Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

37

Wniosłyśmy zakupy do domu. Żaden z książąt nie wyszedł by nam pomóc. Zobaczyłam mojego kuzyna w garniturze.

- Gdzie się wybierasz?
- Na randkę.
- Z kim?
- Nie interesuj się.
- Okej, okej.

Pomogłam cioci rozpakować zakupy. Karol wyszedł, a ja wzięłam siatkę z owocami i smoothie, i poszłam na górę. Stanęłam przed drzwiami od pokoju piłkarzyka. Wdech i wydech.
Weszłam do środka i rzuciłam siatkę z rzeczami na łóżko.

- Pojebało Cię już do reszty!
- Kupiłam mu, a on nadal narzeka.
- Świętnie, teraz możesz wyjść.
- Karol poszedł, więc postanowiłam Ci dotrzymać towarzystwa.
- Wypierdalaj.
- Ale co tak od razu ostro.
- Ty masz jakieś zaburzenia osobowości?
- Nie.
- Wydaje mi się, że jednak tak.
- Nieee, słuchaj, a o co Ci chodziło?
- Z czym?
- Że niby powiesz wszystkim, że ich okłamuję, chociaż nie wydaje mi się, bym tak robiła. To możesz mi powiedzieć o co Ci chodziło?
- Sama dobrze wiesz. Okłamujesz wszystkich w wielu kwestiach i to widać.
- Nie jesteś lepszy.
- Owszem, jestem.
- Nie.

Uśmiechnął się rozbawiony. Nie wiem, co go tak bawi. Ja rozumiem, że jestem zabawna, ale bez przesady.

- Jesteś tak żałosna.
- Odezwał się.
- Ja mam o sobie dobre mniemanie, ty tak niekoniecznie.

Wmurowało mnie, dosłownie. Nie byłam w stanie się poruszyć. Tempo się w niego wpatrywałam.

- Zatkało kakao? Wyjdź już stąd. Nie życzę sobie twojej obecności tutaj.

Wreszcie się ocknęłam.

- Żebyś ty zawsze zwracał uwagę na to, czego ja chcę.- Wyszłam trzaskając drzwiami. Byłam wściekła, ale z drugiej strony, wiedziałam, że ma rację. Nie akceptowałam siebie pod żadnym względem.

Wieczorem wrócił Karol, ale przytargał naszych znajomych, więc nie miałam jak spytać się, jak mu poszła randka.

- Hejka, co tu robicie?
- Przyszliśmy obgadać szczegóły dotyczące jutrzejszego wyjazdu.

A no tak. Jutro otwarcie euro, a my na nie jedziemy. Przynajmniej taki był plan dopóki piłkarzyk się nie rozchorował. Usiedliśmy w salonie.

- Czyli wyjeżdżamy o 6. Mamy jakieś dwie godziny drogi. Około 8 będziemy i do wieczora będziemy zwiedzać Monachium. Jakieś pytania?- Powiedział na jednym wdechu Karol.
- Może nie jedźmy, Pavlo może być przykro.- Odezwała się blondpizda, która odkąd przekroczyła próg domu posyła mi śmiercionośne spojrzenia.
- Dobra, chodźmy się upewnić, czy nie ma nic przeciwko.

Poszłam za nimi, bo za nic w świecie nie mogłam tego przegapić.

- Co wy tu wszyscy robicie?
- Przyszliśmy się zapytać, czy na pewno nie masz nic przeciwko, żebyśmy jutro jechali na mecz.- Powiedział Karol.
- Już mówiłem, że nie.
- Może ktoś z Tobą zostanie albo wszyscy zostaniemy.
- Jedźcie. Nie przejmujcie się mną.
- Nie będzie Ci przykro?
- Nie.
- No, okej.

Wyszliśmy wszyscy z jego pokoju, a ja miałam ochotę się zaśmiać. Karol zszedł z nimi na dół. Ja nie mogłam się powstrzymać i wróciłam do piłkarzyka.

- A ty czego tu znowu?
- Dobrze wiem, że kłamałeś. Będzie Ci przykro, że my pojedziemy, a ty nie. Nie, żeby mnie to jakoś obchodziło, ale kto tu oszukuje znajomych?

Po tych słowach wyszłam i skierowałam się do swojego pokoju. Zdążyłam w samą porę, bo w następnej sekundzie słyszałam już jak Karol wchodzi po schodach. Znowu wyszłam.

- Jak randka?
- Szkoda gadać, typiara okazała się być kimś innym niż na zdjęciach.
- Dlatego nie umawiam się przez internet.
- A jak poznałaś tego swojego?
- Na imprezie, tego sposobu też nie polecam.

Miłego dnia 😘 ❤️
Jakoś napisałam kolejny rozdział, ale idzie opornie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro