Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

02 | I SAW YOU TODAY AND I COULDN'T SPEAK

- Chciałbym, żebyś był moim drużbą.

Zastygłem w miejscu, słysząc słowa Janka. Delikatnie zmarszczyłem brwi i odłożyłem na stolik ścierkę, której używałem do wytarcia kurzu z mebli.

- Jesteś pewny? - odezwałem się.

Nie zrozumcie mnie źle, ale jakoś nie pałałem entuzjazmem, jeżeli chodziło o ślub Wiktorii i Jana. Duh, nie chciałem oglądać jak miłość mojego życia wychodzi za mąż za innego faceta. Jednak byłem też ich najlepszym przyjacielem, więc mimo wszystko nie chciałem sprawiać im przykrości, nie przychodząc na wesele.

- Filip, nie wyobrażam sobie nikogo bardziej odpowiedniego - wyznał. - To przecież dzięki tobie jesteśmy teraz razem.

Co przypomina mi o tym, że to właśnie przez własną dobroć teraz cierpię. Nie mogę tak myśleć - przecież nie mogłem pozwolić, by Tori była nieszczęśliwa u mojego boku przez bycie ze mną jedynie z litości. Chciałem dla niej jak najlepiej, jednakże nie spodziewałem się, iż będzie mi aż tak ciężko.

- Jasne. - Skinąłem głowa, ponownie biorąc się za sprzątanie.

Brunet poklepał mnie po ramieniu z wdzięcznym uśmiechem, a następnie ruszył do swojego pokoju.


meh, wiem, że to jest strasznie słabe, ale piszę to o 12am będąc przeziębiona i z zatruwającym się bolącym zębem. cóż, mam nadzieję, następny rozdział wyjdzie mi lepszy. btw, może po moim profilu tego nie widać, ale ja serio jestem 100% filip's girl, a mimo to w fanfikach to on ma złamane serce :')
lots of love,
dabrowskybae

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro