- Uh, daj mi już spokój. Dobrze, idź na atak. Karol pójdzie na bramkę.
Uśmiechnęłam się. Ciekawe, czy oni zdawali sobie sprawę, że kiedyś chciałam uprawiać freestyle i grałam w piłkę. Chyba nie, bo ich zdziwione miny, kiedy ich mijałam były bezcenne. Reasumując stworzyliśmy z piłkarzykiem całkiem dobry zespół na boisku i Karol prawie nie dotykał piłki.
- Nie moglibyście się tak dogadywać poza boiskiem?- spytał mój kuzyn.
- Pomyślmy. Nie?- odpowiedziałam.
- Nieważne.
Wróciłam do domu w dobrym humorze, którego nie zepsuł mi nawet Karol, który znów wszedł do łazienki pierwszy. Muszę popracować nad kondycją. Może zacznę biegać.
*
Ponieważ jestem słowną osobą, w miarę, to we wtorek przemierzałam ulicę miasteczka truchtem. Gdy wróciłam wypiłam 3 butelki wody. Tak, moja kondycja leży i kwiczy. Zaczął do mnie dzwonić jakiś nieznany numer. W pierwszej chwili miałam to zignorować. Później jednak pomyślałam, że skoro jest niemiecki to może Karol dzwoni z czyjegoś telefonu.
- Tak?
- Mam taką małą sprawę.
O kurwa jakbym wiedziała, że to on, nigdy bym nie odebrała.
- Skąd masz mój numer?
- Karol mi dał.
Zabiję go.
- Nie złość się na niego.
Czyta mi w myślach?
- Czego chcesz?
- Tylko nie krzycz. Daj mi powiedzieć. Mam małą prośbę. Właściwie głupia sprawa. Zapomniałem wziąć korków z hotelu, a Karol jest na uczelni i nie może przyjechać. Ja już nie mogę stąd wyjść. Dał mi twój numer i robię to niechętnie, ale proszę przynieś mi te buty.
Zastanawiałam się, czy nie usnęłam albo umarłam lub może moja wyobraźnia działała na najwyższych obrotach. Przecież niemożliwe żeby mnie prosił o coś takiego
- Jak sobie to wyobrażasz? Nie wpuszczą mnie do hotelu.
- Zadzwonię do recepcji i powiem im. Dadzą Ci klucze, buty leżą gdzieś na wierzchu.
- Co będę z tego miała?
- Moją dozgonną wdzięczność.
- Zabawne.
- Uh, czego chcesz?
- Teraz nic, ale w pewnym momencie jak Cię poproszę zrobisz co zechcę.
- Jesteś jebnięta, nie.
- Okej, to pa.
- Dobra Maja czekaj, niech Ci będzie.
- O powiedziałeś do mnie po imieniu.
- Wyślę Ci adresy sms-em. Tylko się pośpiesz.
- Zobaczę.
Od razu po rozłączeniu zapisałam jego kontakt. Oczywiście jako piłkarzyk. Przyszły mi wiadomości z adresami. Okej ten hotel jest jakieś 7 minut stąd. Nie będzie tak źle. Gorzej z dotarciem na boisko. Mogłam przyjechać tu samochodem, chociaż wyniosłoby mnie to krocie. Jestem w miarę uczciwą osobą, więc szybko włożyłam buty i wyszłam na zewnątrz.
Miłego dnia 😘 ❤️
😏😏
Sprawdzałam to chyba trzy razy, ale jak są jakieś błędy to mnie poprawcie.
⚽⚽⚽
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro