Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- movies ♫

Szkarłatna ciecz skaziła beżowy materiał, nieodwracalnie barwiąc płótno, wnikając dogłębnie w jego strukturę i rozprzestrzeniając się na sąsiadujące włókna. Katsuki spojrzał z zadowoleniem na swoje nowe dzieło. Był podekscytowany od samego momentu ujrzenia tatuażu Izuku, co skutecznie skłoniło jego artystyczną duszę do uwiecznienia tego na dużym formacie. Doszlifowywał szczegóły, szepcząc coś pod nosem, w akompaniamencie muzyki lecącej z jego dużych słuchawek. Oddalał się i przybliżał od sztalugi, mieszał kolory na palecie, zmieniał pędzle, przy tym wszystkim brudząc swój ciemnobeżowy fartuch. Wyglądał dość przerażająco, ubrudzony przeważnie czerwoną farbą, która ściekała po bladej skórze, niczym sącząca się z rany krew. Westchnął, przecierając czoło. Zgrzany z emocji sięgnął po butelkę wody, zasiadając na krześle obok. Wbił wzrok w swój nowy obraz, bez ustanku zastanawiając się co jeszcze poprawić. Dopiero po dłuższej chwili, spoglądając tym samym na zegarek, doszedł do wniosku, że jego praca kończy się w tym momencie. Rozejrzał się po niewielkim salonie wyłożonym z każdej strony dużymi, szarymi gazetami chroniącymi meble przed ewentualnymi plamami. Był w tym bardzo ostrożny, gdy zbierał każdą z nich na jeden niewielki stosik, zaraz pozostawiając w salonie jedynie swoją nową pracę, na którą nie mógł się napatrzeć.

Była piękna. Prawie tak piękna, jak ta, która uwieńczona na skórze Midoriyii wczoraj cieszyła jego oczy. Przeszedł go przyjemny dreszcz, myśląc o wczorajszym, naprawdę udanym dniu. Choć jego natura ukrywała to przed światem, w głębi duszy bez ustanku uśmiechał się w każdej możliwej chwili, co rusz przyłapując się na tym. Sposób, w jaki spędził miniony dzień, był nie do opisania - był czymś zaskakującym, niecodziennym, tak niemożliwym do zaistnienia jeszcze jakiś czas temu, że wydawał się snem. Śpiew zespołu nadal dudnił mu w uszach, umilając wieczór, noc i poranek następnego dnia.

Tak bardzo pragnął znów usłyszeć to, ale tym razem na wielkiej scenie.

Z jego marzeń wyrwał go dźwięk powiadomienia, którego wyczekiwał od dobrych paru godzin. Z ekscytacją rezonującą w jego ciele, odblokował smartfon jednym dotykiem, z uśmiechem wchodząc w aplikację wiadomości.

@deku
heej Kacchan!
za 30 minut będę czekał na dole, ubierz coś wygodnego!! (◍චᆽච◍)

Poczuł ciepło rozprowadzające się po jego uszach. Izuku był naprawdę uroczy, dodając słodką emotkę na koniec, a przecież sam SMS od swojego idola był już dostatecznie powalający.

On go kiedyś naprawdę wykończy.

Mijające minuty zmusiły go do wejścia na wyższe obroty i szybkiego wskoczenia pod prysznic. Ciepły strumień wody otulił jego ciało, gdy w powietrzu zaczął unosić się słodki zapach brzoskwiniowego żelu. Kąpiel nie trwała długo. Już po niespełna dziesięciu minutach opuścił zaparowaną łazienkę, nie zapominając o wysuszeniu włosów oraz nałożeniu kremu z filtrem.

Stanął przed pojemną szafą, przyglądając się jej zawartości. Izuku prosił, by ubrał coś wygodnego, co nie było niczym trudnym do zrobienia. Większość szafy Bakugo to luźne ubrania, przeplatane przyległymi tank topami. Było w czym wybierać. Nie zastanawiając się za długo, wyciągnął szary t-shirt kupiony kiedyś na wyprzedaży merchu Slipknota oraz ciemne spodnie cargo, których ilość kieszeni mogłaby przytłoczyć niejedną osobę. Srebrny łańcuszek zdobił jego szyję, tak samo, jak jego rzemykowe nieodłączne bransoletki. Parę psiknięć perfumami później stał już przed drzwiami od tymczasowego mieszkania, sprawdzając zawartość plecaka. Czarno-biała koszula, wyprasowana i złożona w idealny kwadrat spoczywała niedaleko szkicownika, butelki z filtrem i fikuśnego piórnika podarowanego przez Denkiego.

Miał już położona dłoń na klamce, gdy poczuł żar na policzkach, zahaczający o jego uszy.

- NIE.

Stanął jak wryty, otwierając szeroko oczy, a później zdzielił się dłońmi po policzkach, by przywrócić się do porządku. Nie był pewny, czy czerwień pozostająca na jego policzkach przez parę następnych chwil była wynikiem uderzenia, czy może emocji rezonującym w jego nastoletnim ciele.

Cokolwiek to było, było gorąco.

W ekspresowym tempie zszedł na podziemny parking, a tam w jego oczy od razu rzucił się piękny, zachowany w głębokim krwistym odcieniu samochód, ze zgrabnym przodem i niskim zawieszeniem. Nie mógł nazwać siebie ogromnym fanem samochodów, wręcz przeciwnie, absolutnie nie pałał nadmiernym entuzjazmem wobec tego typu sprzętów, a jednak ten pojazd wzbudzał w nim swojego rodzaju przyjemne wibracje. Wydawał się taki artystyczny i delikatny, a kolor nadany mu przy produkcji olśniewał nawet w szarym, dziwnie oświetlonym parkingu.

Pomarańczowe światła zabłysnęły nagłym blaskiem w akompaniamencie odblokowywanych zamków. Już od samego początku było czuć, że to wyróżniające się na tle innych samochodów auto będzie należało do nikogo innego, jak samego piosenkarza, który jeszcze chwilę wcześniej zasiadając na fotelu kierowcy, teraz jak gdyby nigdy nic stał przy otwartych drzwiach od strony pasażera, zapraszającym gestem wskazując Katsukiemu, gdzie ma zasiąść.

Bakugo wywrócił oczami, mrucząc coś pod nosem i z grymasem na twarzy usiadł na fotelu. Deku jakby w jeszcze lepszym niż wcześniej humorze okrążył samochód, zaraz zasiadając za kierownicą.

- Hej. - Midoriya przywitał się, właśnie przypominając sobie, że wcześniej zapomniał tego zrobić.

Oparł obie dłonie o kierownicę, zwracając twarz ku Bakugo. Patrzył się na niego z szerokim uśmiechem, jakby nagle zapomniał, że znaleźli się tu z jakiegoś lepszego powodu, niż nadmierne wpatrywanie się w bladą twarz nastolatka. Bakugo nie wiedząc co innego ze sobą począć, odwzajemnił wzrok, a to niespodziewanie po paru sekundach zamieniło się w wojnę na spojrzenia, którą biedny Midoriya przegrał z kretesem, jęcząc cierpiętniczo i wreszcie odpalając samochód.

- Wygrałeś. Możesz w nagrodę wziąć lizaka, jest w schowku. - Zielonowłosy skupił całą uwagę na bezpiecznym wyjeździe z parkingu, kiedy Kacchan bez protestu sięgnął po słodycz z wcześniej wspomnianego miejsca. Z wydobytym z opakowania lizakiem oparł się wygodnie o fotel, rozpływając się w cieple podgrzewanego siedzenia i wbijając wzrok w szybę, zza której po chwili mógł podziwiać przepiękny widok miasta. Widok, który z pewnością pomoże mu zająć myśli i uspokoić skołatane serce i rumieniec otulający jego uszy, po tym jakże trudnym dla niego pojedynku.

- Gdzie jedziemy? - To pytanie towarzyszyło Bakugo od chwili, gdy piosenkarz wyszedł z propozycją wspólnego wyjścia.

Jakie też było jego zdziwienie, gdy nie dostał oczekiwanej odpowiedzi.

- Niespodzianka.

Ugh.

- Więc mi nie powiesz?

- Niespodzianki, jak nazwa wskazuje, mają to do siebie, że masz się nie spodziewać tego, co zobaczysz.

- A co jeśli ich nie lubię? Powiesz mi wtedy?

Izuku przygryzł wewnętrzną stronę policzka. Zmienił pas, redukując bieg i wjeżdżają na mniej ruchliwą drogę.

- A nie lubisz? Niespodzianki są przecież niesamowite. Sam ostatnio jedną mi zrobiłeś. - Promienny uśmiech wykwitł na piegowatej twarzy w momencie, gdy Katsuki fuknął pod nosem, wywracając oczami. - Ach, jesteś taki niecierpliwy Kacchan...

Blondyn ponownie zawiesił wzrok na kolorowym mieście. Wysokie budynki pięły się ku górze, u swoich stóp mając w porównaniu do siebie maleńkie palmy, dające cień przychodniom. Nie minęła nawet chwila, gdy duże budynki ustąpiły miejsca rozpościerającej się niedaleko wodzie z kamienną plażą. Na myśl Bakugo od razu nasunęła mu się ulubiona plaża jego paczki, na której spędzali wiele letnich dni, na kolorowym kocu w akompaniamencie piosenek lecących z głośnika i zapachu kremu do opalania.

Nostalgia zawładnęłaby umysłem czerwonookiego, gdyby nie głos wokalisty.

- Hej słodziaku, schodzimy na ziemię. Jesteśmy na miejscu. - Jego uśmiech był szerszy, jakby przyłapanie młodszego na zamyśleniu się, było dla niego ogromnym osiągnięciem.

Bakugo pokiwał głowa, od razu rozglądając się na boki. Byli na niewielkim strzeżonym parkingu, otoczeni parunastoma innymi samochodami, które nie mówiły nic, w jakim miejscu właśnie się znajdują. Dopiero wyjście z samochodu i przejście parunastu kroków spowodowało, że czerwonooki zrozumiał, dokąd przyjechali.

Kino.

Silverspot Cinema, bo taką nazwę nosił budynek, do którego zmierzali, był zachowany w odcieniach bieli, ze szklanymi ścianami rozpościerającymi się przez większość budowli. Wysokie kolumny tuż przy wejściu robiły wrażenie, a młody mężczyzna nie mógł nie zawiesić wzroku na ogromnych plakatach reklamowych. Niektóre z nich kojarzył, niektórych wcale nie znał, lecz jeden - ten najbardziej kolorowy - spowodował dreszcz ekscytacji przetaczający się po jego ciele.

Zaniemówił, spoglądając na artystę, który uśmiechnął się promiennie, otwierając przed nim drzwi.

Weszli do środka, od razu przywitani gwarem prowadzonych rozmów. Żółte, czerwone i granatowe balony wisiały przy ścianach, otaczając ogromne stoiska z kolorowymi rzeczami. Katsuki musiał podejść bliżej by zauważyć, że to merch, z którego filmu plakat najbardziej go zainteresował.

I wtedy też wszystko stało się jasne.

- Czy my...

- Jesteśmy na premierze? - Izuku zdążył odpowiedzieć za młodszego, bez przerwy przyglądając się jego ekspresji. - A i owszem, masz rację Kacchan. Po wczorajszej rozmowie wywnioskowałem, że to idealne miejsce, gdzie mogę cię zabrać, wiedząc, że uwielbiasz to samo co ja.

- Jesteś niemożliwy. - Katsuki parsknął, rozglądając się na boki. Ogromna statua All Mighta, ustawiona na środku holu przykuwała uwagę nie tylko jego. Widział jak inni zgromadzeni tu, cykali sobie przy niej fotki, z założonymi na głowę żółtymi opaskami imitującymi postawione do góry blond kosmyki włosów głównej postaci z filmu.

- Miło to słyszeć z twoich ust. - Izuku zachichotał samemu rozglądający się na boki. Przywitał się z paroma osobami, wciąż czujnie obserwowany przez karmazynowe tęczówki. Widać było, że wokalista czuje się wśród ludzi jak ryba w wodzie, zagadując do wszystkich i rozśmieszając. Rozpościerał pozytywną energię samym istnieniem, a gdy mówił, czy śpiewał, porywał za sobą tłumy, wprawiając we wrażenie, że nie da się go nie lubić.

- Okey, więc może skasujemy bilety i wrócimy się porozglądać? - Deku obdarował młodszego szczerym, szerokim uśmiechem. Widać było bijącą od niego radość - widocznie pojawienie się w tym miejscu z takiej okazji było dla niego super rozrywką.

Katsuki kiwnął głowa bez słowa, podążając za posturą starszego. Pomimo tego, jego wzrok bez przerwy przeskakiwał z miejsca na miejsce, przypatrując się nie tylko różnorakim gadżetom, ale i ludziom zgromadzonym w tym samym miejscu co on. Poznawał ich, niektórzy grali już w poprzednich częściach, pełniąc większe czy mniejsze role w życiu głównego bohatera, lecz większość z nich wydawała się dla niego absolutnie obca, nasuwając mu na myśl, że prawdopodobnie wykonują swoją pracę zza kulis.

To szalone, gdy zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę otaczają go osoby, które widywał i widywać będzie na dużym ekranie. Postacie, które odgrywają rolę jego ulubionych bohaterów, mówią kwestie, które zapadają mu w pamięci czy umierają tragiczną śmiercią, na zawsze pozostając serca fanów rozdarte na strzępy.

To wszystko wydawało się być naprawdę pięknym snem.

Po okazaniu biletów i odebraniu specjalnego kuponu, dzięki któremu (jak wytłumaczył Midoriya) będą mogli odebrać zestawy bohaterskie, z powrotem ruszyli w stronę holu. Ekscytacja Izuku rosła z chwili na chwilę, gdy przechodzili obok gadżetów rozłożonych na blatach. Przypinki, breloczki, kubki, pluszaki i wiele innych ciekawych rzeczy, wciąż zachowanych w tematyce filmu, przyciągało uwagę wszystkich zgromadzonych. Ludzie oglądali, kupowali, robili zdjęcia z merchem i wstawiali na Instagrama, chwaląc się wyjątkową chwilą. Zielonowłosy naprawdę nie odstawał od reszty, przez co już niedługo potem miał torbę pełną rzeczy, które prawdopodobnie za parę godzin będą zdobić jego mieszkanie.

Katsuki parsknął śmiechem, widząc go całego obwieszonego akcesoriami.

Wyglądał naprawdę uroczo jako fan.

- Czy ty naprawdę kupiłeś każdą możliwą rzecz tutaj?

Głos blondyna pasował do postaci zrezygnowanej matki, która jeszcze dziś dając swojemu synowi jego miesięczne kieszonkowe, gdzieś z tyłu głowy spodziewała się, że straci on je całe na jakieś pierdoły.

- Um, może? - odpowiedział nieprzekonany co do słuszności swoich czynów, lecz widząc, że kącik ust Bakugo podnosi się bardziej do góry, wiedział, że nie postąpił źle, a chłopak nie zamierza go dalej oceniać.

Przynajmniej nie do momentu, gdy dowie się, że naprawdę tego nie zrobił.

- A ty? - zapytał, zaglądając mu przez ramię. - Znalazłeś coś dla siebie?

Katsuki pokręcił głową, ostatni raz muskając dłonią rząd breloczków przedstawiających bohatera z wyciągnięta ku górze dłonią złożoną w pięść.

- Mhh, jeszcze nie zdecydowałem.

- Może coś ci doradzę?

- Patrząc na to, ile kupiłeś - spojrzał na niego spod byka, dopiero teraz widząc, że jego wcześniej sflaczały, żółty plecak, teraz był wypchany po brzegi - nie spodziewam się dobrej rady. Pewnie sam nie potrafiłabyś się zdecydować.

- Okey, przejrzałeś mnie. - Uniósł dłonie w obronnym geście, a parę przypinek zabrzęczało przy tym. - W takim razie zostawiam to w twoich rękach, ale jakbyś mnie potrzebował, stoję dosłownie obok ciebie.

Kącik ust Katsukiego znów powędrował ku górze. Wciąż czuł wiszącą nad nim sylwetkę Izuku dokładnie przeglądającą się jego ruchom. Paradoksalnie czuł się z tym komfortowo, jakby miał pewność, że Izuku nie zdementuje wyboru młodszego. A wręcz przeciwnie - pochwali, jakby Bakugo dokonał co najmniej cudu. Mijały minuty, gdy młodzi podążali wzdłuż straganów i ścian z rozwieszonymi rzeczami. Nawet nie zauważyli, gdy opuścili strefę sprzedażową, kierując się w sekcję poświęconą filmowym plakatom, ujęciom z poprzednich części serii i figurkom, które onieśmielały swoim dokładnym wykonaniem. Krwiste oczy Bakugo zawiesiły się na dłuższą chwilę przy ogromnej statule głównego bohatera. Była piękna i dostojna, z ręką wyciągnięta ku górze ukazującą kolejne zwycięstwo. Zapierała dech w piersiach swoim wyglądem, przypominając prawdziwą figurę, którą można by ustawić na środku miasta. Katsuki miał ochotę dotknąć jej i poczuć zimno pod palcami.

- Jest piękna, prawda? - Izuku również skupił na niej swój wzrok, przez chwilę w ciszy podziwiając jej piękno. - Gdybym mógł, to zabrałbym ją do domu. - Cichy śmiech wypłynął z jego ust w momencie, w którym Katsuki przewrócił oczami.

- Ty byś wszystko stąd zabrał do domu.

- Owszem, myślę, że naprawdę pasowałbyś do wystroju mojego mieszkania.

- Nie pleć głupot, nerdzie. - Katsuki westchnął przeciągle, wywracając ponownie oczami, na co spotkał się ze śmiechem starszego.

- Wracając... Widziałem na Twitterze jakieś przecieki co do tego filmu i mam parę teorii co do tej statuy. Ogromnie mnie ciekawi, która z nich okaże się prawdziwa lub chociaż najbliższa prawdzie.

- Nie waż mi się nic mówić. Zabije cię, jeśli mi coś zaspoilerujesz.

- Hej spokojnie, nie zrobiłbym tego! - Ciało starszego aż odsunęło się od Katsukiego w strachu. - Nie musisz mi dwa razy powtarzać!

- Lepiej sobie to zapamiętaj na przyszłość.

- Tak jest Kacchan!

- Więc?

- Więc co?

- Zapisałeś to gdzieś, żebym mógł potem to przeczytać?

- A? Ach, tak, tak! Naprawdę chcesz o tym posłuchać? Mam to wszystko tu zapisane, czekaj... - Midoriya ściągnął swój plecak, wyjmując z niego parę mniejszych i większych kartonów z merchem, w końcu dokopując się do rzeczy, której szukał.

Stary, delikatnie pognieciony zeszyt z biało niebieska okładka znalazł się w dłoniach Izuku, który od razu zaczął go kartkować. Strony zapisane tuszem przyjemnie szeleściły w akompaniamencie mamrotów Deku. Zdążył przejrzeć około połowy jego zawartości, nim znalazł w grubym zeszycie to, czego szukał.

- Tu mam wszystkie zapiski odnośnie tej statuy. Zrobiłem małe dochodzenie, sprawdzając wycieki i porównując z plakatami i komiksami, które zdążyły wyjść przez te wszytskie lata. Zauważyłem pewną zależność, która występuje co jakiś czas. Mam wrażenie, że w tej części wiele się dowiemy o tym i tak cholernie jestem ciekawy! - Słowa wypływały z jego ust w zawrotnym tempie, a Katsuki musiał wysilić się, by skupić się na ich sensie. Nie zdarzało się to często, by twój ulubiony piosenkarz opowiadał ci o swojej ulubionej serii. - O, a tu na przykład mam zapiski z poprzedniej części i wiele moich teorii się sprawdziło. Nigdy chyba nie byłem aż tak szczęśliwy, jak wtedy. - Deku sunął palcem po zapisanych kartkach, wskazując na przyklejone zdjęcia i zapiski. Niektóre (prawdopodobnie ważne rzeczy) zapisane były krwawym atramentem wyróżniając się na tle pozostałych.

Dopiero wtedy Bakugo zauważył, że na dłoniach Izuku widniało parę niewielkich, jasnych blizn, które wyglądając jak pioruny, rozchodziły się po jego opalonej skórze.

Miał niewyobrażalną ochotę ich dotknąć.

Podobała mu się wizja takiego Deku. Uroczego fana, ekscytującego się każdą najmniejszą rzeczą, przez co z przyjemnością przysłuchiwał się jego opowieścią. Były naprawdę interesujące, a jego przyjemny głos tylko bardziej sprawiał, że Katsuki chciał go słuchać bez końca.

Czas mijał nieubłaganie szybko i nim się obrócił, siedzieli już na swoich miejscach na sali kinowej. Katsuki rozsiadł się wygodnie na rozkładanym, szerokim fotelu, próbując nie wywrócić przy tym pudełka popcornu, które zakupił dla niego piosenkarz.

Zielonowłosy spojrzał się na niego, posyłając mu promienny uśmiech, samemu w dłoniach dzierżąc tackę z nachosami i napoje.

- Ogromnie się cieszę, że mogę tu znowu być. - Izuku upił łyk swojej coli z kolorowego kubeczka. Nawet opakowania na jedzenie były zachowane w kolorach Symbolu Pokoju, przez co oboje czuli, że ta premiera jest naprawdę wyjątkowa. - Miło jest doświadczać tego kolejny raz i widzieć, jak wszystko, co kochasz się rozrasta.

- Więc byłeś też na poprzedniej premierze?

Midoriya kiwnął głową. Wyglądał na bardzo dumnego, gdy wypiął pierś do przodu.

- Możesz mi nie wierzyć, ale dostałem zaproszenie nie tylko na druga, ale i pierwsza część. Z wiadomych przyczyn nie mogłem odmówić, to byłby grzech. - Jęknął rozmarzony, wracając myślami do tamtej chwili. - Wtedy nie wierzyłem, że to się dzieje. Wiesz, to wydaje się takie nierealne!

- Pieprzysz?! Byłeś sześć lat temu na premierze pierwszej części? Nie, nie uwierzę ci.

- Brzmi jak cud, prawda?

- Wkręcasz. Nie nabierzesz mnie. - Pewne słowa rozbawiły zielonowłosego. Stanowczy Katsuki był taki uroczy.

- Daję ci słowo, że cię nie okłamuje. Zresztą, później pokaże ci nie jeden dowód na to. - Deku pomachał swoim telefonem, dając znak, że znajduje się na nim coś, co na pewno potwierdzi jego słowa.

- Ta? Pewnie przez połowę filmu będziesz przerabiać zdjęcia w photoshopie, żeby nie wyjść na głupka.

- Z ręką na sercu obiecuję ci, że podczas filmu będę trzymać ręce przy sobie i nigdzie nie grzebał.

Bakugo spojrzał na niego w zastanowieniu z uniesioną brwią, a Deku znowu nabrał ochoty się z nim podroczyć.

- Chyba że wolałbyś, żebym się nie ograniczał...? - Cichszy głos doszedł do uszu blondyna, gdy Izuku pochylił się w jego stronę, zadziornie się uśmiechając.

Czerwonooki zapłonął czerwienią na czubkach uszu, zaraz odtrącając lekko piosenkarza i odwracając wzrok na bok.

- Lepiej skup się na ekranie, dupku.

- Ale Kacchan, są do roboty rzeczy lepsze niż oglądanie reklamy keczupu w kinie...

- Nawet nie chce wiedzieć, co masz na myśli.

- Wiesz, jakby tak pomyśleć to...

- Nie. - Katsuki uciął, wpychając w usta Izuku niewielką garść popcornu, który uciszył piosenkarza na moment. - Teraz zamykasz dziób. Film się zaczyna.

Izuku przez ułamek sekundy patrzył na chłopaka w szoku, zaraz znowu uśmiechając się radośnie i kiwając głową. Z ustami pełnymi popcornu rozpływał się nad dziwnym uczuciem satysfakcji. Czuł, że chłopak zaczyna czuć się przy nim swobodniej, a jego charakter pomału mocniej się przed nim odkrywa, czego Midoriya nie mógł się doczekać. Bakugo był specyficzną osobistością, a Izuku uwielbiał takich ludzi.

Zielone oczy co rusz przeskakiwały z ekranu na blondyna. Pomimo bycia wielkim fanem tej serii, jego model siedzący obok równie mocno go ciekawił. Przypatrywał się, jak blade dłonie pocierają odkryte ramiona, a naga skóra obchodzi dreszczami. Przez moment, zastanawiał sie, czy to fabuła filmu wzbudza ogromne emocje u nastolatka, czy może coś innego powoduje gęsią skórkę. Midoriya nie zdążył nawet pomyśleć nad tym, co robi, a zaraz pochylił się do młodszego, pytając.

- Wszystko okey? Trzęsiesz się. - Pomimo że jego słowa były ciche, sprawiły że Bakugo wzdrygnął się, zwracając twarz ku wokaliście.

Bakugo zamrugał, wykrzywiając usta.

- Cholernie tu zimno.

Izuku rozejrzał się po ciemnym pomieszczeniu. Rzeczywiście, klimatyzacja wydawała się być włączona dość mocno, a ludzie ubrani w długie rękawy tylko to potwierdzali. Cóż, Izuku nie miał nigdy zbytniego problemu z zimnem.

Kątem oka zerknął na fotel obok, a czerwone czubki uszu Katsukiego przykuły jego uwagę. Nie mógł tego tak zostawić. Nie minęła chwila, a piegowaty trzymał w dłoniach swoje ubranie, które bez słowa podał młodszemu. Katsuki poczuł miłe uczucie oblewające jego ciało, gdy poczuł przyjemny w dotyku materiał i zapach perfum Izuku. To było urocze ze strony starszego...

Czuł się tak, jakby sam był w jakimś filmie, gdy schował nos w bluzę, rozkoszując się jej ciepłem.

Akcja filmu powoli nabierał tempa, a swoimi efektami wbijała widzów w fotel. Starcia bohaterów ze złoczyńcami były efektowne i pełne emocji, wywoływały dreszcze na skórze i chwytały za serce. Temat walki, która przewijała się przez całe życie All Mighta, zaczął ustępować całkowicie innej sprawie. Bakugo przez chwile był zdezorientowany, patrząc na ekran, dopóki jego serce nie zabiło mocniej, słysząc znajomy głos i zaczął powoli wszystko rozumieć.

Movies, movies. I want a love like the movies.

O mój pieprzony Boże, Deku...

I look at you like you're perfect for me.

Katsuki spojrzał wprost w zielone oczy Izuku, które błyszczały z emocji. Jego usta otworzyły się delikatnie, a później zamknęły, gdy znów zaczął spoglądać na ekran.

We're so sweet, so sweet.

Naprawdę był tym wszystkim zaskoczony. Nie spodziewał się usłyszeć jego głosu w tym filmie, tak samo, jak nie spodziewał się, że akcja w produkcji nabierze innego tempa i skieruje się w stronę uczuć bohatera. Ukazania jego życia w świecie, w którym każdy go kocha.

Falling in love with a damn fantasy. That's so me, so me.

W świecie w którym jest uwielbiany przez prawie całe społeczeństwo, a on pomimo to skazany jest na samotność...

In my head, we're dancing in the dark. In my head, we kiss under the stars.

To miało wiele sensu. All Might będąc największym bohaterem, przede wszystkim skupiał się na innych, na ochronie ludzi i pokonywaniu złoczyńców, którzy co rusz uprzykrzali mu życie. Ich walki były spektakularne i pełne poświęcenia z obu stron. Żaden z nich nie chciał odpuścić swoich idei, którymi kierował się całe życie.

Movies, movies. I want a love like the movies.

Ale gdzieś pomiędzy walkami i pracą nad sobą, główny bohater, Symbol Pokoju, odczuwał brak kogoś bliskiego. Kogoś, w kogo mógłby się wtulić, wypłakać łzy. Kogoś z kim mógłby planować przyszłość i cieszyć się każdym spędzonym razem dniem. Kogoś, kto byłby ważniejszy niż wszyscy inni, którzy go otaczają. Kogoś, kto zaakceptowałby go takim, jakim jest.

Smutek widziany w oczach bohatera rozdzierał serce. Miłość była czymś wyjątkowym, co niejednokrotnie napędzało ludzi do życia. All Might jak każdy na nią zasługiwał. Zapracował sobie przez te wszystkie lata na to szczęście, lecz będąc bohaterem... Czuł, że musi z tego zrezygnować.

Dla dobra siebie i innych.

In my head, we never grow apart. In my head, you never break my heart. But we know that's not what we're doing. 'Cause, baby, this ain't like the movies.

Pomimo głębokich uczuć, odpychał od siebie myśli związania się, ze swoim zauroczeniem i dopiero ta scena uświadomiła widzom, jak bardzo cierpiał w środku. Jak bardzo pragnął, chodź na moment zostać kimś innym, by móc kochać całym sercem.

Kimś, w kim ta wyjątkowa osoba zobaczy coś więcej niż tylko światowego bohatera.

Movies, movies... I want a love like the movies...

To wszystko było naprawdę bolesne.

I think you're seeing right through me. But, baby, this ain't like the movies.

Rozdzielano serca fanów na kawałki, którzy wręcz dorastając z bohaterem, również wkraczając w dorosłe życie mogli sie utożsamić w jakiś sposób i zrozumieć jego frustrację. Czerwonooki spodziewał się, że nie będzie to łatwy temat do zgryzienia dla twórców, że wybrnięcie z tego bagna, będzie musiało kosztować coś głównego bohatera.

Natomiast Katsuki na pewno nie spodziewał się, że gdy następnym razem spojrzy na twarz Izuku, po jego policzkach będą spływać samotne łzy.

And I want a love like the movies...

- Haa, wybacz. Szybko się wzruszam. - Zielonowłosy zaczął szeptać, wycierając oczy wierzchem dłoni. Pomimo to, kolejne krople uciekały z kącików jego oczu.

- Beksa. - Niegrzeczna odpowiedź młodszego tak bardzo do niego pasowała, że nie zraziła piosenkarza. Sam dobrze o tym wiedział. Był często nad wyraz emocjonalny, czego jego fani niekiedy mogli doświadczyć w jego social mediach.

Paczka chusteczek z cichym szelestem znalazła się na kolanach starszego, a gdy Izuku spojrzał na blondyna, ten skupił swój wzrok na filmie.

To było naprawdę miłe z jego strony. Kacchan jest cholernie uroczy.

Nie odstając od reszty, on sam także skupił się na opowiadanej historii. Z lubością przypatrywał się pięknym kadrom i efektownym rozgrywkom. Uśmiechał się pod nosem, będąc pewnym, że wiele z jego teorii sprawdziło się, a on zdołał przewidzieć niektóre zagrania - mimo wszystko, wciąż ekscytując się jak małe dziecko.

Kochał to. Kochał, że ta seria, towarzysząca mu od wielu lat potrafiła przynieść mu wiele szczęścia i uśmiechu. Potrafiła zabrać go do swojego świata na te parę długich chwil, by mógł przeżywać wraz z innymi nieprawdopodobne historie.

A to, że mógł przeżywać to wraz z Katsukim, tylko sprawiało, że jeszcze mocniej się cieszył.

Po ponad dwóch godzinach emocjonujących przeżyć, głośnych westchnień, śmiechu i łez. Dwójka młodych mężczyzn wraz z innymi ludźmi opuściła salę kinową, uprzednio oklaskując nowo wydana produkcje. Film był niesamowity, inny niż wszystkie do tej pory, przełamując schemat typowych filmów z bohaterami. Ta seria miała coś w sobie, coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Coś, co sprawiało, że te serie kochało się albo nienawidziło.

- Chyba kupie kolejny bilet na jutro. - Deklaracja piegowatego sprawiła, że ciało drugiego lekko się wzdrygnęło.

- No chyba sobie żartujesz, Deku.

- Ten film był naprawdę super...

- Był, ale nie znaczy, że musisz teraz jechać na każdy dzień sensu. - Katsuki założył dłonie na biodra, patrząc na niego surowo.

- Um, przecież to tylko jeden dzień... albo dwa...

- Naprawdę? - Uniósł jasną brew, potęgując wrażenie zirytowanego.

- Okey, okey! Żartuje! Ale może wybiorę się tam w kolejnym tygodniu...

- Nie mam słów na ciebie. - Westchnął przeciągle, kręcąc głową. W towarzystwie Midoriyii robił to ostatnio naprawdę często. - Lepiej pokaż mi zeszyt.

- Ach, huh tak. Usiądźmy tam w rogu, muszę odpocząć od tych emocji... Naprawdę ten film był niesamowity. - Ostatnie zdanie dodał szeptem, jakby obawiając się relacji blondyna.

- Musisz być naprawdę wielkim fanem.

- Stawiam sto dolców, że nie ma większego ode mnie! - Jego oczy zabłyszczały, jakby miano „największego fana", było dla niego czymś niesamowicie ważnym. - Kocham All Mighta!

- Więc jesteś typowym fanboyem?

- Um, wiesz Kacchan... To nie tak, po prostu zawsze go uwielbiałem i podziwiałem... - Izuku złączył dwa palce wskazujące, pesząc się minimalnie. - Może czasami za często oglądałem jego filmy za dzieciaka, krzycząc na cały pokój i prosiłem o piżamy z jego motywem na każde święta, ale to chyba nie jest jakaś przesada, uch... Jak teraz tak o tym myślę to...

To sprawił, że czuł się bezpiecznie.

Pomimo że dla większości All Might był po prostu wykreowaną przez autora postacią, posiadającą ogromną super moc, dzięki której mógł bronić świat... dla takich nastolatków jak Deku, był najprawdziwszym wzorem do naśladowania.

- Jego sposób bycia, oddanie i wola walki jest dla mnie czymś, co zawsze motywowało mnie do pracy. Haa, może to naprawdę głupie, ale jest cholernie inspirującą postacią, która była dla mnie oparciem wiele razy. Te wszystkie jego przygody pokazują realia tego świata i choć nie zawsze się w nim łatwo odnaleźć, zawsze warto wierzyć, że znajdzie się te właściwą drogę, która doprowadzi nas do szczęścia... - Izuku wziął głęboki oddech, uśmiechając się do siebie. - Można powiedzieć, że naprawdę mocno przyczynił się do odszukania mojej właściwej drogi.

Katsuki przyglądał mu się w ciszy. Jego zielone oczka błyszczy, gdy nieprzerwanie opowiadał o swoich odczuciach względem postawnego bohatera. Bakugo czuł całym sobą, słuchając, jakby Izuku znalazł w fikcyjnej postaci mentora, który bez przerwy prowadził go przez życie.

To była przyjemna chwila, choć nie dane jej było trwać długo. Zielonowłosy chciał kontynuować swój wywód, ale grupka ludzi pojawiających się niedaleko ich, zwróciła jego uwagę. Wymalowany na twarzy szok, zaraz ustąpił rozpierającej radości, która emanowała z każdego jego skrawka. Izuku nie myślał wiele, pociągnął Katsukiego delikatnie za ramię i zaprowadził w stronę kolorowej ścianki, machając w stronę znajdującej się tam osoby.

- O, hej! Nie wiedziałem, że dasz radę przyjechać. - Jego głos zabrzmiał donośnie, zwracając na siebie uwagę kilku par oczu.

Bakugo skierował wzrok w stronę, w którą podszedł razem z piosenkarzem, wychylając się zza jego ramienia. Był zaintrygowany, do kogo zwraca się zielonowłosy mężczyzna i choć spodziewałby się wszystkiego, to, kogo tam zobaczył, przechodziło wszystkie jego najśmielsze oczekiwania.

Cholera. Kogo zna jeszcze ten pieprzony Deku?

- Izuku, chłopcze, cudownie cię widzieć. Jak się masz po seansie?

-Ach, był cudowny jak zawsze. Jestem oczarowany, genialna gra! - Midoriya aż poczerwieniał na twarzy z emocji, a jego policzki przyozdobiły słodkie dołeczki.

Katsuki stojąc obok niego, dotknął go opuszkiem w piegowatą dłoń, która bez przerwy zaciskała się na ramieniu młodszego.

- Och, bym całkiem zapomniał! Muszę was wreszcie sobie przedstawić. - Izuku był tak naturalny w rozmowie, że blondynowi zaschło w gardle jeszcze bardziej. - To Katsuki, jest modelem w moim nowym projekcie, o którym ci mówiłem. - Izuku posłał mu łagodne spojrzenie, a zaraz potem obrócił się w stronę starszego mężczyzny z jeszcze szerszym uśmiechem.

Wysoki facet poprawił swój żółty garnitur, ukazując rząd białych zębów i uśmiechnął się w swój charakterystyczny sposób.

Serce Katsukiego zabiło, nie mogąc uwierzyć przed kim stoi. Jego ukochany bohater z dzieciństwa, All Might, we własnej osobie, stał przed nim, witając się przyjaźnie.

To było takie nieprawdopodobne. Jeszcze chwilę temu rozmawiali o nim i nic nie wskazywało na to, że zaraz rozmowa będzie toczyć się w całkiem innym składzie.

- A tu chyba nie muszę za wiele mówić. All Might, najwspanialszy bohater! Oraz Toshinori Yagi, mój ojciec i mój najwspanialszy bohater.

W tej chwili Katsuki mógł się tylko zastanawiać...

...czym jeszcze Deku spróbuje go zaskoczyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro