04 | WHAT WOULD IT HAVE BEEN LIKE IF I HAD NEVER LEFT?
- Będę ojcem, stary! - wykrzyknął Janek, kiedy tylko przekroczyłem próg jego mieszkania.
Cień przerażenia przebiegł przez twarz Wiktorii, kiedy ta usłyszała słowa swojego narzeczonego. Uśmiech momentalnie zniknął z jej twarzy, a ramiona opadły. Uśmiechnąłem się, przytulając parę i gratulując im.
Za dwa tygodnie miał odbyć się ich ślub, więc jako drużba przyszedłem do nich omówić wszystkie szczegóły. Nie spodziewałem się jednak takich wiadomości zaraz na wejściu. Wziąłem Tori w ramiona i gładząc jej plecy, zacząłem szeptać.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - odezwałem się cicho, składając delikatny pocałunek na jej włosach.
- Nie chciałam jeszcze bardziej cię ranić - odparła, odsuwając się ode mnie i opuszczając kąciki ust, a następnie siadając na kanapie.
Postanowiłem nie mówić nic więcej, by Jasiek nie zaczął czegoś podejrzewać oraz ponownie mieć wyrzutów sumienia. Teraz czekaliśmy tylko na Sylwię, która zaprzyjaźniła się z parą i została poproszona o zostanie starszą. Po dziesięciu minutach Lipka przybyła na miejsce, więc mogliśmy zacząć omawiać wesele.
leczyłam się dzisiaj z kaca, ale naskrobałam dla was rozdział, dziubasy 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro