03 | TODAY PERHAPS YOU UNDERSTAND THAT WE NEVER CHOSE THE END
- To dla ciebie - oznajmił Janek, podając mi pakunek.
Tego dnia był dwudziesty szósty grudnia, a więc drugi dzień świąt. Wszyscy przyjaciele, czyli ja, Tori, Janek, Artur, Jeremi, Mateusz i drugi Jasiek zebraliśmy się w nowo wynajętym mieszkaniu Wiktorii i Jana. Poprzednie dni świąt spędziliśmy u naszych rodzin, jednak zebraliśmy się, by urządzić coś razem. Od dłuższego czasu nie mieliśmy chwili na spotkanie się całą paczką ze względu na naszą pracę oraz rodziny.
Zajrzałem do dużej torebki z wizerunkiem Świętego Mikołaja, która została mi podana przez przyjaciela i wyjąłem z niej niewielkie pudełko. Uniosłem wzrok, żeby skrzyżować spojrzenia z wpatrującą się we mnie brunetką. Niepewnie uchyliłem wieczko, by ujrzeć gruby zeszyt oraz kluczyki leżące obok niego.
- To kluczyki do twojego samochodu - oznajmiła Wiktoria, unosząc lewy kącik ust. Zmarszczyłem brwi, delikatnie kręcąc głową.
- Nie mogę tego przyjąć - powiedziałem, odsuwając od siebie prezent.
- Oczywiście, że możesz - oburzyła się. - To prezent zarówno na twoje urodziny jak i na święta, wszyscy się na niego złożyliśmy.
- Poza tym w końcu nie będziesz mógł się wymigiwać od zrobienia prawa jazdy - zauważył Mateusz, prychając pod nosem.
- Dokładnie, musisz w końcu przestać tłuc się pociągami. - Roześmiał się Dąbrowski.
- Dziękuję. - Rzuciłem się na nich, po kolei ściskając każdego z nich.
Kiedy przyszła kolej na Wiktorię, ta zawiesiła mi się na szyi i wyszeptała do ucha;
- Zeszyt otwórz, kiedy będziesz sam.
Zgodnie z prośbą dziewczyny, notes został rozpakowany dopiero około dwudziestej trzeciej, gdy w końcu znalazłem się w moim mieszkaniu. Usiadłem przy stoliku w kuchni, rozchylając okładki. Moim oczom ukazały się rzędy starannie zapisanych zdań, którymi były wszystkie wspomnienia związane z całą naszą paczką. Nie było trudno domyślić się, że był to pamiętnik Wiktorii, ponieważ wszystko napisane było z jej perspektywy.
Mimowolnie uśmiechnąłem się, gdy dotarłem do momentu, w którym się poznaliśmy. Jednak w tej samej chwili mój telefon rozbrzmiał dźwiękiem przychodzącej wiadomości, więc wyciągnąłem go z kieszeni kurtki.
Tori: chcę, żebyś pamiętał o tych wszystkich dobrych chwilach, dlatego chcę, byś to miał
Tori: kocham cię Fifi
Tori: obyś znalazł kogoś, kto będzie na ciebie zasługiwał
wesołych świąt, kochani x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro