Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- challenge ♫

- No powiedz nam, co tam chowasz w tym notatniku - jęknęła złotooka z widocznym zmęczeniem na twarzy. - Dumasz nad nim od wczorajszego wieczora z miną, jakbyś zobaczył ducha...

Czerwone oczy Katsukiego przeskakiwały to z jednej osoby na drugą. Wszyscy siedzieli w niewielkim salonie w ich wynajętym lokum. W powietrzu unosił się przyjemny zapach dopiero co zaparzonej kawy i ulubionych korzennych ciastek Sero, które większość z zebranych właśnie w tej chwili chrupała.

Bakugou westchnął. Zastanawiał się, jak niby miałby im tak otwarcie powiedzieć, że jakimś cudem nabył numer zielonowłosego. Sam nadal w to nie wierzy, bo przecież... popularni ludzie nie rozdają swojego prywatnego numeru każdemu napotkanemu fanowi, prawda?

Może tak naprawdę, to tylko jakiś nieśmieszny żart, numer do pizzerii, ewentualnie do mechanika, masażysty czy sprzątaczki?

Poza tym Katsukiego to nie obchodziło albo po prostu chciał sobie tak wmawiać.

W porządku, był fanem ich zespołu, prawdopodobnie nawet jednym z wierniejszych, bo zainteresował się nimi już dawno temu, gdy nie mieli jeszcze aż takiego rozgłosu. Akurat przy konkretnym przeszukiwaniu różnych playlist na jednym z popularniejszych portali muzycznych natrafił na interesujący tytuł. Bez większego namysłu kliknął miniaturkę, by po niespełna minucie przesłuchiwania stwierdzić, że ich wokalista ma nieziemski głos.

I tak, w głębi serca czuł, że najchętniej rzuciłby się na chłopaka, obsypując go toną nieskładnych zdań, o tym, jak bardzo nie wierzy w jego talent i to, że w tak młodym wieku można tyle osiągnąć, ale Katsuki...

... niestety taki nie był.

A przynajmniej tak się nie zachowywał.

Ściskał w lekko spoconej dłoni notatnik, zostawiając na szarej okładce małe wgniecenia, na które krzywo spojrzał. Wstał, wkładając przedmiot do tylnej kieszeni czarnych dresów i odprowadzony czujnym wzrokiem Miny, udał się do aneksu kuchennego, zalewając wrzątkiem kubek z torebką malinowej herbaty. Marszczył brwi na każde westchnienie dziewczyny, nadal nic nie odpowiadając i ignorując całe jej istnienie. Powoli zamaczał głębiej woreczek z herbatą, by po paru ruchach wyjąc go i wyrzucić do kosza. Będąc odwróconym do swoich przyjaciół plecami, nie był w stanie zauważyć knutego po cichu planu, dzięki któremu (jeśli w ogóle się uda) Mina dowie się, co skrywa ów tak bardzo pilnowany notatnik blondyna.

Sero patrzył z lekkim politowaniem na swoją partnerkę, która prawie siłą wypchnęła przestraszonego i bladego złotowłosego pod samą paszczę lwa, którym dzisiejszego dnia nie był nikt inny jak Katsuki. Tak jak blondyn obiecał sobie wczorajszego dnia, kulturalnie porozmawiał sobie ze swoimi przyjaciółmi na temat wczorajszego zdarzenia. Oczywiście tak jak z początku był ogromnie zdenerwowany, tak z czasem lekko ochłonął, by na koniec zdać sobie całkowitą sprawę, że w sumie, gdyby nie oni to nie dostałby nawet szansy bycia na takim koncercie. I chociaż koniec końców, wszystko potoczyło się dobrze, a smakowe piwa zaproponowane później przez Minę zostały wypite, dziwna atmosfera nadal towarzyszyła niektórym z zebranych, a najbardziej złotookiemu, który jak na złość znowu został tym, któremu może się najbardziej oberwać.

Denki po cichu podszedł do Bakugo, zagadując go na poczekaniu wymyślona prośbą, czy mógłby podać mu szklankę z najwyższej półki, na co czerwonooki tylko wywrócił zirytowany oczami.

- Na suszarce masz. - Wskazał skinieniem głowy na stojak przy małym zlewie.

- Ale ja chce tamtą. - Kaminari wymamrotał cicho pod nosem, nie rezygnując z wymyślonego planu.

- A czym one się niby różnią? - zapytał wyraźnie zdziwiony Katsuki, podnosząc jedną blond brew ku górze.

- Ta ma wzorek - wskazał palcem na szklankę znajdującą się nadal w szafce. - Ta jest gładka - spojrzał na Bakugo. - N-nie lubię pić w gładkich szklankach - dodał wyraźnie wystraszony chęcią mordu, jaką wyobrażał sobie zobaczyć w czerwonych oczach, ale Katsuki tylko pokręcił głową z prychnięciem i powiedział:

- W sumie też nie lubię - i obdarował go lekko podniesionym kącikiem ust.

Denki w lekkim szoku spojrzał na chłopaka, który wyciągnął się w stronę szafki, odkrywając przez to wcześniej zakryty materiałem szarej bluzy notatnik.

Z przygotowaną dłonią czekał na odpowiedni moment, by zabrać przedmiot. Z sekundy na sekundę dzieliło go mniej centymetrów i gdy już miał go prawie w swoich dłoniach, już czuł opuszkami delikatnych smukłych palców fakturę okładki, w pomieszczeniu rozległ się głośny dźwięk dzwonka do drzwi, przez który lekko się wzdrygnął, od razu cofając się o krok do tyłu, przez co nabił się lekko ciałem na kant blatu. Jęknął, rozmasowując obolałe miejsce.

Odebrał od wyższego chłopaka szklankę, podobnie jak jego przyjaciel, zalewając ją wrzątkiem i wracając na swoje dawne miejsce. Zamaczał na przemian ciastka to w jednej (wcześniej zrobionej), to w drugiej herbacie. Nie odezwał się ani słowem na zawiedziony wzrok Miny. Widocznie dzisiaj Kaminari nie nadawał się do skomplikowanych planów Ashido, chociaż plan brzmiał prosto: idź, zabierz notatnik i wróć w całości.

Cisza powstała po tym zdarzeniu zaczęła drażnić każdego osobnika po kolei. Ciastka się skończyły, herbata albo została wypita, albo ostygła, przez co nie nadawała się już do przyjemnego spożycia.

- To, co dzisiaj robimy? - wyszeptał prawie niesłyszalnie Denki, chociaż przez cisze wszyscy doskonale to usłyszeli, przez co od razu mógł poczuć na sobie wzrok przynajmniej trzech par kolorowych tęczówek.

Nie uzyskał odpowiedzi, bo właśnie Bakugo wkroczył do pomieszczenia z dwoma torbami wypchanymi po brzegi zamówionym wcześniej jedzeniem i portfelem wepchniętym pomiędzy wargi. Schylił się pomiędzy kanapą a jednym z foteli, by odstawić wszystko na niewielki stolik i zamarł w momencie, w którym poczuł, jak jego tylna kieszeń po ułamku sekundy staję się pusta, a gdzieś za jego plecami słychać głośne okrzyki Miny i zamknięcie drzwi na klucz.

Bakugo myślał, że zaraz się zagotuję.

Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni, gdy zaczął kroczyć z przerażającym wyrazem twarzy w kierunku łazienki, w której przed chwilą zamknęła się Ashido.

- Oi Kosmitko, lepiej, żebyś mi to w tej chwili oddała, bo pożałujesz - wywarczał przez zaciśnięte zęby.

- Nie chciałeś pokazać po dobroci, to teraz siedź cicho! - Dobiegł go stłumiony przez drzwi łazienki krzyk Miny.

- Liczę do trzech, w innym wypadku wyrzucę wszystkie twoje kosmetyki - powiedział, wiedząc, że to podziała na różowowłosą, a jęk, który wydała po usłyszeniu tych słów, tylko utwierdził go w tym przekonaniu. - Jeden - zaczął powoli wyliczać, coraz bardziej stresując złotooką, która nadal siedziała zamknięta w pomieszczeniu bez okien. - Dwa.

- Ej, spokojnie bro, to tylko głupi notatnik, pewnie nic takiego tam nie ma, a ty zachowujesz się, jakbyś ukrywał tam największy sekret świata - powiedział Kirishima, próbując załagodzić całą sytuację, na co otrzymał poważne spojrzenie od Bakugou. Eijirou widząc poważną minę chłopaka, zrobił krok do tyłu z podniesionymi rękoma w obronnym geście, ale więcej się nie ruszał. Stał twardo przy ścianie, spoglądając to raz na zdenerwowanego chłopaka, to na łazienkowe drzwi. - Mina nie zrobi nic, co by mogło ci zaszkodzić, to twoja przyjaciółka Katsuki, pamiętaj o tym - spojrzał na niego z równie dużą powagą. Wiedział, że jeśli on go nie udobrucha, to nikt tego nie zrobi.

Sero tylko z jednym podniesionym kącikiem ust ku górze przypatrywał się w ciszy całej zaistniałej sytuacji, natomiast Denki próbował nie oddychać i nie narażać się na ewentualne większe zdenerwowanie swojego przyjaciela.

W momencie, w którym Katsuki miał już wypowiedzieć ostatnią liczbę, zamek w drzwiach puścił, skrzydło zostało otwarte, opierając się o ścianę, a Mina z chytrym uśmiechem oddała Bakugo przedmioty, które wcześniej zabrała.

Właśnie, przedmioty.

- Nie kurwa, nie mów, że to zrobiłaś - wywarczał blondyn, odblokowując swój przed chwilą oddany smartfon, od razu wchodząc we wiadomości. - Mina do cholery. - Bakugo wplątał lewą dłoń w swoje jasne włosy, ciągnąc mocno za końcówki.

- Jeszcze mi podziękujesz. - Ponownie obdarowała przyjaciela uśmiechem, po czym jak gdyby nigdy nic wróciła na swoje miejsce na kanapie, przy okazji składając na ustach czarnowłosego słodkiego buziaka, przez co Sero lekko się ożywił i aż schował swój telefon do kieszeni luźnych spodni.

Kirishima korzystając z okazji, zabrał z dłoni blondyna jego komórkę, upewniając się, że na pewno może do niej zerknąć. Czerwonooki zrezygnowany tylko machnął ręką i przeszedł w głąb salonu, by następnie, z głośnym plaskiem, usiąść na fotelu przymykając oczy.

„To nie miało tak wyglądać cholera" pomyślał na samo wspomnienie wysłanego przez Minę smsa do Midoriyii.

Nagle, co było do niego totalnie niepodobne, zaczął stresować się tą sytuacją. Próbował ułożyć sobie wszystko w głowie, wyliczając po cichu wszystkie plusy i minusy zdarzenia. Ściskał i poluźniał palce zaciśnięte w pieść, nie potrafiąc zrobić nic innego.

„Katsuki, weź się w garść do cholery, nie jesteś jakimś dzieckiem" pomyślał, i może powtarzałby sobie w myślach nieskończoną ilość razy zdania, które miały na celu podnieść go na duchu, gdyby nie nagły dźwięk dzwonka jego telefonu. Wszyscy zebrani spojrzeli po sobie, by następnie wbić wzrok w Katsukiego, który aż zerwał się z fotela, podchodząc w stronę Kirishimy, przy okazji tupiąc głośno po panelach. Cisza, jaka nastała spowodowała, że Bakugo miał wrażenie, że wszyscy słyszą jego rozszalałe serce obijające się o żebra i sprawiające nikły ból. Przełknął ciążącą w gardle gule, spoglądając na wyświetlacz, na którym wyświetlał się nie tylko numer zielonowłosego wokalisty, a także jego imię i nazwisko, które Mina zdążyła ustawić, jeszcze będąc za drzwiami łazienki.

Jeden głęboki wdech wystarczył Katsukiemu, by chociaż w najmniejszym stopniu uspokoić rozszalałe serce. Odchrząkując, nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do lewego ucha wychrypując głośne „Halo?". Spodziewał się ponownie usłyszeć dźwięczny głos zielonowłosego wokalisty i ponownie rozpłynąć się w jego aurze.

Jakie wielkie było jego rozczarowanie.

- Cześć Katsuki, z tej strony Uraraka Ochaco, menadżerka Izuku. Izuku trochę mi o tobie opowiadał, chciałabym się z tobą spotkać jak najszybciej i złożyć ci małą, myślę, że opłacalną dla ciebie propozycje. Czy miałbyś czas dzisiaj o szesnastej?

Przez chwilę nic nie odpowiadał, analizując wszystko, co usłyszał. Do głowy nachodziło mu multum pytań, na jedne znał odpowiedź, na drugie snuł domysły, a na jeszcze inne totalnie nie umiał sobie odpowiedzieć. Głos dziewczyny brzmiał poważnie, więc musiała być to prawda.

Lekki szum w słuchawce i późniejsze zapytanie dziewczyny, czy wszystko w porządku, wyrwało blondyna z zamyślenia. Ponownie odchrząknął i odpowiedział:

- Tak, mam czas.

- Świetnie. - Głos Uraraki brzmiał na zadowolony, mógłby przysiąc, że dziewczyna chociaż trochę się uśmiechnęła. - Wyślę ci za chwilę adres kawiarni, w której się spotkamy, do zobaczenia. - Dziewczyna rozłączyła się szybciej, niż Katsuki zdążył wymówić, chociaż ciche pożegnanie.

Cztery pary tęczówek świdrowały z każdej strony sylwetkę stojącego chłopaka. Każdy był zaciekawiony tym nagłym telefonem, a dzięki mimice twarzy Bakugo, jaką mogli ujrzeć podczas tego małego zdarzenia, tylko napędzała ich umysły do wymyślania mniej lub bardziej abstrakcyjnych historii.

- Ja... - powiedział, ucinając po chwili i biorąc uspokajający wdech - mam spotkanie o szesnastej w - spojrzał na właśnie przysłanego przez dziewczynę smsa - w jakieś kawiarni. - Podniósł wzrok znad ekranu telefonu, spoglądając na przyjaciół. Mina była pierwszą osobą, która powiedziała cokolwiek, przerywając tą parosekundową ciszę.

- Widzisz! Załatwiłam ci randkę! - wypiszczała różowowłosa, wstając z miejsca i podchodząc do blondyna. Oparła dłonie na jego ramionach, popychając go powoli w stronę pokoju dzielonego przez niego z Kirishimą i Kaminarim. - No już, już, masz mało czasu, a musisz jakoś wyglądać.

- Randkę? - zapytał trochę podirytowany jej zachowaniem.

Katsuki tylko zmarszczył brwi, patrząc po chłopakach, na co oni tylko parsknęli cichym śmiechem, wzruszając przy okazji ramionami, bo przecież Mina nie jest osoba, którą ktokolwiek z nich zrozumie.

Ach, to będzie długi dzień.

‒ ⏮◀⏸▶⏭ ‒

Droga do kawiarni, w której umówił się z Uraraką, była dosyć długa. Aplikacja na telefonie blondyna wskazywała, że od opuszczenia jego lokum, do celu pozostało równo dwadzieścia osiem minut piechotą. Była piętnasta piętnaście. Bakugo nie lubił spóźnialska, ale nie był hipokrytą, więc nie tolerował go tym bardziej, gdy chodziło o niego. Dlatego też szybkim, ale nadal ogromnie uważnym krokiem kierował się stronę wcześniej wspomnianego miejsca. Pokonywał szersze i węższe wyłożone szarą kostką chodniki Miami. Oczywiście, był tu pierwszy raz, przez co musiał nieraz odrywać wzrok od zatłoczonej ulicy, by spojrzeć na ekran swojego smartfona, ale pamiętał, by przy okazji uważać, by nie potracić przypadkowego przechodnia i nie wywołać awantury. A trzeba mieć na uwadze, że Katsuki był skory do wszczynania ich, gdziekolwiek się pojawił.

Kawiarnia była niewielka, ale bardzo przytulna. Kolorystyka stonowana, zachowana w odcieniach beżu i ciemnego brązu, gdzieniegdzie ozdobiona bielą, czernią i złotem, ale wszystko z umiarem. Na wejściu Katsuki został przywitany delikatnym dźwiękiem dzwoneczków, tuż nad jego głową. Po przekroczeniu progu od razu rozejrzał się na boki w poszukiwaniu kogokolwiek, kto pasowałby do roli menadżera zielonowłosego piosenkarza, a gdy napotkał wzrokiem ubraną w czarny żakiet wysoką i szczupłą brunetkę, mimowolnie skierował tam pierwsze kroki, sądząc, że to właśnie ta kobieta musi być z nim umówiona.

- O Katsuki, tutaj!

Usłyszał głos z przeciwnego kąta pomieszczenia i dopiero lepiej się przyglądając, zobaczył niewysoką szatynkę usadzoną przy niewielkim stoliku w samym kącie kawiarni.

- Huh? - mruknął pod nosem, podchodząc w jej stronę. Naprawdę musiał przyznać przed sobą, że wyobrażał sobie ją trochę inaczej.

Dziewczyna wstała z miejsca, witając się przez podanie ręki, zaproponowała najpierw, by coś razem zamówili, by umilić sobie te kilkanaście, a może i kilkadziesiąt minut (Uraraka nie była pewna, ile zajmie jej tłumaczenie szczegółów chłopakowi, oczywiście, jeśli ten w ogóle się na cokolwiek zgodzi) wspólnej rozmowy.

Nie minęło nawet pięć minut, w których Ochaco zdążyła przedstawić odrobinę Katsukiemu, jak wygląda jej praca i czemu nie ma z nimi zielonowłosego, gdy ich zamówienie, dla Ochaco latte z karmelem, a dla Katsukiego zwykła mrożona herbata, znalazło się na ich współdzielonym stoliku.

- Więc, przechodząc już do sedna, Izuku chciałby, żebyś wziął udział w naszej kampanii. Mamy do zrobienia trochę rzeczy i szukamy odpowiednich osób. Hatsume podpowiedziała Izuku, że kamera bardzo cię lubi i nadawałabyś się do tego idealnie, wiec stąd ta propozycja. Oczywiście, jeśli się zgodzisz, przejdziemy do konkretniejszych szczegółów. - Uśmiechnęła się promiennie, nadal nie zrywając kontaktu wzrokowego. - I wynagrodzenia. - Dodała, upijając łyk swojej kawy.

Katsuki skanował dokładnie dziewczynę siedzącą przed nim. Okrągła twarz, duże bursztynowe oczy, pełne usta. Zatrzymał na ułamek sekundy wzrok na jej wisiorku. Niewielkie „I" mieniło się w snopie słońca wpadającym przez okno znajdujące się po ich lewej stronie.

- Chyba byłbym zainteresowany szczegółami - odpowiedział, po czym odwzajemnił uśmiech.

To może być bardzo ciekawa współpraca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro