- watermelon sugar ♫
Na wstępie chciałabym bardzo podziękować osobie, która zmotywowała mnie do powrócenia do tej historii. Jesteś cudowna, pamiętaj.♡
Pierwszą osobą, która przerwała błogą ciszę panującą po zakończonej piosence, nie mógł być kto inny, niż Denki Kaminari. W swoich żółtych Conversach i szarym, lekko rozciągniętym sweterku przedarł się przez grupkę przyjaciół, dopadając do niskiej blondynki z przewieszoną przez ciało krwistą gitarą.
- Woah! Czy to serio...? - zapytał, przypatrując się intensywnie najpierw gitarze, a potem lekko zszokowanej dziewczynie, dopóki ta nie parsknęła głośno uroczym śmiechem, ukazującym swoje ostre kły. Przesunęła delikatnie dłonią zakrytą w połowie przez rękaw kremowego ubrania po strunach, w momencie przytaknięcia na pytanie chłopaka.
- Dokładnie to ona! - powiedziała zadowolona z siebie, a jej grzywka zafarbowana na delikatny róż i błękit, zakołysała się. - Przepiękna prawda? - Ciągnęła dalej, powodując, że z bladych ust Kaminariego nie znikał nawet na chwilę szeroki uśmiech. - A jakie ma cudowne brzmienie!
Podczas gdy dwójka blondynów zajęła się wzajemnym podnieceniem gitarą, które z minuty na minutę stawało się głośniejszą rozmową, aż w końcu słyszeć można było śmiechy i zadowolone piski, wywracając oczami, fioletowowłosy chłopak w czerni odszedł od swojego sprzętu, kierując się do stolika z napojami. Sięgając po kubeczek, by nalać sobie na tyle dużo kawy, by prawie nie mieć gdzie wsypać cukru, warknął pod nosem ostre:
- Pieprzone bachory, zawsze są takie głośne...
Katsuki zamrugał parokrotnie ślepiami, nim na dobre odwrócił wzrok od swojego rozgadanego przyjaciela, który jakby nawet na moment nie pomyślał, że właśnie przerywa próbę zespołu. Powędrował wzrokiem ku czemuś bardziej atrakcyjnemu... a raczej komuś.
Zielonowłosy artysta uśmiechnął się szeroko, tak, jakby dzisiejszy kac, który odczuwał jeszcze rano, wcale nie miał miejsca. Przeczesał dłonią lekko splątane loki, które zaraz po chwili znowu wylądowały gładko na jego jasnym czole. Jeden z jego kącików ust powędrował jeszcze wyżej, gdy prychnął cicho pod nosem, widząc wygłodniały wzrok Katsukiego.
Nastolatek ewidentnie nie chciał, by na tym kończył.
Szczupłe palce przeleciały delikatnie po strunach, powodując dreszcze na skórze Katsukiego. Chłopak sam już nie wiedział co na niego bardziej działa. Nie potrafił oderwać wzroku od jego dłoni, tak jakby właśnie odkrył przed samym sobą coś, do czego nigdy w życiu by się nie przyznał. Spoglądał na jego palce ozdobione pierścionkami, nadgarstek z paroma ciemnymi rzemykami i tatuaże oplatające go i pnące się w górę pod materiał ubrania, z jakąś dziwna, nietypowa dla niego zachłannością i dopiero gdy przełknął głośno ślinę, jakby chciał zapomnieć o swojej myśli sprzed chwili, potrafił skupić się na melodii powolnie wygrywanej przez zielonowłosego.
- Tastes like strawberries. On a summer evening. And it sounds just like a song. - Pierwsze słowa uleciały z półpełnych ust piosenkarza, powodując delikatnie szybsze bicie serca blondwłosego nastolatka. - It's so wonderful and warm. Breathe me in. Breathe me out. - Zielone oczy skupione przedtem na ruchach dłoni, teraz przeniosły się na twarz Katsukiego. Wpił się spojrzeniem swoich błyszczących tęczówek w te jego, krwiste, wygłodniałe, chcące bez przerwy na niego patrzeć, tak... - I don't know if I could ever go without. - ...jakby nic dookoła nie istniało.
Watermelon sugar high, watermelon sugar high...
Bakugo czuł się jak w innym świecie, oderwany od szarej rzeczywistości i doszczętnie przygnieciony przez wszystkie te słowa, tak cholernie dobrze brzmiące w ustach piegowatego. Nie umiał nawet na moment przerwać kontaktu wzrokowego, było mu tak dobrze, tak idealnie, tak wspaniale w tej chwili.
- Baby, you're the end of June. - Niewidzialny prąd znowu przeszedł przez kręgosłup blondyna, gdy usta Deku ułożyły się w delikatny, uroczy uśmiech. - Getting washed away in you. Breathe me in. Breathe me out. I don't know if I could ever go without.
Watermelon sugar high...
Bakugo zaczerwienił się po same uszy, gdy zrozumiał, że właśnie jest świadkiem koncertu na żywo, niemo zadedykowanego tylko i wyłącznie dla niego. Z cholerną satysfakcją, trzymając emocje w ryzach, napawał się tym uczuciem, które prawie rozsadzało go od środka. Pomimo że nie chciał nic po sobie pokazać, przygryzł niekontrolowanie wargę, widząc, jak piegowaty jest pewny w tym, co robi, tak jakby świat stworzył go tylko do śpiewania w tak doskonały sposób.
A Katsukiemu zrobiło się znowu naprawdę gorąco.
Gdy Midoriya miał w planie zacząć kolejną zwrotkę, boczne drzwi od sali huknęły, przez co nawet on sam podskoczył na krzesełku i przerzucił wzrok z chłopaka na czarną gitarę, a potem na szatynkę stukającą obcasami o podłogę. Dziewczyna spojrzała na niego z jakimś dziwnym uśmiechem, a on jakby zaschło mu w gardle, potrafił tylko obserwować jak kobieta wyciąga przed siebie dwa palce i najpierw mierząc je w swoje bursztynowe oczy następnie kieruje je w stronę piosenkarza, dając mu tym znak, że obserwuję go bez przerwy.
- Nie obijaj się Izuku, masz dziś mało czas, więc weź się do pracy - rzuciła delikatnie ostrym tonem, zaraz stając obok wyższego od siebie blondyna z grymasem na twarzy i biorąc go pod ramię, zaśmiała się cicho.
- A pana poproszę za mną - wypowiedziała słodko, uśmiechając się przepraszająco w jego stronę i ciągnąc w kierunku innych drzwi.
I jeszcze tylko na ułamek sekundy przed zatrzaśnięciem drzwi i całkowitym wyjściem z sali, Katsuki obrócił się na moment, chcąc utrwalić sobie w wyobraźni obraz swojego ulubionego artysty i poczuł, jak jego uszy zaczynają piec, gdy jedno z intensywnie zielonych oczu przymknęło się na chwilę, a ich właściciel obdarował go tym pieprzonym seksownym uśmiechem.
I Bakugo wyszedł, z bałaganem w głowie, chęcią wylania na siebie kubła zimnej wody i bandą wrzeszczących przyjaciół za jego plecami.
‒ ⏮◀⏸▶⏭ ‒
- Możecie się rozgościć i rozejrzeć, bo prawdopodobnie to tutaj będziemy wszystko robić przez jakiś czas - rzuciła Uraraka, spoglądając przez ramię na przyjaciół Katsukiego, którzy kiwnęli tylko głowami, zaraz odchodząc gdzieś na bok, a sama przeszła od wejścia dużego pokoju w kierunku niewielkiego barku z napojami. Smukłymi dłońmi zgarnęła jeden z papierowych kubeczków w brązowym kolorze, zalewając sobie ponad połowę jego objętości czarną kawą, a następnie odwróciła się na moment do Katsukiego z podniesioną brwią. - Kawy?
Bakugo pokręcił delikatnie głową i nim jeszcze zdążył odpowiedzieć, Ochaco szybko wcisnęła mu w dłonie kubeczek herbaty.
- Też nienawidzę tego cholerstwa. - Uniosła delikatnie kubek ku górze, na znak, że mówi nadal o napoju. - Ale gdybym jej nie piła, to pewnie od dawna leżałabym w grobie przez Deku i jego humorki. - Zaśmiała się słodko, słodząc dwiema łyżeczkami wywar i okręcając się znowu w stronę chłopaka.
Materiałowe, jasnobrązowe spodnie delikatnie opinały jej uda, gdy ta oparła się tyłkiem o blat stołu, zakładając ręce na piersi z lekkim uśmiechem. Bakugo poszedł w jej ślady i zaraz oboje opierali się o stoliczek obok siebie. Przez chwilę trwała u nich cisza, gdy cicho popijali napoje. Katsuki kątem oka obserwował, jak jedna z dłoni Ochaco wylądowała przy jej szyi, gdzie zaczęła bawić się drobną literką zawieszoną na delikatnym łańcuszku. Zmarszczyła nos na moment, by potem w lekkiej panice, odłożyć trzymany w drugiej dłoni kubek na ciemny blat i okręcić naszyjnik dookoła. Odetchnęła cicho, gdy przy literce „I", znalazła się druga literka, tej samej wielkości.
Uraraka zawstydziła się delikatnie, widząc pytający wzrok Bakugo.
- Bałam się, ze znowu zgubiłam zawieszkę. - Zaśmiała się zażenowana. - Mam zdolność gubienia wszelakiej biżuterii, a ta... jest dla mnie bardzo ważna, więc nie wiem, co bym zrobiła, gdybym ją gdzieś zawieruszyła. Chyba Tenya straciłby we mnie całą wiarę. - Podrapała się palcem wskazującym po policzku, przymykając jedno, delikatnie umalowane oko.
- Więc „T" jest od...? - Zaczął Katsuki, brnąc dalej w ten temat.
- Mojego narzeczonego. - Dokończyła dziewczyna. - „I" jest od mojej córki. - Dodała po momencie. - To niezły urwis, ale jest przekochaną córką. - Uraraka ponownie złapała w palce zawieszkę, pocierając ją lekko. - Jest uparta jak osioł, mówią, że ma to po mnie. - Zaśmiała się cicho, przykładając dłoń zwiniętą w piąstkę do ust.
Bakugo przyglądał się dziewczynie z jakimś dziwnym ciepłem w klatce piersiowej. Ochaco Uraraka naprawdę wyglądała na przeszczęśliwa, mówiąc o swojej rodzinie. Miał wrażenie, jakby dziewczynie trafiło się największe szczęście na świecie. Mógłby przysiąc, że widzi wokół niej błyszczące gwiazdeczki, niczym te, które często rysowane są w anime, żeby podkreślić to, jak postać jest szczęśliwa.
Czerwone oczy delikatnie złagodniały pod wpływem słów dziewczyny. Chłopak sam był w szoku, że chciał tego słuchać. Mało rzeczy go interesowało, przynajmniej na taki temat, dlatego też był w naprawdę dużym szoku, z jaką chęcią słuchał historii zupełnie nieznajomej osoby.
Pewnie trwałbym w tym stanie jeszcze parę, jak nie paręnaście minut (sądząc po tym, jak Uraraka się rozgadała), gdyby nie fakt, że przyszedł tu w innym celu niż rozgadywanie się na błahe tematy.
Krwiste oczy Katsukiego przeskoczyły z trzymanego w dłoni kubka w stronę głośno uchylanych drzwi, przez które tak samo, jak on parę minut wcześniej, teraz weszła szczupła, wysoka dziewczyna o popielatych włosach sięgających jej za połowę pleców. Wyprostowana, delikatnym krokiem na długich nogach, które dodatkowo optycznie wydłużały beżowe botki na obcasie, przeszła w kierunku miejsca, gdzie zaczęto powoli ustawiać wielkie lampy z białym światłem. Katsuki zmarszczył nos, mając wrażenie, że skądś kojarzy tę osobę i może zastanawiałby się nad tym dłużej, gdyby nie głośny śmiech dochodzący zza drzwi, które zaraz prawie odbiły się od ściany, robiąc klamką dziurę w gładkiej powierzchni. Niebieskowłosa, średniego wzrostu dziewczyna, pchnęła je ciałem, prawie przy tym się przewracając, a prawdopodobnie delikatnie wyższy od Katsukiego szatyn, złapał ją pod ramię, samemu zaczynając się śmiać. Chociaż Katsuki nie miał już pojęcia, czy to przez to, co wcześniej powiedziała, a czego Katsuki nie miał zaszczytu usłyszeć, czy przez to, że dziewczyna aż zgięła się w pół skomlącego pod nosem, że zaraz umrze na ból brzucha spowodowany całym tym śmiechem.
- To twoi nowi współpracownicy. - Szepnęła cicho Uraraka. - Nejire Hado. - Wskazała na niebieskowłosą. - Shindo Yo oraz... - Odwróciła głowę w kierunku wysokiego siedzenia na końcu barku, gdzie zasiadła przed chwilą blondynka. - Camie Utsushimi.
Bakugo przytaknął, nic nie mówiąc. Zawiesił znowu wzrok na dziewczynie, która bacznie przyglądał się swoim paznokciom, których koloru Katsuki nigdy w życiu by nie zgadł, dopóki ich wzrok się nie skrzyżował, a blondyn nie poczuł nieprzyjemnych dreszczy na swojej skórze. Trwali tak przez dłuższą chwilę, tworząc swojego rodzaju dziwne napięcie pomiędzy sobą. Może gdyby Bakugo nie był sobą, pod wręcz władczym spojrzeniem dziewczyny podkuliłby ogon i odwrócił speszony wzrok, ale Katsuki był inny. W swój wyuczony, cwaniacki sposób podniósł jeden z kącików ust, obdarowując Camie tak pięknym, ale tak niecodziennym uśmiechem, że gdyby przyjaciele Bakugo nie byli zajęci rozmową z jakąś różowowłosą dziewczyna na końcu sali, to padliby na zawał. Czerwoną tęczówkę Bakugo na chwilę pokryła powieka, gdy puścił dziewczynie jeszcze oczko, a ta ze zmieszaniem podniosła do góry brwi w geście zdziwienia i prychając pod nosem, odwróciła wzrok na swój telefon.
Bakugo wygrał to starcie tytanów.
A temu wszystkiemu w ciszy przypatrywała się niska brunetka z jakimś dziwnym błyskiem w oku.
‒ ⏮◀⏸▶⏭ ‒
Spotkanie w sali trwało już od kilkudziesięciu minut, gdy Ochaco klaskając w dłonie zarządziła niewielką przerwę, na której musiała wręcz wybiec z sali w pośpiechu.
Katsuki, który do tej pory samotnie siedział na najbardziej oddalonym krześle od utworzonej niedawno sceny, teraz otoczony znowu przez swoich przyjaciół delikatnie się rozluźnił.
- I jak się czuję nasz szczęściarz? Co, hmm? - Głos Kaminariego dobiegł do jego uszu, gdy blondyn stanął na jego plecami, czochrając jego blond kudły, na co został delikatnie klepnięty w dłonie.
Bakugo tylko wzruszył ramionami, wbijając wzrok przed siebie. Nie był pewny, czy zgodzenie się na tę pracę było dobrym posunięciem... Katsuki i obiektyw? Fakt, blondyn z pewnością był przekonany, że prezentuje się dobrze, ale czy to wystarczy? Nie ma ani trochę doświadczenia w tym, na pewno nie tyle, ile... jego współpracownicy.
Zerknął na chwilę na bok. Wszyscy wyglądali tu, jakby znali się od dziecka i jakby pracowali razem, od kiedy pamiętają. Katsuki aż na moment poczuł się cholernie obco w tym, jakby na moment zagubił się w tej sytuacji, w której - trzeba szczerze przyznać - znalazł się tak nagle.
Z jego zamyśleń znowu wyrwała go Uraraka wchodząca na salę. W mgnieniu oka znalazła się na środku sali, parokrotnie klaskając w dłonie, by zwrócić na siebie uwagę wszystkich tu obecnych.
- Dobrze. Skoro mamy już wszystko ustalone to proszę was, żebyście na spokojnie wypełnili papiery, które wam dałam i jesteście potem wolni - powiedziała szybko, zaraz przechodząc obok nastolatków do stolika, gdzie zostawiła wcześniej teczki, które po chwili wylądowały pod jej pachą.
Widocznie znowu gdzieś się spieszyła.
- Ach właśnie... - Odwróciła się do nich z delikatnym uśmiechem, a Katsuki po usłyszeniu kolejnego zdania wypowiedzianego z jej pełnych ust, poczuł falę gorącą. - Widzimy się ponownie piętnastego lipca o trzynastej. Przypominam, że nie toleruje spóźnień!
I myślał, że zaraz naprawdę spłonie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro