Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

65

Powoli zaczęłam się przyzwyczajać, że gdy się budzę nie leżę w łóżku sama. Nie inaczej było tym razem. Przeniosłam wzrok na chłopaka, który nadal spał. Gdybym chciała się podnieść i pójść biegać, to bym go obudziła. Pozostało mi, więc leżenie, ewentualnie patrzenie się na niego. Postawiłam na tą drugą opcję. Zastanawiałam się, jakim cudem jeszcze do niedawna nie potrafiliśmy wytrzymać w swoim towarzystwie, a teraz budzę się leżąc obok niego. Ciężko mi było określić naszą relację, ale na daną chwilę chyba nie chciałam niczego zmieniać. Sama nie wiedziałam, co czuję. Chłopak w końcu się przebudził, a ja automatycznie odwróciłam wzrok.

- Która godzina?- Ziewnął.
- Prawie ósma, skoro już wstałeś, to idę biegać.
- Zaczekaj, idę z Tobą. Skoro mamy iść na imprezę, to muszę najpierw stwierdzić, czy się na to nadaję.
- Nie sądzisz, że to nienajlepszy pomysł?
- Skończyłem już większość leków i czuję się dobrze. Jeśli będę wiedział, że nie dam rady, to odpuszczę.

Jakoś mu do końca nie wierzyłam, ale nie chciałam się z nim kłócić.

- To możesz iść do siebie i się przebrać? Też chciałabym to zrobić.
- Nie możemy jeszcze chwilę poczekać?
- Nie
- Cudownie.

Podniósł się i wyszedł z mojego pokoju, a ja wtedy włożyłam strój do biegania. Standardowo wzięłam słuchawki, by słuchać muzyki. Raczej nie będziemy ze sobą gadać podczas biegania, bo to bardziej męczy, a ja muszę czegoś słuchać. Gdy wyszłam z pokoju, piłkarzyk już czekał. W milczeniu zeszliśmy po schodach i wyszliśmy na zewnątrz.

- Ile biegasz codziennie?
- To zależy, zazwyczaj dwa kilometry, ale czasami cztery albo więcej.
- Okej, to prowadź.

Wybrałam najkrótszą trasę. Co tu dużo mówić, martwiłam się o niego. Niepotrzebnie. Mimo choroby jaką przeszedł trzymał się naprawdę dobrze. Nawet odnosiłam wrażenie, że byłam bardziej zmęczona niż on, kiedy już wróciliśmy. Standardowo wypiłam dużą ilość wody. On zrobił to samo.

- To co robimy teraz?- Spytał.
- Ja chcę tylko odpocząć. Możemy zrobić sobie herbatę i obejrzeć film.
- I zjeść śniadanie.
- I zjeść śniadanie.
- Płatki?
- Dobra.

Poszliśmy do kuchni, gdzie nastawiłam wodę na herbatę, a on wlał mleko do baniaczka. Później nasypałam do miski odpowiednią ilość płatków.

- A ty nie wsypujesz płatków?- Spytałam, po tym jak zauważyłam, że się do tego nie kwapi.
- Ja najpierw daje mleko.
- Dziwny jesteś.
- Nie.
- Jak tak można?
- Normalnie.
- Przecież to jest obrzydliwe.
- Już przestań narzekać i zalewaj tą herbatę.

Z naszym zestawem stanowiącym herbatę i płatki udaliśmy się do salonu. Ponownie nie miał nic przeciwko obejrzeniu bajki, więc włączyłam Barbie w świecie mody. To moja ulubiona część. Przed skończeniem się filmu słyszeliśmy jak ktoś się tłucze na górze. Okazało się, to Karol. Szybko nas pożegnał i wyszedł. Niech sobie jedzie żegnać blondpizdę. Później zagraliśmy kilka partii szachów i warcabów. W to drugie udało mu się mnie kilka razy pokonać. Wreszcie zeszła Kasia.

- Karol już pojechał?
- Jakieś dwie godziny temu?- Zaśmiał się piłkarzyk.
- A, co jest na śniadanie.
- Nie wiem, my jedliśmy płatki.- Odpowiedział jej.
- Okej.

Zniknęła. Pewnie, by przyrządzić sobie śniadanie.

- Co chcesz dzisiaj jeszcze robić?- Zapytał mnie piłkarzyk. Dobre pytanie, sama nie wiedziałam. Nagle mnie olśniło.
- Możemy ułożyć puzzle.
- Puzzle?
- Tak, ciocia ma takie na 10 000 elementów. Nigdy nie udało mi się ich ułożyć.
- Ja nie jestem dobry w układaniu puzzli, ale okej.

Podekscytowana, wbiegłam po schodach prawie się przy tym wywalając. Weszłam do pokoju gościnnego okupowanego przez moją przyjaciółkę i zabrałam wspomniane pudełko. Zadowolona zbiegłam na dół. Kasia już była w salonie i jadła płatki. Położyłam pudełko na podłodze i zaczęłam wyciągać elementy.

- Puzzle, dość duże.- Stwierdziła Kasia.- Nie każesz mi ich znowu ze sobą układać?
- Oczywiście, że tak. Przecież się nudzisz. Znalazłam Ci zajęcie.
- Jasne, wiem, że i tak nie odpuścisz.

Przez następne godziny zajęliśmy się układaniem puzzli. Najpierw we trójkę, później dołączył Karol. W międzyczasie zamówiliśmy pizzę i z dumą stwierdziłam, że udało mi się zjeść jeden kawałek bez myślenia o tym, że muszę go zwrócić. Tej nocy znowu zasypiałam w ramionach piłkarzyka.

Miłego dnia ❤️ 😘
Znowu brak weny mnie dopadł







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro