Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- coma ♫

Pomimo że Midoriya wyglądał, jakby miał wejść pierwszy na salę, to Bakugo postąpił pierwszy krok przez próg, będąc delikatnie prowadzony do przodu przez dłoń starszego.

Kolejny ciepły prąd przechodzący po plecach do kolekcji.

Od razu zostali przywitani hałasem panującym w pomieszczeniu. Rumot rozstawianego sprzętu, rozmowy personelu i asystenci chodzący w tę i z powrotem, skupieni na swoich zadaniach, nawet nie zwracali swojej uwagi na przybyłych gości. Dopiero szatynka w wysokich butach, luźnych lnianych spodniach i koszuli kolorystycznie dopełniającej jej brązowo-beżowy outfit, spojrzała w ich stronę z krzywą miną.

‒ Myślisz, że jest zła? ‒ szept Midoriyii dotarł do uszu blondyna, zwracając jego uwagę. Spojrzał najpierw na niego, a później na menadżerkę zielonowłosego.

‒ Mieliśmy być tu ponad pół godziny temu, myślisz, że nie jest zła? Po tym, jak gniecie te kartki, wygląda, jakby miała zaraz rozpętać wojnę.

‒ Co, jakie kartki? ‒ Wzrok wokalisty utknął na trzymanej w dłoni Uraraki gazecie. Jedna ze stron wyglądała na wyszarpana z magazynu i zmiętą na tyle, że chyba nawet cudem nie dałoby się jej uratować. ‒ Ocha... ‒ Zaczął cicho Izuku. Wyglądał nagle na przeraźliwie załamanego.

‒ Ostrzegałam. ‒ Szatynka wyciągnęła w jego stronę otworzony z folii magazyn i jedną z wydartych kartek. Midoriya odebrał od niej przedmiot, nawet na niego nie patrząc. ‒ Szykujcie się, zaraz zaczynamy.

Wcześniejszy dobry humor Izuku jakby nagle wyparował. Jego twarz przybrała ponury wyraz, którego blondyn nigdy wcześniej u niego nie widział. Katsuki wyciągnął dłoń w jego kierunku, niemo prosząc o trzymany przedmiot. Był ciekawy, co takiego sprawiło, że ten wręcz zawsze tryskający energią chłopak stracił blask. Spojrzeniem krwistych tęczówek najpierw przejechał po magazynie, uśmiechając się w duszy do siebie. Poznawał go, widział go w wielu sklepach na wystawach, czy kartkował go ostrożnie, gdy była tylko taka możliwość. Blondwłosy superbohater widniejący na okładce odblokował wiele z jego dziecięcych wspomnień, które zdawać by się mogło, że już dawno zapomniał. Tę nostalgiczną chwilę przerwało spojrzenie na łudząco podobną do magazynowej strony pomiętą kartkę. Podobna jakość papieru i kolorystyka nadana w artykule sprawiała, że na pierwszy rzut oka wyglądała jak wydarta prosto z magazynu, ale...

Bakugo musiał zakryć dłonią buzie, gdy wypuszczając chichot z ust, zagłębiał się w historię opisaną na kolorowej stronie. Szybko przykuł tym uwagę głównego wokalisty, zaciekawionego cały zajściem, które działo się tuż przed jego oczami. Zajrzał niepewnie w stronę trzymanej kartki, zaraz wyrywając ją z delikatnych dłoni Bakugo i samemu z uwagą czytając tekst.

Zaskoczenie na twarzy piegowatego utworzyło parę zmarszczek, nim kręcąc głową, zaczął czytać wpis w jakiejś gazecie.

„‒ Jak on to połknął? - Norweski rybak Bjoern Frilund (64 l.) doznał szoku, kiedy rozpruł nożem brzuch dorodnego dorsza. W środku znalazł... dildo całkiem spory plastikowy wibrator. Dziwne, że ryba nie udławiła się tym kąskiem mówi, drapiąc się w głowę Norweg. -Pewnie myślała, że to kawałek ośmiornicy. Niektóre z nich mają podobny do dilda czerwonawy kolor tłumaczy. Nietypowego znaleziska rybak dokonał w czasie połowu w fiordach nieopodal miejscowości Eidsbygda. Deklaruje, że dildo odda właścicielowi, jeżeli tylko się do niego zgłosi. A ryby jeść nie zamierza. Bo się brzydzi..."

‒ OCHACO.

Kobieta nawet nie wzdrygnęła się na podniesiony głos chłopaka. Uśmiechnęła się tylko pod nosem, zadowolona ze swojego żartu, który Izuku łyknął z łatwością. Klasnęła w dłonie, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych.

‒ Dobra, zaczynamy sesje. Proszę modeli do mnie!

Po kolejnych niespełna dwudziestu minutach każda ze zwerbowanych do projektu osób miała na sobie ubranie do pierwszej sesji. Ochaco przedstawiła w jak najdokładniejszy sposób motyw pierwszej części ich spotkania, to co wraz z Midoriyą (pomysłodawcą całego projektu) i Hatsume - fotografką, wyróżnili za szczególne rzeczy warte ukazania w ich sesji. Zaczęli od prostego panelu. Szare tło i samotne krzesło na środku. Dużą rolę w całej kompozycji odgrywało światło, to ono nadawało tajemniczości w całym ujęciu. Aparat wydał specyficzny dźwięk parokrotnie, nim na wcześniej wspomnianym siedzeniu zasiadła Camie Utsushimi - jedna z bardziej doświadczonych w tej branży osób. Ubrana w za dużą, lecz nadal idealnie na niej leżącą marynarkę, czarne skórzane buty za kostkę i białe, długie, wychodzące nad obuwie skarpetki, usiadła, pewnie patrząc w kamerę. Delikatny makijaż, który zdążyli jej wykonać pod nieobecność gospodarza, wydawał się być jej druga skóra, idealnie komponując się z całością jej osoby.

‒ Camie jest zawodową modelka. ‒ Cichy szept rozbrzmiał gdzieś z tylu głowy Bakugo. Zerknął za siebie kątem oka, spotykając się z ciemną zielenią oczu Midoriyii. Nawet gdy stali za kamerą, gdzie światło było naprawdę mocno ściemnione, szmaragdowe oczy zdawały się błyszczeć swoim własnym światłem.

Bakugo kiwnął głową na znak, że słucha. Z zaciekawieniem przyglądał się, jak dziewczyna zmienia pozycję, instruowana przez ludzi z boku. Wydawała się być w tym naprawdę dobra i artystyczna dusza Katsukiego zdawała się dostać spóźniony prezent urodzinowy, jakim była możliwość przyglądania się temu wszystkiemu. Jakaś część jego poczuła, że chciałby to wszystko zawrzeć na papierze za pomocą węgla, ołówka czy farb.

‒ Czegoś mi brakuje w tych ujęciach... ‒ Kolejny szept, tym razem brzmiący tak, jakby wokalista mówił bardziej do siebie niż do chłopaka. ‒ Wydają się za proste... ‒ Zielone oczy utkwiły w stojącym równo krześle. Kolorowy, staromodny dywan, rozpostarty pod nim, przełamywał szarawo-brązową kompozycję.

‒ A gdybyś obrócił krzesło, tak, by to oparcie było po boku, ale pod kątem by to ono wychodziło na pierwszy plan? ‒ Katsuki zaczął, zwracając całkowitą uwagę starszego. Wyglądał na zaciekawionego, opierając długiej palce na podbródku.

‒ Mhm, mów dalej. ‒ Głos Deku przyjemnie zawibrował, sprawiając chwilę ciszy ze strony blondyna.

‒ Camie mogłaby usiąść tyłem, a nogi położyć na oparciu. To duże krzesło, więc nie powinna się przewrócić. ‒ Wskazał palcem na drewniany przedmiot, chcąc kontynuować, spojrzał na piegowatą twarz. ‒ Gdyby odchyliła się, nie dość, że ujęcie byłoby dobre, mogłaby od razu ukazać...

‒ O Boże tak, widzę to. Tak to jest to. Jesteś genialny. ‒ Śmiech uleciał z jego rumianych ust. Wyglądał tak pięknie, gdy się uśmiechał i zarażał swoim dobrym humorem innych, na tyle, że i kącik ust Bakugo lekko drgnął ku górze. ‒ Idziemy! ‒ Pociągnął delikatnie młodszego za nadgarstek, prowadząc w stronę różowowłosej dziewczyny. Od razu przedstawił jej pomysł, na który ona przystała z zaciekawieniem. W jakiś sposób wydawali się podobni do siebie.

Pomysł podsunięty przez blondyna okazał być się strzałem w dziesiątkę. Utsushimi idealnie odwzorowała swoją pozą myśli Bakugo. Jej popielate, gęste włosy lekkimi falami opadały na tył jej pleców, a rozwiązane sznurówki w ciemnych butach dodawały uroki całemu ujęciu.

Po wykonaniu serii zdjęć, wszyscy tu obecni mieli możliwość przyjrzenia się im na monitorach laptopów i jednym większym ekranie z boku sali. Deku z nieschodzącym od paru minut uśmiechem na twarzy patrzył na idealne jego zdaniem zdjęcia, które chciałby z pewnością użyć w projekcie. Wskazywał palcem na ekran, chwaląc mniejsze czy większe elementy obrazu, które przypadły mu do gustu.

‒ Gdybym wiedział wcześniej, że będziesz mieć takie dobre pomysły, to przyszedłbym z tobą przedyskutować wszystkie sesje. ‒ Izuku pochwalił czerwonookiego, zachęcając go do podejścia bliżej monitorów. ‒ To ujęcie jest rewelacyjne i będzie idealnie pasować do magazynu. Zrobiliśmy jeszcze przybliżenie na biżuterię i jest bosko.

Czerwone oczy zeskanowały z bliska wyświetlone zdjęcia. Musiał przyznać mu rację, wyglądały naprawdę dobrze, dokładnie tak jak w jego głowie. Delikatna biżuteria z zawieszkami zaprojektowanymi specjalnie na tę okazję prezentowała się nienagannie. Była prosta, ale śliczna, na pewno będzie czymś, co ludzie naprawdę będą chcieli kupić, wspierając cel projektu..

Chłopak nic nie odpowiedział. Przyjął to do wiadomości, czując miłe uczucie w piersi.

‒ Teraz twoja kolej. Wybierzmy jakiś zestaw dla ciebie.

Mówiąc te słowa, wyprostował się. Oblizał spierzchnięte usta, zaczynając pod nosem nucić jakąś piosenkę, kierując swoje kroki do stolika obok, z wyłożoną na blat biżuterią. Popatrzył na nią leniwie, a potem na blondyna. Zeskanował go od góry do dołu. Czarne, wyglądające jak użytkowane Vansy, białe skarpety i luźne, jeansowe spodnie z wepchniętym w nie przodem kolorowego, wełnianego swetra zdawały się być totalnie odbiegające od stylu ubierania się blondyna, który można było zauważyć na co dzień. Pomimo tego, Bakugo prezentował się w tym dobrze, może nie tak jak sam by tego pragnął, lecz na pewno wkomponowywał się w cały zamysł sesji, jaką mu narzucono.

Izuku po chwili namysłu wreszcie wybrał jedną z niewielu bransoletek, która prezentowała się na stole. Prosta, na cienkim łańcuszku, z płytkową zawieszką serca. Wyglądała w szmaragdowych oczach na cholernie uroczą i może dlatego akurat wybrał ją dla Katsukiego.

Spojrzeli na siebie porozumiewawczo i już parę sekund później Midoriya mógł z łatwością zapiąć ją na szczupłym nadgarstku blondyna. Ten nie protestował, rzucił tylko suche "cokolwiek", na pytanie, czy podoba mu się srebrny wisiorek. Za to Deku nie umiał nie pomyśleć, że łańcuszek ładnie leży na jego ręce. Chłodny odcień skóry Bakugo idealnie pasował do srebra, a na jego zadbane, delikatne dłonie miło się patrzyło. Miękka skóra, wystająca w nadgarstku chrząstka i rumiane kostki palców. To wszystko łączyło się w przyjemną całość, na którą Midoriya patrzył w zamyśleniu, dopóki jego wzrok znów nie wrócił do rubinowych oczu i prawie tego samego koloru uszu nastolatka.

Głos ugrzązł mu w gardle, gdy zdał sobie sprawę, że właśnie wypowiedział swoje myśli na głos, nie umiejąc powstrzymać się przez mamrotaniem, które często wymykało mu się spod kontroli. Sam poczuł żar na policzkach z zawstydzenia i zakrył twarz ramionami, jęcząc żałośnie. Wyglądał jak dorodna truskawka, z piegami ledwo co przebijającymi się przez rozgrzaną skórę. Pokręcił głową zmieszany i gdyby nie wołająca do siebie blond modela Uraraka, Midoriya stałby tam przez następne paręnaście, jak nie parędziesiąt sekund, czekając, aż ochłonie.

I chodź pochłonięty swoim własnym zawstydzeniem, gdzieś tam w myślach na ułamek sekundy powrócił do rumianych uszu chłopaka i tego, jak słodko wyglądał z zaskoczeniem wymalowanym na bladej twarzy.

Ale czy mógł mu się dziwić? Przecież nie codziennie twój ulubiony wokalista trzyma twoją dłoń, gładząc ją delikatnie i komplementując tak, jakby miał przed sobą pieprzone dzieło sztuki.

A na pewno nigdy w życiu blondyn nie przypuszczałby, że spotka go takie coś.

‒ ⏮◀⏸▶⏭ ‒

Część sesji, w której uczestniczył Bakugo wraz z Shindo, a potem ta, gdzie fotografowana była Hado przebiegła pomyślnie. Ujęcie niebieskowłosej było wykonane pod kloszem zaświeconej lampy, z garbowatym stojakiem i beżowym, lnianym kloszem. Siedziała na ciemnym dywanie, przy szarej, odrapanej ścianie. Zdjęcie miało w sobie coś mrocznego, światło ponownie odgrywało tu dużą rolę, rzucając na jej poważną twarz snop żółtego światła. Dym z papierosa unosił się wysoko nad jej głowę, dodając przełamania, w całej treści wykonanej fotografii. Wyglądała na poważną i samotną, zamkniętą i mającą za przyjaciela tylko niezdrowego papierosa.

Do wspólnego ujęcia Katsukiego i Yo potrzebowano dwóch krzeseł i dwóch dużych gazet. Jeden z nich (wypadło tu na blondyna) swoją pozycję przedstawiał do góry nogami, opierając nogi odziane w luźne jeansy o oparcie rzeźbionego, drewnianego krzesła, z głową zwisającą ku dołowi i w połowie zakrytą czytaną gazetą. Wykonano paręnaście różnych ujęć, jedno z całkowicie odkrytą twarzą blondyna i poważnym, przeszywającym wzrokiem, jedno z zakryta, czy też samo ujęcie jego dłoni ze srebrną biżuterią. Wyglądali poniekąd jak jing jang, z jaśniejszym outfitem czerwonookiego i tym ciemniejszym należącym do Shindo, który siedział prosto, z nogami założonymi na siebie. Midoriya wraz z zespołem idealnie przemycili w treści gazety trzymanej przez jednego, jak i drugiego chłopaka, hasła dotyczące projektu zielonowłosego.

‒ Świetnie, mamy to!

Różowowłosa dziewczyna za aparatem krzyknęła uradowana, kończąc długą serię zdjęć ostatnich ujęć. Każdy z obecnych odetchnął z ulgą na moment, odchodząc na bok, chcąc odpocząć po zakończeniu pierwszej część sesji. Przed nimi druga, zdaniem Bakugo ładniejsza, bardziej w jego stylu i cóż, odkąd tylko usłyszał słowa Midoriyii przy drzwiach - najbardziej wyczekiwana.

Nastolatek znalazł dla siebie idealne miejsce zaraz obok stołu z napojami. Po nalaniu ciepłego wywaru, sięgnął po swój całkiem zapomniany telefon, leżący w torbie i czekający na litość blondyna. Wszedł na konwersację prowadzoną z przyjaciółmi, czytając ostatnią wiadomość dostarczoną przez Denkiego chwilę wcześniej. Rozejrzał się po pomieszczeniu, zawieszając na moment wzrok w jednym miejscu i zaraz sam wyklikał parę słów, które ciążyły mu w organizmie od paru dobrych minut.

@denks

a wiecie że paruwek się nie gotuje, tylko wkłada na parę minut do zagotowanej wody, żeby zrobiły się ciepłe BO TO SĄ KIEŁBASKI PARZONE a nie surowe????

całe życie w błędzie boże drogi

@dbtch

jesteś popieprzony jeśli tego nie wiedziałeś, ale nie obchodzi mnie to, cokolwiek

ważne że Deku też jest na sesji.

i śpiewa ciągle coś pod nosem.

i właśnie zdjął koszulkę.

japierdole.

@denks

WOOOWOWOOOOW MOWILEM?????

napatrz się dopóki możesz, bo nie wiadomo czy jeszcze kiedyś uda ci się zobaczyć półnagiego pana piosenkarza deku...

OOPS, zapomniałem, że masz jego POLNAGI plakat nad lozkiem;Pp


Katsuki miał chęć odpisać coś na docinkę swojego przyjaciela, lecz mrugające przy scenie światło zwróciło jego uwagę. Przesunął tam wzrok, będąc świadkiem, jak dwie z czterech dużych lamp wyłączają się, a scena pokrywa się w delikatnej szarością.

Głośne westchnięcie wydobyło się z kogoś ust, zaraz mieszając się z innymi głosami. Gdzieś pomiędzy nimi mógł rozpoznać głos Uraraki Ochaco, przestawiającej drugą część sesji na jutrzejsze popołudnie i wysyłającej jednego z asystentów do innej części budynku po ‒ jak to podkreśliła ‒ cholernie ważne dokumenty. Sama zaraz zniknęła gdzieś za drzwiami z przytkniętym do ucha telefonem.

‒ Chyba nie mamy dziś szczęścia do współpracy z rzeczami martwymi... ‒ Zielonowłosy oparł się tyłkiem o stolik, przy którym młodszy stał od paru minut.

Bakugo zakręcił plastikową łyżeczką w swoim kubku pełnym herbaty, przytakując. Oboje patrzyli w ciszy na krzątających się po sali ludzi. Obserwowali, jak pracownicy składają sprzęt, a asystenci opuszczają pracownię, nie chcąc tracić ani minuty wolnego czasu. Widział żegnającą się ze wszystkimi parę jego nowych znajomych z pracy, którzy bez przerwy śmiali się z jakiejś nowej rzeczy opowiedzianej sobie nawzajem.

Żaden z nich nie przerywał ciszy. Dopiero stukot wysokich butów i mocny zapach perfum zwróci uwagę jednego z nich.

‒ Izuku, czy... ‒ Camie zaczęła mówić, stając wprost przed wokalistą.

‒ Nie. ‒ Uciął szybko, przeczuwając, co popielatowłosa ma na myśli. Odchrząknął, poprawiając się na miejscu. ‒ Przepraszam, dziś nie mój dzień. ‒ Spojrzał na nią łagodnie, posyłając wymuszony uśmiech.

‒ Więc co masz zamiar robić?

‒ Nie wiem... ‒ Wzruszył ramionami, bawiąc się dłońmi opartymi swobodnie o uda. ‒ Może pójdę na dół na siłownię. ‒ Ściskał opuszki palców, delikatnie za nie ciągnąc.

Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. Z założonymi na siebie ramionami i lustrującym piegowatą twarz wzrokiem, wyglądała na dziwnie zawiedzioną. Otworzyła delikatnie usta, pragnąc prawdopodobnie ciągnąć rozmowę dalej, gdyby nie donośniejszy, lekko chropowaty głos blondyna.

‒ Jest tu siłownia?

Pytanie, pomimo swojej normalności wywołało nieproporcjonalnie duże ożywienie w wyższym mężczyźnie.

‒ Oczywiście! ‒ powiedział, uśmiechając się delikatnie. ‒ I to całkiem dużą, ten hotel naprawdę jest genialny i wyposażony w tyle różnych rzeczy, że aż sam się zdziwiłem, gdy pierwszy raz tu byłem.

‒ I pewnie chorobliwie drogi.

‒ Trochę? ‒ Midoriya podrapał się w kark, przymykając oko. ‒ Ale wart swojej ceny. Widziałeś widok ze swojego okna, prawda? Jest nieziemski z każdej wysokości.

‒ Tu muszę ci przyznać racje.

Katsuki naprawdę musiał się zgodzić z zielonowłosym. Dzisiejszego ranka zastał naprawdę nieziemski widok za oknem, który od razu uwiecznił na paru fotografiach na swoim telefonie, lecz to, co sprawiło mu najwięcej przyjemności, było odtworzenie krajobrazu w swoim szkicowniku. Oprócz szarości ołówka dodał tam parę złotych, żółtych i pomarańczowych akcentów wdzierających się w obraz pod postacią słonecznych promieni. Przebijały się one przez zszarzałe wysokie budynki, nadając miastu życia.

Oboje nawet nie zdążyli zauważyć, kiedy z ich przestrzeni zniknęła wysoka, popielatowłosa dziewczyna. Nawet na moment nie zawracali sobie tym głowy, gdy wspólnie pochłonięci rozmową, a raczej przyjemnym monologiem ze strony Midoriyi, dotarli do recepcji hotelu. Starszy zaproponował, że poczeka na chłopaka tutaj, na parterze, gdy blondyn zajdzie do swojego tymczasowego lokum, zabierając ze sobą torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami. Pomysł ten wydawał się być najrozsądniejszy, patrząc, że oboje nie chcieli tracić czasu. Nim bakugo zniknął w głębi budynku, spojrzał się jeszcze ukradkiem na wokalistę stojącego przy recepcji. Opierał się dłońmi o blat, rozmawiając z uśmiechem z wysoką czarnowłosą dziewczyną. Jej długie, lśniące włosy spięte w kucyk opadały kaskadami na plecy i kołysały się przy każdym najmniejszym ruchu. Wyciągnęła po chwili małą karteczkę, przysuwając ją pod nos zielonowłosego. Piegowaty nakreślił na niej coś szybko, oddając ją z powrotem z jeszcze większym uśmiechem.

Gdy Katsuki całkiem stracił ich z pola widzenia, znów przez myśl przebiegło mu stwierdzenie, że piegowaty ma naprawdę ładny uśmiech.

Minęło paręnaście minut, nim blondyn zjawił się w tej samej recepcji, stając nad zielonowłosym piosenkarzem. Z założonymi na szyje, dużymi, bezprzewodowymi słuchawkami wbijał wzrok w potarganą czuprynę kręconych włosów, czując od nich przyjemny, truskawkowy zapach. Odchrząknął, wreszcie zwracając na siebie uwagę zielonych tęczówek. Dopiero wtedy zobaczył, że w uszach Izuku, ozdobionych licznymi kolczykami, również znajdowały się drobne słuchawki.

‒ Och, hej Kacchan. Tęskniłem. ‒ Przywitał go z promiennym uśmiechem. Bakugo wywrócił oczami na nieśmieszny żart ze strony starszego. ‒ Możemy iść? ‒ zapytał, wstając i zakładając na ramię swoją własną torbę. Bakugo zmarszczył nos, zastanawiając się, skąd ją wytrzasnął.

Midoriya poprowadził ich schodami na dół, do piwnicy, gdzie znajdował się korytarz z mnóstwem drzwi do różnych salek, czy to tych treningowych, czy takich, o których sam Deku nic nie wiedział. Weszli do jednych z ich, przywitani ciszą i ciemnością. Dopiero zwinna dłoń Midoriyii wyszukała włącznik światła i po sekundzie im oczom ukazała się dość sporych rozmiarów siłownia. Bakugo przeleciał wzrokiem po sprzęcie, w głowie układając sobie mini plan treningowy, z którego skorzysta, a potem w ciszy przedostał się do szatni, gdzie nie zwracając uwagi na zielowłosego, korzystając z łazienki, przebrał się i przygotował do ćwiczeń. Tęsknił za wysiłkiem fizycznym, który prawie codziennie towarzyszy mu od paru lat. Czuł się idealnie, mogąc wypocić swój nadmiar emocji przy dobrej muzyce, a tym samym zadbać o swoją dobrą sylwetkę.

Wziął mały łyk wody, naciągając na uszy duże słuchawki i zapominając o otaczającym go świecie. Widział kątem oka wychodzącego z szatni starszego chłopaka, powoli przygotowującego się do własnych ćwiczeń. Przymknął na moment oczy, chcąc zresetować myśli.

Nagły głos z tyłu jego głowy rozbrzmiał akurat w momencie, gdy rozbrzmiała kolejna piosenka. Katsuki zacisnął usta w wąską linię, poznając dobrze już mu znaną melodię. Poczuł żar na uszach, gdy głos tego samego chłopaka rozbrzmiał z jego słuchawek. „Coma", bo taki tytuł nosił coverowany przez zielonowłosego utwór, zalał doszczętnie umysł blondyna.

‒ Czego słuchasz?

I'm a victim of a story but the plot twists bore me.

Bakugo wzdrygnął się niespodziewanie, gdy poczuł przylegającą do jego pleców klatkę piersiową starszego. Czuł jego oddech na szyi i mocne perfumy wdzierające się do jego nozdrzy, gdy ten zaglądał mu ciekawsko przez ramię do telefonu.

I want a high I can't find. And I just need to stop.

Tell me where to go. I've been losing consciousness it's out of my control.

Midoriya zachowywał się tak, jakby nie czuł skrępowania bycia tak blisko drugiej, dopiero od paru dni znanej osoby. Zachowywał się tak, jakby znali się od dziecka, razem bawili na placu zabaw i wspólnie dorastali. To, co robił, wybiegało od standardowych doświadczeń blondyna, pomimo że jego znajomość z przyjaciółmi powstała w podobny, dziwny i chaotyczny sposób, tu Bakugo czuł coś delikatnie innego.

Keep me in a coma.

‒ Och.

Please don't pull the plug. Just pump me full of drugs. Let me dream forever cause its better when i'm numb. Leave me in a coma.

Izuku potrafił wydać z siebie tylko ciche westchnienie, słysząc swój własny głos w odchylonej słuchawce Bakugo. Miał wrażenie, jakby momentalnie wyschło mu w gardle.

Feeling nothing make it easy. For me to slip away into the madness. Barely breathing I let it all surround me...

I lose my mind maybe run out of time to deal with these issues the shit that I went through.

‒ Masz dobry gust muzyczny, Kacchan... ‒ Ochrypły głos rozbrzmiał jeszcze bliżej, sprawiając fale ciepła w ciele chłopaka. ‒ Mogłeś mówić, zaśpiewałbym ci to tu na żywo.

Blondyn trzepnął delikatnie dłoń starszego, odsuwając się o krok. Był blisko. Za blisko, żeby jego serduszko mogło wytrzymać.

Can't tell if i'm awake. Suffering is easy when i'm sleeping through the pain.

‒ Cokolwiek, nie prze-

Katsuki nienawidził, kiedy mu się przerywało, ale...

‒ Może posłuchamy razem?

...to była naprawdę kusząca propozycja.

Leave me in this state. I'm better off this way. A danger to myself every second i'm awake. Leave me in a coma.

Nie myślał długo. Zgodził się skinieniem głowy ze wciąż roznoszącą się ze słuchawek melodią. Głos wokalisty potęgował wszystkie uczucia, jakie kotłowały się w nim od paru, jak nie parunastu minut, które wciąż spychał na drugi plan i do których świadomości nie chciał dopuścić.

Musiał cicho westchnąć, gdy w jego dłoniach znalazł się iPhone Midoriyii, wreszcie naładowany do pełna, z kolorowym case z blond superbohaterem krzyczącym hasło, które sam dobrze znał. Wystukał nazwę swojego Instagrama i już po chwili poczuł wibrację swojej komórki.

Leave me in this state. I'm better off this way. A danger to myself every second i'm awake.

Użytkownik deku przesłał wiadomość: https://open.spotify.com/socialsession/5J3...

Leave me in a coma.

‒ ⏮◀⏸▶⏭ ‒

Po skończonym treningu, przesłuchaniu długiej, parogodzinnej playlisty, którą na bieżąco tworzyli, dodając swoje ulubione kawałki do playlisty i wypiciu pożądanej butelki wody, wreszcie mogli wrócić do swoich mieszkań i odpocząć przed kolejnym dniem pełnym wrażeń.

Midoriya bez przerwy paplał o drugiej części sesji, która nie mogła dziś się odbyć przez zepsute lampy. Przedstawił mniejszemu swój zamysł, z lubością przysłuchując się jego poradą i pomysłom. Nie spodziewał się, że jego podopieczny będzie miał coraz większy wpływ na jego projekt, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało. Był niezmiernie zadowolony, mogąc pracować z kimś z tak otwartym, artystycznym umysłem. Rozmowa ponownie wciągnęła ich na tyle, że nim zauważyli, znów znajdowali się na parterze, stoją naprzeciw drzwi tej samej windy, którą jechali wczesnym popołudniem.

‒ Chcesz zaufać tej windzie jeszcze raz? ‒ Midoriya zapytał, stając obok młodszego chłopaka.

‒ A co, chcesz mnie wnieść na moje piętro? ‒ Bakugo prychnął, kręcąc głową na słowa wokalisty.

Spojrzeli na siebie na ułamek sekundy. Krwiste oczy chciały dłużej skupić swoją uwagę na słodkim uśmiechu zielonowłosego. Jego delikatnych policzkach z dołeczkami niedaleko kącików ust, z piegami nachodzącymi na siebie, zaburzając możliwość zliczenia ich wszytskich. Chciał na nowo przestudiować każdy cal jego twarzy, by móc jeszcze łatwiej odtworzyć to wszystko na papierze, lecz Izuku miał całkowicie inne plany. Pochylił się delikatnie do przodu, łapiąc nastolatka i podnosząc delikatnie do góry.

‒ Co... Postaw mnie zaraz! ‒ Donośniejszy głos odbił się echem po korytarzu, gdy nierobiący sobie nic ze słów Izuku, przestępował kolejne stopnie, pnąc się ku górze budynku. ‒ Hej, mówię do ciebie! ‒ Bakugo zaczął wierzgać delikatnie nogami, zwracając na siebie większą uwagę. ‒ Deku, puść mnie wreszcie. ‒ Jęknął zrezygnowany, gdy znaleźli się na pierwszym piętrze.

Bakugo przymknął oczy, wzdychając ciężko. Czuł, jak krew napływa mu do twarzy, a dłonie starszego mocniej owijają się wokół jego nóg. Chciał znowu zacząć mówić do chłopaka, ale niemiłe uczucie w klatce piersiowej zatrzymało jego słowa w gardle.

Przecież jego praca skończy się za parę tygodni, a on już nigdy nie będzie miał okazji powtórzyć takiego wydarzenia. Nie będzie już rozmawiał z chłopakiem i współpracował z nim. Nie poczuje tych perfum, tego truskawkowego żelu i nie zobaczy tych piegów z tak bliska, dlatego...

...obiecał sobie, że chociaż raz jeden, pozwoli, by to ktoś inny przejął kontrole nad jego życiem.

Chociaż na chwilę.

Czuł się trochę tak, jak czuj się zaledwie parę dni temu odprowadzony pod same drzwi swego tymczasowego mieszkania przez Deku. Tak samo, jak wtedy, zielonowłosy chłopak pachniał truskawkowym żelem pod prysznic i kuszącymi, by zatopić nos w jego szyi perfumami. Tak samo jak wtedy z uśmiechem na ustach żegnał się z blondynem, życząc mu miłej nocy tuż przed drzwiami ze złotym numerem 420. Katsuki kiwnął głową, z czerwoną od jeszcze powolnie odpływającej krwi twarzą, robiąc to samo i gdy już miał zatrzasnąć za sobą masywne skrzydło, usłyszał ponownie głos chłopaka.

‒ Kacchan! ‒ Podniesiony głos spowodował, że blondyn ponownie uchylił drzwi. Midoriya znajdował się parę kroków dalej, uśmiechając się mocniej niż wcześniej. Tym razem wyszczerzył kły, ukazując kolczyk skryty pod górną wargą, a jego przyozdobione piegami policzki wyglądały na delikatnie zaczerwienione, gdy mówił dalej. ‒ Dziękuję za twoją cieżką pracę dziś, jesteś najlepszy! ‒ Pomachał mu, odchodząc znów parę kroków dalej. ‒ Do jutra!

Wyglądał jak nastolatek, ogromnie cieszący się życiem, gdy z tą ekspresją na twarzy pokonywał kolejne kroki, bez przerwy machając i śmiejąc się.

Bakugo naprawdę nie potrafił powstrzymać swojego własnego uśmiechu i dłoni, która również machała w stronę starszego tak długi, jak ten nie zniknął za rogiem korytarza.

Gdy już na spokojnie wszedł do cichego pomieszczenia, zauważył, że jego serce znów biło w przyspieszonym tempie. Pomimo że zaczynał czuć się naprawdę swobodniej w towarzystwie swojego idola, ono nadal biło znacznie szybciej. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze zawieszonym nad komodą w małym korytarzyku. Pokręcił głową, zauważając małe zmarszczki niedaleko ust, które dziś tworzyły się naprawdę często.

Chcąc odpocząć i odświeżyć się, przeszedł do kolejnego pomieszczenia. Spojrzał na stolik w swoim salonie i zdziwił się, widząc czarny pakunek przewiązany czerwoną wstążką. Podszedł do niego ostrożnie, zerkając niepewnie. Jego uwagę szybko przykuła biała karteczka przywiązana do wstążki i nakreślone na niej krzywe literki. Dotknął ją, przesuwając palcem po chropowatej fakturze.

„Dziękuję za dzisiaj! Uratowałeś mnie więcej niż raz ;)
Deku"

Katsuki zamrugał parokrotnie, przesuwając wzrokiem jeszcze raz po zapisanej wiadomości. Pociągnął za wstążkę, dając sobie dostęp do pudełka, jakie otrzymał, po chwili znów uśmiechając się pod nosem, widząc czerwone owoce oblane mleczną czekoladą. Sięgnął po jedną z truskawek, smakując jej i stwierdzając...

...że była równie słodka co chłopak, który podarował mu ten prezent.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro