Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- eat your young ♫

Ołówek gładko sunął po kremowej stronie niewielkiego szkicownika w ciemnej, twardej oprawie. Krwiste spojrzenie otaksowało szkic powstały w parę krótkich chwil, przeskakując z punktu do punktu, analizując poprawne rozstawienie poszczególnych części ciała rysowanej osoby. Bakugo pokręcił nosem w momencie, gdy piosenka w jego bezprzewodowych, czarnych słuchawkach zmieniła swoje brzmienie. Srebrne logo „Marshall" pobłyskiwało w świetle zawieszonych wysoko lamp. Siedział w tym przestronnym pomieszczeniu, w zapachu parzonej kawy i ciastek od popołudnia, chcąc wyrwać się, chociaż na chwilę przed sesją ze swojego pokoju. Nie, by narzekał na ładnie urządzone małe mieszkanie i naprawdę piękny widok zza okna, który — chociaż nie przyzna się tak łatwo — kochał podziwiać. Dziś coś znowu ciągnęło go do małej kawiarenki w budynku, w którym odbywa się jego praca. Szare ściany, drewno i zieleń pnąca się po belach od paru dni kojarzyła mu się naprawdę przyjemnie. Przyjemnie, ciepło i piegowato. Takim oto sposobem, nie potrafił nie znaleźć się tu bez namysłu i nie usiąść w kącie pomieszczenia, przy szklanej ścianie mając idealny widok na krajobraz rozpościerający się na zewnątrz, a także i na to pamiętne miejsce, gdzie niedawno mógł przez chwile niezauważony słuchać głosu swojego ukochanego piosenkarza.

Skupił się na dłuższą chwilę nad swoim ulubionym szkicownikiem, to dodając, to wymazując gumką chlebową jakieś krzywe elementy. Marszczył nos i brwi, następnie znowu rozluźniając twarz i patrząc to z bliska to z daleka na swoje dzieło. Kreślił, cieniował, pstrykał automatycznym ołówkiem, zmieniając go na ten tradycyjny twardszy czy miększy zależnie od tego, jaką fakturę chciał uzyskać. Piosenka „Serial killer" rozbrzmiała w jego słuchawkach jako pierwsza w kolejce w nowej playliście, która przed chwilą wyszukał. Motyw złoczyńcy, na którym opierał się wybór każdej z piosenki dzisiejszego popołudnia, bardzo mu przypadł do gustu, tym bardziej, gdy podkreślał ciemniejszą linią oczy rysowanej postaci, następnie skupiając się chwilę na jego chamskim, małym uśmieszku wychodzącym na pierwszy plan na jego rysunku.

Prychnął pod nosem, zadowolony patrząc na swoje dzisiejsze dzieło. Nie zajęło mu ono wiele czasu, ale mimo to, zdążył przez te parę krótkich chwil naprawdę zrelaksować się, oddając się w całości swojej pasji, przy akompaniamencie naprawdę dobrej muzyki.

Patrząc na godzinę wyświetlaną na jego telefonie, zamknął szkicownik z plaśnięciem, którego nie umiał zarejestrować przez muzykę rezonującą w jego uszach. Zgarnął resztę przyborów do małego brązowego piórniczka z misiowymi uszami, którego kiedyś wcisnął mu Denki Kaminarii mówiąc, że gdy tylko zobaczył ten przedmiot i misia z wściekłym wyrazem twarzy wyszytym na środku materiału, nie umiał nie pomyśleć o swoim cholerycznym przyjacielu.

Przed opuszczeniem pomieszczenia nie odmówił sobie wzięcia na wynos ciepłej herbaty malinowej (naprawdę przypadła mu do gustu, kolejnym razem spyta o firmę, by móc kupić jej zapas do domu) i pysznie wyglądającego rogala z czekoladą. Gdy już zbierał się do wyjścia z zarzuconym na plecy czerwono-czarnym plecakiem w kratę idealnie dopełniającym jego dzisiejszy outfit zachowany w podobnych kolorach, obrócił twarz ku pomieszczeniu, rzucając mu ostatnie długie spojrzenie, nim zatrzasnął za sobą drzwi.

Kolejne parę piosenek z jego playlisty zdążyło rozbrzmieć w jego słuchawkach, nim w końcu dostał się do odpowiedniego pomieszczenia. Tak jak wczoraj przywitał go gwar rozmów, skrzypienie rozstawionego sprzętu i zapach kosmetyków unoszących się ze stanowiska, na którym dziewczyna w bladozielonych włosach poprawiała makijaż jakiejś mu nieznajomej osobie. Bakugo nie zwrócił zbytniej uwagi na ludzi z obsługi, miał jeszcze sporo czasu do swojej sesji, więc skupił się na muzyce i głównej scenie, która dziś wyglądała całkowicie inaczej. Szare tło zastąpiono czarnym, o głębokim kolorze. Działające dziś lampy obstawione od boku i góry, tworzyły inna kompozycje światła, a dodatki na razie ustawione poza scena naprawdę intrygowały Bakugo swoim białym i  krwistym, czerwonym kolorem, idealnie kontrastującym do całości. Bakugo czuł całym sobą, że Midoriya wdrożył w życie jego uwagi, które wczoraj słuchał z zaciekawieniem. To było naprawdę miłe uczucie.

Hałas otwieranych drzwi zwrócił jego uwagę, a zaraz po tym jego serce delikatnie przyspieszyło. Zielone loki chłopaka, o którym właśnie pomyślał, podskakiwały przy każdym najmniejszym jego ruchu. Musiały być świeżo umyte i niepotraktowane żadnym preparatem, przez co wydawały się większe i bardziej napuszone niż zawsze.

Katsuki przez ułamek sekundy zastanawiał się nad tym, jak pachną...

Ich spojrzenia skrzyżowały się na moment, by później młodszy chłopak był świadkiem wykwitającego uśmiechu na twarzy starszego. Był słodki, urzekający i powodujący dołeczki w policzkach. Przywitali się kiwnięciem głowy, będąc oddaleni od siebie o paręnaście stóp, nie mogąc zrobić tego słownie. Żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Będą widzieć się przez całą następną połowę dnia, więc nie ucieknie to im z pewności.

Blondyn przypatrywał się z boku jak Izuku z błagalnym wyrazem twarzy i złożonymi w modlitwę dłońmi, mówi coś w stronę niższej od niego dziewczyny. Sekundy mijały, nim jasnowłosa pokiwała głową na tak, a chłopak z zadowoleniem mógł wreszcie zasiąść przed makijażystką. Katsuki obserwował z zaciekawieniem nakładanym na jego twarz kosmetykom, malowanej ciemnej kresce, której — Bakugo dopiero wtedy zauważył — nie miał na swoich oczach, odkąd tu przybył i ciemnemu cieniowi nadającemu jego spojrzeniu większej głębi i intensywności. Chociaż widział go z oddali, mógł przysiąc, że teraz pomimo kolorowej bluzy luźno leżącej na jego sylwetce, jego twarz i zaraz po chwili również i włosy, idealnie pasowały na koncert wokalisty, który w repertuarze wybrał tylko te mocniejsze kawałki, które potrafiły zmienić nogi jego fanów w wiotką watę.

Katsuki nie do końca spodziewał się, że po chwili i on zasiądzie na tym samym krzesełku, uprzednio powitany słowami wokalisty. „Miło cię znów widzieć, Kacchan" brzmiało miękko w jego ustach, gdy mówił to z tym swoim cholernym uśmieszkiem tańczącym na wargach, a Bakugo dopiero wtedy poczuł tak naprawdę, jak bardzo znowu chciał to usłyszeć.

Lubił barwę głosu Izuku, chociaż tak naprawdę to bardzo mało powiedziane. Wydawała się wyjątkowa spośród tysięcy głosów, które kiedykolwiek usłyszał. Może po części mógł być nieobiektywny, wynosząc na piedestał swojego ulubionego piosenkarza, za cudowne teksty i idealnie wyśpiewane dla niego piosenki, lecz Katsukiego nie obchodziło to, czy ktoś się z nim zgodzi bądź nie. Jego pewność siebie była ogromna, a w tym temacie był mistrzem „mienia racji i kropka". I nikt na pewno nie sprawi, że kiedyś zmieni zdanie. Dlatego też bez problemu mógł przysłuchiwać się, jak chłopak mamrocze pod nosem przez dobre parę minut malowania jego twarzy, przymykając i otwierając krwiste oczy, słuchając poleceń wizażystki i skupiając swoją uwagę na chaotycznych ruchach dłoni i wciąż zmieniającej się ekspresji na piegowatej twarzy, zahipnotyzowany dodatkowo naprawdę dobrze pachnącymi perfumami.

– Dzisiejsza sesja jest moim ulubionym pomysłem – wypowiedziane z uśmiechem słowa zwróciły na sobie całą uwagę nastolatka, którego makijaż wreszcie dobiegł końca. – Chociaż teraz mógłbym powiedzieć, że naszym, bo dodałem parę rzeczy, o których wczoraj mówiłeś. – Midoriya położył głowę na dłonie oparte o tył krzesła. Siedział całkowicie wyluzowany z rozmarzonym wzrokiem wpatrując się w twarz młodszego. Nie mówili nic przez chwilę, a cisza ta zaczęła delikatnie peszyć Katsukiego, lecz ten nie dawał po sobie tego poznać. Odczuwał to intensywne spojrzenie skanujące każdy milimetr jego twarzy, tak, jakby Bakugo był obrazem, który zaraz zniknie, a Midoriya będzie musiał odtworzyć go z najdokładniejszą precyzją.

– Mam coś na twarzy? – Pytanie wreszcie przerwało ciążącą ciszę, która miała wyciągnąć blondyna z opresji, lecz kolejne słowa wypowiedziane z ust piegowatego wokalisty, znów spowodowały pokrętne emocje skumulowane w jego organizmie.

– Tak, naprawdę piękne oczy.

Jeden-zero dla Deku, pieprzyć go.

– Serio? – Ruch ze strony młodszego był niespodziewany. Midoriya nawet nie zarejestrował, gdy blondyn stał tuż przed nim, kładąc dłoń zaraz koło jego łokcia i zniżając głowę, pochylił się nad jego twarzą. Złote kosmyki zatańczyły lekko w powietrzu, które stało się cięższe w ułamku sekundy. – Uważaj, żebyś się nie zakochał, Deku. – Przeciągnięcie jego przezwiska wywołało miły deszcz, który zaraz ustąpił miejsca bólowi po pstryknięciu w jego mały, piegowaty nos, który zmarszczył się mimowolnie.

I może gdyby nie dłoń rozmasowująca obolały czubek, Bakugo łatwo zauważyłby, że tym razem wygrał tę małą wojnę.

‒ ⏮◀⏸▶⏭ ‒

Sesja rozpoczęła się od przedstawienia każdemu z modeli poszczególnych pomysłów na każdy panel. Midoriya rozgadywał się nad każdym szczegółem, z zafascynowaniem opowiadając o swoim pomyśle doprawionym uwagami blondyna. Katsuki z boku wyglądał na zainteresowanego każdym słowem piosenkarza, ale to na co zwracał uwagę przez cały czas i czego nikt z tu zgromadzonych nie wiedział, na pewno nie było słowami. To za czym podążał wzrokiem i myślami, były dłonie wokalisty ozdobione jego charakterystycznymi pierścieniami. Pierwszy raz mógł zobaczyć i skupić uwagę krwistych oczu na dłużej, patrząc na ten kultowy zestaw na żywo, który wokalista nosił na dłoniach tak wiele razy. Duża czaszka z rubinowymi diamentami zamiast oczu, zajmujący aż dwa palce srebrno-czarny krzyż i rozciągający się przez ponad połowę środkowego palca znany dla wielu z anime Nana, piękny produkt od Vivienne Westwood.

Bakugo był iście zauroczony tym widokiem.

Gdy Izuku przestał mówić, zaprosił wszystkich do przebieralni, gdzie czekały na nich już idealnie wyprasowane i pachnące ubrania. Sam prowadzący pozostał na sali, nadzorując ostatnie poprawki w tworzeniu ścianek. Z minuty na minutę wyglądało to coraz piękniej, a gdy Katsuki powrócił już na salę w białej, aksamitnej koszuli z dużym dekoltem i bufiastymi rękawami ozdobionymi przez dwa, niedługie złote łańcuszki, idealnie pasujące do zdobień szerokiego pasa niesionego w dłoni, który miał za zadanie perfekcyjnie podkreślić jego wąska taię, chłopak na nowo poczuł, że chciałby uwiecznić kolejną sesję na papierze.

Gdy był tu pierwszy raz, nie spodziewał się, jak potrafi zainspirować jedna sesja, a co dopiero kilka, które zdążą wykonać do zakończenia projektu. Każdy mały szczegół w zdjęciach nakręcał spiralę myśli, chcących wyskoczyć z jego głowy wprost do jego szkicownika.

– Jesteś gotowy?

– A wyglądam jakbym był? – zapytał, trzymając w dłoni skórzany pas i podnosząc jedna z brwi ku górze. Jego wyraz twarzy był iście komiczny w tamtej chwili.

– Zaraz powinniśmy robić pierwsze zdjęcia, więc założymy ci zaraz jakąś biżuterię.

Te parę słów z jego ust przywołały wspomnienia z wczorajszej sesji. Dotyk jego dłoni i przyjemne mrowienie, które Bakugo chciałby znów poczuć.

– Jak ci się podoba na sesji? Trochę chaotycznie tu, prawda? – Długie palce złapały za delikatny wisiorek z mieniącą się w świetle drobną zawieszką, przekładając przez głowę młodszego. Zapiął go szybko, lecz starannie, a zaraz potem odebrał z rąk młodszego pas.

– Postarałeś się w przygotowaniach, tego nie mogę ci odjąć. No i wziąłeś do serca moje wczorajsze rady, więc oczywiście, że mi się podoba. – Chamski uśmiech, którego Midoriya nie mógł zobaczyć, wykwitł na wąskich ustach. – Ale mam wrażenie, że to nie wszystko, co przygotowałeś, prawda? Gdzie ta sesja, o której wczoraj tak mówiłeś?

Uczucie owijanego wokół talii pasa narosło, gdy palce wokalisty poprawiały mocny sznur wpleciony w każde złote oczko. Wbijał wzrok w wytłoczone zdobienia, samemu zaraz się uśmiechając.

– Gdyby nie wczorajsza lampa, widziałabyś już to wczorajszego dnia, ale świat chce żebyś jeszcze na to poczekał. Na dziś zamówiłem wszystkie białe kwiaty, więc nie mogłem z tego zrezygnować. Zmarnowałyby się do jutra i nie były tak piękne. – Pociągnął mocniej za jeden ze sznurów, zaciskając bardziej materiał już i tak dokładnie przylegającego do ciała młodszego pasa. Zawiązując koniec w kokardkę, pochylił się delikatnie w stronę blondyna, chrypiąc trochę ciszej do jego ucha. – Tak bardzo nie możesz doczekać się mnie w gorącym wydaniu?

– Nie pieprz głupot, cholerny Deku.

Pacnięcie w dłonie wydało charakterystyczny dźwięk, który nie do końca sprowadził chłopaka na ziemie.

– Och, już, już, spokojnie. – Uniesione do góry ręce w geście poddania, zaprzeczały jego mimice twarzy i kolejnym słowom. – Jesteś taki uroczy jak się złościsz, Kacchan...

Miał chęć kazać mu spieprzać na drzewo, gdy znów usłyszał zdrobnienie swojego imienia, lecz kolejny raz, kontrolująca wszystko z boku Uraraka Ochaco, rozgoniła ich, tym samym zaczynając pierwsze zdjęcia do sesji. Na pierwszy ogień tak jak ostatnio została rzucona doświadczona już Camie, która jak zawsze dobrze sobie poradziła. Wplątane w jej włosy kwiaty dodawały jej dużo uroku, a śnieżnobiała suknia wtapiająca się w białą podłogę obsypaną takiego samego koloru płatkami róż, wyglądała magicznie na ujęciach. Dwójka zawsze roześmianych znajomych, którzy tego dnia na szczęście Katsukiego nie zagadywała go, a wręcz przeciwnie, dziś to oni w towarzystwie wizażystki spędzali czas przy stole z kawą i herbatą, przypatrując się z boku otoczeniu, byli w kolejce zaraz po popielatowłosej, pozując razem i oddzielnie w równie pięknych okolicznościach.

Blondyn przez chwilę zapominał, że ktoś istnieje poza nim i jego zaczepialskim piosenkarzem.

Gdy ostatnia ze ścianek była w całości gotowa, nadeszła kolej blondyna.

Bakugo położył się delikatnie na kwiatowej podłodze, która wyglądała przecudownie w świetle rzucanym w góry. Zatapiając tył głowy w miękkich płatkach, poczuł jeszcze intensywniejszą woń wydobywającą się z każdego pąka, tak słodko i świeżo drażniącą jego nos. Wypuścił spokojnie powietrze ustami, przymykają oczy. Miał chęć zostać w tej pozycji, zasnąć na kwiatowym łożu i popaść w najbardziej klimatyczną drzemkę, jaką było mu dane zrobić, lecz głos zielonowłosego chłopaka zwrócił jego uwagę na nowo.

A może to już sen? Midoriya wyglądał tak pięknie z uśmiechem na ustach i bukietem intensywnie czerwonych kwiatów trzymanych blisko piersi.

– Hej, tylko mi tu nie zaśnij... – cichy chichot wydobył się z gardła wokalisty. Był przyjemny jak zawsze. Wręcz kojący. – Muszę ułożyć na tobie inne kwiaty, więc bądź grzeczny i nie ruszaj się.

Chociaż słowa te można by odebrać jako kolejną figlarną zabawę ze strony starszego, jego delikatny uśmiech wyglądał naprawdę niewinnie, a precyzja, z jaką układał kwiaty na środku klatki piersiowej i po prawej stronie twarzy Bakugo była daleka od żartów, które Katsuki słyszał z jego ust coraz częściej.

– Idealnie.

Ciche słowa, wypowiedziane jakby do samego siebie sprawiły, że Bakugo poczuł ciepło roztaczające się po jego sylwetce. Jakaś część jego, ta, która zawsze była pewna siebie, zaśmiała się w środku na te słowa. Dopiero teraz to zauważył? pomyślał w głowie. Natomiast ta strona blondyna, której zasychało w gardle na samą myśl o zielonowłosym, wykwitła dorodnym różem na jego wrażliwych uszach.

– Och, zapomnieliśmy o jeszcze jednej biżuterii. Gdzie ja mam głowę! – Kolejna salwa chichotu zalała przestrzeń. Bakugo dziękował sobie w myślach za to, że dziś sesja była bardziej rozbudowana i prowadzona na dwóch ściankach, przez co nie musieli się z niczym spieszyć, ani czuć niepotrzebnego wzroku kogokolwiek z personelu.

Chociaż i tak czuł na sobie czyjeś oczy od dawna...

Nie zarejestrował faktu, gdy Izuku odszedł na moment po wcześniej wspomnianą biżuterię i zaraz wrócił, znów klęcząc prawie nad leżącą sylwetką mniejszego. Spoglądał to na swoje dłonie, to na nastolatka, zastanawiając się, czy nie przesadzi, dodając coś jeszcze. Chwile mu zajęło, nim zrezygnował z tego, tłumacząc, że dodadzą coś w zbliżeniach. Postanowił zachować tylko wcześniej założony przez niego wisiorek, łamiąc sobie serce na myśl o schowaniu go znów do pudełka.

Był piękny, tak samo jak każdy który wybrał do swojej kolekcji  i na pewno Katsukiemu się podoba.

Nie przedłużając, zabrali się wreszcie za pstrykanie pierwszych zdjęć. Każde z nich wyglądało pięknie. Delikatniejsza uroda Bakugo, jego jasna cera i włosy, przełamywane ostrym spojrzeniem wyglądały olśniewająco na każdym zdjęciu. Kwiaty wyglądały jak jego druga skóra, leżąc lekko na jego ciele, wychodząc spod śnieżnobiałej koszuli, którą przywdział na prośbę Izuku. Czerwień odgrywała tu dużą rolę, wkradała się do spokojnego tła, zakłócając tę niewinność jasnego koloru. Rubinowe kwiaty wyglądały jak krew wypływająca z ran w postaci dużych róż, a złote dodatki mieniły się w snopach światła, dopełniając całość. Seria zdjęć pod różnymi kątami pozwoliła na wydobycie całego potencjału z przystojnej twarzy modela, jego iście królewskich rysów twarzy, które tak idealnie komponowały się do całości. Wyglądał jak książę uciekający co ranek ze swojej komnaty wgłąb różanego ogrodu, gdzie odpoczywa zbierając myśli przed kolejnym dniem ciągłego pilnowania się i sprawiania wrażenia ułożonego i pozbawionego chęci poznawania świata człowieka.

Zbliżenia które wykonani najpierw na szyje, a potem na dłoń, już w innej kompozycji kwiatowej, także skradły serce niejednej osoby będącej na sali. Wszyscy, którzy się temu przyglądali byli zachwyceni, a gdy zdjęcia zostały wyświetlone na ekranach laptopów, główny pomysłodawca nie potrafił nie sapnąć z zadowolenia, stwierdzając, że wszystko poszło idealnie po jego myśli. Podobało mu się, jak spokojnie wyglądały kadry, gdzie Kacchan zamykał oczy. Wyglądał tak spokojnie i niewinnie, natomiast te, gdzie jego rubinowe oczy wpatrywały się w aparat, przeszywały swoją intensywnością i nadawały nutki czegoś groźnego. Myśl o pomalowaniu jego oczu była strzałem w dziesiątkę.

Sam blondyn także był zadowolony ze swojej pracy, a myśl o tym, że nie codziennie każdy może liczyć na zaproszenie do takiego projektu, powodowała intensywniejszą falę przyjemnych emocji, które znów zaczęły kotłować się w jego piersi.

A już na pewno w momencie, gdy skrzyżował spojrzenie z intensywnie zielonymi tęczówkami.

Bakugo miał wrażenie, że spojrzenie szmaragdowych oczu pociemniało, gdy Deku wpatrywał się w niego, widocznie zaciskając szczękę. Poczuł dziwny dreszcz przechodzący mu po kręgosłupie, na którego uczucie wzdrygnął się mimowolnie. Dopiero słowa szatynki, obwieszczające zakończenie na dziś sesji zdjęciowej, wyrwało Katsukiego ze swoistego zamyślenia. Oderwał wzrok od piegowatej twarzy, spoglądając w stronę ścianki zdjęciowej, a gdy wrócił oczami w miejsce, gdzie znajdował się wcześniej piosenkarz, jego już nie było.

Niewiele myśląc, spojrzał na godzinę w telefonie, wychodząc z pomieszczenia. Miał dużo czasu dla siebie, nim wieczorem wykona swoją codzienną pielęgnację i położy się spać. W głowie już tworzył mu się nowy pomysł na rysunek, a palce świerzbiły go niemożliwie od chęci wzięcia w dłonie szkicownika. Nie mając na to za wielkiej możliwości, chwycił za telefonem i przeskanował pobieżnie wzrokiem wiadomości, które bez przerwy wyskakiwały mu na komunikatorze. Był świadkiem zawziętej rozmowy Kaminariego ze samym sobą.

@denks

Bize wy nie wjecie jak ja jestem zdenerwowany i czego się teraz dowiedziałem. starcilem wiarę w ludzkosc i w to, czy ktokolwiek jeszcze nie patrzy na czubek własnego nosa. jakby??? tak potraktowac drugiego czlowieka???? oszukac go, pomimo tych uczuć, tak nie próbować wszytskieho naprawic? MIELI TYLE OKAZJI

muszę aż ochłonąc vo mnie pikebeo

@dbtch

????

@denks

babcia zrobiła dziś lazanie jedyny powód do usmiehcu

@dbtch

czy ty właśnie obejrzałeś najnowszy odcinek biedronki i czarnego kota?

@denks

TAK I AMM DOŚĆ TEGO CO TAM SIĘ DZIEJE, NIE MUWCIE DO MNIE

Nastolatek pokręcił głowa z rezygnacją, widząc ostatnią wiadomość od złotowłosego. Denki wydawał się być naprawdę wkręcony w nową pozycję na liście oglądanych rzeczy, a kolejne w tym tygodniu profilowe ukazujące Czarnego Kota tylko potwierdzało jego przypuszczenia. Czerwonooki już mentalnie przygotowywał się, że zafiksowany na tym punkcie Kaminarii będzie zalewać ich ciekawostkami z życia narysowanych postaci w każdej wolnej chwili, co nie było zasadniczo problem dla żadnego z nich – nawet dla ekstremalnie szybko irytującego się Bakugo, który w ekspresowym tempie przedostał się wreszcie do przebieralni. Nucił sobie coś pod nosem, szukając wcześniej pozostawionych tu ubrań, wyjmując z torby słuchawki, za którymi zdążył nieświadomie zatęsknić przez okres sesji. Miał chęć już teraz zrezygnować z przebierania i skupić się na piosenkach z nowej playlisty, ale chcąc nie chcąc, musiał z tego na razie zrezygnować. A trzeba mieć na uwadze, że Katsuki naprawdę kochał muzykę, więc było to dla niego naprawdę bolesne.

Prawie tak bolesne, jak dowiedzenie się, że twój ulubiony jabłkowy sok został wyprzedany i jesteś skazany na zakup tego pomarańczowego, cholernie kwaśnego napoju. Doprawdy bolesne.

Huk otwieranych drzwi mimowolnie wzdrygnął ciałem mniejszego. Nie spodziewał się ujrzeć tu nikogo, a zwłaszcza zielonookiego chłopaka, który tak perfidnie wcześniej uciekł mu z oczu.

– Kacchan... – ochrypły głos zielonowłosego wdarł się do uszu Bakugo, przyprawiając go niemało co o zawał. Sapnął w akcie zaskoczenia, zaraz delikatnie się rozluźniając, zdając sobie sprawę z tego, że to tylko Midoriya.

– Co tu robisz?

Pytanie zawisło w powietrzu na krótką chwilę. Wyższy chłopak oparł się z założonymi dłońmi o zatrzaśnięte drzwi, przypatrując się blondynowi nieodgadnionym spojrzeniem. Katsuki przyglądał się jego odbiciu w lustrze toaletki, przed którą sterczał odkąd zakończyli sesję i mogli udać się do przebieralni. Nie widząc żadnej reakcji, młodszy wymamrotał coś pod nosem, zaczynając zajmować się swoimi sprawami. Schował do plecaka parę rzeczy z blatu, w tym małą butelkę wody, którą zawsze zabierał ze sobą, mając na uwadze dobre nawodnienie organizmu. Gdy znów się wyprostował i spojrzał przed siebie, nie spodziewał ujrzeć piegowatą twarz tak blisko.

I poczuć jego perfum tak intensywnie.

– Wiesz, do czego służą te łańcuszki? – Midoriya zadał pytanie, sięgając dłonią w stronę zwisających po bokach ramion doczepionych do śnieżnobiałej, miękkiej koszuli, złotych zdobień dodających uroku całemu jego wyglądowi. – Gdy ułożysz je tu... – Przesunął je wyżej, tak, że wyglądały teraz bardziej, jak delikatne, cienkie szelki. – A koszule opuścisz tu... – Pociągnął na boki materiału, odkrywając tym samym skórę ramion młodego chłopaka. – Będziesz wyglądać tak idealnie, że aż chciałbym cię dotknąć.

Głos ugrzązł w gardle Katsukiego, akurat w momencie, gdy piosenka w radio zmieniła swoje brzmienie. Pierwsze nuty nowej piosenki Hoziera „Eat your young" rozbrzmiewały w garderobie mocnym, głośniejszym brzmieniem, a Bakugo nie potrafił skupić się na niej, nie wiedząc co myśleć. Nie był pewny czy chłopak żartuje i bawi się właśnie swoim fanem, czy może naprawdę ma na myśli to, co powiedział i och, kim byłby Katsuki Bakugo, żeby teraz nie powiedzieć tego, co dzisiejszego dnia przewijało mu się przez myśli tak wiele razy?

– Więc mnie dotknij.

Deku mruknął przyjemnie za jego plecami, uśmiechając się do siebie pod nosem. Piosenka idealnie pasowała do jego zamiarów.

I'm starving, darling... Let me put my lips to something. Let me wrap my teeth around the world... – Midoriya przejechał wierzchem dłoni po dopiero co odkrytym ramieniu, powodując dreszcze na skórze młodszego. Czuł je przebiegające pod palcami ozdobnymi paroma srebrnymi pierścieniami i nie potrafił nie uśmiechnąć się mocniej na to uczucie.

Honey, I wanna race you to the table. If you hesitate, the getting is gone.

Złożył drobny, mokry pocałunek na jasnej skórze, spoglądając wprost na swoje odbicie. Wbił spojrzenie spod długich, ciemnych rzęs w czerwone odpowiedniczki, które nadal z szokiem wpatrywały się w lustro. Poczuł delikatne palce na swojej własnej dłoni, która znalazła swoje miejsce na biodrze modela. Napierały na niego na tyle, że Midoriya nie potrafił nie złapać mocniej i nie wbić knykci w czarny materiał spodni.

Get some. Pull up the ladder when the flood comes. Throw enough rope until the legs have swung.

Starszy zakołysał ich ciałami do rytmu piosenki, wyśpiewując kolejne wersy piosenki wprost do rozgrzanego ucha blondyna. Kącik jego ust powędrował znów ku górze, widząc żar, jaki wpłynął na policzki blondyna. Zadrżał na myśl, że działa na niego dokładnie tak, jak chciał.

Jego dłonie wędrowały od biodra w kierunku podbrzusza Katsukiego raz za razem, rozgrzewając ich skórę. Przejeżdżali po śliskiej fakturze jeszcze niezdjętego zdobionego, ciemnego pasa idealnie podkreślającego, jak talia młodszego była wąska w porównaniu do jego wyćwiczonych, szerokich barków. Izuku nie potrafił powstrzymać się przed chęcią objęcia go obiema dłońmi, a gdy już to zrobił, a jego kciukom brakowało zaledwie parę centymetrów by otarły się o siebie, nie mógł powstrzymać westchnienia pełnego emocji.

You can't buy this fineness. Let me see the heat get to it. Let me watch the dressing start to peel.

Pociągnął za zawiązane na kokardkę sznurki trzymające w ryzach skórzany pas. Ścisk na talii zniknął, zaraz znów pojawiając się tym razem z większą siłą. Plecy mniejszego wygięły się, zaraz przylegając do szerokiej klatki piersiowej wokalisty. Deku skupił całą swoją uwagę na muskaniu gorącego ucha, który obrał sobie za cel. Owiał go gorącym oddechem, majstrując coś znowu przy talii mniejszego. Jego ruchy stały się powolne i delikatne, jakby skupiał się na ich dokładności z należytą precyzją, dodatkowo podnosząc temperaturę w pomieszczeniu.

Było duszno, gdy pozbył się wreszcie ciasnego pasa, mogąc teraz bez problemu dotknąć skóry jego brzucha, obejmując go wciąż ramionami od tyłu. Miłe uczucie rodziło się w piersi blondyna, ale różniło się od wszystkiego, czego doświadczył przez swoje całe życie. Nie umiał jednoznacznie określić, co czuł, ale był pewny, że ekscytacja zaczęła przyćmiewać jego wątpliwości.

Kacchan... – urywane sapnięcie uleciało ze spierzchniętych warg piosenkarza. Oblizał je pośpiesznie, przylegając mocniej klatką piersiową do pleców mniejszego. Zaczął zachłannie obcałowywać odkryte ramiona blondyna, jakby nagle zaczął bać się, że zaraz jego czas minie, a chłopak o jasnej skórze zniknie w jego ramionach w mgnieniu oka.

Mocny ucisk na wąskich biodrach na moment pogłębił się, lecz bo ułamku sekundy zniknął, gdy starszy obrócił blondyna ku sobie, stojąc blisko twarzy drugiego. Bakugo poczuł mocniejsze, bolące wypieki na uszach, gdy ich wzrok wbijał się w siebie nawzajem. Jego usta piekły niemożliwie, gdy zahaczał o nie zęby, powstrzymując się od wydania jakiegokolwiek dźwięku.

Midoriya zszedł na kolana, nie odrywając wzroku od krwistych tęczówek. Posłał w stronę blondyna prowokujący uśmiech, tak jakby samo to, w jakiej sytuacji się znaleźli, nie było wystarczająco zabójcze dla serduszka młodszego. Serce Bakugo wybijało szybki rytm, na tyle głośny, że ten obawiał się, że zielonowłosy, a nawet i osoby znajdujące się na drugim końcu budynku są w stanie usłyszeć jego mocny stukot. W jego żyłach na nowo zaczął rezonował strach zmieszany z ekscytacją znalezienia się w tak intymnej sytuacji ze swoim ulubionym, piegowatym piosenkarzem, który z dołu wyglądał jeszcze piękniej, niż ktokolwiek pewnie mógł sobie to wyobrazić.

Pociągnął za szlufki od jego ciemnych spodni, przybliżając jego ciało ku sobie. Był blisko, bardzo blisko jego wrażliwego miejsca, na tyle blisko, że Bakugo mógł poczuć jego rozgrzany oddech na skórze odkrytego podbrzusza. Blondyn wbił palce w blat stołu za nim, nie wiedząc jak inaczej dać ujścia kotłującym się w nim emocją. Wydawał się nie oddychać, jakby wzięcie przez niego oddechu miało rozbić obraz, który właśnie się przed nim tworzył i wciągał jak najciekawszy na świecie film. Pomimo że spoglądali sobie w oczy, Katsuki z łatwością widział, jak zwinne palce Deku pozbywając się najpierw zapiętego guzika, a potem zamka, powoli, jakby w katorgach dla młodszego rozpinając go ku dołowi w zwolnionym tempie.

A może tylko mu się wydawało?

Miał wrażenie, jakby świat zwolnił, a zarazem pędził wokół niego w zawrotnym tempie. Skupiał się na zielonowłosym mężczyźnie, słysząc głośne bicie swego serca, zdradzające to, jak bardzo zaciekawiony i przerażony był całą tą sytuacją, w której ewidentnie znalazł się po raz pierwszy. Jego niedoświadczenie wręcz rezonowało w powietrzu, nadając tej chwili jeszcze bardziej wyjątkowego smaku.

– Czy to twój pierwszy raz, Kacchan? – Ochrypłe słowa opuściły gardło wokalisty, a na jego ustach wykwitł drobny uśmiech. Wyglądał tak, jakby naprawdę poważnie chciał znać odpowiedź młodszego, akceptując z góry każdą możliwość.

Katsuki pokiwał głowa na tak, zawstydzając się głęboko. Nie obchodziło go to, że nie robił nigdy nic z tych rzeczy. Zawstydziło go to, że tym pierwszym będzie osoba, o której nigdy nie śnił. Osoba, która najpierw dała mu wokalne przedstawienie, a później dotyk, powodujący przyjemne ciarki, których mógłby... chciałby doświadczać bez końca.

Midoriya wyglądał niewinnie, widząc jego kiwnięcie. Jego uśmiech rozkwitł jeszcze mocniej, a jego piegowate policzki przybrały lekkiego, różowego koloru. To było dziwne uczucie, patrzeć na niego z tej perspektywy, podziwiać jak jego piegi mniej odznaczają się na jego skórze, a jego oczka świecą nieznajomym blaskiem. Blondyn patrzył na niego jak zahipnotyzowany, czując, jak długie palce muskają materiał jego ciemnych bokserek, a on potrafił tylko patrzeć wprost w jego twarz i zatracać się w kółko i w kółko w tych dużych, zielonych oczach tak ślicznie na niego patrzących.

– Jeśli będziesz chciał to zakończyć, powiedz tylko słowo. – Ciche słowa wypływające z ust zielonookiego, niespodziewanie wywołały przyjemne uczucie w blondynie. – Zależy mi na tym, żebyś czuł się najlepiej.

Kolejne kiwnięcie ze strony blondyna w momencie rozbrzmienia „Party Monster" od The Weekend w radio utwierdziło go tylko w przekonaniu, że może brnąć w to dalej.

Och i jak cholernie był z tego zadowolony.

Teraz to chytry uśmiech zdobił jego usta, gdy szybkim ruchem pociągnął ku dołowi ubranie młodszego, wywołując u niego ciche sapnięcie zaskoczenia. Popatrzył na ciało młodszego, mogąc zachłannym wzrokiem podziwiać do czego doprowadził swojego słodkiego fana i wreszcie wziąć za to odpowiedzialność, muskając ustami zaróżowioną, mokrą główkę. Przyjemny dźwięk uleciał z ust Bakugo, powodując pulsujący ból w schowanym w spodniach członku Izuku. Zielonowłosy zrzucił to na drugi plan, skupiając się na słonym smaku Kacchana i nieumiejętnie powstrzymywanych jękach, które nakręcały go tylko mocniej i mocniej, a on nie miał zamiaru się hamować. Zatoczył jedno, drugie, a potem trzecie kółeczko patrząc w górę i podziwiając, jak ekspresja blondyna zmienia się diametralnie na nowe uczucie, które przyszło niespodziewanie i rozbiegło się po jego ciele w postaci przyjemnego dreszczu. Bakugo zaciskał oczy, czerwieniąc się dorodnie, gdy język wokalisty znalazł swoje miejsce po boku jego długości, liżąc go z dołu do góry, nadając całości poślizgu, na tyle by mógł swoją dłonią otoczyć go i przesuwać powolnie, bezustannie niosąc za sobą nowe fale przyjemności.

Niedoświadczony chłopak nigdy wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, jak dobrze mógł poczuć się dzięki tym małym pieszczotą serwowanym przez klęczącego przed nim chłopaka. Gdyby Midoriya słyszał jego myśli, z pewnością zapewniłby go, że to tylko czubek góry lodowej mnóstwa pomysłów i sposobów sprawienia sobie nieziemskiej przyjemności.

Izuku nie próżnował i zaraz na poważnie w całości oddał się wykonywanej pracy. Jakby z zaciekawieniem muskał, całował i lizał go w wielu miejscach na całej długości, niewinnie spoglądając na twarz chłopaka. Jego śliczne oczka błyszczały z dołu, odbijając od siebie światła lamp zawieszonych nad sufitem. Biżuteria, którą miał na sobie przez cały czas sesji przyjemnie brzęczała przy każdym ruchu głową czy dłonią. Oparł się jedną z nich o udo młodszego chłopak, ściskając je miarowo. Czuł niepoprawną chęć dotykania go, co musiał zdusić w sobie, by jak najlepiej wykonać swoją powinność.

Midoriya dotknął opuszkami drżącej dłoni ułożonej na gładkim podbrzuszu. Bakugo wzdrygnął się lekko, otwierając wreszcie zaciśnięte oczy. Spotkał się z najgorętszym widokiem, jaki było mu dane ujrzeć w swoim osiemnastoletnim życiu, na co nie mógł powstrzymać głośnego sapnięcia. Wyciągnął mocniej swoją dłoń, ku odpowiedniczce Midoriyii i splótł zimne palce z tymi rozgrzanymi. Ten kontrast przyniósł swoiste uczucie ulgi dla nich obu, a dotyk, jaki sobie podarowali, splatając ze sobą dłonie, sprawiał, że sytuacja, w jakiej właśnie się znajdowali, dla obu z nich wydawała się być pełniejsza i bardziej komfortowa.

Rubinowe spojrzenie nie opuszczało piegowatej twarzy i lepkich ust wydających mokre dźwięki za każdym razem, gdy zielonooki wokalista pochylał się delikatnie do przodu, biorąc do ust kolejne centymetry dużej długości.

Zadrżał mocniej na rosnące w podbrzuszu uczucie spełnienia. Ścisnął mocniej dłoń, nieświadomie wbijając paznokcie w opaloną, piegowatą skórę. Jego warga wyswobodziła się spod nacisku zębów, przez mocniejsze, bardziej chaotyczne ruchy, które nieubłaganie zbliżały go ku końcowi, a on nie mając już siły hamować swojego głosu, poddał się przyjemności, kończąc z przeciągłym mruknięciem w buzi swojego ulubionego piosenkarza.

Ja pierdole, czy Deku naprawdę zrobił mu dobrze swoimi ustami?

Czerwone oczy z szokiem wpatrywały się w bałagan, jaki sprawiła cała ich niegrzeczna zabawa. Kręcona krzywka delikatnie lepiła się do czoła, gdy Izuku cofnął się w mokrym dźwiękiem, wystawiając język przed siebie. Czerwone od zmęczenia policzki idealnie kontrastowały z białym nasieniem, które zaraz połknął, krzywiąc się delikatnie. Srebrny kolczyk przytwierdzony do języka zabłysnął, gdy zlizał ostatnie krople z kącików ust i uśmiechnął się niewinnie w stronę Bakugo. Blondyn musiał wyglądać doprawdy komicznie z czerwonymi uszami i niedowierzaniem zmieszanym z przyjemnością wymalowaną na twarzy, wpatrując się w nadal siedzącego na podłodze Izuku.

Ale gdy ten zrównał się już z nim wzrokiem, wstając z czerwonych od tarcia o posadzkę kolan, nawet nie dbając o poprawienie swojego ubrania, pochylił się odrobinę w stronę młodszego, muskając wargami jego wrażliwe ucho. Jego ciało zadrżało na uczucie gorącego oddechu i dźwięku sapnięcia równie mocno, co na kolejne słowa wypowiedziane cicho z ust starszego.

– Cieszę się w takim razie, że i mój pierwszy raz był z tobą.

A po tym Bakugo już wiedział, że nigdy wcześniej nie był bliżej gwiazd tak jak w tym momencie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro