61
Żeby łatwiej wam było przetrwać rok szkolny
W tym momencie do głosu zaczyna dochodzić ta bardziej powalona część mnie. Spodziewajcie się scen 18+. Niektóre jak dla mnie będą mocno porąbane, ale jeśli ktoś się zawiedzie to przepraszam.
⚽
- Zastanawiałem się, kiedy to nareszcie zrobi.
- Ciągnie ich do siebie od dzieciństwa.
- To dość przerażające, ale życzę im wszystkiego co najlepsze.
- Kiedy blondpizda wyjeżdża?
- Za kilka dni, ale nie martw się, już jej raczej nie spotkasz. Chce spędzić te dni z babcią.
Pokiwałam głową.
- Zagrajmy w grę.
- Jaką?- Bałam się tego, co wymyśli.
- Gramy w szachy i, kto straci jakąś figurę lub pionek musi zdjąć jakąś część ubioru.
Automatycznie zrobiło mi się gorąco. 16 figur, bądź pionków, a ubrań jest mniej.
- Rozbierane szachy?
- Yhy.
- Okej.
Rozstawiliśmy figury. Moim celem na dziś jest szybkie wygranie z nim bez tracenia pionków. Wykonaliśmy pierwsze ruchy i nic się nie działo. Do czasu, aż mogłam zbić jego pionka. Zastanawiałam się, czy wolę sama ściągać części garderoby, czy, żeby to on to robił. Nie zbiłam mu pionka. On to zrobił i musiałam pozbyć się jednego kapcia. Dobrze, że je włożyłam. Widać było, że jemu zależy tylko na zbijaniu moich pionów, a mi na jak najszybszym wygraniu.
Siedziałam już bez kapci i skarpetek. On tak samo. Stałam przed trudnym wyborem, czy zbić mu królową. Niby bez niej będzie mu trudniej, ale. W końcu zdecydowałam się na zbicie i chłopak ściągnął koszulkę. Czemu nie miał nic pod spodem? Jego klatka piersiowa była idealnie wysportowana, co już widziałam wcześniej. Nie wiedzieć, czemu nie mogłam oderwać od niej wzroku i dopiero słowa chłopaka, bym wracała do gry mnie otrzeźwiły.
On został w samych bokserkach, a ja w bieliźnie. Jak do tego doszło? Nie wiem. Patrzyłam z przerażeniem jak zbija mi gońca. Nie chciałam już więcej ubrań ściągać i tak wystarczająco się przed nim odkrylam.
- Umowa to umowa.
Zaczęłam analizować w głowie, co jest bezpieczniejsze i ściągnęłam majtki. W kilku kolejnych ruchach zbiłam mu ostatnie pionki, przez co skończyły mu się ubrania. Próbował jeszcze zbić mi jakiś pion. Nie udało mu się to i zostałam w staniku. Małe zwycięstwo dla mnie.
- Co teraz?
- Co chcesz?
- Ubrać się.
- Nie musisz się wstydzić swojego ciała.
- To nie jest takie proste.
- Domyślam się.
- Kocham Kasię, bo to moja przyjaciółka, ale wychowanie się przy niej, gdzie ona jest pięknością, a ja wyglądam przy niej jak worek do kartofli.
- Co ma ona czego nie masz ty?
- Wszystko?
- Nie, pewność siebie. Tylko to i aż to. Ona zdaje sobie sprawę z tego, że jest ładna i pewnie czasem to wykorzystuje. Też musisz nauczyć się pewności siebie.
- Nie umiem.
- Umiesz, nauczę Cię.
Nadal siedziałam w samym staniku, ale już nie czułam takiego skrępowania. Nie, gdy on mówił takie rzeczy. Chłopak zdjął z łóżka szachy i pokonał dzielącą nas odległość. W jego oczach widziałam determinację. Nie wiedziałam do czego. Spodziewałam się, że zacznie lustrować wzrokiem moje ciało, ale nie zrobił tego. Wpatrywał mi się prosto w oczy. Już dawno było mi gorąco, ale teraz chyba nie było już takiej skali, by to opisać.
- Jak chcesz to zrobić?- Przełknęłam ślinę.
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno dojdziemy do tego, że będziesz codziennie patrzyła na siebie w lustro i mówiła: Jestem piękna.
- Jeśli Ci się to uda, to chyba jesteś jakimś magikiem.
Zaśmiał się, a ja na ten dźwięk też się uśmiechnęłam.
- Chcesz już iść spać?
- Jeszcze nie.
- Więc, czego chcesz?
Żebyś mnie już więcej nie zranił.
- Pocałuj mnie.
Nie mam pojęcia skąd u mnie wzięło się nagle tyle odwagi. Spojrzał na mnie z emocjami, które ciężko było mi rozpoznać.
- Jeśli tego właśnie chcesz.
Pokiwałam głową. Przybliżył swoją twarz do mojej i złączył nasze wargi. Nie dotknął mnie po żadnej z moich odkrytych części ciała. Dłonie trzymał na moich policzkach. Ten pocałunek był inny, delikatniejszy. Oparliśmy o siebie czoła.
- Pójdę się przebrać w piżamę.- Wyszeptałam.
- Dobra.- Odparł takim samym tonem. Następnie szybko odwrócił wzrok w kierunku ściany przeciwległej do drzwi. Jakieś ciepło rozlało się po moim ciele, bo zrobił to, żebym bez skrępowania mogła wyjść z salonu.
Szybko pozbierałam ubrania i poszłam do pokoju. Przebrałam się w piżamę, odetchnęłam i wróciłam na dół. Nadal nie miał koszulki, ale przynajmniej włożył bokserki.
- Oglądamy? Akurat się zaczyna.- Wskazał na telewizor, gdzie prezentowano jedenastkę Portugalii.
- Jasne, jak myślisz, kto wygra?
- Portugalia na luzie.
- A ja mam nadzieję, że Słowenia, poza tym Portugalczycy będą się męczyć.
Uniósł brew, ale nie skomentował tego.
- Idę sobie wziąć coś do jedzenia, chcesz coś?
Przemyślałam to.
- Hm, piwo.
Zaśmiał się.
- Jakiegoś owoca.
- Dobra.
Wrócił z paczką chipsów i kilkoma owocami. Zdecydowałam się na czereśnie. Przyniósł też dwa piwa, na co uniosłam brew.
- Jest bezalkoholowe.
Pokiwałam głową. Przytuliłam się do niego. Wydawało się to takie naturalne, że od razu mnie objął. Oglądaliśmy ten mecz co jakiś czas rzucając komentarze. Już pod koniec drugiej połowy ledwo oglądałam. W którymś momencie dogrywki, zasnęłam.
⚽
Ej ogólnie wydaje mi się, że to opowiadanie ma trochę Vibe tej piosenki.
https://open.spotify.com/track/1VvwRGRYECrdFv9AyFbzZ5?si=Ecm_p98eRl2fqxgO0oc7oA
Co myślicie?
Miłego dnia ❤️ 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro